poniedziałek, 23 stycznia 2017

Rozdział 30

Oboje przyglądali się kolorowej ulotce, którą zgubiła ta nieznajoma dziewczyna. Można było z niej wyczytać, że tydzień temu w tej okolicy otworzono klub taneczno-rozrywkowy. Wstęp był bezpłatny, a atrakcje bardzo zachęcające.
- Granger, dobrze się czujesz? - zapytał Draco, widząc dziwną minę dziewczyny.
- Tak, jest okay. Mam rozumieć, że ostatnia dzisiejsza atrakcja została już wybrana? - odpowiedziała z przekąsem, otrzepując śnieg z płaszcza. Chłopak uśmiechnął się szerzej, ale mina mu zrzedła, kiedy Hermiona pogroziła mu palcem.
- Bądź świadomy tego, że jeśli się upijesz, to zostawię cię tutaj samego i wrócę do Hogwartu. Będziesz zdany jedynie na siebie - popatrzył na nią z politowaniem.
- Mam ci przypomnieć, kto jakiś czas temu tak się upił z Gryfonami, że ledwo trafił do dormitorium? - wymamrotała pod nosem coś o pamiętliwych Ślizgonach z przerośniętym ego, a widząc jego szaleńczy wzrok, machnęła ręką i powiedziała:
- Nie wracajmy do tego. Chodź, czas ucieka - piętnaście minut później byli na miejscu. Nad głównym wejściem powieszono kolorowe lampki, które układały się w napis Kraina rozrywki. Kiedy weszli do środka doznali małego szoku. Mimo że była czternasta, w klubie bawiło się mnóstwo osób.
- Nie wiedziałem, że mugole są tak rozrywkowi i bawią się w środku dnia. Nie macie żadnych obowiązków, czy jak? - zapytał Draco z ciekawością, rozglądając się dookoła. Hermiona nie zdążyła odpowiedzieć, bo podszedł do nich młody chłopak i wziął ich płaszcze. Na wszelki wypadek dziewczyna zostawiła torebkę przy sobie. Korzystając z okazji, blondyn włożył tam swoją różdżkę. Potem przeszli bliżej środka i popatrzyli po sobie. Arystokrata uśmiechnął się szeroko.
- To od czego zaczynamy? Myślisz, że mają tu whisky? - zapytał, pocierając ręce z radości. W odpowiedzi dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, ale możemy zapytać barmana - zaproponowała i zaczęli wypatrywać baru. Wtedy podeszła do nich kelnerka z tacą pełną kolorowych ciasteczek.
- Witamy w Krainie rozrywki. Zachęcam do spróbowania smakołyków i życzę udanej zabawy - powiedziała, podsuwając im pod nosy tacę. Hermiona od razu wzięła dwa ciastka.
- Ja dziękuję - mruknął Draco -  Nie lubię słodyczy, a poza tym koleżanka wzięła za nas oboje.
Kelnerka kiwnęła głową i odeszła.
- Nie wiesz co tracisz. W środku tego ciastka jest płynna, ciepła czekolada. Mmmm… pyszności! - zachwycała się Gryfonka. Blondyn skrzywił się.
- Dobrze, że nie rzuciłaś się na całą tacę - zażartował, a kiedy zobaczył, że chciała coś odpowiedzieć, kontynuował wypowiedź: - Lepiej poszukajmy baru, bo chciałbym spróbować tutejszych trunków.

