niedziela, 13 listopada 2016

Rozdział 25

* Witajcie po tak długiej przerwie ! Mam nadzieję, że jeszcze pamiętacie to opowiadanie. Przepraszam, że mnie tak długo nie było, ale Umed robi swoje :) Chcę podziękować Arcanum Felis za pomoc przy początku rozdziału. Dzięki Tobie poszło to dalej :) Miłego czytania !


Nadszedł ostatni dzień przed wyjazdem na święta. W Wielkiej Sali panowała ożywiona atmosfera, ponieważ uczniowie opowiadali o tym, gdzie i jak spędzą ferie. Przy okazji podziwiali dekoracje, które wprowadziły do szkoły magiczną atmosferę i co za tym idzie w dobry nastrój. Przy stole Gryffindoru trwała zażarta dyskusja dotycząca kolacji świątecznej, którą wyprawiali Harry z Hermioną. Uczniowie dopytywali o szczegóły, ale gospodarze byli bardzo tajemniczy, ponieważ nie chcieli opowiadać o swoich pomysłach na forum publicznym. Wspólnie postanowili, że powiedzą jedynie, kto jest zaproszony na kolację.
Seamus bacznie obserwował Harry’ego i próbował wyciągnąć od chłopaka ważne informacje, ale niestety nie było to zbyt łatwe. Nie chciał wyjść na natręta, ale niestety to było silniejsze od niego.
- Macie dla nas jakieś atrakcje? - zapytał, jakby od niechcenia, przegryzając czekoladowy pierniczek. Harry i Hermiona wymienili porozumiewawcze spojrzenia i chytre uśmiechy, po czym popatrzyli na swojego kolegę.
- Tak, Seamus, zapewniam cię, że będziesz się świetnie bawił - odpowiedziała Hermiona, ale więcej szczegółów nie zdradzę, bo nie chcę wam psuć niespodzianki.
- Ale…- Harry posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Seamus, proszę cię, przestań ciągle dopytywać -  Finnigan wydął usta i zrobił duże oczy, co Gryfoni skomentowali krótkim śmiechem. Chłopak nie chciał się poddać, dlatego przybliżył się do Wybrańca.
- Harry, mój kolego, proszę powiedz chociaż kogo zaprosiliście. Tylko tyle! Obiecuję, że potem przestanę was męczyć - oznajmił, kładąc rękę na piersi. Hermiona uśmiechnęła się szeroko.
- To akurat nie jest tajemnicą. Zaprosiliśmy ciebie, Neville’a z dziewczyną, Ginny, Rona i Lunę -  Seamus uniósł brew z zaskoczeniem, po czym lekko się uśmiechnął.
- Świetnie. Już nie mogę się doczekać — skomentował krótko. W dobrych nastrojach Gryfoni udali się do pokoju wspólnego. Hermiona skierowała się do swojego dormitorium, by po raz ostatni móc spróbować pojednać się ze swoim współlokatorem. Poza tym nie chciała wyjeżdżać bez pożegnania. Szła korytarzami Hogwartu i rozmyślała o zbliżających się świętach. Uwielbiała je i nie chciała zaprzątać sobie głowy kłótniami z blondynem. Domyślała się, że gdyby nie spróbowała z nim porozmawiać, zadręczałaby się przez całe ferie. Weszła do dormitorium i zobaczyła go na kanapie w salonie. Czytał nowe wydanie Proroka Codziennego i nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem. Cóż, mogła się tego spodziewać.
Westchnęła przeciągle i poszła do swojego pokoju. Parę minut później wróciła do salonu. Jeszcze raz na niego spojrzała, ale nadal ją ignorował, dlatego podeszła do stolika i położyła na nim małą paczuszkę. Potem obeszła stolik i usiadła na kanapie. Wydawało się jej, że jego brew zadrgała nieznacznie, ale możliwe, że to złudzenie, bo siedział tak prosto, jakby był z kamienia.
- Malfoy, posłuchaj - zaczęła niepewnym głosem - nie wiem, dlaczego tak się zachowujesz wobec mnie, ale chciałabym ci powiedzieć, że jest mi z tego powodu bardzo przykro. Oczywiście, nie oczekiwałam, że będziemy się przyjaźnić, ale przynajmniej moglibyśmy się tolerować. Mimo wszystko chcę ci życzyć wesołych świąt i dużo zdrowia dla twojej mamy - wstała, a on nawet na nią nie spojrzał.
- A jeszcze jedno. Na stole zostawiłam prezent dla ciebie. Mam nadzieję, że ci się spodoba — dodała i wyszła z dormitorium. Nie odwracając się za siebie, szła do pokoju wspólnego Gryffindoru. Przynajmniej tam nie czuła się jak intruz.

