- Jesteś moja, Granger, i nikomu cię nie oddam - wyznał, a ona nadal była w małym szoku. Jeszcze nad ranem przyjaciele opowiadali, że on jej nie chce, że szuka dla niej chłopaka tylko po to, żeby ją odsunąć. Niby zwyczajnie jej nie chciał, a teraz przychodzi tutaj i, nie mówiąc nic, składa jej pocałunek i mówi takie piękne słowa.
- Możesz mnie uszczypnąć? - spytała niepewnie, gdyż obawiała się, że przez ilość eliksirów jakie wypiła przez te dwa dni, rzeczywistość mogła się mieszać. On zdziwił się jej poleceniem, ale posłusznie je wykonał. - Czyli to nie sen.
- Ja rozumiem, że jestem nieprawdopodobnie przystojny i mogę pojawiać się w snach, ale czy wtedy pocałunek byłby aż tak czuły, że pojawiłyby ci się dreszcze? - zażartował Draco.
- Co się stało? Dlaczego zmieniłeś zdanie? - zaciekawiła się i podniosła lekko do pozycji siedzącej. Ten westchnął, jakby się zastanawiał, jakie słowa będą odpowiednie. Trwało to dłuższą chwilę, ale ona cierpliwie czekała.
- Powiedzmy, że ktoś uświadomił mi, że ktoś inny może mieć ciebie obok siebie w nocy, że ktoś inny będzie cię rozśmieszał oraz że... Nie odbierz tego źle, ale strasznie dużo jesz, a jak jesz to prawie nie mówisz, a tego boskiego widoku – gaduły, która nic nie mówi – nie mogę sobie odmówić – wyjawił.
- Ok, czyli to jednak prawda... Jesteś pewny swojego wyboru? Nie boisz się spojrzeń, rozmów, że jesteś ze szla... - nie dał jej dokończyć ostatniego słowa, mimo, że to właśnie od niego usłyszała najwięcej wyzwisk tego typu.
- Nie, nie boję się, poza tym nikt się nie odważy - opowiedział pewny siebie i pocałował ją w rękę. - To dzięki tobie zmieniłem się na lepsze, zrozumiałem kilka rzeczy i teraz już wiem, że... - tym razem ona mu przerwała. Kiedy głaskała go po ręce dostrzegła, że ma na niej bandaż.
- Co ci się stało? - spytała zatroskana i zaczęła ją oglądać.
- Nic poważnego. Na eliksirach pracowałem z Potterem i on mi mówił, jak to Wood szykuje dla ciebie randkę przy świecach, że rano się tym chwalił. Chyba wtedy po raz pierwszy dopadła mnie złość, że przy kimś innym niż ja będziesz szczęśliwa... - wyznał w końcu szczerze, a ona wiedziała, że jej przyjaciel lekko podkoloryzował - Fiolka, którą wtedy trzymałem w ręce, pękła, a ciesz wylała się i mnie popatrzyła.
- Trzeba zmienić opatrunek, bo ten jest wyschnięty i nie daje już żadnych rezultatów - powiedziała Hermiona. - Poczekaj, wezwę kogoś to ci zmieni.
- Nie, czekaj - powstrzymał ją. – Ja jestem tu nielegalnie i nie chce mieć większych problemów.
- Tak, słyszałam o tym - zaśmiała się, a wtedy do sali wszedł Oliwer.
- Czas na ciebie - oznajmił mu krótko Oliwer.
- Proszę, pozwól mu jeszcze chwilę zostać, daj mi się nacieszyć chwilą, bo… Bo my właśnie - nie wiedziała, jak ma mu to powiedzieć. Nie chciała go w żaden sposób urazić, była świadoma, że nie jest mu obojętna.
- Jesteśmy razem - dokończył za nią Draco. Oliwer spojrzał na Hermionę, a ona dostrzegła, że zrobiło mu się przykro, choć nie chciał dać tego po sobie tego pokazać.
- Rozumiem, że w końcu zrozumiałeś, kogo mogłeś stracić, ale szef dowiedział się od pracowników, że jesteś na terenie szpitala i się zdenerwował - wyjaśnił szczerze.
- Dobra, pogadam z nim - zadecydował Draco i wyszedł na korytarz, aby się skonfrontować z dyrektorem szpitala.
- Wiesz co robisz? - spytał Wood Hermiony, kiedy Ślizgon opuścił salę. Chciał się upewnić, że będzie szczęśliwa.
- Tak, kocham go. Naprawdę się zmienił, ale trzeba dać mu szansę i przede wszystkim czas na bliższe poznanie - broniła go.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć i w razie potrzeby jestem dla ciebie? Proszę, pamiętaj o tym - zapewnił ją.
- I wzajemnie, Oliwerze. Obiecuję, że będę do ciebie pisać - uśmiechnęła się, a on go odwzajemnił. - Mogę cię jeszcze prosić o maść kończykowatą i trochę bandaży? - spytała, bo wiedziała, że Draco nie pójdzie sam na zmianę tego opatrunku.
- Oczywiście - wtedy Oliwer wyciągnął różdżkę i w kilka sekund na stoliku pojawiło się to, o co prosiła. Była zdziwiona, bo ona nie opanowała jeszcze takiej formy magii. - Spokojnie, nauczą cię tego, jak już się zdecydujesz pracować jako Magomedyk.
