„Granger, mam nadzieję, że śpisz, a przynajmniej jesteś już w łóżku.
Draco Malfoy -
Obiekt Twoich westchnień o męskim wyglądzie”
Hermiona bez wahania postanowiła odpisać. Pobiegła po swoje pióro, zabrała ze sobą koc i usiadła na kanapie.
„Czyli jednak się o mnie martwisz. A co jeśli postanowiłam zrobić imprezę?
Hermiona Granger –
Obiekt Twoich westchnień o damskiej inteligencji”
Zwinęła papier w mały rulonik, podała sowie i znowu wróciła do salonu.
- Ciekawe, czy Draco też się tak uśmiecha, gdy pisze do ciebie – podsumował Blaise popijając sok z dyni. Obserwował z boku całą sytuację i miał z tego niezły ubaw.
- Wcale się nie uśmiechałam. Po prostu śmieszy mnie fakt, że za każdym razem, podpisując się pod wiadomościami do mnie, uważa się za obiekt moich westchnień.
- A nie jest tak? - zażartował szturchając ją w ramię.
- No jasne, że nie. U mnie liczy się, aby miał coś w głowie. Dobrze, idę spać, bo jestem trochę zmęczona - uciekła szybko i na odchodne rzuciła dobranoc. Wchodząc do sypialni zostawiła uchylone drzwi. Dawno nie spała już w swoim łóżku i musiała przyznać, że czuła się trochę nieswojo. Kiedy się położyła dostrzegła na stoliku dwie małe fiolki. No tak, eliksir Słodkiego Snu i na uspokojenie. Czym prędzej je opróżniła i modliła się w duchu, aby ta noc była spokojna. Zorientowała się, że w porównaniu do łóżka Draco, to jej jest rzeczywiście mniej wygodne. Prawdopodobnie, znając jego chęć do posiadania wszystkiego co najlepsze, musiał je wymienić. Długo nie mogła się wygodnie ułożyć. Straciła poczucie czasu, ale przez specjalnie uchylone drzwi słyszała, że Blaise też jeszcze nie śpi. Nagle rozległ się charakterystyczny dźwięk teleportacji, a to oznaczało jedno.
- Granger już śpi? Coś się działo? - cichy głos doszedł do jej sypialni. Podniosła lekko głowę, aby lepiej słyszeć rozmowę.
- Położyła się jakiś czas temu. Gdzie ty idziesz? Jest u siebie – wskazał mu Blaise, kiedy Draco chciał zajrzeć do swojej sypialni. Słysząc to, Hermiona szybko się położyła i zamknęła oczy. Kroki rozlegały się coraz bliżej. Wiedziała, że tu zajrzy, jednak gdy już tak zrobił, podszedł tylko do jej łóżka, zgarnął puste fiolki i wyszedł, zostawiając drzwi tak, jak były.
- Nie, było spokojnie, zrobiliśmy zaległe referaty, poszliśmy na patrol, a teraz śpi. Co prawda ożywiła się lekko, kiedy dostała wiadomość od ciebie, ale chyba jej przeszło – podsumował ciemnowłosy Ślizgon. - A co się działo u ciebie?
- Mówię ci, same nudy, była kolacja i przemowy. Ministerstwo przyznało nam kilka nagród, po czym kazało się jednoczyć, bo jeszcze kilku Śmierciożerców jest na wolności i liczy, że po zakończeniu roku przybędzie im kilku nowych aurorów. Posiedziałem trochę z Potterem, któremu też się nudziło i chyba nawet McGonagall liczyła na lepszą organizację, więc kiedy minęła pierwsza w nocy to uznała, że czas się zbierać - opowiadał i jednocześnie rozbierał się ze swojej szaty wyjściowej. - Nawet żadnego alkoholu nie było, a co dopiero mówić o Ognistej.
- A nie było tam kogoś, z kim można by się zapoznać? - zapytał ostentacyjnie Blaise.
- No było, wszystkie w mniej więcej wieku McGonagall – odpowiedział mu blondwłosy. - A to ty już szukasz kogoś innego niż młoda Weasley?