Kiedy Hermiona zamknęła drzwi, Draco spojrzał w tamtą stronę i ze złością rzucił gazetę na kanapę. Chciał z nią porozmawiać. Brakowało mu tego, ale nie mógł, bo postanowił, że ograniczy kontakty z nią do minimum. Od tamtej pamiętnej sytuacji, kiedy prawie się pocałowali, zrozumiał, że przekroczył jakieś granice. Możliwe, że od jakiegoś czasu notorycznie je przekraczał, a dopiero tamto zdarzenie mu to uświadomiło. Pomyśli o tym wszystkim podczas świąt. Tak, to dobra decyzja i jedyna właściwa. Do tego czasu nie będzie się do niej odzywał ani słowem. Kątem oka zauważył zawiniątko na stole. Zastanawiał się, co dziewczyna mogłaby mu podarować, szczególnie że ostatnio tak ją traktuje. Wyciągnął rękę po prezent i aż jęknął z szoku. Kiedy rozwiązał tasiemkę, pudełeczko zaczęło rosnąć do normalnych wymiarów i przed jego oczami pojawiła się paczka mugolskich słodyczy, które niedawno tak polubił. Uśmiechnął się pod nosem i zaczął przeglądać pudełko. Na samym dnie leżał niebieski sznurek, którego przeznaczenia nie znał i kolejne pudełko w ciemnozielonym kolorze. Uniósł brew ze zdziwieniem, sięgnął po nie i otworzył. W środku nie było nic poza małą karteczką. Malfoy, to pudełeczko na Twoje EGO. Schowaj je tu i zacznij wreszcie zachowywać się jak arystokrata. H.G.
Parsknął śmiechem, kręcąc przy tym głową. Tylko Gryfonka byłaby zdolna do czegoś takiego. Nikt inny nie byłby na tyle… odważny. Westchnął pod nosem, zabrał wszystko ze stołu i udał się do swojego pokoju, żeby dokończyć pakowanie.

W pokoju wspólnym Gryffindoru jak zwykle panował rozgardiasz, ale wyczuwało się świąteczną atmosferę. Hermiona przeszła przez dziurę pod portretem i jęknęła z zaskoczenia. Na jednym z foteli przy kominku siedział Harry razem z Ginny, która mocno się do niego przytulała. Panna Granger zamrugała dwa razy, myśląc, że to sen. Jednak sen okazał się rzeczywistością.  Nagle poczuła, że ktoś stoi obok niej, ale nie spojrzała w tamtym kierunku, tylko nadal przyglądała się parze na fotelu.
- Ja też byłem tym zaskoczony - powiedział Seamus wyraźnie rozbawionym tonem.
Zerknęła na niego kątem oka. Chyba śmiał się z jej miny, ale teraz nie miało to dla niej żadnego znaczenia. Uśmiechnęła się lekko.
- Wrócili do siebie? - zapytała, a on w odpowiedzi skinął głową - Kiedy?
- Po śniadaniu poszli porozmawiać, a odkąd wrócili do pokoju wspólnego nie mogą się od siebie odkleić - zażartował. Wzruszyła ramionami.
- Cóż, dobrze dla nich. Fajnie, że pogodzili się akurat teraz -  Chłopak przytaknął i przybliżył się do niej.
- Hermiono, moglibyśmy porozmawiać na osobności? - spytał prawie szeptem.
- Jasne - odpowiedziała krótko. Poszli w kierunku schodów, prowadzących do dormitoriów. Zatrzymali się blisko ściany. Hermiona rzucała w stronę Seamusa nieufne spojrzenia. Nie lubiła takich sytuacji, bo od razu miała w głowie czarne scenariusze. Ponagliła go gestem ręki.
- Coś się stało? - dopytywała. Chłopak uśmiechnął się pod nosem.
- Hermiono, chciałem zapytać, co byś chciała dostać na święta? -  Dziewczyna poczuła, że na jej policzkach pojawia się lekki rumieniec. Uśmiechnęła się szeroko.
- Seamus, wystarczy mi twoja obecność - odpowiedziała. Wiedziała, że ta odpowiedź go nie satysfakcjonuje. Pokręcił przecząco głową.
- Nie wygłupiaj się. Pytam poważnie. W święta ludzie dają sobie prezenty. Założę się, że ty i Harry kupiliście coś dla swoich gości - powiedział spokojnym tonem. Chwilę się wahała, ale skinęła głową, co skomentował cichym prychnięciem.
- Okay, kupiliśmy, ale to drobiazgi. Cóż, jeśli chcesz mi coś kupić, to wolałabym, żeby to była niespodzianka. Chodźmy do innych. Może w coś zagramy? — zaproponowała, a chłopak skinął głową. Przepuścił ją przodem i razem udali się w kierunku kominka.


