środa, 10 maja 2017

Rozdział 32

Tydzień do balu minął bardzo szybko. Zdecydowanie za szybko dla Prefektów Naczelnych, którzy mieli wiele pracy: omówić ze skrzatami menu (o dziwo, Draco okazał im szacunek), wynająć zespół muzyczny, zorganizować wystrój sali, napisać mowę na wieczór i oczywiście mieć elegancki strój. Hermiona znalazła osobę, która zajmie się jej fryzurą, paznokciami i makijażem. Nadeszła sobota. Dzień balu. Na zewnątrz panował mróz, a w sypialni na siódmym piętrze zaczął dzwonić budzik.
- Merlinie, tylko nie to. Jest tak wcześnie! Daj mi jeszcze godzinkę - mruknęła Hermiona, patrząc na budzik, który dzwonił bez opamiętania. Mimo ogromnej niechęci, wyłączyła go i powoli wstała z łóżka. Sięgnęła po ubrania i powolnym krokiem udała się do łazienki, aby wziąć prysznic. Kiedy przeszła do salonu, zdziwiła się, że nigdzie nie ma jej współlokatora. On zawsze był rannym ptaszkiem i nie miał problemów ze wstawaniem. Wzruszyła ramionami i weszła do łazienki. Kilka minut później siedziała na kanapie i analizowała plan balu.
- Dzień dobry, Granger. Wyspana? - powitał ją Draco, wchodząc do dormitorium.
- Niezbyt, a gdzie ty byłeś? - zapytała.
- Zespół wysłał sprzęt, musiałem go odebrać i rozpakować - wyjaśnił i podszedł do barku, żeby nalać sobie soku dyniowego.
- Jak to? Przecież mieli go przywieść po południu.
- Mieli, ale najwidoczniej plany się zmieniły - odparł krótko i wzruszył ramionami - Jesteś gotowa na dzień pełen pracy i wrażeń?
- Tak, chociaż teraz marzę o filiżance kawy.
- No to chodźmy, musimy zobaczyć, czy wszystko gotowe, a poza tym niedługo będzie śniadanie.
Hermiona wstała z kanapy i wtedy usłyszeli pukanie do drzwi.
- Proszę! - krzyknęła Gryfonka i w drzwiach dormitorium stanęła Krukonka.
- Mam przesyłkę dla Hermiony Granger - wyjaśniła i postawiła na podłodze wielkie pudło, które nawet nią przewyższało.
- Ach tak, dziękuję - mruknęła Prefekt Naczelna, ale tamtej już nie było.
Draco podejrzliwie patrzył na ogromną paczkę i w końcu zapytał:
- Granger, co jest w tym pudle?
- Moja sukienka na bal, ale teraz to nieważne. Chodźmy na śniadanie. Pewnie uczniowie już tam są, a mamy przekazać im kilka informacji.
W Wielkiej Sali było bardzo gwarno. Uczniowie podziwiali wstępne dekoracje i przedzierali się przez ogromną zasłonę, która odsuwała się, gdy ktoś koło niej przechodził. Stoły, przy których zazwyczaj jedli, stały jeszcze na swoim miejscu, ale ściany zostały już ozdobione barwami poszczególnych domów. Gdy wszyscy przyszli na śniadanie, dyrektor McGonagall zabrała głos.
- Zanim dopuszczę do głosu Prefektów Naczelnych, chciałabym coś ogłosić. Do Hogwartu powrócił uczeń, który przez pół roku był uzdrawiany w świętym Mungu, po obrażeniach jakich doznał, kiedy porwali go śmierciożercy. Dzisiaj czuje się znacznie lepiej i będzie kontynuował naukę. O ile mi wiadomo pojawi się na balu. - Grupa Ślizgonów krzyknęła z radości. - A teraz posłuchajmy pannę Granger.
- Razem z Malfoyem mamy zaszczyt zaprosić wszystkich tu zebranych na Bal Noworoczny, który rozpocznie się dzisiaj o dziewiętnastej. Młodsze roczniki, czyli od pierwszego do czwartego, mogą się bawić do północy, a starsi będą bawić się do białego rana. Prosimy o kulturalne zachowanie, ponieważ na balu mają się pojawić przedstawiciele Ministerstwa Magii, dlatego…
- Granger, przestać zanudzać - przerwał jej Draco. - Dzięki mnie dzisiaj zostały odwołane wszystkie zajęcia, a po północy, kiedy goście z Ministerstwa się ulotnią, możecie liczyć na mocniejsze trunki. Tyle chcieliśmy wam przekazać, a teraz czas na śniadanie i przygotowania na imprezę wszechczasów.
Gdy wypowiedział ostatnie słowa, uśmiechnął się w swoim stylu i nie przejmując się miną współlokatorki, zszedł po schodach i podszedł do stołu Ślizgonów.
- Stary, słyszałeś? Nasz kumpel wraca!
- Taa, też się cieszę. Kontaktowałeś się z nim? - zapytał blondyn, nakładając na talerz kilka tostów.
- Wymieniliśmy parę listów, a miesiąc temu wspomniał coś o tym, że być może niedługo nas odwiedzi, ale nie sądziłem, że wróci.