Wtedy do sali wrócił Ślizgon.
- Załatwione, mogę zostać do rana, a potem zabrać cię do Hogwartu – wyjaśnił. – Szef cię woła - zwrócił się bezpośrednio do Gryfona. Ten wzruszył ramionami i skierował się prosto do gabinetu swojego przełożonego.
- Jak to zrobiłeś? - dopytywała się Hermiona i, kiedy usiadł na skraju jej łóżka, bez pytania zaczęła opatrywać mu rękę. Draco nie zaprotestował, bo wiedział, że Granger jest uparta i nie miałoby to sensu. Robiła to delikatnie i z wyczuciem.
- Wyjaśniłem mu po prostu - odparł krótko, ale kiedy zobaczył jej pytające spojrzenie, musiał kontynuować. - Powiedziałem, że się zakochałem i nie myślałem racjonalnie pisząc do "Proroka", a twoje bezpieczeństwo było najważniejsze.
- I tak po prostu odpuścił? - pytała dalej.
- No, może bardziej przekonało go zapewnienie, że dofinansuję kilka eksperymentów - dodał w końcu. – Tak, wiem co powiesz, ale naprawdę nie uważam, że za pieniądze da się wszystko załatwić.
- I pozwolił Ci zostać do rana? - upewniła się, kończąc opatrywanie ręki.
- Tak, ale wiesz, łatwo nie będzie – skomentował, rozglądając się po Sali. – To, że mamy jedno łóżko to całkiem-całkiem, ale z jedną kołdrą to czeka mnie zimna noc – zażartował, przez co dostał poduszką od Hermiony.
- Sugerujesz, że zabieram kołdrę?
- Sugeruję? To fakt, Granger - oznajmił i, zanim zdążyła zareagować, uciekł i zaczął się rozbierać. Kiedy stał już w samych slipach, wsunął się na jej łóżko. - No chyba nie myślałaś, że będę spał w ubraniach.
- Nie - odparła krótko, a ten przytulił ją do siebie. - Dobranoc i śpij dobrze, bo jutro musimy się zmierzyć z osobami, które oczekują wytłumaczenia.
Obudziła się z samego rana i przez dłuższą chwilę leżała nieruchomo i przyglądając się śpiącemu Ślizgonowi. Jej nowemu chłopakowi. Oddychał spokojnie trzymając ją w mocnym uścisku, tak jakby się bał, że ktoś może mu ją odebrać. Było jej zdecydowanie za ciepło, ale nie chciała go obudzić. Dla niej nadal to było nieprawdopodobne, że jej pragnienie się spełniło. Obiecała sobie, że będzie robiła co mogła, ale ten związek był szczęśliwy, pełen miłości i szacunku. Chwilę później do sali wszedł Oliwer.
- Dzień dobry - powiedział, ale kiedy zobaczył jak Hermiona przykłada swój palec do ust to zciszył głos - tu kładę twoje pozwolenie na wyjście, możecie się zbierać i zdążycie jeszcze na śniadanie w Hogrwarcie.
- Dziękuję - odpowiedziała, delikatnie podnosząc głowę.
- Odezwij się do mnie za dwa dni, czy wszystko z tobą w porządku - poprosił, a ta się uśmiechęła i kiwnęła twierdząco głową. Wtedy on opuścił salę. Domyśliła się, że ten jego pośpiech wynika z ilości pracy, bo w ręce trzymał spory stos papierów, który ledwo utrzymał. Nie dawała jej spokoju ta sytuacja z wczoraj. Widziała, że zrobiło mu się przykro, kiedy się dowiedział, że postanowiła dać szansę Draco, więc obiecała sobie, że zaprosi go na dobry, przyjacielski obiad i na spokojnie wyjaśnią relację między sobą. Spodziewała się , że za kilka miesięcy będą ze sobą współpracować, więc wolała mieć dobry start i jasną sytuację.
W dodatku jutro jest pierwszy egzamin końcowy, więc zaczęła odczuwać mały stres. Czuła się przygotowana, ale zawsze się stresowała przed każdym sprawdzianem wiedzy. Obawiała się, że mogła przeczyć coś, co właśnie pojawi się w pytaniu na pergaminie.
- O czym tak myślisz? - wyrwało ją pytanie z zadumy. Nie zauważyła, że odkąd wyszedł Oliwer została tak w lekko podniesionej pozycji. Miała tylko nadzieję, że znowu nie mówiła do siebie.
- O niczym ważnym. Wyspany? - spytała z uśmiechem na ustach, kiedy ten się przeciągał.
- No powiedzmy, bo te łóżka to jakiś koszmar, ale dzięki tobie udało się mi się jakoś to przetrwać. Rozumiem, że myślałaś o tym, co mi zrobisz na śniadanie?
- Ja tobie? - zdziwiła się, ale wiedziała, że się z nią tylko droczy - jak się pospieszymy to zjemy w Hogrwarcie - dodała i wiedziała, że ta informacja go ożywi.
- Możemy się zbierać? Świetnie - po czym wstał i zaczął się sprawnie ubierać. Ona siedziała na łóżku i tylko patrzyła na pośpiech swojego chłopaka - no nie patrz tak, tylko się pakuj, ja nie wiem, że można aż tyle spać co ty - zażartował, choć z ich dwójki to zawsze on był tym, który w ostatnim czasie spał więcej. Zanim wykonała prośbę rzuciła w niego poduszką.