Ten dzień minął wszystkim szybciej niż się wydawało. Mimo tego, że nie było żadnych zajęć, uczniowie potrafili wykorzystać czas w korzystny sposób. Grali w magiczne gry, przesiadywali w Wielkiej Sali, aby podziwiać dekoracje i jeść słodkie pyszności, które zostały zrobione przez skrzaty, a jeszcze inni wybrali się do Hogsmeate, aby kupić ostanie prezenty dla swoich najbliższych. Zegar wybił godzinę dwudziestą pierwszą. Na siódmym piętrze dwóch prefektów naczelnych siedziało w salonie, przy blasku kominka i trzaskających iskier ognia.
Każde z nich było zaczytane w swojej lekturze, udając, że osoba siedząca w salonie wcale jej nie interesuje. Czy rzeczywiście tak było ? Oczywiście, że nie. Hermiona czytała trzeci raz tą samą stronę, gdyż jej myśli były zupełnie gdzie indziej. Krążyły wokół planu działania jak zacząć rozmowę, aby blondyn jej nie zbył i nie zaczął wyzywać. Natomiast Draco również nie mógł skupić się na czytanym tekście. Prowadził wewnętrzną walkę, z którą nie mógł sobie poradzić. Chciał z nią porozmawiać, ale obiecał sobie, że musi to wszystko przemyśleć. Tak. Nic pochopnie. Wiedział, że im dłużej będzie tu siedział, tym przegra ze swoim postanowieniem. Wstał z fotela, zgarnął książkę i poszedł do swojej sypialni. Położył się na łóżku i próbował zasnąć, jednak sen nie chciał przyjść tak szybko. Szczególnie jeśli na suficie nadal widniał napis, który gryfonka zostawiła jakiś czas temu... Draco usnął dopiero nad ranem. Długo myślał i stwierdził, że to nie ma sensu. Po co czekać do czasu powrotu ze świątecznych ferii, skoro może z nią porozmawiać już teraz? Wiedział, że zachował się nieodpowiednio. Ona była dla niego miła, złożyła mu życzenia, dała świąteczny prezent i chce z nim dojść do porozumienia, a on udaje obrażonego,bo co? Bo doszło do dwuznacznej sytuacji? Okay, wtedy im przerwano, zrobiło się gęsta atmosfera, ale ona nadal chciała z nim tworzyć normalne, koleżeńskie stosunki. Wiedziała, że przekroczyli granice, których nie powinno się przekraczać, ale szybko sobie to poukładała w głowie. Wstał szybko z łóżka i poszedł do jej sypialni. Zapukał w drzwi, ale nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Postanowił, że zajrzy do środka. Wszystkie dekoracje, które mu przeszkadzały w salonie, przeniosła do siebie. Niestety, nie dostrzegł jej w środku. Pomyślał, że pewnie poszła już na śniadanie. Najwyżej złapie ją jeszcze przed wyjazdem albo już w samym pociągu. Z tą myślą wziął prysznic i udał się do Wielkiej Sali. Kiedy tylko wszedł ujrzał swojego przyjaciela, który siedział smutny i dłubał widelcem w jajecznicy.
- Co się stało ? - spytał Draco i usiadł obok czarnoskórego ślizgona. Kiedy nie usłyszał odpowiedzi, szturchnął go w rękę i ponownie zapytał - co się stało ?
- Mówiłeś coś ? - zareagował w końcu Blaise.
- Pytam, czy coś się stało ?
- Ginny wróciła do Pottera - odpowiedział krótko i ponownie zaczął dłubać w talerzu.
- Co ? Jak to ? - zdziwił się Draco i upił łyk soku.
- Widziałem ich wczoraj jak spacerują po Błoniach i odkleić się od siebie nie mogli - odpowiedział i spojrzał w stronę stołu Gryffinoru, gdzie rudowłosa siedziała wśród Finnigana i Longbottoma. Draco również spojrzał w tamtą stronę, ale nie znalazł obiektu, który go najbardziej interesował.
- Słuchaj, widziałeś gdzieś może Granger? - zaciekawił się Malfoy.
- Co ? Granger? Aaa tak, teleportowała się z Potter'em już do ich domu - odpowiedział Blaise i odsunął od siebie talerz. Wiedział, że nic nie zje. Za bardzo przejmował się rudowłosą gryfonką, w której się zakochał. Na początku myślał, że trochę z nią poflirtuje, a potem porzuci. Przecież zawsze tak robi. W końcu ślizgoni są z tego znani. Jednak wiedział, że to coś poważnego. Obiecał, że tak łatwo się nie podda i w tej kwestii nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
- Jak to ? To można było wcześniej wyjechać ? - zdziwił się Draco.
- Nie, ale dyrektorka miała do nich jakąś sprawę, którą mieli załatwić jeszcze przed świętami i z tego względu zwolniła ich wcześniej. Wiem, bo przez przypadek podsłuchałem ich rozmowę - dodał Blaise, kiedy zobaczył zdziwioną minę przyjaciela - a po co Ci Hermiona ?
- Po nic. Z ciekawości spytałem - odparł krótko i poczuł uczucie...żalu. Tak, to dobre słowo.
Teraz będzie musiał czekać przeszło tydzień, aby z nią porozmawiać. Trudno. Przecież to tylko Granger.
- Ej, słuchasz mnie ? - teraz to Blaise musiał wyrywać go z zadumy.
- Co ? Tak, tak - odpowiedział bez zastanowienia.
- No to się zbieraj, bo za pół godziny odjeżdża pociąg - powtórzył Blaise i razem ruszyli do wyjścia.