- Ty, słuchaj właśnie. Jak cię nie było to Hermiona dostała sowę, że jutro Ginny wraca i, że chce z nią porozmawiać - mówił podekscytowany Zabini. - Liczę, że Potter się odwali. Nawet poradziłem Hermionie, żeby się za niego brała - wtedy ja będę miał wolne pole do popisu.
- I co ona na to? Potter nie pasuje do Granger, on jest za spokojny - podsumował Draco niby od niechcenia.
- A to kto pasuje? Może Nott? Ona chyba nie jest mu obojętna, chłopak ciągle o niej gada - ciągnął dalej Ślizgon.
- No już lepiej, ale on nie jest stały w uczuciach, a Granger jest wrażliwa.
- To ty się na nią weź - wzruszył ramionami Blaise.
- Ja i Granger? Merlinie, nie pozwól na to, my byśmy się pozabijali, ona marudzi, wierci się, jest denerwująca i...
- I dlatego pozwalasz jej spać w swoim łóżku? - przerwał mu.
- Zabini, wiesz co , idź do siebie, bo widać, że jesteś śpiący i bredzisz - skwitował krótko Prefekt i wszedł do łazienki, nie czekając na żadną reakcję przyjaciela. Był zmęczony i jedyne o czym marzył to swoje łóżko. Sprawdził jeszcze, czy jego współlokatorka śpi i poszedł do siebie. Zostawił otwarte drzwi, aby móc usłyszeć, jakby się coś działo.
Gryfonka jednak nie spała, jedynie udawała za każdym razem, kiedy słyszała, że ktoś się zbliża. Długo nie mogła usnąć, aż zegar wybił godzinę trzecią. Tydzień spania przy Ślizgonie dał jej spokojny sen i teraz, kiedy miała wrócić do dawnych przyzwyczajeń, było jej trudno. Wzięła kołdrę i ruszyła do miejsca swojej oazy. Powolnym i cichym krokiem wsunęła się na łóżko. Udało jej się zrobić to tak, aby go nie obudzić. Po niedługim czasie i ona odleciała w ramiona Morfeusza.
Pierwsze promienie słońca wpadły do sypialni dormitorium na siódmym piętrze. Mimo dnia wolnego nie pozwoliły one pospać dłużej. Był niedzielny poranek. Draco przebudził się jako pierwszy. Było mu bardzo gorąco, choć źródłem ciepła nie była wcale pogoda. Czuł ciężar na klatce. Podniósł głowę i jedyne, co mógł zauważyć to głowę pełną brązowych loków. Odgarnął je lekko ze swojej twarzy i zaczął zastanawiać się, jakim cudem Gryfonka znalazła się w jego sypialni. Ostatnim, co pamiętał, był fakt, że jak się kładł to Hermiona spała u siebie. Wysunął się powoli spod kołdry, aby jej nie obudzić. Zabrał ubrania i poszedł do łazienki. Nie dawało mu spokoju to, czy miała jakiś koszmar i się bała. Poczuł się ważny, bo jeśli tak było, to znaczy, że przy nim czuje się bezpiecznie. Nie wiedział dlaczego, ale zależało mu na tym. Uzależnił się od jej obecności, jednak nie chciał się do tego przyznawać.
Wpadł na pewien pomysł. Napisał kilka słów na pergaminie, machnął kilka razy różdżką i wyszedł na śniadanie. Niedziela była dniem całkowicie wolnym od zajęć, dlatego na śniadaniu nie trzeba było pojawiać się punktualnie. Idąc korytarzem nie wiedział, czy to, co postanowił, jest na pewno odpowiednie i czy nie odbierze tego zbyt prowokacyjnie.
Mimo że późno zasnęła, była wyspana. Przeciągnęła się i rozejrzała dookoła. No tak, jest w sypialni swojego współlokatora. Dopiero teraz dostrzegła, że Draco już nie ma. Bała się, że jest może na nią zły, że się tak wprosiła. Wiedziała jednak, że gdyby została u siebie, to byłaby to bezsenna noc, a tego nie chciała. Dziś wraca jej przyjaciółka, więc potrzebowała wszystkich sił. Przeciągnęła się, wyjrzała przez okno i poszła wziąć orzeźwiający prysznic. Kiedy przechodziła do swojego pokoju, dostrzegła małą kartkę leżącą na stole w salonie. Nie zwlekając, zaczęła czytać.