Hermiona była zła, że Draco tak ją potraktował. Być może relacja między nimi się poprawiła, ale chyba za dużo sobie obiecywała. Jak zawsze musiał pokazać, że to on jest tym najlepszym i tylko jemu należy się szacunek. Obiecała sobie, że będzie dla niego oschła. Tak, to najlepsze wyjście. Odpłaci mu tym samym.
Jej rozmyślenia przerwała poranna poczta. Sowy latały jak szalone, bo dzisiejszego dnia rodzice wysyłali dzieciom eleganckie stroje i dodatki do nich. Hermiona zdziwiła się, gdy koło jej talerza wylądował list. Szybko go otworzyła, rumieniąc się delikatnie. Otrzymała kolejny list od tajemniczego Mikołaja. Nie zważając na obecność innych uczniów, rozłożyła go i zaczęła czytać.

Droga Hermiono!
Nie odpowiedziałaś na mój ostatni list. Czy to oznacza, że nie chcesz mnie bliżej poznać? Mam nadzieję, że to nieprawda. Chciałbym życzyć Ci udanej zabawy na balu. Liczę, że niedługo się do mnie odezwiesz.
Mikołaj

Dziewczyna cicho jęknęła. Zapomniała odpisać na jego ostatnią wiadomość i jakaś część niej cieszyła się z tego, że postanowił o sobie przypomnieć. Postanowiła jak najszybciej naprawić swój błąd, dlatego powiedziała przyjaciołom, że nie jest głodna i szybko pobiegła na siódme piętro. Wbiegła do sypialni, zamykając za sobą drzwi, usiadła na łóżku, przywołała pergamin i napisała:

Tajemniczy Mikołaju!
Wybacz, ale początek roku był niezwykle burzliwy i po prostu zapomniałam odpisać na Twoją wiadomość. Widzę, że wiele wiesz o tym, co aktualnie dzieje się w Hogwarcie. Dziękuję za życzenia, ale chyba nie będę bawiła się zbyt dobrze, ponieważ muszę go organizować z moim współlokatorem, który jest zapatrzonym w siebie dupkiem! A nie, czekaj… nie powinnam tego pisać. Kto wie, może jesteś jego przyjacielem? Cóż, to mało prawdopodobne, bo który Ślizgon napisałby do szlamy? Mam przeczucie, że jesteś uczniem Hogwartu… Może mała podpowiedź?
Hermiona