Harry z Hermioną wracali właśnie z torbami pełnych zakupów w stronę domu. Cieszyli się, że dyrektorka dała im małą sprawę do załatwienia w Ministerstwie. Dzięki temu mieli trochę więcej czasu na przygotowanie kolacji, która miała odbyć się już jutro.
- Myślę, że trochę przesadziliśmy z tymi zakupami - powiedziała Hermiona.
- A ja myślę, że nie. Pamiętaj, że na kolacji ma się pojawić Ron i Seamus, a wiesz, że oni potrafią zjeść każdą ilość - skomentował Harry.
- Fakt, z tym muszę się zgodzić - zaśmiała się gryfonka - a zmieniając temat, to bardzo się cieszę, że znowu jesteś z Ginny.
- Opłacało się powalczyć. Myślę, że Blaise tylko by się nią zabawił, a ja dzięki niemu odkryłem, że kocham ją ponad życie...a co z Malfoy'em? - zapytał nagle. I tu Hermiona się na chwilę zamyśliła. Nie wiedziała co ma mu powiedzieć. Z jednej strony było jej przykro, że nie doszli do porozumienia, ale z drugiej to tylko jej współlokator, w dodatku ślizgon, który przez wiele lat ją poniżał. Tak, nie powinna się nim przejmować. Jak mogła być tak naiwna, aby wierzyć w to, że mogą być przyjaciółmi. Ślizgoni się nie zmieniają, to fakt.
- W sumie nic istotnego. Wróciliśmy do relacja wrogów. Wiesz, próbowałam się z nim pojednać, ale nic z tego. Nawet mi nie wytłumaczył skąd ta nagła zmiana jego zachowania względem mnie - wytłumaczyła.
- A Ty pewnie liczyłaś na coś więcej?
- Harry, liczyłam tylko na to, że możemy się normalnie dogadywać. Jednak z perspektywy czasu wyszło, że jest to jednak niemożliwe. Dobrze, może zmieńmy temat - zaproponowała, a Harry kiwnął głową i otworzył jej drzwi do domu. Kiedy weszli, zanieśli zakupy do kuchni,a Harry wstawił wodę na gazie.
- Zanim zaczniemy przygotowania i dekorowanie to napijemy się kawy.