Kiedy dotarli do baru, oczy Ślizgona zaświeciły się z radości. Ilość trunków przeszła jego najśmielsze oczekiwania. Były ustawione kolorystycznie na półkach sięgających aż do sufitu. Nagle za barem pojawił się młody chłopak z czarującym uśmiechem na ustach.
- Witajcie, co podać? - zapytał, przecierając ścierką głęboką szklankę.
- A co mógłbyś nam zaproponować? - odpowiedział pytaniem na pytanie Draco, ciesząc się jak małe dziecko z tego, że za chwilę wypije coś mocniejszego. Barman odwrócił się i zaczął szukać czegoś konkretnego, a on zwrócił się do Hermiony: - Słuchaj, Granger, zapłać za mnie, a ja ci później oddam, dobrze?
- Niech będzie, ale nie szalej za bardzo - mruknęła. W tym momencie barman na nich spojrzał.
- To nasze menu, jestem pewien, że znajdziecie coś dla siebie, a poza tym to jestem Jakob. Tutaj wszyscy mówią do mnie po imieniu - wyjaśnił, wręczając im kartę trunków.
Draco był zajęty studiowaniem karty, dlatego Hermiona uśmiechnęła się do barmana i zapytała:
- To nowy klub, prawda?
- Tak, otworzyliśmy go tydzień temu. W okolicy nie było żadnej knajpy i jak widać po ilości klientów, to był strzał w dziesiątkę. Codziennie odwiedzają nas tłumy, a to wszystko dzię…
- Jakob, w tej chwili chodź posprzątać zaplecze. Dawno nie widziałem tu takiego bałaganu! - przerwał mu otyły mężczyzna, który prawdopodobnie był jego szefem.
- Już idę. Znajdźcie wolny stolik, a jak coś wybierzecie, poproście jedną z kelnerem i ona przyniesie wasze zamówienie. Na pewno je rozpoznacie wśród tłumu, bo chodzą z tacami pełnymi czekoladowych…
- Jakob! - krzyknął szef.
- Idę! Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy - mruknął, a potem zniknął z pola widzenia.
Hermiona poczuła, że się rumieni. Mimo że go nie znała, była nim zauroczona. Nie dane jej było tego dokładnie przemyśleć, ponieważ usłyszała głos Dracona:
- Chodź, Granger, widzę pusty stolik.
Przytaknęła i poszła krok w krok za nim. Kiedy zajęli miejsca, blondyn przywołał kelnerkę.
- W czym mogę służyć? Może spróbujecie naszych ciasteczek? - spytała niewinnym głosem, chociaż jej wygląd w ogóle o tym nie świadczył. Miała na sobie krótką spódniczkę, która ukazywała zgrabne nogi i białą bluzkę ze sporym dekoltem. Draco popatrzył na nią i uśmiechnął się lekko.
- Chętnie - powiedział i wziął dwa ciastka, a potem Hermiona zrobiła to samo.
- Myślałam, że nie lubisz słodyczy - syknęła, nachylając się do niego.
- Cóż, wszystko zależy od tego, kto je podaje.
Hermiona przewróciła oczami i burknęła pod nosem, że idzie poszukać toalety.
Kilka minut później wracała do głównej sali i nagle ktoś złapał ją w pasie, ciągnąc do małego pokoiku. Chciała krzyknąć, ale gdy się odwróciła, zorientowała się, że to Jakob.
- Posłuchaj mnie, Hermiono. Dzisiaj jestem zajęty i nie mamy okazji spokojnie porozmawiać, ale gdybyś chciała, to tutaj jest mój numer telefonu i adres. Mam nadzieję, że się odezwiesz, a teraz muszę wracać do pracy, bo mój szef jest dzisiaj kłębkiem nerwów - powiedział i chwilę później zniknął. Dziewczyna stała całkowicie zszokowana, ale jakiś czas później schowała karteczkę do torebki i wróciła do swojego towarzysza. Siedział przy stoliku z zadowoloną miną. Zauważyła, że wypił już dwa drinki i zjadł sześć ciastek.
- Gdzie byłaś? Już myślałem, że się obraziłaś albo że byłaś o mnie zazdrosna - zakpił, odsuwając jej krzesło, aby mogła usiąść. Chciała coś powiedzieć, ale nagle wyjął spod stolika dwa czekoladowe ciastka.
- To dla ciebie - dodał, uśmiechając się szeroko - Widzisz, pomyślałem o tobie. Jestem taki przezorny. Słysząc jego wypowiedź, zachichotała i po chwili oboje się śmiali. Nagle DJ zagrał ulubioną piosenkę Hermiony. Otworzyła szeroko oczy i utkwiła wzrok w blondynie.
- To moja ulubiona piosenka! Może zatańczymy? - spytała, mając nadzieję, że jej nie odmówi.
- Chętnie, Granger - odparł krótko i wyciągnął ją na parkiet. Utwory były dość szybkie, więc nie musieli się obawiać, że będą tańczyć coś wolnego. Nagle Gryfonka zauważyła specjalny parkiet do gry tanecznej i od razu pobiegła w tamtą stronę, ciągnąc za sobą blondyna.
- To super urządzenie. Musisz stanąć na jednym polu, a ja na drugim. W tych ekranach pojawią się tancerze, a my mamy za zadanie powtarzać ich ruchy. Na koniec zostaną przyznane punkty i jedno z nas zwycięży. Wchodzisz w to? - zapytała podekscytowanym tonem.
- No pewnie! Włączaj!
Draco był po wrażeniem tego mugolskiego urządzenia. Stanął w wyznaczonym miejscu i czekał, aż maszyna zostanie uruchomiona.
- Na początek musimy przybić piątkę. Wtedy system nas zidentyfikuje - wyjaśniła i uniosła dłoń. On delikatnie ją klepnął i czekał na dalsze instrukcje.
- Tylko pamiętaj, że to odbicie lustrzane. Uwaga, zaczynamy! - krzyknęła.
Grali w tę grę przez dłuższy okres czasu, aż do momentu, kiedy ustawiła się za nimi długa kolejka. Kiedy usiedli przy stoliku, aby trochę odpocząć, uśmiechy nie schodziły z ich twarzy. Najwidoczniej taka odskocznia od codzienności była im potrzebna. Trochę szumiało im w głowach od wypitych drinków, ale nie zamierzali jeszcze opuścić tego miejsca. Zdziwili się, gdy zauważyli kelnerkę, chociaż żadne jej nie wołało. Kobieta uśmiechnęła się i poczęstowała ich łakociami. Nie mieli sumienia jej odmówić. Ten krótki posiłek sprawił, że wróciła i energia i jeszcze mogli się pobawić.
- Może zobaczymy jakieś inne atrakcje klubu? - zaproponował Draco, wstając z miejsca i oferując Hermionie swoje ramię. O dziwo, nie protestowała, tylko szła z nim ramię w ramię.
- Wiesz co, mam ochotę potańczyć, a ty jesteś świetnym tancerzem! W sumie z nikim tak dobrze się nie bawiłam - powiedziała szczerze.
Wypite drinki i słodkości sprawiły, że dwójka czarodziei zapomniała o całym świecie. Nie mieli pojęcia, że słowa które wypowiadają i ich szalone pomysły, doprowadzą do poważnych kłopotów.