"Granger, no nie spodziewałem się Ciebie w moim łóżku, ale rozumiem, że mój urok osobisty działa na Ciebie jak magnes. Jeśli się boisz spać sama, to dobrze, możesz gościć w mojej sypialni. Mam jednak jeden, specjalny warunek - bierzesz swoją kołdrę, bo ciągle moją ze mnie ściągasz. I nie rób takiej oburzonej miny. Skoro już to mamy ustalone, to zrobiłem mały remont u ciebie.
Twój obiekt westchnień.
M.
P.S Jak ty sobie poradzisz beze mnie za dwa miesiące, kiedy szkoła się skończy?
P.P.S I myślałem, że jesteś bardziej odważna.”
Hermiona nie mogła uwierzyć w to, co przeczytała. Tak łatwo zgodził się na wspólne noce. Było jej to na rękę, bo koszmary nie chciały odpuścić, jednak obok chłopaka znikały. Z tym „obiektem westchnień” miał rację, ale przecież nie mogła się do tego przyznać. Remont? Poszła czym prędzej do swojej sypialni i doznała małego szoku. Po łóżku, szafie i małym stoliku nie było już śladu. W ich miejsce stanęło kilka sprzętów do ćwiczeń. Stała jak wryta. A co jeśli się pokłócą? Gdzie ona będzie spała? Nie chciała zaprzątać sobie tym głowy. Miała teraz inny problem. Nie miała szafy, a co za tym idzie, ubrań. Trzymając kartkę w ręce, przeczytała ją jeszcze raz, czy może nie przeoczyła informacji na ten temat. Niestety.
Poszła więc ponownie do swojej nowej sypialni, aby pościelić łóżko. Dopiero teraz zobaczyła, że zguba się znalazła. Stała obok jego komody. Widocznie rano była zbyt zaspana, żeby zauważyć zmianę. Wzruszyła ramionami, zabrała potrzebne rzeczy i poszła do łazienki zastanawiając się, jak ona to wszystko wytłumaczy swoim przyjaciołom. Oraz wyklaruje to, że między nią a Ślizgonem nic nie ma i nie będzie. Kilka chwil później siedziała już w Wielkiej Sali, jedząc spóźnione śniadanie.
- Dzisiaj wraca Ginny. Tak bardzo się za nią stęskniłem - zaczął Harry przegryzając tost. - Przez miesiąc dostałem tylko jeden list, z którego się dowiedziałam, że musi sobie wszystko poukładać i jak wróci to zadecyduje, z kim chce być.
- Ja też nie miałam z nią prawie żadnego kontaktu, ale rozumiem, stanęła przed sporym dylematem swojego partnera i chciała się upewnić, za kim zatęskni najbardziej - odpowiedziała mu Hermiona, dokładając sobie jajecznicy. – Ogólnie, jak siedzimy tu sami, to chcę z tobą porozmawiać. Po prostu muszę, bo nie wiem, co mam robić – dodała, rozglądając się, czy na pewno nikt ich nie usłyszy.
Następnie przyznała się do tego, że się zakochała, cofnęła czas i dlaczego to zrobiła. Opowiedziała mu, że koszmary znikają wtedy, kiedy Draco jest obok, że śpi teraz w jego łóżku i o dzisiejszym poranku.
- Jesteś pierwszą osobą, której to mówię i chyba jedyną, której mam zamiar powiedzieć – po jej słowach zapadła chwilowa cisza.
- Hermiona, domyślałem się, że chyba możesz coś do niego czuć, w końcu od kilku tygodni przestałaś mówić o nim dupek, skarżyć się na niego i za każdym razem, jak gdzieś szedł, to zerkałaś na niego. Ale nie bój się - dodał, kiedy zobaczył jej wystraszona minę. - Myślę, że tylko ja to dostrzegłem. Trudno mi coś poradzić, bo jak widzisz sam nie mogę ułożyć sobie życia i utrzymać przy sobie kobiety, którą kocham... Co do Malfoy'a to widać, że się zmienił i chyba zaczął cię też trochę lubić. Jednak skoro uznał, że możecie się tylko przyjaźnić, to obawiam się, że po zakończeniu szkoły, kiedy przestaniecie dzielić wspólne dormitorium, możesz za nim tęsknić i przez to cierpieć. – Podsumował Harry. – W dodatku, jak byliśmy w Ministerstwie, wspomniał, że jesteś uparta i upierdliwa, ale nie umie jakoś ci odmawiać po tym, jak uratowałaś jego matkę.
