Stali cali mokrzy, wpatrzeni w siebie, w zupełnej, nieprzeszkadzającej nikomu ciszy, kiedy nagle usłyszeli dźwięk gwałtownie otwieranych drzwi w salonie. Natychmiast odskoczyli od siebie i wyszli, aby zobaczyć, kto wpadł z wizytą po północy.
- Blaise ? Potter ? - spytał zdziwiony Draco. Zaraz za nim wyszła gryfonka.
- Hermiona ? Co wy tam razem robiliście ?- zdziwił się Harry.
- Nawalił nam prysznic i próbowaliśmy go naprawić. Jednak nam kurek wystrzelił i cała woda wyleciała na nas - wymyślił na szybko i zaczął wycierać się ręcznikiem - a Wy ?
- Usłyszeliśmy jak Hermiona krzyczy, więc postanowiliśmy to sprawdzić - wytłumaczył Harry.
- Krzyczała, bo boi się wody. Może się rzadko myję...-zaśmiał się Draco, a gryfonka po raz kolejny go uderzyła.
- Dobra, skoro już mamy wyjaśnione, to chyba możecie iść do siebie ? - zapytał Draco.
- Skoro już tu jestem, to skorzystam z okazji i wpadnę na chwilę do Hermiony, bo mam dla niej wiadomości, na które czeka - stwierdził gryfon i skierował się prosto do jej sypialni. Gryfonka wysuszyła się jednym zaklęciem i poszła za nim zostawiając ślizgonów samych.
- A nie mówiłem, że Potter się w niej buja ? - zapytał pewnie Zabini.
- Mówiłeś. A co Ty w ogóle robiłeś o tej porze na korytarzu ? - zaciekawił się i również wziął różdżkę, aby się wysuszyć.
- Wracaliśmy ze spaceru z Ginny i jak ją odprowadziłem, to usłyszałem krzyk Hermiony, a resztę już znasz - wytłumaczył - dobra, skoro wszystko ok, to ja wracam do siebie. Widzimy się na śniadaniu - dodał i wyszedł.
- No na razie - odpowiedział Draco i poszedł do siebie, chociaż wiedział, że tak łatwo nie zaśnie, skoro za ścianą jest jeszcze jedna dodatkowa osoba. W tym samym czasie gryfoni usiedli na jej łóżku.
- O co chodzi Harry ? Jakie wieści ? - zainteresowała się Hermiona.
- Oj, to był tylko pretekst, aby wkurzyć Malfoy'a. Jak się czujesz ? Mnie to tej pory boli głowa, chociaż już wypiłem dwa eliksiry - odpowiedział Harry trzymając się za czoło.
- Ze mną jest już ok. A co Ty robiłeś o tej godzinie na korytarzu ?
- Śledziłem Ginny z Zabinim. Wiesz, chyba sprawa jest przegrana. Jak on tylko coś powie, to ona się śmieje. Z daleka widać, że jest szczęśliwa - powiedział smutno.
- Spokojnie, porozmawiam z nią jutro i postaram się wypytać o wszystko - powiedziała i poklepała go po ramieniu.
- Dziękuję, wiedziałem, że na Ciebie mogę liczyć. Jednak teraz idę do siebie, bo obawiam się im dłużej tu siedzę, tym Malfoy robi się bardziej czerwony - zaśmiał się i wstał.
- Z jakiego powodu ? - spytała.
- Myślę, że doskonale wiesz. Dobranoc - powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Hermiona przebrała się w piżamę i szybko odpłynęła w ramiona Morfeusza.
Nastał dzień piętnatego grudnia. Błonia Hogwartu były całkowicie pokryte śniegiem. Mroźne powietrze dawało o sobie znać. Hermionę obudziły przedzierające się przez zaszronione szyby promienie słoneczne. Spojrzała na zegarek i już wiedziała, że zaspała. Poprzedniej nocy była w pokoju wspólnym gryfonów i tam świętowali urodziny Nevilla. Wróciła o trzeciej nad ranem i zapomniała nastawić budzika. Zerwała się czym prędzej z łóżka, zabrała co potrzebne i wybiegła. W salonie zobaczyła, że jej współlokator również zmierza w stronę łazienki. Standardowo nie obyło się bez przepychanki.