W Wielkiej Sali trwało właśnie śniadanie. Poranna poczta została dostarczona i część uczniów czytała "Proroka Codziennego". Nie było tam żadnych rewelacji, ale zawsze znalazło się coś przykuwającego uwagę. Mimo tego panował lekki hałas, bo już jutro miał odbyć się pierwszy egzamin, co było głównym omawianym tematem. Za chwilę miało się to zmienić. Głosy nagle ucichły i wzrok uczniów skierował się w stronę wejścia do sali. Dwójka prefektów naczelnych weszła jak gdyby nigdy nic. Różnił się jednak jeden mały szczegół – trzymali się za ręce i uśmiechali do siebie. Ich jedyną reakcją na zdziwione miny było zgodne wzruszenie ramionami. Ruszyli w stronę swoich stołów, jedynie Draco spojrzał na niektórych wzrokiem, który można by podsumować słowami „czy macie jakiś problem?”. To skutecznie skłoniło uczniów do zajęcia się swoimi sprawami.
- Masz tu pięć sykli, więcej się z tobą nie zakładam - oburzył się Neville, wyjmując kilka srebrnych monet z kieszeni i odliczając, kładąc je obok swojego kolegi.
- Wygrane uczciwie, więc nie marudź - odpowiedział mu Seamus, zbierając z uśmiechem pieniądze ze stołu. Kiedy reszta przyjaciół się zdziwiła, postanowił wyjaśnić tą sytuację. - Założyłem się z Nevillem, że zanim się skończy ten rok Hermiona będzie z Malfoy'em.
- Słucham? - zaśmiała się Gryfonka i usiadła obok nich.
- No wiesz, to chyba normalne, że jak ludzie mieszkają ze sobą przez cały rok w jednym mieszkaniu to w końcu się schodzą - mówił, jakby to była oczywistość.
- Nie, to nie jest normalne. Wiesz co robisz? - spytał ją Ron, jednak nie był to przyjazny ton.
- Tak, dobrze to sobie przemyślałam, on naprawdę się zmienił – mówiła Gryfonka, nalewając sobie soku. - Jak go bliżej poznasz to…
- Nie mam zamiaru go poznawać! – krzyknął, przez co zwrócił na siebie uwagę kilku osób, jednak po jego gwałtownym wyjściu z sali zaciekawienie innych też spadło.
- Nie masz za co - powiedział nagle Harry wprost do niej, kiedy przegryzł tost.
- Słucham? - powtórzyła pytanie sprzed kilku chwil.
- No wiesz, jak wczoraj pracowałem z Malfoy’em, to lekko mu podkoloryzowałem sytuację pomiędzy tobą a Oliwerem i widzę, że odniosło to zamierzony skutek. O mało z zazdrości mu dym z uszu nie poszedł - stwierdził.
- Aaa, to z tego powodu rozwalił tę fiolkę - dorzuciła Ginny. – Nie martw się, Ronowi przejdzie -wsparła ją, bo sama była w podobnej sytuacji. Związała się ze Ślizgonem i wiedziała, że miłość jest silniejsza niż wzrok ciekawskich czy ich komentarze. Była z nim szczęśliwa i, choć od czasu do czasu miała przejaw dawnych uczuć, twardo trzymała się swojego wyboru.
- A zatem dziękuję, Harry - podziękowała mu w końcu. - Naprawdę jestem szczęśliwa i, proszę, dajcie mu szansę - poprosiła. Wtedy kilka osób zerknęło w stronę stołu Slytherinu.
- To nie będzie łatwe... Ale daj nam czas, dobrze? - pocieszył ją Seamus, ale ich uwagę zwróciła pewna blondynka, która siedziała blisko owego Ślizgona.
- Uważaj na nią, wczoraj cały wieczór chodziła i szukała Malfoy'a - skomentował Harry, kiedy ujrzał, że humor jego przyjaciółki spadł. - Spokojnie, on jest za bardzo wpatrzony w ciebie, żeby zwrócić uwagę na tą młodszą Greengrass.
- Wiem, ale nie podoba mi się jej nagłe zainteresowanie nim - wzruszyła ramionami. – No dobrze, będę uważać, a teraz powiedzcie mi, jak przygotowania do egzaminu - zmieniła szybko temat, bo chciała najpierw porozmawiać o tej sytuacji z Draco.
- No bo wiesz... Właśnie, dobre pytanie... Jak dobrze, że wróciłaś - powiedziało kilka osób na raz.
- Ok, za godzinę spotykamy się w salonie głównym - dodała, a oni odetchnęli z ulgą. Wiedzieli, że jak ona im coś wytłumaczy, to egzamin mają zdany.
Zaraz po zjedzonym śniadaniu Gryfonka udała się na siódme piętro, aby zabrać ze sobą materiały na naukę ze swoimi przyjaciółmi. Usłyszała głośne śmiechy, które bez problemu poznała. Przyśpieszyła kroku i podeszła do drzwi wejściowych do swojego dormitorium, chwilę przy nich postała, ale postanowiła wejść do środka. W końcu nie ma powodów do skradania się.