Tymczasem do Hogwartu wrócili już młodzi czarodzieje. Na samej górze zamku odbywała się poważna rozmowa w gabinecie dyrektorki. Harry wraz z Zabinim siedzieli na przeciw McGonagall i wpatrywali się w jej srogie spojrzenie.
- Czy jesteście pewni, że to już wszystkie informacje, które chcecie mi przekazać? - spytała ponownie dyrektorka i zapisała coś na kartce leżącą przed nią.
- Tak, pani profesor. Ja bym się tak bardzo nie przejmował i poza tym to ufam, że...- odpowiedział jej Blaise dość nonszalanckim tonem.
- Słucham? Panie Zabini, czy sądzi pan, iż nagłe zniknięcie pary głównych prefektów oraz żadnych oznak życia od trzech dni to jest fakt, którym nie trzeba się przejmować?


*Witajcie drodzy czytelnicy! Jak rozdział? :) Jestem ciekawa czy nie zawiodłam Waszych oczekiwań :) Piszcie! :) 

środa, 18 stycznia 2017

Rozdział 29

Kiedy Draco zaproponował, że mogli by jakoś uczcić pogodzenie się, w głowie Hermiony powstało wiele pomysłów. Gdy wbiegła do pokoju, od razu wyjęła swoją małą magiczną torebkę i zaczęła pakować wszystkie przydatne rzeczy. Kilka minut później wróciła do salonu.
- Jestem gotowa, a ty? - zapytała podekscytowana i usiadła na jednym z foteli.
- Powoli, najpierw powiedz mi, dokąd się wybieramy. Wiesz, nie mam pewności, że nie chcesz mnie gdzieś wywieść i zabić - zażartował, pijąc sok z dyni. Przewróciła oczami.
- Kiedyś może takie myśli chodziłyby po mojej głowie i zapewne moim największym marzeniem byłoby pozbycie się ciebie, ale teraz jest inaczej. Poza tym to ty chciałeś świętować, więc przestań marudzić i się zbieraj - powiedziała, wstając i wyciągając rękę w jego stronę. Blondyn spojrzał na zegarek. Była jedenasta. W głębi duszy cieszył się, że dziewczyna chce spędzić z nim swój wolny czas, ale oczywiście nie zamierzał się do tego przyznawać.  Nie mając innego wyjścia, chwycił jej rękę i poczuł ucisk w okolicy pępka.
Wylądowali w małej spokojnej uliczce.
- Witam w Londynie! - powiedziała uradowana Hermiona i ruszyła przed siebie.
- Ej, czekaj na mnie! Wolniej! - krzyknął i chwilę później szli ramię w ramię. Zerknęła na niego i uśmiechnęła się lekko.
- Radzę schować różdżkę. Mugole nie przywykli do patrzenia na człowieka spacerującego po mieście z dziwnym patykiem w ręku - zasugerowała - Chciałam pokazać ci kilka moich ulubionych miejsc. Najpierw pójdziemy do kina, a i uprzedzając twoje pytanie - dowiesz się wszystkiego na miejscu. Ślizgon rozejrzał się dookoła. Nie czuł się pewnie wśród mugoli, a to że towarzyszyła mu Granger, nie napawało go optymizmem. Szczególnie przerażała go jej pomysłowość.

