środa, 21 września 2016

Rozdział 24

Tymczasem na siódmym piętrze nadal trwały rozmowy dotyczące zbliżenia pewnych dwóch osób. Harry próbował dalej pocieszać swoją przyjaciółkę.
- Hermiona, spokojnie. To, że między Wami doszło do małego zbliżenia, nie oznacza, że wydarzyło się coś złego.
- No nie wiem...moim zdaniem to za szybko...w dodatku sama go sprowokowałam- mówiła ze smutkiem w głosie - a najgorsze jest to, że gdy on wszedł tu po Wasze różdżki, to zachowywał się tak, jakby się nic nie stało.
- Pamiętaj, że to tylko Malfoy. Nigdy nie wiadomo, co mu wtedy chodziło po głowie - dodał i wstał, aby nalać im soku z dyni.
- Myślę, że moje zachowanie wynikało z dwóch przyczyn. Po pierwsze brakuje mi od pewnego czasu zwykłych czułości, a po drugie trzeba przyznać, że Malfoy do najbrzydszych nie zależy, a od kiedy zaczął więcej ćwiczyć to już w ogóle - mówiła popijając sok.
- Wszystko rozumiem, ale nie mogłaś znaleźć sobie inny obiekt westchnień ? - spytał, a ona się zaśmiała - powiedziałem coś nie tak?
- Nie, po prostu Malfoy zawsze jak pisał do mnie jakąś wiadomość, to podpisywał się właśnie jako obiekt moich westchnień - wytłumaczyła.
- Miał rację ? Czujesz coś do niego ?
- Nie ! Oczywiście, że nie. Dla mnie to tylko znajomy i wątpię, aby kiedyś poszło to dalej. Zaczęliśmy się po prostu tolerować.
- Widzę, że pracowaliście nad planem na Bal Bożonarodzeniowy - stwierdził, kiedy dostrzegł na stole kilka zapisanych pergaminów.
- Tak, co prawda dopiero zaczynaliśmy, ale wy nam przeszkodziliście...Harry, wytłumacz mi, co się wydarzyło na korytarzu ?
- Szedłem korytarzem w stronę biblioteki, a wtedy z naprzeciwka ujrzałem Ginny z Zabinim. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że jak mnie mijali, to mnie szturchnął. Wtedy zapytałem, o co mu chodzi, a on do mnie, żebym się w końcu pogodził z faktem, że Ginny jego wybrała i mam jej dać spokój - opowiadał dolewając sobie soku.
- I co było dalej ? - dociekała gryfonka.
- Wtedy ja z uśmiechem na ustach dodałem, że gdyby jego wybrała, to poszłaby z nim na bal, a nie ze mną. Chyba mu się to nie spodobało, bo wyciągnął różdżkę, a resztę już znasz - dodał.
- Coś czuję, że czekają mnie dzisiaj dwie poważne rozmowy...Najpierw z Malfoy'em, a potem z Ginny - stwierdziła Hermiona.
- Spokojnie, za tydzień będziemy już w domu, razem z naszymi przyjaciółmi podczas świątecznej kolacji - pocieszał ją Harry.
- Może teraz uzgodnimy kilka szczegółów, pomyślimy nad jadłospisem, listą gości i prezentami ? - zaproponowała, a on tylko pokiwał twierdząco głową.