 W Malfoy Manor również trwały przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. O wiele lepiej wyglądała kobieta, która w tej chwili stała w kuchni i przygotowywała masę na ciasteczka.
Klątwa, którą rzucił Lucjusz na swoją żonę opuściła jej ciało na stałe. A to wszystko dzięki młodej gryfonce, która postanowiła zmienić jej syna na lepsze. Kiedy dosypywała mąki do ciasta usłyszała dzwonek do drzwi. Poszła otworzyć, gdyż bardzo czekała na tą osobę.
- Witaj synu ! - krzyknęła i przyciągnęła go do siebie, aby porządnie przytulić - stęskniłam się za Tobą.
- Witaj matko. Ja również - postawił torbę na ziemi i zaczął przyglądać się swojej rodzicielce. Wyglądała zupełnie inaczej. Miała w sobie sporo energii, na policzkach pojawiły się rumieńce, a i mógł przyrzec, że kilka kilogramów również jej przybyło.
- Chodź, wstawiłam wodę na herbatę - zaproponowała i udała się w stronę kuchni,a Draco podążył za nią równym krokiem. Nadal nie mógł uwierzyć w przemianę jego matki. Ta kobieta po prostu tryskała energią. Kiedy wszedł do kuchni i rozejrzał się dookoła jego zdziwienie się jeszcze bardziej powiększyło. Mianowicie znajdowało się tam tyle potraw, że jeszcze tylu nie widział. No dobrze, nie wliczając w Hogwarcie, ale tam to wszystko przygotowują skrzaty i dla większej ilości osób.
- Matko, czy spodziewamy się kogoś na jutrzejszej kolacji ? - spytał w końcu, kiedy zestawił blachę z ciastem z krzesła, aby na nim usiąść.
- Tylko babcia ma przyjechać. A chciałeś kogoś zaprosić ? - zaciekawiła się kobieta.
- Nie..a dla kogo szykujesz taką ucztę ?
- Dla nas Draco. Posłuchaj mnie teraz uważnie - odłożyła masę ciasteczkową, wytarła ręce w małą ściereczkę i zajęła drugie krzesło obok niego - odkąd zamknęli Twojego ojca, a moja klątwa minęła, poczułam, że czas najwyższy coś zmienić. Za dużo było cierpień i ulegania złu. Do naszego domu wpuściłam więcej światła... i nie chodzi tu tylko o zasłony - dodała po chwili, kiedy zobaczyła, że syn się rozgląda - jutrzejszą kolacją rozpoczynamy wolne i beztroskie życie i...- nie dokończyła, bo Draco jej przerwał:
- Mamo, czujesz ten zapach?
- Na brodę Merlina! Mój indyk! - krzyknęła i natychmiast podbiegła do piekarnika. Uchyliła niewielki drzwiczki, z których natychmiast wydostał się sporej wielkości kłęb dymu. Draco bez wahania wyciągnął różdżkę i jednym machnięciem go usunął - chyba będę musiała wybrać się na jeszcze jedne zakupy - skomentowała po chwili.
- Matko, może ja się wybiorę? Przy okazji kupię prezenty...- zaproponował z nadzieją, że matka się na to zgodzi.
- Dobrze, może tak będzie lepiej. Idź teraz do siebie, rozpakuj się na spokojnie, a ja przyszykuję listę i potem Cię zawołam - Draco tylko kiwnął głową, zabrał torbę i udał się na piętro. Po drodze podziwiał nowy wystrój domu. Od ostatniego jego pobytu przybyło więcej mebli, zieleni i obrazów. Po chwili otworzył drzwi do swojego pokoju. Tylko tutaj się nic nie zmieniło. Położył się na łóżku i zaczął myśleć o słowach matki.