Dwie godziny później obawy Dracona zniknęły i nawet cieszył się z tego, że Hermiona zabrała go do Londynu. Był pod wielkim wrażeniem mugolskiego miejsca z wielkim ekranem, na którym wyświetlano opowieści o innych ludziach.
- Często chodzisz do kina? - spytał dziewczynę, kiedy wyszli na zewnątrz.
- W wakacje dość często - odpowiedziała krótko, po czym upiła łyk wody i szybko zmieniła temat, bo nie chciała wspominać rodziców - Może pójdziemy na obiad? Zaczynam być głodna.
- Ty chyba zawsze jesteś głodna. Wiesz, swego czasu wymyśliłem niezły dowcip na ten temat. Blaise’owi bardzo się podobał. Chcesz posłuchać? - zapytał i zerknął na nią, chcąc zobaczyć jej reakcję.
- Zamieniam się w słuch - mruknęła, wiedząc, że nawet gdyby się nie zgodziła i tak by się pochwalił swoją twórczością.
- Powiedziałem mu, że twoja przyjaciółka ma siedemdziesiąt cali wzrostu. Zdziwiło go to i zapytał, czy ona gra w koszykówkę, a ja mu odpowiedziałem, że nie. Twoją przyjaciółką jest lodówka - oświadczył, wyraźnie rozbawiony. Hermiona zacisnęła usta w wąską kreskę i policzyła w myślach do dziesięciu, po czym rzuciła w jego kierunku mordercze spojrzenie.
- Ten żart w ogóle nie jest śmieszny i tak jak przypuszczałam, jego poziom również nie zachwyca, więc nie baw się w komika - uniósł brew z zaskoczeniem.
- Nie podobało ci się? Przecież to prawda! - Gryfonka prychnęła i szybkim krokiem przeszła w stronę restauracji. Pchnęła drzwi i weszła do środka, a on za nią. Kiedy byli w pomieszczeniu, arystokrata rozejrzał się dookoła siebie i skinął głową z uznaniem. Miejsce prezentowało się bardzo ładnie. Nagle podszedł do nich menager sali, aby odebrać płaszcze i wskazał ręką pusty stolik. Przeszli tam i usiedli na wygodnych krzesłach. Draco był zaskoczony faktem, że dziewczyna nawet nie sięgnęła po menu, które leżało obok niej.
- Nie przeglądasz karty dań? - zapytał, biorąc do ręki swoją kopię. Wzruszyła ramionami.
- Znam je na pamięć. Pomóc ci coś wybrać? - spytała. Blondyn początkowo udawał, że nie potrzebuje jej pomocy, ale kiedy zorientował się, że wszystkie dania mają dość wyszukane nazwy, skapitulował. Uniósł wzrok znad karty i lekko skinął głową.
- Chętnie, bo ta karta jest napisana dziwnym językiem. Albo nie… zamówię to, co ty — powiedział i odłożył menu na bok. Chwilę później koło ich stolika pojawił się kelner.
- Czy mogę przyjąć państwa zamówienie? - zapytał grzecznie i otworzył mały notes.
- Tak, prosimy dwa razy numer piąty i herbatę malinową do popicia… - zerknęła szybko na blondyna, który skinął głową - też dwa razy.
Mężczyzna wszystko zanotował i poszedł do kuchni, a Hermiona nachyliła się nad stolikiem i popatrzyła Draconowi w oczy.
- Malfoy, kiedy wrócimy do Hogwartu, musimy wreszcie zająć się balem, bo odbędzie się za niecały miesiąc. McGonagall powiedziała mi, że będziemy prowadzącymi i mamy także witać gości. Naturalnie musimy zachować stałą czujność, zabawiać gości i…
- Jestem tego świadomy i domyślam się do czego zmierzasz. W sumie też chciałem to zaproponować, więc tak, pójdę z tobą na bal jako osoba towarzysząca - przerwał jej Ślizgon.
Zamrugała dwa razy.
- Słucham? Ale, ja chciałam…
- Chciałaś zasugerować, żebym dobrze się zastanowił przy wyborze partnerki. Zdaję sobie sprawę z tego, że będę miał wiele obowiązków, dlatego najrozsądniejsze wydaje się pójście na bal z tobą, bo przecież będziemy razem przez cały czas. Swoją drogą, lepszego partnera nie mogłaś sobie wymarzyć. Gwarantuję, że będziesz się dobrze bawić - powiedział, uśmiechając się w swoim stylu. Hermiona lekko się zarumieniła. Szczerze mówiąc, nie o to jej chodziło, ale cieszyła się z takiego obrotu sprawy. Sposób w jaki na nią patrzył, nawet jej nie krępował, co kiedyś mogłoby się wydawać dziwne. Siedzieli i jedynie na siebie zerkali. Chciała coś odpowiedzieć, ale brakło jej słów. Na szczęście zauważyła kelnera, który zmierzał w ich kierunku. Gdy był przy stoliku, postawił na nim przyniesione dania i powiedział:
- Dwa razy naleśniki w syropie cytrynowym i dwie herbaty malinowe. Życzę smacznego -
Draco dopiero teraz zorientował się, że mężczyzna stoi bardzo blisko niego. Otrząsnął się z szoku i usiadł wygodniej na krześle. Pracownik restauracji uśmiechnął się pod nosem i odszedł. Hermiona popatrzyła na blondyna i wymamrotała:
- Smacznego, Malfoy. Mam nadzieję, że będzie ci smakowało. To moje ulubione danie -
Po czym wyjęła sztućce z serwetki. Chłopak przewrócił oczami.
- Zastanawia mnie jedno, czy istnieje jakieś danie, którego nie lubisz? - zapytał kpiącym tonem, ale sekundę później pożałował swoich słów, bo ktoś z całej siły kopnął go w piszczel.
- Mówiłeś coś? - spytała Hermiona, uśmiechając się mściwie. Wymamrotał coś niezrozumiałego pod nosem, ale spróbował zachować szczątki honoru i odwzajemnił uśmiech.
- Tak. Smacznego - po czym oboje zaczęli jeść.

