- Granger! - krzyknęli jednocześnie Ślizgoni i podnieśli się z kanapy.
- Błyskotliwi jesteście - odparła z przekąsem i zdjęła mokry płaszcz, aby powiesić go na wieszaku przy wejściu. Była zmarznięta, gdyż praktycznie całe popołudnie spędziła na dworze wypełniając misję Ministerstwa.
- Gdzieś ty była tyle czasu? Pół Hogwardu cię szukało - skomentował Draco i stanął obok niej z podpartymi rękami.
- Proszę nie teraz. To było na prawdę ciężkie popołudnie i nie mam siły, aby ci wszystko opowiedzieć. Jedyne o czym marzę, to gorąca kąpiel i moje łóżko - odpowiedziała i nie czekając na żadną jego reakcję, po prostu weszła do łazienki i zamknęła drzwi.
- Uważasz, że Granger jest na mnie zła? - spytał znienacka Theodor opróżniając szklankę.
Nie wiedział dlaczego o to zapytał, ale nie chciał, aby Hermiona miała problemy prze to, że rano wstawiła się za nim. Dzisiejszego poranka w ciągu kilku chwil zmienił zdanie na jej temat. Zobaczył, że ona jest na prawdę dobrą i bezinteresowną osobą. On sam nigdy nie zdobył by się na to, aby stanąć w obronie kogoś, kto przez kilka lat by go poniżał i obrażał.
- Nie sądzę. Raczej traktuje cię neutralnie. Widocznie na prawdę miała sporo spraw i to ją wymęczyło - pocieszył go i poklepał po ramieniu - a powiedz mi, od kiedy ci zależy na tym, aby Granger nie była na ciebie zła?
- Aaa wiesz co, tak po prostu pytam. Dobra na mnie już pora. Do jutra - uciął szybko temat i wyszedł, aby pomyśleć na spokojnie o tym wszystkim. Draco natomiast uprzątnął bałagan, jaki zostawili jego koledzy i czekał, aż jego współlokatorka wyjdzie z łazienki. Nastąpiło to kilka chwil później.
- Ooo czekaj, czekaj - krzyknął, kiedy dostrzegł, że nawet nie zwróciła na niego uwagi, tylko kierowała się prostu do swojego pokoju - na pewno wszystko ok?
- Tak, ale jak już wspomniałam wcześniej, jestem zmęczona i chcę się już położyć. Dobranoc Malfoy - dodała szybko i zniknęła za drzwiami swojej sypialni. Ten postał jeszcze chwilę i wzruszając ramionami wszedł do siebie, przebrał się w piżamę i położył na łóżku. Co prawda nie chciało mu się jeszcze spać, ale co innego miał do roboty? Kiedy w końcu już sen zmagał go coraz bardziej usłyszał za ścianą kaszlącą i kichającą współlokatorkę. Zastanawiał się, czy ma do niej zajrzeć, bo nie chciał przeszkadzać. Widział, że wróciła w złym humorze, a poza tym zawsze miała u siebie zapas odpowiednich eliksirów na różne dolegliwości. Gdy nastała cisza, pomyślał, że skorzystała ze swojej szafki i atak ustał. Nic bardziej mylnego. Po kilku sekundach gryfonka ponownie dawała o sobie znać. Tym razem postanowił, że pójdzie do niej i zajrzy, czy wszystko z nią w porządku. Nie pukając wszedł do jej pokoju.
- Granger, co się dzieje? Przyniosłem ci eliksir na przeziębienie - powiedział i usiadł na skraju jej łóżka. Ta bez wahania wzięła od niego malutką buteleczkę i wypiła na raz.
- Dziękuję. Mój zapas się skończył, a nie zdążyłam jeszcze go uzupełnić.. Martwisz się o mnie? - zażartowała, kiedy poczuła chwilową ulgę.
- Nie, po prostu spać nie dajesz. Kaszlesz tak, że całe dormitorium się trzęsie.
- Czekaj, czekaj, bo ja zapomniałam - powiedziała nagle trochę już zaspanym głosem Hermiona. Wiedziała, że musi o coś go zapytać, aby nie wyszło, że ingerowała rano u dyrektorki - czy ty aby czasem nie powinieneś być już w domu? Co ty tu robisz?