Następnego dnia...

Nastał w końcu dzień tak długo wyczekiwany przez wszystkich. Mianowicie Boże Narodzenie. Czas uroczystej kolacji, refleksji i spotkań z najbliższymi. Przy Privet Drive 4 od samego rana również trwały ostatnie przygotowania. Domownicy włożyli sporo pracy, aby goście, którzy przybędą wieczorem czuli się jak u siebie w domu. Wszędzie wisiały kolorowe łańcuchy lampek, które oświetlały całe pomieszczenia nadając świąteczny klimat. W salonie po środku stał duży, okrągły, nakryty białym obrusem stół, w rogu stała pachnąca choinka, a pod nią prezenty. Z kuchni wydobywał się zapach pieczonego indyka oraz kilku ciast.
- Harry, podaj mi proszę te koraliki - poprosiła Hermiona stojąc przy blacie i dekorując korzenne pierniczki.
- Proszę - odpowiedział Harry i podał jej miseczkę - właśnie dostałem ostatnią sowę z potwierdzeniem przybycia na dzisiejszą kolację. Super !
- Ja też się cieszę. Która godzina ? - spytała wkładając kolejną porcję pierników.
- Dochodzi szesnasta - odpowiedział spokojnie zerkając na zegarek.
- O Matko ! która ?! - krzyknęła, nastawiła odpowiedni czas na piekarniku, zdjęła z siebie fartuszek i pobiegła w stronę schodów prowadzących na piętro. W połowie nich się zatrzymała i odwróciła w stronę zdziwionego przyjaciela:
- No co tak stoisz ? Za godzinę będą goście. Idź się przebrać - krzyknęła i po chwili już jej nie było. Harry wzruszył ramionami i posłusznie poszedł do swojego pokoju. Wiedział, że mają jeszcze sporo czasu i nie rozumiał tej presji, ale nie miał zamiaru się kłócić w tak szczególny dzień.

W Malfoy Manor również trwały ostatnie przygotowania. Draco zakładał właśnie białą koszulę w swoim pokoju. Przywołał do siebie skrzata domowego. Mimo, że Narcyza postanowiła sama zajmować się domem i gotowaniem, to nie zwolniła swojego wieloletniego sługi, gdyż wiedziała, że od czasu do czasu przyda się jego pomoc.
- Zanieś te prezenty pod choinkę w salonie. To wszystko. Możesz odejść - powiedział krótko i ponownie przejrzał się w lustrze, aby poprawić kołnierzyk. Zapiął spinki na rękawach i po chwili był gotowy, aby zejść na dół. Wszystko było już gotowe. Stół uginał się pod nadmiarem potraw. Po wielką choinką znajdowała się ogromna ilość prezentów.
- Witaj babciu - Draco przywitał się podchodząc do sędziwej już osoby, która właśnie siedziała w salonie na fotelu. Pocałował ją w policzek i poszedł do kuchni.
- O Draco, dobrze, że jesteś. Zanieś te talerze na stół - powiedziała Narcyza i po chwili podążyła krokiem za synem. Zegar stojący w rogu wybił godzinę siedemnastą.
- Dziękuję Wam za zaproszenie. Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy - powiedziała starsza kobieta o imieniu Rose, która właśnie zasiadała do stołu. Była to matka Lucjusza. Bardzo doświadczona przez życie i przez wyrodnego syna. Kobieta zawsze miała lepszy kontakt ze swoją synową i wnuczkiem. Cieszyła się, że wojna zakończyła się na korzyść dobra, a jej syn w końcu odbędzie zasłużoną karę.
- Babciu, nie masz za co dziękować. Jesteśmy rodziną - odpowiedział jej Draco i również zasiadł do stołu. Narcyza kiwnęła głową i powiedziała:
- Uroczystą kolację czas zacząć.