Pół godziny później ich humory się poprawiły, bo nie byli już głodni. Draco zerknął na zegarek i miał wielką nadzieję, że to jeszcze nie koniec ich wyprawy. Musiał przyznać, że dobrze czuł się w towarzystwie dziewczyny. Była zupełnie inna od tych, z którymi wcześniej się spotykał. Tamte interesowały się tylko jego majątkiem. Granger zachowywała się inaczej i podobało mu się to.
- I jak smakowało ci? - zapytała Hermiona, kiedy szli po chodniku.
- Było dobre, ale trochę za słodkie. Właśnie, ile mam ci oddać? Widziałem, że płaciłaś jakimiś papierkami, a ja takich nie mam i pomyślałem, że…- machnęła ręką.
- Nic nie musisz mi oddawać. Ja ciebie zaprosiłam, więc zapłaciłam za nas oboje. Najwyżej kiedyś ty mnie zaprosisz i będziemy kwita - zaproponowała, a kiedy zrozumiała sens swoich słów, od razu tego pożałowała.
- Zgoda, ale obiecaj, że się zgodzisz - wypalił. Uśmiechnęła się lekko.
- Wątpię w to, czy starczy ci odwagi. Ale o tym porozmawiamy kiedy indziej. Mamy jeszcze trochę czasu i jeśli chcesz możemy jeszcze pozwiedzać. Masz jakieś ulubione miejsce w Londynie? Moglibyśmy tam pójść albo poj…- nie dokończyła zdania, bo ktoś na nią wpadł.
- Uważaj jak chodzisz! - krzyknął Draco za tajemniczą osobą, po czym obrócił się w stronę Hermiony i zapytał: — Nic ci nie jest?
- Nie, wszystko dobrze - wymamrotała -  trochę boli mnie tył.. dolna część pleców, ale to nic wielkiego. O, zobacz! Coś jej wypadło - wskazała palcem małą kolorową kartkę. Blondyn podniósł ją i przeczytał. Potem podał ją Hermionie. Uśmiechnęli się do siebie.
- No to mamy plany na popołudnie - wyszeptała dziewczyna.