Włożyła list do koperty, dotknęła go różdżką i powiedziała: „Tajemniczy Mikołaj”. A potem udała się do pokoju wspólnego Gryffindoru, gdzie razem ze znajomymi spędziła kilka godzin przed balem.
O siedemnastej wróciła do dormitorium, aby się przygotować. Niebawem miała pojawić się kobieta, która zajmie się jej fryzurą i makijażem.
- Gdzie byłaś? - spytał Draco, wychodząc z łazienki.
- Miałam kilka spraw do załatwienia, a poza tym jestem na ciebie zła i nie chcę z tobą rozmawiać - odpowiedziała, ale kiedy zauważyła, że otworzył usta, żeby coś powiedzieć, dodała: - I dobrze wiesz za co.
Ślizgon zmrużył oczy i popatrzył na nią podejrzliwie. Nagle go olśniło i przewrócił oczami.
- Jesteś zła o tą sytuację na śniadaniu? - zapytał, ale ona nawet na niego nie spojrzała, dlatego kontynuował: - Och, proszę cię, daj spokój. Chciałem szybko skończyć nasze przemówienia, bo jak sama dobrze wiesz, mamy go coraz mniej. Poza tym jako gospodarze powinniśmy się dogadywać.
Jęknęła cicho i na niego spojrzała. Wiedziała, że ma rację, ale nie chciała tak szybko dać za wygraną.
- Może i powinniśmy, ale będzie tak dopiero wtedy, gdy zaczniesz chociaż w minimalnym stopniu okazywać mi szacunek. To naprawdę nie jest trudne. Wystarczy ruszyć szare komórki. Przemyśl to sobie, a ja idę się szykować.
Po czym weszła do swojej sypialni, zostawiając go samego w salonie.
Dwie godziny później Hermiona pożegnała kobietę, która zadbała o jej włosy i makijaż. Musiała jedynie ubrać sukienkę i buty. Parę minut później usłyszała pukanie do drzwi.
- Zaraz będę gotowa - powiedziała.
- Okej, czekam w salonie! - krzyknął Ślizgon, podchodząc do lustra, aby przyjrzeć się swojemu odbiciu. Dopasowana, idealnie skrojona czarna szata podkreślała umięśnione ciało. Włosy lekko opadały na bok, ale to dodawało mu niesamowitego uroku. Gdy poprawiał poły szaty, usłyszał cichy dźwięk otwieranych drzwi, więc spojrzał w tamtą stronę.
-I jak? - spytała Hermiona.
Draco był w szoku. Założyła czarną sukienkę, z koronkowymi wstawkami, sięgającą przed kolano. Włosy upięła w niskiego koka, który sprawiał, że niektóre pasma lekko opadały na ramiona. Kremowe buty pasowały do kolczyków i bransoletki.
- Wow, wyglądasz niesamowicie - wyszeptał, wpatrując się w nią jak oczarowany.
Ona uśmiechnęła się lekko i podeszła do niego, po czym bez słowa udali się do Wielkiej Sali.
Gdy przemierzali korytarze Hogwartu, oczy wszystkich uczniów były zwrócone na Gryfonkę. Tak ubrana Prefekt Naczelna wzbudziła niemałe zainteresowanie. Na co dzień zakładała skromny szkolny mundurek i nie wyróżniała się zbytnio. Teraz kusiła wszystkich chłopaków.
Prefekci wraz z dyrektorką stali przy drzwiach wejściowych i witali każdego lampką szampana. McGonagall była zadowolona z faktu, że ta dwójka wreszcie zaczyna się dogadywać. Zależało jej na tym, żeby mogli ze sobą współpracować i jak na razie wszystko wyglądało bardzo dobrze.
- Nott! Jak dobrze cię widzieć! - zawołał Draco, kiedy jego przyjaciel pojawił się w zamku.
Podszedł do niego i wpadli sobie w ramiona. Od zawsze się przyjaźnili, wspierali i spędzali każdą wolną chwilę. Ale gdy rozpoczęła się wojna i Śmierciożercy zaczęli rządzić, załamali się, a najbardziej było to widać po Teodorze, który stracił rodziców, gdy cała jego rodzina odwróciła się od Voldemorta. Jemu udało się przeżyć, ale przez wiele miesięcy przebywał w szpitalu.
- Kopę lat, Malfoy - mruknął Ślizgon i spojrzał na towarzyszkę arystokraty. - A kto to?
- Nie poznajesz? To Granger.
- Granger? Ta szla.. to znaczy, no tak, Zabini wspominał, że zostaliście Prefektami Naczelnymi. Witaj - zwrócił się do niej ozięble.
Pomimo tego, że przeszedł na dobrą stronę, nie był miło nastawiony do osób nie będących czystej krwi.
Hermiona przytaknęła i zaczęła witać kolejnych gości. Gdy wszyscy weszli do Wielkiej Sali przemowy wygłosili McGonagall, Minister Magii i Prefekci Naczelni. Następnie wszyscy zjedli uroczystą kolację, a potem nadeszła pora na pierwszy taniec.
Prefekci stanęli blisko parkietu i odetchnęli głęboko, mając świadomość, że wszystkie oczy są zwrócone właśnie na nich.
- Granger, tylko nas nie skompromituj - szepnął Draco i podał jej rękę, którą ścisnęła trochę za mocno, chcąc dyskretnie dać mu do zrozumienia, że nigdy nikogo nie kompromituje.
Draco mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i przeszli na środek parkietu. Kiwnął głową w stronę Blaise’a, który aktualnie zajął konsolę z muzyką. Zabrzmiały pierwsze nuty i prefekci zaczęli się poruszać. Kilka dni wcześniej Draco wybrał odpowiednią piosenkę na pierwszy taniec. Chciał uniknąć niewygodnych komentarzy i pytań wścibskich dziennikarzy, dlatego nie wybrał powolnej, w której musieliby stać blisko siebie. Nie to, żeby miał coś przeciwko temu, ale… nie chciał nikomu zaszkodzić, a przede wszystkim jej. Tańcząc, próbował zachowywać odpowiednią odległość, chociaż korciło go, żeby trochę zaszaleć. Przecież byli znajomymi, a znajomi od czasu do czasu ze sobą tańczą i nikt nie ma nic przeciwko temu. A ona wygląda tak… ładnie i nawet się uśmiecha, więc chyba się cieszy, że z nim tańczy.
Stop, nie mogę tak myśleć - pomyślał, próbując odgonić myśli. - Łączą nas tylko szkolne relacje i nic więcej.
W jego umyśle trwała gonitwa myśli. Rozum sprzeczał się z sercem, które próbowało uzmysłowić arystokracie, że jest zupełnie inaczej. Przez ten rok poznał ją z zupełnie innej strony i miał świadomość tego, że przez tyle lat źle ją oceniał. Hermiona była jak nieodkryta wyspa, imponowała inteligencją, odwagą, sprytem. Miała swoje priorytety i zasady. Chętnie wszystkim pomagała, ale miała jedną wadę — nie miała czystej krwi. Nawet gdyby chciał się z nią związać, nie mógłby tego zrobić przez zasady panujące w jego rodzie. Ale to nie ma znaczenia, bo między nimi do niczego nie dojdzie. Tak musi być.
Nagle usłyszał głos Hermiony. Popatrzył na nią zdezorientowany i aż podskoczył ze zdziwienia, gdy zobaczył tańczące wokół nich pary. Tańczyliśmy drugi utwór?
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? Myślę, że tak będzie lepiej.
Zmarszczył brwi.
- Co? - bąknął.
Przewróciła oczami.
- Jak zwykle mnie nie słuchasz. Mówiłam o tym, że nie będziemy siedzieć przy jednym stole. McGonagall usadziła Notta przy stole z Gryfonami, ale wydaje mi się, że to nienajlepszy pomysł, dlatego się z nim zamienię.
Patrzył na nią, a kiedy otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ktoś stanął obok Hermiony i położył jej rękę na ramieniu. Odwróciła się w tamtą stronę i uśmiechnęła szeroko.
- Oliver! Co ty tutaj robisz? - zapytała.
Wood zerknął na Draco.
- Odbijany?
Arystokrata wzruszył ramionami.
- Taa, jasne. A Granger, siadaj gdzie ci wygodniej.
Po czym, nie czekając na jej odpowiedź, skierował się do stolika, przy którym siedzieli jego przyjaciele.
- Idziemy zapalić? - spytał, a oni bez słowa poderwali się ze swoich miejsc. Draco nachylił się nad stołem i zabrał butelkę Ognistej.