- Czyli on się zmusza do tej przyjaźni ze mną? To tylko forma podziękowania? - spytała smutno i odsunęła talerz. Straciła nagle apetyt.
- Nie wydaje mi się, moim zdaniem tak pół na pół. To w końcu Malfoy i ma swoje zasady, a nie sądzę, że gdyby była to tylko i wyłącznie forma podziękowania to pozwoliłby ci spać w swoim łóżku. - Pocieszył ją i dokończył posiłek. Wtedy do Wielkiej Sali wbiegła Ginny, podbiegła od razu do swoich przyjaciół i przytuliła najpierw Harry'ego, który z tej radości okręcił ją w powietrzu kilkukrotnie. Później przywitała się ze swoją przyjaciółką.
- Ale się stęskniłam, jestem bardzo głodna - Powiedziała w końcu, kiedy usiadła przy stole Gryffindoru. - Harry, chciałabym najpierw porozmawiać z Mioną, dla mnie to bardzo ważne – poprosiła. - Spotkajmy się po obiedzie na błoniach.
- No dobrze, ja i tak miałem z Ronem wybrać się to Hogsmeade - odpowiedział i, zanim wyszedł, ucałował ją w czoło. Kiedy zniknął im z oczu, a na stole pojawiła się dodatkowa porcja jedzenia, dwie Gryfonki zaczęły rozmowę.
W tym samym czasie w lochach młodzi Ślizgoni rozprawiali na temat meczu Quidditcha, który za dwa tygodnie miał się ponownie odbyć z Gryffindorem. Pierwszy termin był przewidziany na marzec, jednak z racji wyjazdów niektórych uczniów, kolejnych misji celem schwytania Śmierciożerców i wznowienia treningów musiał on zostać przełożony. W dodatku pole, na którym rozgrywał się zawsze mecz, potrzebowało również remontu, gdyż podczas wiosennej burzy zostały uszkodzone trybuny.
- No więc to jest moja nowa taktyka. Dokładnie taką zastosowali Bułgarzy podczas mistrzostw rozgrywanych trzy lata temu, dodałem też coś od siebie. Jeśli wygramy to mamy szansę na pierwsze miejsce i wygranie Pucharu Domów - powiedział Draco do swoich przyjaciół, którzy siedzieli w Pokoju Wspólnym Slytherinu. Rozkładał na stole rozrysowane pole i kilka kropek połączonych ze sobą.
- No a co ze składem? - dopytał Blaise, ale widać było, że myślami jest gdzieś indziej. To samo było z Theodore'm. Patrzyli czasem na siebie i tylko przytakiwali.
- Co się z wami dzieje? Mówiłem już, że skład się nie zmienia - oburzył się kapitan i upił łyk Ognistej, bo wiedział, że inaczej nie wytrzyma.
- Tobie jest łatwo, bo lata za tobą gromada Ślizgonek i gdybyś tylko skinął palcem to miałbyś każdą - bronił się czarnoskóry chłopak.
- Dobra, ciebie jestem jeszcze w stanie zrozumieć, bo ty masz już kilka miesięcy fazę na Wiewiórę, ale ty, Nott? Ty też się zakochałeś?
- Przecież oboje wiecie - wzruszył ramionami. - Hermiona.
- Granger? Nie mówisz poważnie. Wy ze sobą w ogóle gadacie? – dopytywał Draco, choć doskonale znał prawdę. Zrobiło mu się dziwnie, ale postanowił pociągnąć temat dalej. - Co zamierzasz?
- Gadamy czasem na korytarzu, na razie chcę ją zaprosić na spacer. W sumie zaraz wyślę sowę i jeszcze dziś się z nią spotkam, tak sam na sam - podekscytował się Nott i poleciał do swojej sypialni po pergamin i pióro. Chwilę później był już z powrotem.