- O, czekałem na ciebie - przywitał ją od razu Draco. Chwycił jej rękę i podprowadził do kanapy, na której siedziała pewna blondynka. - No to oficjalnie, to moja dziewczyna, a to moja przyjaciółka Daf…
- Taa, znamy się – przerwała mu zdawkowo Ślizgonka i, nie zwracając uwagi na nic, po prostu zmierzyła ją wzorkiem od góry do dołu i udała się do drzwi. Na odchodne rzuciła coś w stylu "Do później" i opuściła dormitorium.
- Co ona chciała? - spytała Hermiona i, choć chciała ukryć swoje prawdziwe odczucia, to niezbyt jej się udało.
- Jesteś o nią zazdrosna? – spytał, łapiąc ją w pasie i układając sobie na kolanach. Nie odpowiedziała, patrzyła jedynie na niego wyczekującym spojrzeniem. - Poprosiła mnie, czy pomógłbym jej powtórzyć materiał na egzamin.
- I czemu akurat teraz się do ciebie zwróciła? - pytała dalej.
- Granger, nie wiem, nasze rodziny znają się od wielu lat, czasem nawet wyjeżdżaliśmy wspólnie na wakacje i, jeśli ci chodzi o to, że ona ma coś do mnie, to absolutnie nie - próbował ją uspokoić. - Nie widzisz tego, co ze mną robisz? Nie mogę znieść myśli, że ktoś inny mógłby Cię dotykać.
- Dobrze, pomóż jej, ale trzymaj ją na dystans - poprosiła i przytuliła się do niego.
- Tak będzie. Jakie masz plany na dziś? - zmienił temat, bo chciał się nią nacieszyć i miał dla niej pewną propozycję.
- Za pół godziny muszę być w pokoju głównym Gryffindoru, bo umówiłam się na wspólną powtórkę, więc przyszłam tylko wziąć notatki - wyjaśniła.
- Myślałem, że razem się pouczymy - odpowiedział smutno Draco.
- Przepraszam, już im obiecałam. Rozmawialiśmy o egzaminie na śniadaniu i poprosili mnie o pomoc. Może w tym czasie idź pomóc Dafne, a popołudnie będziemy mieć dla siebie?
- Bardzo dobry pomysł - powiedział cicho. – A teraz, skoro mamy to pół godziny, to nie mam zamiaru go marnować - powiedział, wziął ją na ręce, zaniósł do ich sypialni, położył delikatnie na łóżku i zaczął całować. Od czasu do czasu przegarniał jej brązowe loki, przez co ona mogła wyczuć, jak bardzo jest dla niego ważna. Drżały mu lekko ręce, co było dla niego zdziwieniem, bo w tych sprawach zawsze czuł się bardzo pewnie. Na każdy jego pocałunek w szyję i lekko niżej Hermionie spinały się mięśnie. Były one tak czułe, że powodowały u niej lekkie mrowienie. Chwilę później zdecydował się na krok dalej i zaczął odpinać jej guziczki w swetrze, a ona nie protestowała. Była lekko przestraszona tym, co może się za chwilę wydarzyć, ale z drugiej strony nie chciała tego kończyć. Jego dotyk sprawiał jej tyle przyjemnych doznań, chyba po raz pierwszy czuła coś takiego. Poczekał chwilę i ruszył dalej ze swoim planem. Teraz zaczął rozpinać koszulę, robił to bardzo powoli, jednocześnie nie przerywając pocałunków składanych ciągle na jej ustach i szyi. Ponownie mu pozwoliła. Leżała teraz w samym biustonoszu, a on mógł swobodnie widzieć jej kształtne piersi. Przejechał ręką przez jej brzuch, aż do linii biustu, ale ominął go. Nie chciał robić nic pochopnie. W pewnym momencie ona złapała jego twarz w obie ręce i szepnęła mu do ucha.
- Draco… Ja… Bo… Po prostu... - mówiła bardzo zdenerwowanym głosem. Spojrzał na nią i postanowił, że pomoże jej dokończyć.
- Nie jesteś gotowa, tak? - powiedział spokojnie i pocałował w czoło. Ona kiwnęła głową i spuściła wzrok w dół. Bała się jego reakcji, bo w sumie pozwoliła mu na rozebranie swojej górnej części ciała i dała mu w pewien sposób zgodę na działanie. - Spokojnie, poczekam tyle, ile będziesz potrzebowała – wyklarował, po czym położył się obok i przytulił ją do siebie. Była mu za to ogromnie wdzięczna.
- Dziękuję - szepnęła i jeszcze mocniej się do niego przytuliła.
- Ale może jeszcze nie zapinaj koszuli i daj chociaż moim oczom się nacieszyć - zażartował, aby rozładować atmosferę, bo widział, jak bardzo jest zestresowana. Delikatnie przesuwał ręką po jej brzuchu, rysując bezkształtne linie. Leżeli tak w ciszy, a ona mu pozwalała na taką formę czułości.
- Kocham cię i jestem twoja, Draco, tego możesz być pewny – wyznała i złożyła pocałunek na jego ustach. Był on odważniejszy dla potwierdzenia tego, co przed chwilą mu powiedziała. Pół godziny spędzili w większości w ciszy, jednakże ciągle okazując sobie czułość. Potem, choć oboje nie chcieli, udali się do swoich dawnych pokojów, aby pomóc w przygotowaniach do egzaminów swoim przyjaciołom.