*Witajcie kochani czytelnicy! :) Wiem, wiem, Rozdział krótki, ale mogę Wam obiecać, że następny będzie dłuższy, bo już zaczęłam pracę nad nim. Co sądzicie? Jakie spostrzeżenia po przeczytaniu? Czekam na Wasze opinie :) 

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Rozdział 28

- Oddaję latarkę - powiedział Draco, kładąc latarkę na biurku - I jak, cieplej ci?
- Nie - odpowiedziała szybko i ponownie schowała się pod kołdrą. Przez chwilę na nią patrzył, po czym westchnął przeciągle i podszedł do jej łóżka.
- Dobra, Granger, chodź - mruknął, wyciągając rękę w jej stronę. Zerknęła na niego niepewnie, ale po chwili uległa i podała mu swoją dłoń. Szybko przeszli do sypialni chłopaka. Kiedy zamknął drzwi, wskazał jej swoje łóżko, ale nie poruszyła się nawet o milimetr. Skarcił ją wzrokiem.
- Granger, robisz taką minę, jakbym próbował ci coś zrobić. Przecież już tu spałaś, czyżbyś miała zaniki pamięci? - zażartował, wskakując do łóżka i robiąc jej miejsce. Hermiona, nie chcąc dłużej marznąć, wsunęła się obok niego, Musiała przyznać, że poczuła się o niebo lepiej. Zamknęła oczy, próbując zasnąć. Jednak po chwili znowu poczuła chłód. Nawet gruba kołdra nie dawała jej tyle ciepła, ile potrzebowała. Draco owinął się kołdrą po samą szyję i obserwował trzęsącą się z zimna Gryfonkę. Powoli przesunął się w jej kierunku i położył rękę na jej boku. Momentalnie się usztywniła i przekręciła głowę w jego stronę.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała, wyraźnie zdenerwowana. Przewrócił oczami i westchnął.
- Czy ja wyglądam na zboczeńca? - spytał, siląc się na spokojny ton.  Chwilę mu się przypatrywała, a kiedy zobaczyła jego mrożące krew w żyłach spojrzenie, szybko pokręciła głową.
- No właśnie, nie jestem nim. Ja po prostu nie chcę żebyś się przeziębiła. Tylko nie pomyśl sobie, że się o ciebie martwię. Po prostu gdybyś zachorowała musiałbym przejąć po tobie większość obowiązków, a to wcale mi się nie uśmiecha - wyjaśnił. Parsknęła śmiechem i obróciła się w przeciwną stronę, przysuwając głowę do poduszki. Przez chwilę leżeli w pewnej odległości od siebie. Draco patrzył na plecy Hermiony, oczekując jakiejś reakcji z jej strony. Jednak ona w ogóle się nie poruszyła, dlatego znowu się do niej przysunął. Ku jego zdziwieniu nie zaprotestowała. Leżeli wtuleni w siebie, nie przejmując się zimnem.


Następnego dnia Draco obudził się jako pierwszy. Przetarł ręką zaspane oczy i poczuł coś dziwnego na swojej twarzy. Niechętnie otworzył oczy i zorientował się, że całą noc spał w takiej pozycji w jakiej usnął. Z jednym małym szczegółem - kilka brązowych loków łaskotało go po nosie. Odgarnął je i zaczął przyglądać się osobie, która leżała obok niego. Czuł się dziwnie, ale w ogóle nie rozumiał dlaczego. Sypiał z wieloma dziewczynami, ale nigdy nie czuł się taki skrępowany jak w chwili obecnej. Nagle usłyszał stukanie w okno. Niechętnie wstał z ciepłego łóżka, aby odebrać pocztę. Obawiał się, że stopy mu zamarzną, kiedy stanie na podłogę, ale ku jego ogromnemu zdziwieniu, nic takiego nie miało miejsca. Widocznie skrzaty wróciły do pracy.  Kilka sekund później stał przy oknie i przeglądał listy jeden po drugim, kiedy usłyszał cichy głos.
- Poczta? Jest coś dla mnie? - zapytała dziewczyna zaspanym i trochę nieśmiałym głosem.
Dla niej to także była nietypowa sytuacja, zważywszy na to, że nie wyjaśnili jeszcze swojego konfliktu i nie wiedziała, jak to jest między nimi. Draco nadal przeglądał listy, jakby unikał jej wzroku.
- McGonagall napisała, że komisja przełożyła swoją wizytę z przyczyn bliżej nieokreślonych. Wygląda na to, że mamy wolny dzień, bo uczniowie przyjadą dopiero na kolację - odpowiedział.  Nagle zauważył list do dziewczyny.
- To do ciebie - powiedział, podając jej przesyłkę. Złapała ją w locie i kiedy zobaczyła nadawcę, usta same ułożyły jej się w delikatny uśmiech. To był list od tajemniczego Mikołaja, który przyjechał na świąteczną kolację do niej i Harry’ego. Zastanawiała się, kto mógłby się za niego przebrać, a dodatkowo później dostała od niego list, w którym napisał, że chce ją lepiej poznać. W sumie bardzo ją to intrygowało, dlatego rozdarła kopertę i wyjęła krótki list.