- A co ty w ogóle o niej wiesz? Chyba nie powiesz mi, że zakochałeś się po tym, jak cię obroniła w Ministerstwie na rozprawie – zaśmiał się blondyn i wziął kolejny łyk.
- Sporo wiem, lubi się uczyć, jej ulubiony kolor to czerwony, jest uczynna, boi się nietoperzy- wymieniał z dumą Theodore. - A jak z nią rozmawiam to przynajmniej mam o czym, a nie tylko jak nasze Ślizgonki o urodzie i chłopakach.
- Gówno wiesz, Nott - oburzył się Draco. - Wiedziałeś, że w święta musi mieć ozdobiony cały dom, że jak się śmieje, to tylko w jednym z policzków robi jej się dołek, że ma uczulenie na orzechy? Że jej ulubione danie to naleśniki z sosem cytrynowym, że często gada przez sen, a widziałeś ją kiedyś po nocy zarwanej przez naukę? Że potrafi siedzieć długi czas przed kominkiem i się po prostu w niego wpatrywać? Że często śpiewa pod prysznicem i nie zaśnie, jak w pokoju nie pali się chociaż jeden słoik z płomykiem w środku? - nie wiedział czemu tak zareagował, to po prostu był impuls. Przechylił szklankę z ognistym płynem w środku, poinformował, że wieczorem odbywa się obowiązkowy trening i wyszedł. Musiał ochłonąć i pomyśleć o tym, co się z nim dzieje.
Nastało południe. Hermiona bardzo stęskniła się za Ginny, w końcu była ona jedyną dziewczyną wśród jej grona przyjaciół, z którą mogła porozmawiać o wszystkim i niczym. Obie mówiły sobie o swoich problemach, dylematach czy zauroczeniach. I tak było tym razem. Gryfonki spędziły czas razem od śniadania do południa i wszystko było później jasne.
- Jesteś pewna swojej decyzji? - spytała już ostatecznie kasztanowłosa.
- Tak, miałam cały miesiąc na przemyślenie jej i to za nim tęskniłam najbardziej. Zastanawiałam się, czy wokół niego nie kręcą się inne, czy o mnie myśli… - Rozmarzyła się. - Pójdę chyba i od razu załatwię tę sprawę. Mam nadzieję, że do obiadu zdążę, bo czekają mnie dwie trudne konwersacje - dodała i opuściła Wielką Salę. Odwróciła się na chwilę i zobaczyła wsparcie w postaci podniesionych kciuków.
Hermiona posiedziała jeszcze chwilę i dostrzegła, że w jej stronę leci sowa. Była pewna, że to wiadomość od jej współlokatora. Niestety, pomyliła się.
„Hermiono, chciałem Cię zaprosić na spacer. Spotkajmy się o godzinie czternastej na błoniach.
Theordore Nott.”
Zaskoczyła ją ta wiadomość, bo nie wiedziała, jak ma ją odebrać. Jak randkę czy może zwykłe przyjacielskie spotkanie? Co prawda ich relacja poszła do przodu, zaczęli ze sobą normalnie rozmawiać i to nawet na tematy pozaszkolne. Ciekawiły ją jego intencje, dlatego się zgodziła.
Idąc na spotkanie, miała mieszane uczucia, ale musiała przyznać, że im bliżej go poznawała, tym bardziej widziała, że dużo ich łączy.
Minęło kilka dni, które były dość aktywne. Gryfonka dzieliła swój czas między zajęcia, naukę ze swoim współlokatorem lub z przyjaciółmi i małe spotkania z pewnym Ślizgonem. Koszmary zupełnie odpuściły, a wspólne noce w jednej sypialni były już czymś normalnym. Draco natomiast czuł się dziwnie. Coraz więcej czasu spędzał w samotności, bo jego najbliżsi przyjaciele poświęcali czas płci przeciwnej. Od kiedy Ginny postanowiła dać szansę Blaise'owi, widywał go tylko na treningach. Tak samo było z Nottem, który wszędzie chodził za Gryfonką. Draco w sumie miał ją tylko wieczorami podczas wspólnej nauki i w nocy, kiedy spała obok niego. Denerwowała go ta sytuacja, nie wiedział, gdzie podziała się jego słynna obojętność i dlaczego mu to tak aż bardzo przeszkadza.