Czas do obiadu uczniowie Hogwartu spędzili na nauce. Opustoszałe w tym czasie korytarze i błonia znaczyły, że wszyscy siedzieli u siebie w dormitoriach i powtarzali ostatnie zagadnienia. Kiedy wybiła godzina trzynasta, zebrali się w Wielkiej Sali na posiłek.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jesteśmy ci wdzięczni za pomoc - powtórzył już któryś raz Seamus, nakładając sobie sporą porcję ziemniaków.
- Oh, no przecież dla mnie to żaden problem - odpowiedziała mu i też nałożyła sobie większą porcję niż zawsze. Odkąd wróciła rano ze szpitala, miała ciągły apetyt, gdyż tam nie jadła prawie wcale.
- Ja też dziękuję - dodał Ron, choć niepewnie. Też brał udział w nauce, ale trzymali między sobą dystans z racji porannego spięcia.
- Wiesz, że ci zawsze pomogę, ale proszę też, żebyś czasem ufał moim wyborom – dodała, a kiedy nalewała soku, do sali weszła grypka roześmianych Ślizgonów, a wśród nich była dwójka obecnych partnerów Gryfonek.
- Wiesz... Postaram się - stwierdził Ron, ale tak jakby do siebie. Obiecał, że nie będzie komentował tej sytuacji, bo zależało mu na relacji z byłą dziewczyną.
- Zabiję go - skomentowała Ginny trochę głośniej niż chciała. - Miał się uczyć sam, a nie z tymi Greengrass.
- Astoria z Dafne chyba uznały, że to ich ostatnia chwila na znalezienie sobie mężów, i to bogatych, bo nie sądzę, aby któraś z nich znalazła pracę - powiedziała nagle Katie Bell.
- Pytał cię ktoś o zdanie? - odburknęła jej młoda Weasley, mierząc ją złowieszczym spojrzeniem. - Lepiej szukać bogatego niż brać się za zajętych, nie? – dodała, sprawiając, że druga Gryfonka wybiegła z płaczem. Nie lubiła jej zbytnio odkąd Katie romansowała z jej bratem podczas jego związku z Hermioną. Reszta grupy też trzymała ją na dystans. Ron tylko spojrzał w jej kierunku, ale nie pobiegł za nią. Wolał trzymać się ze swoją starą ekipą.
- Też mi działają na nerwy, szczególnie ta młodsza. Jak byłam po śniadaniu po notatki to przyszła do Draco z prośbą, żeby pomógł jej w przygotowaniu do egzaminu. Zachowywała się tak, jakbym była tam intruzem – opowiedziała. - Wiedziałam, że miał się z nią uczyć do obiadu, ale widocznie grupa im się powiększyła - dodała już do Ginny.
- Mi powiedział, że chce mieć ciszę, więc zamknie się u siebie - wyznała i czekała, że Harry skomentuje to w sposób ubliżający Ślizgonowi, jednak nic takiego się nie stało. Odsunęła talerz z niedokończonym obiadem – straciła apetyt. Spojrzała jedynie na swojego chłopaka, który nadal był w rozrywkowym nastroju i nawet nie zauważył, jak ona wychodzi z sali.
- Coś czuję, że Zabini będzie miał spore problemy - dodał Neville, doskonale znając jej charakter.
- Mam nadzieję, że Draco mi to jakoś wyjaśni, choć w sumie ja, w przeciwieństwie do Ginny, wiedziałam, że będzie spędzał czas z Greengrass - tłumaczyła Gryfonka.
- Jak będziesz potrzebowała to zawsze mogę coś na nie znaleźć - wtrącił w końcu Harry, w końcu postanawiając się odezwać. – Przecież ich rodzice mają niepewną przeszłość.
- Nie no, myślę, że same damy sobie z tym radę, w razie czego dostaną wezwanie do Azkabanu z poleceniem posprzątania wszystkich cel – po tych słowach Hermiony cała grupa zaczęła się śmiać, a ona wykorzystała ten moment i szepnęła Harry'emu, żeby poszedł za Ginny. Jako jedyna wiedziała, że nadal mu na niej zależy, ale postanowił tego nie okazywać. Skinął głową i wyszedł, aby sprawdzić, czy z jego ukochaną wszystko w porządku.
Popołudnie było ciepłe i słoneczne. Draco namówił Hermionę, aby już się dziś nie uczyli, tylko spędzili trochę czasu razem. Wzięli koc i poszli na błonia, bo Ślizgon uznał, że zaraz znajdzie się ktoś, kto będziesz coś od niej chciał, a nie miał zamiaru się nią dzielić.
- Jak to się stało, że wasza grupa do nauki się powiększyła? - spytała, kiedy leżeli już wtuleni w siebie i patrzyli w niebo.
- Zabini uznał, że tak będzie lepiej, bo Astoria też chce się pouczyć, a w czwórkę pójdzie nam szybciej. Wiem, spóźniliśmy się, ale chciałem już wszystko dokończyć, by mieć popołudnie tylko dla ciebie - wyjaśnił i lekko ją tym uspokoił. Ufała mu z miłości.
- Widziałam na obiedzie, że Dafne się przesiadła i gdyby mogła tu usiadłaby ci na kolana - powiedziała i popatrzyła na niego. Chciała dokładnie widzieć jego reakcję.
- Czyżby zazdrość, Granger? - spytał ostentacyjnie i dostał za to szturchnięcie w żebra.