- Malfoy'ku, proszę - powiedziała gryfonka próbując wejść jako pierwsza.
- Granger, co to jest Malfoy'ek ? - zapytał zdziwiony, kiedy przestał się śmiać.
- Zdrobnienie od Malfoy. Proszę, wpuść mnie pierwszą, bo nie chcę się spóźnić na śniadanie - prosiła dalej.
- A co ja tego będę miał ? - spytał, ale nadal stał przed drzwiami łazienki.
- Przywiozę Ci coś dobrego i słodkiego, tak jak ostatnio - stwierdziła na szybko i nie zwracając już na nic uwagi wepchnęła się do środka zamykając drzwi na klucz. Draco pokręcił głową i postanowił, że ponownie musi się iść wykąpać do łazienki prefektów. Kiedy wychodził na korytarz powtarzał pod nosem "Malfoy'ek" z uśmiechem na ustach.
Podczas śniadania jak co dzień przyleciały sowy z poranną pocztą. W tym dwie, od dyrektorki, która poprosiła prefektów o krótkie spotkanie zaraz po śniadaniu. Pierwsza w gabinecie pojawiła się gryfonka.
- Proszę wejdź - zaczęła dyrektorka i wskazała na jeden z dwóch foteli, a wtedy do gabinetu wszedł Draco - o świetnie, że już jesteś - dodała i usiadła za biurkiem.
- Pani dyrektor, zaraz zaczynają się lekcję, a u profesora Dumbledore'a nie wolą się spóźniać - powiedziała gryfonka lekko zdenerwowanym głosem.
- Spkojnie panno Granger, spotkanie nie potrwa długo, a Aberforth'a powiadomiłam. Bal Bożonarodzeniowy już tydzień, a jeszcze nie otrzymałam od Was żadnych pomysłów na piśmie do zaakceptowania - zaczęła spoglądając na oby dwoje prefektów.
- Wszystko będzie załatwione na czas. Do jutra do obiadu przyniosę osobiście konspekt całego wieczoru. Po prostu musimy dopracować kilka szczegółów - odpowiedział Draco i kopnął delikatnie gryfonkę w kostkę, aby to potwierdziła.
- Ależ naturalnie, do jutra najpóźniej - powiedziała szybko.
- Na to liczę. Pamiętajcie, że pracujecie na swoją opinię, którą muszę Wam wystawić po zakończeniu roku. Dobrze, skoro mam od Was takie zapewnienie, to zapraszam jutro - dodała i wstała, aby otworzyć im drzwi. Kiedy tylko znaleźli się na korytarzu, zaczęli o tym dyskutować.
- Malfoy, przez Ciebie musiałam skłamać ! - krzyknęła - mamy dopracować kilka szczegółów, tak ? Przecież my nic nie mamy.
- Granger, może Ty niczego nie masz. Napisałem kilka pomysłów na pergaminie i wczoraj wieczorem chciałem je z Tobą omówić. Myślałem, że skoro poprosiłaś mnie, abym sam patrolował, to wrócisz ok północy i przedstawię Ci je. Wróciłaś o trzeciej, chwiejnym krokiem, wywaliłaś stolik i nawet nie spostrzegłaś, że siedzę na kanapie - odpowiedział spokojnie, bo wiedział, że nic złego nie zrobił.
- Urodziny się trochę przedłużyły i tak wyszło. Dzisiaj wszystko opracujemy. Tylko kiedy ? - spytała skruszonym głosem.
- Proponuję po lekcjach przed kolacją, a jak nie zdążymy ze wszystkim, to jeszcze przed patrolem...a i mogłabyś opanować się z tym alkoholem, bo ostatnim czasem pijesz więcej ode mnie - dodał i otworzył jej drzwi do sali z zajęciami.