Z tą myślą wszedł do dormitorium na siódmym piętrze i dostrzegł swoją współlokatorkę, która stała przy dużym lustrze i poprawiała włosy. W pierwszej chwili go nie usłyszała, więc rozsiadł się na kanapie, nalewając sobie pół szklanki Ognistej.
- Wybierasz się gdzieś? - spytał niby od niechcenia.
- Tak, jest sobota i idę z Theodore'm do Hogsmeade, ale spokojnie, wrócę na naszą naukę - pocieszyła go i ponownie spojrzała w swoje odbicie.
- A między wami coś jest, Granger? – kontynuował, zaczynając popijać coraz to większe łyki.
- A co, nadal się martwisz? - odpowiedziała i usiadła na jednym z foteli, uśmiechając się do niego.
- O ciebie? O niego bardziej. Bo jeśli macie coś do siebie, to nie wiem, czy wiesz, ale szczerość powinna być na pierwszym miejscu - dolał sobie ponownie drinka, bo poprzednia porcja skończyła się szybciej niż przewidział.
- O niego? Szczerość? Chyba nie powinieneś już więcej pić, bo ci tylko szkodzi - oburzyła się i chciała się podnieść do wyjścia, ale Draco złapał ją za rękę. Nie mocno jednak, bo nie chciał jej zrobić krzywdy. Ona posłusznie stanęła, oczekując tego, co mam jej do powiedzenia. - Spotykasz się z nim, dajesz mu nadzieję, więc oczywiście powiedziałaś mu, że śpisz ze mną w łóżku? - bardzo zaskoczył ją tym pytaniem.
- Oczywiście, że nie - odparła krótko i wyrwała się z uścisku. Chciała stąd jak najszybciej wyjść.
- Merlinie, Granger, okłamujesz go? Ty - wzór do naśladowania? - dokończył, ale nie był pewny, czy to usłyszała. Opróżnił resztę szklanki i rzucił w kominek, z którego chwilowo buchnął większy ogień. Coraz częściej miał wybuchy złości i postanowił zacząć nad tym panować. Poszedł do siebie, z małej skrzyneczki wyjął eliksir trzeźwiący i, kiedy go wypił, położył się, czekając na wieczorny trening i wpatrując w sufit, na którym nadal widniał napis, który kiedyś zostawiła tu Gryfonka.
Hermiona nie rozumiała zachowania swojego współlokatora, który w ostatnim czasie stał się nerwowy i bardziej złośliwy. Znowu zrobiło jej się przykro, ale musiała przyznać, że miał trochę racji. Nie wiedziała dokąd zmierza jej nowa relacja, ale ta krótka konfrontacja z nim uświadomiła jej, że chcąc zapomnieć o uczuciu jakim darzyła Draco, chce przenieść swoje myśli na kogoś innego. Było jej strasznie trudno, ale w końcu podjęła decyzję i postanowiła, że jeszcze dziś rozwiąże tę sytuację.
Po kolacji na polu Quiddicha odbywał się trening Slytherinu. Trwał on już jakiś czas, a sam kapitan był bardzo zadowolony, bo zawodnicy grali aktywniej, a na tym mu zależało. Kiedy patrzył z góry, jak jego koledzy idealnie wypełniają to, co im rozpisał, jego uwagę przykuł jeden element. Mianowicie Theodore rzucał kaflem z taką siłą, że ,gdyby nie zaklęcie broniące od uderzeń, kilku zawodników mogłoby wylądować w skrzydle szpitalnym. Postanowił wziąć go na krótką rozmowę. Kiedy odlecieli kawałek na bok to od razu postanowił dowiedzieć się, o co chodzi.
- Nott, co się dzieje? Zaraz rozwalisz mi pół zespołu - skwitował krótko Draco i złożył ręce na ramionach. Domyślał się czego, a raczej kogo, dotyczy zachowanie jego przyjaciela, ale koniecznie chciał znać szczegóły.