Na Privet Drive 4 zegar również informował domowników, że wybiła godzina siedemnasta. Harry siedział w salonie na fotelu i czekał na Hermionę. Sam na dzisiaj wybrał ciemne spodnie i białą koszulę w kropki. Po chwili usłyszał dźwięk otwieranych drzwi na piętrze. Kilka sekund później stanęła już przed nim.
- I jak wyglądam ? Może być ? - spytała niepewnie wkładając w ucho malutki kolczyk w kształcie perełki. Założyła na siebie koronkową, ale nieprześwitującą czarną koszulkę z krótkim rękawem, którą wciągnęła w kremową spódnicę siegającą za kolano. Do tego założyła szpilki na niewielkim obcasie.
- Wow, wyglądasz olśniewająco - powiedział Harry i podszedł do niej, aby okręcić ją wokół własnej osi - Ron oszaleje - dodał po chwili, a wtedy usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę - zaproponowała Hermiona. Okazało się, że całą grupę, którą zaprosili, pojawiła się razem - witajcie, zostawcie tutaj kurtki, płaszcze,a  potem zapraszam do salonu - dodała i wymieniła kilka uścisków.
- Pięknie wyglądasz. Rozumiem, że dla mnie się tak wystroiłaś - powiedział Finnigan, który jako pierwszy wyszedł z tłumu i przywitał się z Harry'm.
- Seamus, jak zwykle zabawny - skomentowała gryfonka i poszła do kuchni, aby wstawić wodę na herbatę.
- Siadajcie, dla każdego jest miejsce - dodał Harry i podszedł do Ginny, aby się z nią bliżej przywitać. Dopiero po chwili wszyscy zorientowali się, że przecież Nevill miał przyjść ze swoją dziewczyną.
- Nevill, czy Ty aby czasem nie miałeś przyprowadzić swoją ukochaną ? - zaciekawił się Seamus.
- Przecież przyprowadziłem - odparł krótko, złapał Lunę za rękę i złożył krótki pocałunek na jej ustach.
- A no to w takim razie gratulacje ! - krzyknął Finnigan. Wtedy Hermiona wyszła z kuchni z pieczenią w rękach.
- Jedzenie - powiedzieli jednocześnie Ron z Seamus'em, a reszta zaczęła się śmiać. Kiedy wszyscy już usiedli do stołu i zaczęli nakładać sobie pokarmy na talerze, ponownie zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- Spodziewamy się kogoś jeszcze ? - spytał Harry, a Hermiona pokiwała przecząco głową. Kiedy już miał wstać otworzyć, do salonu wszedł niespodziewany gość w stroju Mikołaja.
- Ho ho ho, czy są tu jakieś grzeczne dzieci ?


* Mam nadzieję, że zachęciłam do dalszego śledzenia tego opowiadania :) Proszę, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :) Dla mnie to motywacja do dalszej pracy :) 

6 komentarzy:

  1. Fragment rozdziału czytałam kilka dni temu, ale mogę powiedzieć, że całość prezentuje się bardzo fajnie ;) Aż wyczuwa się świąteczny klimat. Początek już komentowałam, także nie będę się powtarzać, ale powiem tylko, że najbardziej podobała mi się scena, w której Draco rozmawiał z Narcyzą. Aż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Pozdrawiam i czekam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się ten rozdział :) ach te święta, niech już będą też u nas :D szkoda, że Draco i Hermiona nie pogadali.. Mam nadzieję że w najbliższym czasie się pogodzą:) czemu wydaje mi się, że ten Mikołaj to Blaise? XD
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy;)
    ~Łucja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, dziękuję za komentarz ! :) wiele on dla mnie znaczy :) nie, to nie Blaise :) Pozdrawiam !

      Usuń
  3. Niedawno zaczęłam czytać twojego Bloga i osobiście muszę stwierdzić, że jest jednym z najlepszych opowiadań Dramione. Czekam na następny☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję serdecznie :) Jest mi bardzo miło :) Pozdrawiam :)

      Usuń