- Witajcie. Pani dyrektor Was przetrzymała ? - zapytał, kiedy odwrócił się od tablicy.
- Tak. Bylibyśmy wcześniej, ale Granger widziała mnie rano bez koszulki i chodzi trochę rozmarzona, przez co wolniej wszystko robi - zaśmiał się i w jednej chwili dostał książką po głowie od Hermiony.
- Widzę, że humor Wam dopisuje. Usiądźcie na swoich miejscach i notujcie, bo dzisiaj jest bardzo ważny temat.
- Naprawdę widziałaś Malfoy'a bez koszulki ? - zapytał Harry, kiedy gryfonka usiadła obok niego.
- No coś Ty, oczywiście, że kłamie - powiedziała zgodnie z prawdą i przesunęła jego notatki w swoją stronę - zapisałeś tylko temat ?
- Spóźniliście się zaledwie dziesięć minut, więc za wiele nie zdążyłem zapisać - wyjaśnił.
- Rzeczywiście nie za wiele - zaśmiała się i oddała mu z powrotem. Lekcje do obiadu minęły szybko. W Wielkiej Sali zebrali się już wszyscy uczniowie i z niecierpliwością czekali na pojawienie się potraw na stołach.
- Jestem okropnie głodny. Tak nas wymęczyli, że aż mnie rękach zabolała od pisania - stwierdził Harry rozmasowując sobie nadgarstek.
- Robiłeś notatki ? - spytała zdziwiona Ginny, która przed chwilą się dosiadła.
- Tak. Dwie lekcje siedziałem z nią i nie dało się nie pracować -powiedział i pocałował Hermionę w policzek - ale jestem jej wdzięczny, bo sporo też zapamiętałem.
- Siedziałem niedaleko Was i tylko słyszałem: "Pisz, notuj, wszystko widzę" - zaśmiał się Ron i zaczął nakładać sobie kilka ziemniaków na talerz.
- Spokojnie, jutro wezmę się za Ciebie - dodała Hermiona.
- Próbuj szczęścia - droczył się dalej Ron. Jedyną osobą, która nie miała ochoty na żarty była Ginny. Nie wiedziała, dlaczego przeszkodziło jej to, że były chłopak pocałował w policzek Hermionę i patrzy na nią w taki sposób. Nie byli już razem, a ona przecież zaczynała zakochiwać się w jednym ślizgonie. Nie mogła dłużej na to patrzeć.
- Wiecie co, nie jestem głodna. Spotkamy się później - powiedziała i wyszła z Wielkiej Sali.
- Co jej się stało ? - spytał zaskoczony zachowaniem siostry Ron.
- Po prostu nadal jest zazdrosna o Harry'ego - wyjaśniła Hermiona i upiła łyk soku.
- Jak to ? Przecież nie jesteście już razem, prawda ? - spytał, a Harry pokiwał głową.
- Harry, biegnij za nią. Chyba nie muszę Ci mówić co masz robić, prawda ? - powiedziała szybko gryfonka.
- Czy on nadal ją kocha ? - spytał Weasley, kiedy Harry już wybiegł.
- Tak i chce o nią walczyć - stwierdziła i upiła kolejnego łyka.
- Nadal męczy Cię kac ? Ja już się z nim uporałem - powiedział z uśmiechem Ron.
Po obiedzie Hermiona musiała odmówić mu wspólnego spaceru, ponieważ wiedziała, że musi usiąść ze swoim współlokatorem i popracować nad planem balu. Kiedy weszła do dormitorium, on już na nią czekał.
- Już jestem - powiedziała i usiadła obok niego na kanapie.
- Słuchaj, przeczytaj najpierw moje pomysły, a potem zaproponujesz coś swojego - zaproponował i podał jej kawałek zapisanego pergaminu. Czytając kilka razy uśmiechnęła się delikatnie, co nie uszło uwadze ślizgona.