- Tak szybko chcesz się mnie pozbyć? A jeszcze wczoraj uparcie twierdziłaś, że będziesz tęsknić..dobra Granger, posuń się, bo mi zimno - droczył się ślizgon i nie czekając na jej pozwolenie, wsunął się pod kołdrę. Zanim zdążyła zaprotestować kontynował swoją wypowiedź - dyrektorka przekonała mnie, abym został. Podobno Śmierciożercy nadal grasują, a ona nie chce ryzykować, aby mnie złapali. Poza tym jutro wybieram się do św. Munga, aby zapytać, na czym ma polegać moje leczenie. Powinnaś być zadowolona. W końcu wszystko jest po twojej myśli - mówił Draco, ale dopiero po chwili zauważył, że jego mowa poszła na próżno, ponieważ Hermiona już usnęła. Nie chcąc jej budzić, wysunął się z łóżka, przykrył ją dokładnie i poszedł do siebie.
Minęło kilka tygodni. W Hogwardzie nastała wiosna. Błonia, które nie dawno pokrywała warstwa śniegu, teraz były zielone i zachęcały do pierwszych spacerów. Wszystko zaczęło się zmieniać, ale nie tylko w przyrodzie. Relacje pomiędzy niektórymi uczniami się ociepliły,a między innymi wręcz odwrotnie.
Częstym gościem u prefektów był Theodor. Odkąd gryfonka uratowała go przed srogim wyrokiem zaczął ją tolerować, a nawet trochę lubić. Dużo rozmawiał z nią na temat swoich problemów, a ta zawsze go wysłuchała i starała się doradzić najlepiej jak potrafiła. Na początku jej przyjaciele obawiali się o bliższe kontakty ze ślizgonami, ale bariera wątpliwości pękła w momencie urządzonej tak zwanej imprezy "integracyjnej'' w celu naprawienia stosunków. Koorynatorem i pomysłodawcą tego spotkania był sam Draco, co było ogromnym zdziwieniem dla Hermiony. Tylko on i Nott wiedzieli, że jest to zgoda na krótko i tylko po to, aby przestali się jej czepiać, że sprowadzają ją na złą drogę. Za to Ginny długo zwlekała z tym, aby wybrać idealnego partnera. Nie potrafiła się zdecydować, mimo tego, co radzili jej przyjaciele. Częste i ukrywane spotkania z jednym i z drugim tak ją psychicznie wymęczyły, że postanowiła skorzystać z propozycji dyrektorki, aby wybrać się na miesięcznym kurs praktykowania magii wśród zagrożeń. O ile Harry przyjął tą wiadomość ze spokojem i zapewnił ją, że zawsze będzie na nią czekał, to Blaise obraził się śmiertelnie i postanowił wycofać się z wszelkiego życia towarzyskiego. Uczęszczał tylko na lekcje, a potem zamykał się u siebie i nikogo nie chciał wpuszczać.
Był początek kwietnia. Sobotni poranek. Siódme piętro. Prefekci naczelni siedzieli już w salonie i odrabiali wszystkie prace. Pomiędzy tymi dwojga nawiązała się relacja, której oboje nie potrafili albo nie chcieli nazwać. Lubili spędzać ze sobą czas, szczególnie podczas każdego wieczoru, kiedy siadali i rozmawiali na dosłownie każdy temat. Mimo tego jak wiele ich dzieliło, teraz nie miało to już żadnego znaczenia.
- Ok, myślę, że mamy to skończone. Proponuję zabrać się za Starożytne Runy, a potem za Numerologię.
- Niech będzie, ale teraz chwilę przerwy - zaproponował ślizgon i wstał po dzbanek z sokiem dyniowym. Nagle poczuł, że dzieje się z nim coś niedobrego. Stracił czucie w nogach i upadł na podłogę, wylewając cały sok.
- O matko! - krzyknęła przerażona gryfonka i podbiegła do niego - co ci się dzieje?
- Nie czuję nóg, słyszysz Granger, ja nie czuję nóg - powtarzał ciągle. Hermiona bez wahania wyciągnęła różdżkę i wysłała Patronusa do magomedyka, który zajmował się nim od początku. Wystarczyło kilka minut, aby ten pojawił się w Hogwardzie. Przeniósł ślizgona do jego sypialni, po czym zamknął drzwi i kazał czekać. Hermiona nie wiedziała co ma robić. Z niepokoju chodziła w tą i z powrotem zastanawiając się co się wydarzyło. Jak to stracił czucie w nogach? Przecież nie było o tym mowy. Kiedy od diagnozy minął miesiąc, a wzrok nadal był dobry, myśleli, że choroba się cofnęła. Modliła się, aby to było tylko chwilowe. Kiedy tak chodziła denerwując się coraz bardziej, do dormitorium weszła McGonagall. Gdy gryfonka chciała ją o coś zapytać, ta tylko uniosła rękę w górę, aby zasygnalizować, że to nie jest odpowiedni moment i zniknęła za drzwiami sypialni Draco. Wiedziała, że musi być to coś poważnego, skoro nawet dyrektorka została wezwana. Jej obawa o współlokatora wzrosła jeszcze bardziej. Wiedziała, że jeśli będzie sama tu czekać jeszcze kilka minut, to oszaleje. Pobiegła jak najszybciej do pokoju wspólnego Gryffindoru, aby porozmawiać dyskretnie ze swoimi przyjaciółmi.