- Mnie to nie bawi. Nie chce cię stracić - wyznała w końcu.
- Hej, co ci przyszło do głowy? To trochę tak, jakbym był zazdrosny o Pottera... A no właśnie! - powiedział znacznie głośniej. - Co ty mu szeptałaś do ucha? - zdziwiła się, że zwrócił w ogóle na to uwagę.
- Czyżby zazdrość, Draco? - spytała, a jego ciało momentalnie się napięło. Nie zauważyła tego, ale działo się to zawsze, kiedy zwracała się do niego po imieniu. Miał problem, aby zacząć do niej mówić „Hermiona”, potrzebował czasu, ale nie rozumiał dlaczego. – No, Harry przynajmniej za mną nie lata tak, jak Dafne za tobą - dodała, kiedy zobaczyła, że się chwilowo zamyślił.
- Ja mówię poważnie. Czemu szeptacie sobie do ucha? - powtórzył pytanie.
- Oh, no dobrze, powiem ci. Jak weszliście spóźnieni na obiad to Ginny się zdenerwowała na Blaise'a, bo powiedział jej, że potrzebuje ciszy do nauki, a potem wyszło, że ją okłamał.
- Noo myślę, że ma powody do zazdrości, bo Astoria rzeczywiście ma coś do niego.
- Jak to? A co on na to? Co z Ginny? - spytała z przejęciem i małym podnieceniem. Prawdopodobnie była to szansa dla Harry'ego na odzyskanie rudowłosej.
- Z tego co mi wiadomo, to on ją nadal kocha. Miał też jednak kiedyś słabość do Astorii, ale ona na niego nie zwracała uwagi - opowiadał, a Hermiona słuchała z dużym zaangażowaniem. Chciała spotkać się później z przyjacielem i przekazać mu to, czego się dowiedziała. - Zabini chyba się gubi obecnie, ale na jego miejscu nie wkurzałbym Wiewióry. Ona jest lekko nerwowa i myślę, że zemści się na nim, jak ją skrzywdzi. - zamyślił się na chwilę. – A czy musimy rozmawiać o innych?
- Nie, oczywiście, że nie - Hermiona wiedziała, że on nie lubi plotek i obgadywania, więc postanowiła zakończyć wypytywanie. To, czego się dowiedziała, jej wystarczyło - A o kim chcesz rozmawiać?
- Ja nie chcę rozmawiać - odpowiedział szeptem i w ciągu chwili zmienił pozycję tak, że znalazł się nad nią. Pocałował ją, a ta nie pozostała bierna. Przeczesała mu włosy, a on zawędrował swoją ręką pod jej sweter, przyciągając ją do siebie. Ponownie poczuła napięcie w swoim ciele i delikatne dreszcze. Jego dotyk był mocniejszy z każdym muśnięciem.
- Czekaj, jeszcze ktoś nas zobaczy - powiedziała cicho, ale on nie zwrócił na to uwagi, tylko dalej ją całował i wędrował ręką po jej ciele. - Draco, proszę - powtórzyła i dopiero teraz się odsunął, zalegając obok. Nie umiał jej odmówić, głos Hermiony był dla niego czymś kojącym. Nie chciał robić nic wbrew jej woli, dopóki sama się nie zgodzi.
- Ok, niech będzie, ale nie dziw mi się, bo odkąd jesteś moja, nie mogę się opanować, aby cię nie dotykać - wyjaśnił i przytulił ją do siebie. - Za niecały miesiąc kończymy Hogwart. Jak sobie wyobrażasz życie po? - spytał nagle, szybko zmieniając temat. Chciał odciągnąć myśli od swoich pragnień.
- To znaczy? Złożę papiery do św. Munga z prośbą o praktyki i do Ministerstwa. Poczekam na odpowiedź, co mogą mi zaproponować i dopiero wtedy zadecyduję. A ty?
- Ja nie mam chyba tak łatwo przez moją przeszłość, ale złożę do Ministerstwa swoje oceny. Mam nadzieję, że coś dla mnie znajdą - mówił, choć doskonale wiedział, że jest to wersja optymistyczna. Nie słyszał, aby jakiś były Śmierciożerca pracował i prowadził normalne życie.
- Ja w ciebie wierzę. Masz dobre oceny, a poza tym i tak będziesz musiał dołączyć opinie na swój temat. Nauczyciele cię poprą, bo widzą twoją przemianę i będą chcieli dać ci szansę na ułożenie sobie normalnego życia - pocieszała go, wierząc, że tak będzie. Po kryjomu poprosiła Harry'ego, żeby wypytał Ministra Magii, czy Draco ma jakieś szanse, a ten odpowiedział twierdząco. Obiecał też wstawienie się za nim.
- Rozumiem, że się do mnie wprowadzasz? - spytał tak retorycznie, jakby to już było kiedyś ustalone i jedynie się tylko upewniał w tym. Ona spojrzała na niego i nie umiała powiedzieć ani słowa. Zaskoczył ją, bo są razem niecały dzień - nie sądziła, że ma względem ich aż tak poważne plany.
- Słucham? Nie wiem… Daj mi chwilę - poprosiła, a ten przewrócił oczami.