Droga Hermiono,
Na spotkanie przyjdzie jeszcze czas. Jestem przekonany, że szybciej niż Ci się wydaje. Niestety na razie nie ujawnię swojej tożsamości. Chciałbym żebyśmy ze sobą korespondowali. Pewnie chciałabyś mnie lepiej poznać, dlatego proszę żebyś napisała do mnie kilka pytań, na które chętnie odpowiem. Mam nadzieję, że pamiętasz w jaki sposób odesłać list.
Mikołaj

- Granger, słyszysz mnie? Co zrobimy? - zapytał po raz kolejny Draco, przeglądając Proroka.
Spojrzała na niego oszołomiona, ale po chwili zorientowała się, że mówi do niej.
- Co? A, tak, tak. W sumie nie wiem, może ty masz jakiś pomysł? - zapytała wymijająco, zginając list kilka razy i chowając go do kieszeni piżamy.  Humor znacznie się jej poprawił, dlatego nie słysząc odpowiedzi, zażartowała:
- Och, ile pomysłów! Nie wiem, czy starczy nam na to czasu - przewrócił oczami, a ona kontynuowała - w takim razie, ja poleżę w łóżku, a ty skombinuj jakieś śniadanie.
- Właściwie, mam inny pomysł - zaczął poważnym i spokojnym tonem, odkładając gazetę na bok i siadając na brzegu łóżka, gdzie nadal leżała dziewczyna - chyba powinniśmy wyjaśnić sytuację między nami - dodał, czekając na jakąś reakcję z jej strony. Wiedział, że to jedyna szansa na szczerą rozmowę. Za każdym razem, kiedy chciał rozwiązać tą sytuację, ktoś im przeszkadzał i nie mogli spokojnie porozmawiać. Hermiona przełknęła głośno ślinę. Obawiała się tej rozmowy, ale także chciała wiedzieć, na czym stoi i jak to z nimi jest. Usiadła na łóżku i powiedziała:
- Masz rację, mnie też to męczy od dłuższego czasu. Ale najpierw powinnyśmy doprowadzić się do porządku i zejść na śniadanie. Tam spokojnie porozmawiamy i nikt nie będzie nam przeszkadzał. Chcesz się wykąpać jako pierwszy?
Draco pokręcił głową.
- Nie, nie. Idź pierwsza, a ja pościelę łóżko i dokończę przeglądanie listów - odpowiedział spokojnie. Kilka minut później oboje siedzieli w opustoszałej Wielkiej Sali, jedząc posiłek przygotowany przez skrzaty.
- Gdy ktoś kiedyś mi powiedział, że będę siedział przy stole Gryffindoru, to bym go wyśmiał i pewnie uszkodził - mruknął chłopak, kiedy usiadł obok dziewczyny. W odpowiedzi zaśmiała się cicho.
- No widzisz, ja nigdy bym nie przypuszczała, że będziemy mogli ze sobą normalnie rozmawiać. To co, chcesz zacząć? - zapytała niepewnie.
- Tak, bo jeśli teraz tego nie powiem, to nigdy to nie nastąpi - odpowiedział, upił łyk soku dyniowego i kontynuował: -  Granger, chciałem cię przeprosić za wszystkie lata, za wyzwiska i obelgi, wyśmiewanie twojego pochodzenia… Odkąd zamieszkałem z tobą w jednym dormitorium zauważyłem, że jesteś zupełnie inna niż myślałem. Mam nadzieję, że będziemy się kolegować i wreszcie się pogodzimy - Hermiona popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Nigdy nie spodziewała się przeprosin. Widziała, że od pewnego czasu jest jakiś dziwny. Podejrzewała, że bije się z myślami albo walczy z problemami, ale kiedy wygłosił swoją mowę, wiedziała, że mu ulżyło. Uśmiechnęła się lekko.
- Widzę, że się zmieniłeś i to na dobre. Ale prawdę mówiąc, już od dawna przestałam ciebie traktować jak wroga. Okay, czasem mam ochotę cię udusić, ale dobrze. Zgoda - powiedziała, wyciągając rękę w jego stronę. Blondyn delikatnie ją uścisnął i uśmiechnął się.
- Nawet nie wiesz ile mnie to kosztowało - wyznał i wrócił do śniadania. Prychnęła.
- Wiedziałam, że w końcu moja inteligencja i urok osobisty na ciebie zadziałają - zażartowała.
Draco o mało nie zachłysnął się tostem.
- Twoje co? Nie no, Granger, proszę cię, nie schlebiaj sobie - wymamrotał, co skomentowała mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.