- Chodzi o Hermionę - zaczął niepewnie drugi chłopak. - Myślałem, że między nami coś będzie, chciałem dać nam szansę, ale dzisiaj mi oznajmiła, że bardzo mnie lubi, ale jedyne co może nas łączyć to przyjaźń. Jak się zapytałem, co zrobiłem źle, to usłyszałem tylko, że ona kocha kogoś innego i nie umie o nim zapomnieć - mówił, a Draco tylko kiwał głową, nie chcąc mu przerywać. - Moim zdaniem chodzi o Pottera, nawet teraz, widzisz? Siedzą razem przy chatce Hagrida - wskazał palcem przed siebie.
- Nie no, Granger kocha innego? - myślał na głos. - No może i o Pottera chodzi. Dobra, skupmy się teraz na dokończeniu treningu, a wieczorem wpadnę do was, taki męski wieczór nam się przyda. Zabiorę kilka Ognistych, bo nie wiem, czy na trzeźwo dam radę znieść fascynację Zabieni’ego Wiewiórą – dodał na odchodne, dołączając się do gry. Theodore podążył za nim.
Godzinę później blondyn szedł na siódme piętro z niepewnością. Zastanawiał się, czy Gryfonka jest na niego obrażona, przez to, co powiedział jej popołudniu. Stał chwilę pod drzwiami, ale zanim wszedł, ściągnął górną część stroju. Z jednej strony było mu gorąco, a z drugiej wiedział, że Hermiona zawsze patrzyła na niego, kiedy chodził w samych spodniach, więc może to ją lekko rozkojarzy i łatwiej mu pójdzie. Wziął głęboki wdech i nacisnął na klamkę. Siedziała na kanapie i czytała książkę. Podszedł do barku, nalał sobie szklankę soku i usiadł obok niej. Nie odzywając się nic, wyciągnął rękę. Ona tylko popatrzyła i z powrotem
wróciła do lektury.
- No Granger, nie mów, że jesteś obrażona? - spytał i usiał obok niej, szturchając ją w ramię. - Dobra, może lekko przegiąłem, ale to przez Whisky.
- To może czas ją odstawić – odpowiedziała, ponownie na chwilę odrywając się od książki.
- Pomyślę, a skoro mamy zgodę to...
- Tak, ale jak mnie przeprosisz - przerwała mu. - No nie patrz tak, chciałeś mnie przeprosić, a jeszcze tego nie zrobiłeś. Aaaaa, bo stwierdzenie: "No Granger, nie mów, że jesteś obrażona?" to niby to? – dodała, wskazując palcem w jedną i w drugą stronę.
-Merlinie, dopomóż - wzniósł ręce ku górze. - Ok, dopięłaś swego. Przepraszam - powiedział szybko i nie czekając na jej reakcję mówił dalej. - A skoro już jest zgoda to chcę ci przekazać, że dziś uczysz się sama, bo ja muszę iść pocieszać mojego przyjaciela. - Gryfonka wiedziała, że na dłuższe przeprosiny nie ma co liczyć. W końcu słowa, które wtedy wypowiedział były po części prawdą, więc wzruszyła tylko ramionami i postanowiła rozmawiać już z nim normalnie.
- Pocieszyć? Dobra, ale jak wrócisz pijany to śpisz na kanapie - pogroziła palcem. – I może idź się umyj, taka dobra rada.
- Granger, on chyba serio coś do ciebie miał, ale wybrałaś Pottera - podsumował i poszedł do łazienki.
Jak to Pottera? Skąd w ogóle wyciągnęli takie wnioski? No fakt, często widywali ich razem, mają ze sobą dużo wspólnego i może widzieli, jak kilka razy się przytulają, jednak to wszystko. Przecież jej uczucia są oddane Ślizgonowi, ale to nadal musiało zostać tajemnicą.
Po godzinie, kiedy wyszedł z łazienki, zastał ją w takim stanie, w jakim zostawił, czyli siedzącą nad książkami i tworzącą notatki.
- Dobra, ja idę - stwierdził i podszedł do barku, aby zabrać kilka butelek. Kiedy pakował je do niewielkiej torby uznał, że też da jej reprymendę. - Bądź grzeczna i żadnych mi tu randek z Potterem.