- Granger, no a jak ty to sobie wyobrażasz? Ja nie chcę już żadnej nocy bez ciebie, a nie pozwolę ci mieszkać dalej z Potterem. Jeszcze coś mu odwali i zacznie się przystawiać - wyjaśnił po raz kolejny tę oczywistą dla siebie sprawę.
- Wrócimy jeszcze do tego tematu, bo wiesz, dla mnie Malfoy Manor to miejsce, które nie kojarzy mi się dobrze. Nie chcę za każdym razem przechodzić korytarzami i wspominać to - podciągnęła rękaw i ukazała przedramię, na którym nadal widniała blizna "szlama" zrobiona przez Bellatrix.
- Zakryj, nie mogę na to patrzeć - stwierdził i z powrotem zasłonił to miejsce. Wtedy zobaczyli, że ktoś do niech biegnie. Od razu poznali przybysza.
- O nie, nie ma mowy. To popołudnie jest dla nas. Chowamy się - uznał Draco i wyczarował drugi koc, którym zakrył ich w całości.
- Mamy problem - powiedział Blaise lekko zdyszanym głosem, kiedy stanął nad nimi. Oparł się na kolanach i czekał na reakcję.
- Nie ma nas - odpowiedział Draco zza koca, a Hermiona nie mogła powstrzymać już dłużej śmiechu. Czarnoskóry Ślizgon ściągnął w końcu z nich zakrycie.
- Mówię serio. Nott ma dzisiaj urodziny i myśli, że każdy o nim zapomniał - zdradził w końcu cel swojej wizyty na błoniach.
- Merlinie, to dziś? Zupełnie straciłem rachubę czasu. Z drugiej strony, mam obok siebie Granger, z którą za chwilę miałem robić takie rzeczy, o których tylko możesz pomarzyć i auu, no co - przerwał swoją wypowiedź, kiedy ponownie dostał łokciem w żebra.
- Przepraszam, że przerwałem wam randkę, ale chyba rozumiesz, że coś trzeba wymyślić, kupić i przygotować na wieczór - dopowiedział, a Gryfonka zrobiła zdziwioną minę. - No bo my mamy taki układ, że jak któryś z nas ma urodziny to w tym dniu robimy imprezę i świętujemy - wyjaśnił Blaise.
- Tylko, że jutro jest egzamin i nie wiem, czy to dobry pomysł - wtrąciła Hermiona.
- Oj, to przecież drink albo dwa, kulturalnie. Jeszcze nigdy nie zawaliliśmy żadnego, a imprez przed nimi było sporo. No to co? – ponaglał Zabini.
- Idź, rozumiem, nadrobimy to sobie – stwierdziła Hermiona i pocałowała Draco w policzek.
- Wynagrodzę ci to - odpowiedział, wyczarował mały kwiatek i położył obok niej. Kiedy już się oddalali, zawrócił i złożył konkretny pocałunek na jej ustach. - Bądź grzeczna i żadnych romansów - upomniał ją, grożąc palcem.
- Tak jest - zaśmiała się, spoglądając na oddalające się postaci. Postanowiła zostać na błoniach, ale napisała krótki list do Ginny, że jakby chciała porozmawiać, to niech przyjdzie. Potem położyła się, patrząc w błękit nieba i ciesząc się, że w końcu wszystko zaczyna się układać.
Kilka chwil później miała już towarzyszkę. Jej przyjaciółka zgodziła się do niej dołączyć. To nie był zdecydowanie udany dla niej dzień, więc uznała, że nie będzie już dzisiaj robić nic szczególnego, aby tego nie zepsuć.
- No, więc jakoś w ostatnim czasie nie możemy się dogadać i ciągle się mijamy. Dzisiaj rano mnie okłamał, potem jak się zobaczyliśmy to nawet nie wyjaśnił ani nie przeprosił i wybiegł jak poparzony, bo coś mu się przypomniało - wyznała Ginny, którą to męczyło. Nie rozumiała, czemu tak się dzieje, skoro wie, że kocha Ślizgona.
- No wiesz, z tym ostatnim to akurat prawda, bo przyszedł tutaj i zabrał mi Draco, aby przygotować przyjęcie urodzinowe dla Notta. Obawiam się, że wieczorem też nie znajdzie dla ciebie czasu, bo podobno ma ona trwać do północy - odpowiedziała jej szczerze.
- Świetnie. A ty? Jesteś szczęśliwa? Jak pierwszy dzień związku? - spytała, bo bardzo kibicowała Hermionie. Według Ginny nikt bardziej nie zasługiwał na szczęście niż ona.
- Tak, nawet bardzo, choć denerwuje mnie ta Dafne, która chyba ma zamiar to popsuć.
- O, Astoria nie lepsza, też się kręci obok Zabiniego - dodała zdenerwowana rudowłosa. - Nie wiem jak ty, ale ja się trochę boję tego przyjęcia.
- Szczerze mówiąc ja też, ale nie mamy się jak tam wkręcić, wątpię, żeby Theodore ucieszył się na mój widok. Zostaje nam czekać, aż to się skończy i jutro wszystko wróci do normy.
- No ja tym bardziej nie dostałabym zaproszenia. Może masz rację. A mogę spędzić wieczór u ciebie? - spytała, bo nie chciała kolejny raz czuć się samotna.
- No pewnie, zapraszam. Posiedzimy, porozmawiamy, poobgadujemy facetów, może wymyślimy jakąś małą zemstę na siostrach Greengrass - zaproponowała tak po prostu.