Po śniadaniu, na którym  nie obyło się bez docinek i przekomarzań, wrócili do dormitorium. Usiedli w salonie i odpoczywali. Draco czytał gazetę, a Hermiona postanowiła odpisać tajemniczemu Mikołajowi. Wzięła pióro, które od niego dostała, kawałek pergaminu i przez chwilę zastanawiała się, jak zacząć. Niespodziewanie kilka sekund później jej ręka jakby sama zaczęła kreślić słowa.

Drogi Mikołaju,
Mam nadzieję, że spotkamy się jak najszybciej. W ostatnim liście zaproponowałeś, abym zadała Ci kilka pytań. Możliwe, że to ułatwi mi rozpoznanie Twojej tożsamości.
1. Skąd wiedziałeś, jakie prezenty nam kupić? Powiedzmy, że okazały się trafne.
2. Dlaczego akurat do mnie postanowiłeś napisać?
3. Opowiedz krótko o sobie.
Hermiona Granger

Zwinęła list w rulon, dotknęła go różdżką i cicho wyszeptała:
- Tajemniczy Mikołaj.
Na szczęście jej współlokator nie usłyszał, co mówiła. Nie chciała, aby dowiedział się czegoś na ten temat. Zapewne rzucanie zgryźliwych uwag sprawiałoby mu wiele przyjemności, a do tego nie mogła dopuścić.  Wyprostowała nogi i ułożyła się na kanapie. Zamknęła oczy i relaksowała się, słuchając trzasku ognia w kominku.
- Nie za wygodnie ci, Granger? - zapytał Draco, kiedy po raz kolejny przesunął się na kanapie, robiąc jej więcej miejsca. Siedział na samym brzegu i obawiał się, że zaraz spadnie -  myślałem, że noc spędzona w moich ramionach była wystarczającą rozkoszą i ukojeniem - zażartował, odkładając gazetę na bok. Uchyliła powieki i przewróciła oczami, widząc jego minę.
- Tobie tylko jedno w głowie, ale masaż stóp sprawiłby mi wiele radości - odpowiedziała, ponownie zamykając oczy.
- O tym możesz tylko pomarzyć - odparł i wstał z kanapy, żeby nalać sobie soku - chcesz się napić?
- Tak, chętnie.
Nie zmieniając pozycji, wyciągnęła rękę w stronę stołu. Chłopak podał jej szklankę i zaczął nalewać. Kątem oka dostrzegła, że na jego nadgarstku znajduje się niebieski sznurek, który mu podarowała.
- O widzę, że jednak zmieniłeś zdanie - mruknęła, a widząc jego pytające spojrzenie, wskazała głową ozdobę na jego ręce.
- Może dzięki temu uda mi się znaleźć porządną kandydatkę na żonę - odpowiedział i usiadł na jednym z foteli -  mamy wolne całe popołudnie. Co będziemy robić? Ale dobrze to przemyśl, bo od jutra czeka nas ciężka harówka. Może jakoś uczcimy nasze pogodzenie się? -  zaproponował, licząc na to, że dziewczyna się zgodzi. Ta zagryzła wargę, analizując w głowie jego pomysł i nagle jej oczy otworzyły się szeroko, a twarz rozpromienił szeroki uśmiech.
- Dobry pomysł, już nawet wiem, jak to zrobimy! - krzyknęła uradowana i szybko pobiegła do swojego pokoju. Draco śledził ją wzrokiem, a kiedy zatrzasnęła drzwi, schował twarz w dłoniach.
- Merlinie, w co ja się wpakowałem - mruknął sam do siebie.

*Witajcie! Mam nadzieję, że rozdział się podobał :) Dziękuję Weronice, która została moją Betą i dzięki której czyta Wam się o wiele przyjemniej ! :) Jakieś pomysły, co wymyśliła Hermiona? :) Czekam na Wasze opinie! :)