W pokoju wspólnym Gryffindoru siedział tylko Wybraniec. Czytał właśnie list od Ginny, kiedy do salonu wpadła jego najbliższa przyjaciółka. Była cała roztrzęsiona, więc kiedy tylko do niego podbiegła od razu rzuciła mu się w ramiona.
- Hej, spokojnie, no już - uspokajał ją gładząc delikatnie jej włosy - co się stało?
- Oh, Harry, chodzi o Draco...on stracił czucie w nogach, jest u niego magomedyk i dyrektorka, ale mnie nie chcą wpuścić...nie wiem co się dzieje...nie mogłam tam dłużej czekać sama, więc tutaj przybiegłam - mówiła szybko i otarła kilka łez, które poleciały jej po rozgrzanych policzkach. Rozejrzała się szybko po pomieszczeniu, czy aby nikt obcy nie usłyszał tego, co mówiła. Na szczęście nikogo nie było. Usiadła więc na fotelu, aby się trochę uspokoić.
- Jak to stracił czucie w nogach? - spytał Potter i podał jej eliksir uspokajający.
- Sama tego nie rozumiem. To się działo tak szybko, po prostu wstał po sok, a po chwili się przewrócił i zaczął krzyczeć, że nie czuje nóg. Wezwałam magomedyka, a kiedy nie wpuścili mnie do jego sypialni przybiegłam tutaj - opowiadała już spokojniej - proszę, chodź tam ze mną. Może się czegoś dowiemy, dobrze?
- Jasne, nie zostawię cię z tym samej - rzekł i oboje ruszyli w stronę siódmego piętra - myślałem, że diagnoza była błędna, skoro po miesiącu wzrok mu funkcjonował. Ciekawe co to może być? - zastanawiał się na głos Harry. Kiedy dotarli na miejsce słychać było cichą rozmowę dochodzącą z sypialni ślizgona, więc badanie nadal trwało. Usiedli więc na kanapie.
- Słuchaj, zauważyłaś, że kiedy do mnie przybiegłaś, to powiedziałaś "Draco", a nie "Malfoy"? - spytał chcąc zmienić na chwilę temat. Gryfonce na poliki wpłynął delikatny rumieniec, ale postanowiła odpowiedzieć na to pytanie.
- Wiesz Harry..już dawno chciałam ci o tym powiedzieć...po prostu ja...- nie dane jej było dokończyć, bo drzwi zaczęły się otwierać i wyszła z nich dyrektorka. Uczniowie podnieśli się gwałtownie licząc, że dowiedzą się czegoś więcej.
- Tak mi przykro - zaczęła - Draco razem z magomedykiem przeniósł się do posiadłości Malfoy Manor i prawdopodobnie nie wróci już do Hogwartu przed zakończeniem roku szkolnego. Taką decyzję podjął i myślę, że jest ona słuszna.
- Jak to nie wróci? O co chodzi? To prawda, że stracił czucie w nogach? - pytała szybko Hermiona nie wierząc w to, co przed chwilą usłyszała.
- Tak, panno Granger. Nie wytłumaczalne jest to, że diagnoza utraty wzroku zamieniła się w brak czucia w nogach - wyjaśniła, po czym ruszyła do wyjścia. Zanim jednak wyszła, odwróciła się i dodała:
- Pan Malfoy prosił, aby nikt go nie odwiedzał. Chce sobie to wszystko przemyśleć.
Nie mógł uwierzyć, że to, co się wydarzyło dzisiejszego poranka jest prawdą. Chciał się obudzić z tego snu. Leżał właśnie na swoim łóżku, słysząc szczątki rozmowy dochodzącej z kuchni na dole. Jego matka rozmawiała z magomedykiem prosząc go, aby znalazł jakieś rozwiązanie, jednak on wiedział, że takiego nie ma. Sam nie wiedział, co jest gorsze. Brak wzroku czy to. Po raz kolejny poczuł się bezsilny. Kiedy ponownie dotykał swoich nóg, aby się upewnić, że to jednak jakiś błąd usłyszał charakterystyczny dźwięk transportacji.