- Bardzo mi się podoba. Słuchaj, muszę cię o coś zapytać. Czy Harry nadal przeżywa nasze rozstanie? - powiedziała to szybko, tak jakby krępowała się tego pytania.
- Myślę, że tak, choć nie chce tego okazywać. Wyszedł zaraz po tobie na śniadaniu, więc myślałam, że ciebie dogonił - odpowiedziała, choć nie przyznała się, że to ona mu to poleciła.
- Tak, tak, spytał, czy wszystko w porządku i czy może jakoś pomóc. Tak bardzo chciałam się wtedy do niego przytulić – Ruda przerwała na chwilę swoją wypowiedź. - Kurczę, powiedziałam to na głos? – Hermiona w odpowiedzi tylko kiwnęła głową. - Mam straszny mętlik w głowie. Jestem z Blaisem i tęsknie za Harrym. Co ja mam robić?
- Ginny, nie zazdroszczę ci. Daj sobie czas i nie wybieraj pochopnie. Przemyśl wszystko i weź pod uwagę to, na kogo rzeczywiście możesz liczyć w każdej sytuacji. Wiesz, że ja nic nie mam do Blaise'a, ale to chyba przy Harrym możesz czuć się bezpieczne – Granger mówiła spokojnym głosem. Nie chciała być odpowiedzialna za jej decyzję, ale zdecydowała, że jednak delikatnie nakieruje ją na właściwy wybór.
- Wiesz, Ron chyba już się pogodził z tym, że cię nie odzyska. Rozmawiałam z nim niedawno i choć nie akceptuje Malfoya, to uznał, że nie będzie się wtrącał, bo skoro jesteś szczęśliwa to on też - przyznała się Ginny.
- Oh, to dobrze, co prawda wyjaśniliśmy sobie, ale widziałam, że nadal mu tak dziwnie jest - uspokoiła się druga Gryfonka. Od zawsze Ron był blisko niej, i choć nie zawsze się zgadzali, to połączyło ich uczucie. Zastanowiła się przez chwilę co by było, gdyby wtedy Ron jej nie zdradził. Czy zakochałaby się wtedy w Draco i jakby wyglądała teraz ich relacja.
Gryfonki spędziły razem czas na Błoniach do wieczoru rozmawiając o chłopakach i planach na przyszłość po zakończeniu szkoły.
W Wielkiej Sali trwała kolacja i większość uczniów uznała, że nauka na jutro jest zbędna. Postanowili odpocząć i wieczorem, w ramach relaksu, pograć grupowo w różne gry. Stół Gryffindoru również
- Czyli co, ustalone? - spytał Seamus, nalewając sobie soku.
- No tak, o dwudziestej w salonie. Kupiłem kilka nowych smakołyków ze sklepu Zonka, więc jedzenie mamy zapewnione - odpowiedział mu Harry, spoglądając ukradkiem na swoją dziewczynę. Po chwili postanowił się do niej zwrócić: - A ty, będziesz czy masz jakieś plany?
- Będę - odpowiedziała krótko, patrząc na puste miejsca przy stole Slytherinu.
- Ja tez wpadnę, Draco ma imprezę urodzinową, więc wróci pewnie około północy - wtrąciła Hermiona.
- Minąłem się z nim w sklepie jak robił zakupy, chyba sporo osób ma być, bo Zabini musiał mu pomagać torby dźwigać, a było ich sporo. Poprosił, abym w razie czego krył go przed McGonagall, gdyby pytała, czemu go nie ma na kolacji - wyjaśnił Harry. – Co do Zabiniego i sióstr Greengrass, nie mam zamiaru im pomagać - dodał, kiedy również dostrzegł ich brak.
- Masz rację, coraz bardziej działają mi na nerwy - stwierdziła Ginny, która nic nie zjadła. Siedziała, myśląc, czy jej chłopak jest uczciwy i czy nie ulegnie przypadkiem jednej z nich.
- Kupiłem ci pianki w karmelu i mam nadzieję, że skusisz się na kilka – Harry dodał tylko do niej. Dziewczyna w odpowiedzi się uśmiechnęła i kiwnęła głową, dziękując.
- Luna obiecała, że też przyjdzie. Mam nadzieję, że nie macie z tym problemu? - dopytał Neville. Co prawda, każdy zdążył się już przyzwyczaić do jej szalonego i luźnego stylu bycia, ale w miarę możliwości trzymali ją na dystans.
- No tak, żaden problem - odpowiedziała mu Hermiona. Jej też nie podobała się za bardzo ta impreza w lochach, ale co miała zrobić. Nie chciała Draco niczego zabraniać, przecież mu ufała. - Tylko o północy kończymy, bo trzeba się wyspać. Egzamin jest już o dziesiątej - upomniała wszystkich, a oni przyznali jej rację. Byli w dobrych humorach, bo już dawno nie mieli okazji spotkać się w tak dużej grupie i po prostu dla relaksu. Nikt jednak nie mógł przewidzieć niespodziewanych wydarzeń tej nocy i ich niekoniecznie radosnych konsekwencji.
*Witajcie! Bardzo przepraszam za to spóźnienie z rozdziałem, ale mam nadzieję, że chociaż w małej części jesteście zadowolone lub zadowoleni, bo wiem, że kilku chłopaków też tu mam :D