Tymczasem w lochach dwóch ślizgonów siedziało na podłodze wśród zielonych ścian i stanie znacznej nietrzeźwości. Ogólnym tematem ich rozmów były dwie gryfonki, które ostatnio za bardzo namieszały w ich spokojnym i arystokratycznym życiu.
- Nie wiem jak Ty, ale ja stanowczo ograniczam kontakt z tym lokowanym pudlem - stwierdził Draco i upił kolejny łyk ognistej.
- Ja nie wiem co mam zrobić...podoba mi się Ginny i zależy mi na niej, tylko jak się dowiedziałem, że zgodziła się iść z Bliznowatym na bal, to chyba oznacza, że jeszcze się waha - odpowiedział Zabini.
- Nie możesz znaleźć sobie kogoś z poza Gryffindoru?
- Co mam poradzić, jeśli to ona mi się najbardziej podoba? Będę o nią walczył - stwierdził krótko i dopił do końca trunek ze swojej szklanki.
- Rób co chcesz, ale pamiętaj kto rządzi w tej szkole i nie pozwól jej wejść sobie na głowę - poradził mu Draco.
- Ma się rozumieć...a teraz powiedz mi, co zamierzasz z Hermioną ? W końcu prawie się pocałowaliście - przypomniał mu Blaise.
- Nie wiem jak do tego doszło. Byłem zmęczony, ona zaczęła masować mi plecy, a wiadomo, że na każdego faceta zadziała taki dotyk...ale na szczęście pojawiłeś się Ty, a ja się opanowałem. Myślę, że ona za dużo sobie wyobrażała - skomentował, a wtedy zegar wybił godzinę rozpoczynającą kolację - jesteś głodny ?
- Nie - odpowiedział krótko czarnoskóry ślizgon.
- Ja też nie, ale chyba już pójdę do siebie. Miałem ostatnio przerwę od picia, więc teraz boli mnie głowa. Może potem wpadnę. Trzymaj się - dodał Draco i wyszedł w stronę siódmego piętra. Kiedy szedł korytarzem, to wszyscy, którzy zmierzali do Wielkiej Sali spoglądali na jego chwiejny krok. Nie miał zbytnio siły, aby to komentować, więc po prosto szedł dalej.
Gdy wszedł do dormitorium doznał małego szoku. Cały salon był wystrojony w świątecznych dekoracjach. Po środku stała ogromna choinka. Nad kominkiem zwisały małe, kolorowe skarpetki, a na suficie było pełno podwieszonych, zielonych gałązek.
- Granger, co to ma być ?! - krzyknął Draco, kiedy rozejrzał się dookoła.
- Za tydzień są święta, więc pomyślałam, że może...-chciała mu odpowiedzieć, wieszając ostatnią ozdobę na choince, ale jej przerwał.
- Stop Granger. Po pierwsze, Ty mało myślisz, a po drugie to zapytałaś się, czy ja się zgadzam na to ? Przypominam Ci, że nie mieszkasz tu sama! - krzyknął i wszedł do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
- Nie przejmuj się nim - powiedział Harry i podszedł ją przytulić.
- Harry, on ma rację. Idź na kolacje, a ja poprzenoszę to wszystko do swojego pokoju. Nie wiedziałam, że on nie lubi świąt - odpowiedziała i wyjęła różdżkę.
- Nie jestem głodny, więc Ci pomogę, a potem pójdziemy do mnie i posiedzisz trochę z nami - dodał i wspólnie zabrali się do pracy.

Godzinę później w pokoju wspólnym Gryffindoru trwały zacięte dyskusje. Mianowicie podczas kolacji dyrektorka ogłosiła, że tegoroczny bal Bożonarodzeniowy odbędzie się dopiero w styczniu.
- Wiadomo dlaczego? Powiedziała coś więcej? - dopytywała Hermiona.
- Niestety nie - odpowiedział jej Nevill.
- Z jednej strony to dobrze, bo będę miała więcej czasu na organizację - dodała Hermiona.
- A czemu Cię nie było na kolacji ? - dociekał Seamus.
- A daj spokój. Przystroiłam całe dormitorium w świąteczne ozdoby, a ten jak wszedł pijany, to zaczął krzyczeć, że nie mieszkam tu sama i mam to sprzątnąć, więc tak zrobiłam. Wiecie, lepiej mu się nie sprzeciwiać - odpowiedziała i poczęstowała się ciasteczkami, które jak co roku skrzaty zostawiają w tym okresie.
- Ja i Hermiona chcemy Wam coś ogłosić - wtrącił nagle Harry i wstał, aby każdy mógł go dobrze wiedzieć.
- Hermiona, pokaż rękę - zażartował Seamus - nie widzę żadnego pierścionka - podszedł do niej bliżej i zaczął ją dokładnie oglądać - nie, brzuszek też się nie powiększył.
- Bardzo śmieszne Seamus, ale to nie o to chodzi - odpowiedziała mu gryfonka.
- W tym roku chcemy zorganizować kolację świąteczną u nas w domu. Z tego powodu byłoby nam miło, gdybyście się na niej pojawili - powiedział w końcu Harry.
- No pewnie, bardzo chętnie, tylko kiedy ? - zapytał Nevill.
- Wyślemy Wam zaproszenie zaraz po tym, jak rozjedziemy się na ferie - wyjaśniła gryfonka.
- Szykuje się niezła impreza - skomentował Seamus.
- Upominam Cię tylko, żebyś nie przynosił żadnych fajerwerek - poprosiła Hermiona, a wszyscy zaczęli się głośno śmiać.