- Całkiem niezłe Malfoy'ku, na prawdę - powiedziała po dłuższej chwili ciszy - niczego więcej bym nie dodawała oprócz motywu przewodniego całego balu - dodała.
- I zostaje jeszcze kwestia zapisania w propozycjach godziny zakończenia - stwierdził i kiedy Hermiona wstała, aby nalać sobie soku, do salonu wbiegł zadowolony Harry. Podniósł ją i zaczął okręcać.
- Harry ! - krzyknęła zaskoczona - postaw mnie na ziemi.
- Miałaś rację. Zaprosiłem ją na bal, a ona bez wahania się zgodziła - mówił cały czas się uśmiechając i po chwili postawił ją za ziemi.
- Potter, kutwa, tu się pracuje - wtrącił zdenerwowany Draco.
- A wybacz Malfoy. Już idę, tylko chciałem jej podziękować - dodał Harry, pocałował gryfonkę w policzek i po chwili już go nie było. Hermiona upiła w końcu łyk soku i z powrotem usiadła na kanapie. Widząc minę ślizgona, zaczęła głaskać go po policzku.
- No już, nie denerwuj się - mówiła spokojnie.
- Granger, bierzmy się w końcu do pracy zanim znowu ktoś nam przerwie - wziął jej rękę i odłożył na jej nogi - proponuję, aby bal trwał od godziny 18 do północy. Wiadomo, że roczniki od pierwszego do trzeciego...- chciał kontynować, ale gryfonka mu przerwała.
- Malfoy, wybacz, ale muszę siusiu. Obiecuję, że jak zaraz wrócę, to dokończymy - powiedziała i szybciutko pobiegła do łazienki. Po trzech minutach wyszła, ale nie usiadła obok niego, tylko stanęła za kanapą i położyła mu ręce na ramionach.
- Czemu jesteś taki spięty i zdenerwowany ? - spytała i zaczęła mu masować kark, a on zamknął oczy i czuł przyjemny dotyk.
- Granger, mam zły dzień..- odpowiedział spokojniejszym głosem,a ona nadal go masowała.
- Rozumiem, więc to powinno Ci pomóc. Dopiero jak się rozluźnisz, to wrócimy do dalszego planowania.
- A mogę ja spróbować Tobie wymasować ? - zapytał po dłuższej chwili, kiedy poczuł się już zrelaksowany.
- Gdzie mam usiąść ? - spytała ochoczo, a on podsunął się do oparcia kanapy, rozłożył nogi i zrobił miejsce, aby usiadła między nimi. Zrozumiała co ma zrobić. Siedziała teraz na kanapie plecami do niego. Objął ją ręką w pasie i przyciągnął bliżej. Następnie zaczął powoli masować jej szyję. Czuła gorący oddech na swoim karku. Wiedziała, że cisza, która panowała i napięcie sprzyja dalszemu rozwojowi sytuacji. Nie myślała, czy robi dobrze, czy nie. Była pewna jednego. Na pewno jej nie skrzywdzi, a od dłuższego czasu dużo myślała na jego temat. Pod wpływem delikatnego masażu odchyliła głowę na bok, a wtedy on złożył na jej szyi krótki pocałunek. Poczuła dreszcze na całym ciele. W pewnym momencie przestał dotykać jej karku, a złapał za dolne brzegi jej bluzki i powoli zaczął zdejmować. Nie protestowała. Wtedy usłyszeli głośne wybuchy na korytarzu.
- Musimy to sprawdzić - powiedziała Hermiona i natychmiast wstała. Wyjęła różdżkę i wybiegła na korytarz. Draco powiedział pod nosem siarczyste "ku**a" i również wyszedł za nią, aby sprawdzić, co się dzieje...
*Witajcie drodzy czytelnicy ! Jak rozdział ? Udusicie mnie za to, że po raz kolejny ktoś im przerwał ? Mam nadzieję, że nie. Wybaczcie, że tak krótko, ale następny będzie dłuższy :) Liczę na Twój komentarz z opinią :)