- Mówiłem, że chcę być sam - oburzył się ślizgon - możesz to uszanować? - jednak Hermiona nie chciała słuchać. Usiadła na skraju łóżka i złapała go za rękę. Wiedziała, że to odpowiednia chwila, aby wyznać mu swoje uczucia. Bała się jego reakcji, ale nie mogła dłużej już tego ukrywać. Obiecała sobie, że mimo wszystko zawszę będzie go wspierać niezależnie od tego, co od niego usłyszy.
- Tak, wiem, ale proszę, wysłuchaj mnie do końca i nie przerywaj, bo jeśli to zrobisz, mogę już mieć odwagi, aby dokończyć swoją wypowiedź...- przerwała na chwilę, aby wziąć głęboki oddech - wiedz, że nie jest mi łatwo. Słuchaj, bo ja...- wtedy drzwi do pokoju Draco się otworzyły i weszła jego matka wraz z magomedykiem.
- Oh, witaj Hermiono. Wybaczcie nam, ale musimy wam przerwać rozmowę, ponieważ istnieje szansa, aby brak czucia się cofnęło, tylko potrzeba pilnie działać. Za chwilę musimy przetransportować Draco do św. Munga i tam wykonać kilka badań i zabiegów.
- Cofnąć? To prawda? - zapytał podekscytowany ślizgon i pociągnął się na rękach delikatnie w górę.
- Tak, musimy ruszać lada chwila - odpowiedziała Narcyza i zaczęła wyciągać kilka ubrań z jego szafy.
- Słyszałaś Granger? To wspaniale! A co chciałaś mi powiedzieć? - dopytał i ścisnął jej mocno rękę.
- A to już nieistotne. Napisz do mnie wieczorem. Będę czekać na informację - odparła smutno, pożegnała się z Narcyzą i przeniosła się prosto do swojej sypialni w Hogwarcie. Z jednej strony cieszyła się, że jest szansa na wyleczenie, ale z drugiej wiedziała, że przy następnej okazji może zabraknąć jej odwagi na szczerą rozmowę.
Nastał wieczór. Hermiona siedziała samotnie w salonie i próbowała czytać swój esej na "Obronę przed czarną magią". Nie mogła się jednak skupić, ponieważ jej myśli ciągle krążyły wokół ślizgona. Nawet nie wiedziała, kiedy zaczęło jej zależeć na swoim współlokatorze. Może nie była to jeszcze miłość, ale na pewno zauroczenie, które z każdym dniem wzrastało, a ona nie mogła nic na to poradzić. Jedyny problem był taki, że brakowało je odwagi, aby z nim porozmawiać. Kilka razy nawet napisała list do niego, w którym wszystko wyjaśniła, ale za każdym razem niszczyła go i tworzyła od nowa. Bała się odrzucenia i tego, że jeśli ślizgon nie odwzajemni jej uczuć, ich przyjaźń zawiśnie na małym włosku i nic już nie będzie wyglądało tak samo jak kiedyś. Jej rozmyślania przerwało otwieranie drzwi. Kiedy się odwróciła, zobaczyła Draco wchodzącego o kulach do dormitorium. Bez wahania podbiegła do niego i rzuciła mu się w ramiona.
- Granger, spokojnie, bo mnie wywrócisz - ostrzegł, ale odwzajemnił jej uścisk. Kilka chwil później siedzieli już na kanapie.
- No i właśnie tak to wyglądało. Za kilka dni powinienem już wrócić do pełnej formy.
- Tylko wystarczy, że codziennie będziesz wypijał ten eliksir, tak? - upewniła się gryfonka, bo jak opowiadał, to był tak podekscytowany, że mówił szybko i czasem niewyraźnie.
- No tak. Eliksir ten niedawno wynaleziono i szukali kogoś, na kim mogli by go wypróbować. Z racji, że było mi już wszystko jedno, to postanowiłem zaryzykować i tak oto jestem.
- Bardzo się cieszę...czy to oznacza, że kontynuujesz naukę? - dopytywała popijając sok.
- No tak, nie ma żadnych przeciwwskazań, abym leżał. Słuchaj Granger - przypomniało mu się nagle - co mi chciałaś powiedzieć rano?
- Aaa to już nieistotne - skłamała - wiesz, w sumie to już się późno zrobiło, więc pójdę się położyć - dodała i wstała, aby udać się do swojego pokoju. Jednak ślizgon złapał ją za rękę i pociągnął z powrotem na kanapę.
- O nie! Z tego co mówiłaś, to coś poważnego, że nawet miałem ci nie przerywać. Siadaj więc i mów - powiedział tonem nieznoszącym odmowy.
*Witajcie! Jak wrażenia po rozdziale? Nie zawiodłam Twoich oczekiwań? :) Dziękuję, że tu jesteś! :)