- A co, zazdrosny jesteś? - spytała niepewnie, ale on tylko na nią popatrzył i dopiero przy drzwiach odpowiedział.
- Chciałabyś.
Nawet nie wiedział, jak bardzo to stwierdzenie było prawdziwe.
Draco wyszedł z dormitorium w dobrym humorze. Kroczył schodami i rozglądał się, aby nie spotkać żadnego profesora, bo pewnie usłyszałby niemałą reprymendę dotyczącą tego, że powinien dawać przykład i ogólnie picie w tak młodym wieku jest szkodliwe dla zdrowia i jeszcze,że alkohol nie rozwiązują żadnych problemów. Już raz go kiedyś przyłapano, więc teraz starał się być bardziej ostrożny. Usłyszał kroki i przystanął na chwilę chowając alkohol za plecami. Z naprzeciwka dojrzał, że w kierunku siódmego piętra zmierza Harry. Nie omieszkał zostawić nowo otrzymanej informacji bez skomentowania.
- Co tam Potter, mała randka? - spytał i postawił torbę na ziemi.
- Randka? Idę do Hermiony - skwitował krótko, ale stanął, bo widział, że szykuje się chwilę dłuższa konwersacja.
- No już nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Już krążą plotki - skomentował Draco i puknął go delikatnie w ramię. - Granger dała kosza Nottowi. Zrobiła mu nadzieję, bo zakochała się w kimś innym i chciała o nim zapomnieć. No i odkąd Wiewióra poszła do Blaise'a, to ty jesteś wolny i teraz możecie być razem - mówił podekscytowanie Ślizgon.
- Nie, Malfoy - odpowiedział lekceważąco brunet. - To, że się zakochała to prawda, ale nie we mnie – to mówiąc, wszedł stopień wyżej. - A na przyszłość to zmień informatora, bo obawiam się, że ten, którego obecnie masz jest na poziomie Rity Skeeter - teraz to Gryfon klepnął go w ramię i, nie czekając na reakcję Ślizgona, poszedł w zamierzonym kierunku.
Teraz Draco już nic nie rozumiał. Skoro Granger nie zakochała się w Potterze, to w kim? Chyba nie chciała ponownie wrócić do tego rudego wieprza. Nie, to wykluczone. Ona była na to za mądra, aby dać się krzywdzić na nowo. Zostaje więc… Oliver Wood. No jasne. Przecież jak był na stażu, Granger co chwilę do niego biegała, a on do niej. Tymi rewelacjami postanowił czym prędzej podzielić się z kolegami w lochach.
*Witajcie :) Przychodzę do Was z nowym rozdziałem :) Dajcie znać poniżej, swoje uwagi czy prośby :) To zawsze motywacja <3
Po raz pierwszy przeczytalam fanfiction, mimo wcześniejszych uprzedzeń. Twoje opowiadanie(?) strasznie mi sie podobało, tak mnie wciagnelo ze wczoraj na jednym tchu przeczytałam całe. Mam nadzieję że nie zrobisz już sobie tak długiej przerwy i powrocie z z podwójną mocą. Świetna praca. Oczywiście proszę o dłuższe rozdzialy. Życzę weny, polamania pióra. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za komentarz <3
UsuńZdradzasz może kiedy planujesz kolejny rozdział wstawic? Bo mam nadzieję że wena dopisuje :D
UsuńZ weną właśnie średnio, ale chcę go wstawić jeszcze w tym tygodniu :)
UsuńA pamiętasz może wątek kiedy draco podarował hermionie książkę, która sam napisał? Nie poruszyłaś tego dalej a szkoda. Połamania pióra.😚
Usuń*powrócisz
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super. Chciałabym aby w najbliższych rozdziałach pojawił się wątek kolacji Draco i Hermiony. Oczywiście nie chce psuć pomysłu na kolejne rozdziały ale mam pytanie czy może kiedyś będzie wątek Eliksiru Miłosnego. Np. Ron będzie chciał odzyskać Hermione i podczas np.śniadania wleje jej do soku dyniowego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ��
Dziękuję za komentarz <3 Jest mega ważny <3 Powiedzmy, że mam coś w planach tego typu, ale już w dwóch następnych wyjaśni się coś więcej :D
Usuń