Draco obudził się kilka minut po godzinie dwudziestej pierwszej. Bół głowy był niedosniesienia, dlatego pierwsze co zrobił, to podszedł do swojej szafki z eliksirami i wypił kilka na raz. Spojrzał na zegarek i stwierdził, że zdąży się jeszcze wykąpać przed rozpoczęciem dyżuru. Kiedy wszedł do salonu zaczął się zastanawiać. Pamiętał, że jak wrócił, to zrobił awanturę swojej współlokatorce o ozdoby, które tu porozwieszała, a teraz wszystko zniknęło. Kiedy miał wchodzić do łazienki dostrzegł, że drzwi do jej pokoju są uchylone, więc postanowił tam zajrzeć i wtedy się wszystko wyjaśniło. Znajdowało się tam wszystko, co jeszcze godzinę temu było w salonie. Pokręcił głową i poszedł pod prysznic. Kiedy chciał wyjść, przypomniał sobie, że nie zabrał czystych ubrań. Owinął ręcznik poniżej pasa i wyszedł do salonu. Na jego nieszczęście siedziała tam Hermiona. Nie zwrócił na nią uwagi, tylko poszedł prosto do siebie, ubrał się i nie wychodził stamtąd, aż zegar wybił godzinę rozpoczynającą dyżur.
- Dobra Granger, wracamy do starych ustaleń. Ja biorę korytarze od pierwszego do czwartego, a Ty od piątego do siódmego - powiedział krótko i ruszył.
- Malfoy, czekaj! - krzyknęła - musimy porozmawiać.
- Granger, o co Ci chodzi ?
- Możesz mi powiedzieć, co się stało, że mnie traktujesz w ten sposób ? - zapytała spokojnie.
- Może to, że jesteś szlamą ? - odpowiedział krótko i poszedł w swoją stronę. Hermiona postała tak chwilę i również ruszyła na patrol. Nie wiedziała dlaczego zrobiło jej się przykro. Zawsze jego docinki nie bolały ją tak jak teraz. Myślała, że mogą się normalnie kolegować. Mogła nawet spokojnie stwierdzić, że go trochę polubiła. Kilka łez poleciało jej po policzkach. Kiedy wróciła do swojej sypialni, zobaczyła, że do wyjazdu na ferie zimowe zostało jeszcze cztery dni. Inaczej sobie wyobrażała rozjazd do domu.  Myślała, że złożą sobie z Malfoy'em życzenia, wymienią się małymi drobiazgami i od nowego roku będzie się już wszystko układać. Jednak teraz postanowiła, że przez ostatnie dni będzie go unikać na tyle, na ile się da. Nie chciała psuć sobie okresu przedświątecznego, który tak bardzo lubiła.

Następnego dnia na śniadaniu panowała ożywiona atmosfera. Mianowicie był to ostatni dzień przed wyjazdem na święta...


* Witajcie w to środowe popołudnie. Szkoda mi Hermiony, a Wam ? Co sądzicie o postępowanieu Ginny ? Myślicie, że Draco złoży życzenia Hermionie ? Komentujcie ! To moja motywacja do dalszej pracy :)