Hermiona była bardzo zaskoczona pojawieniem się jej dawnego przyjaciela. W listach pisał, że odwiedzi Hogwart w połowie wiosny, ale oczywiście nie miała nic przeciwko jego obecności na balu.
- Możesz wreszcie odpowiedzieć co tu robisz?
Ten uśmiechnął się lekko i obrócił ją w rytm muzyki.
- Też się cieszę, że cię widzę - mruknął.
Parsknęła śmiechem.
- Oliver.
Mężczyzna nadal tajemniczo się uśmiechał.
- Wiesz Hermiono, nie dziwię się wszystkim, że ciebie obserwują, bo wyglądasz olśniewająco.
Rzuciła mu karcące spojrzenie.
- Nie zmieniaj tematu, ale dziękuję za komplement.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Tańczyli w rytm muzyki, nie przejmując się spojrzeniami rzucanymi w ich stronę. Hermiona cały czas zastanawiała się, jaki był powód jego wizyty i w jednej chwili wszystko złożyło jej się w jedną całość. Postanowiła zaryzykować.
- Muszę cię o coś zapytać, ale chciałabym abyś odpowiedział szczerze.
- Brzmi poważnie, ale dobrze. Słucham.
- Czy to ty jesteś tajemniczym Mikołajem, który rozdawał prezenty na kolacji wigilijnej? Od pewnego czasu dostaję od niego listy i tak sobie pomyślałam… Och, proszę cię, daruj sobie ten kpiący uśmieszek - wymamrotała, widząc jego rozbawioną minę.
- Hermiono, to brzmi jak historia opisywana w książkach, ale niestety ja nim nie jestem. Gdybym chciał się z tobą umówić, zapytałbym od razu i nie odstawiał takiej szopki.
- Skoro to nie ty… to kto?
- Nie wiem, ale przegoń smutki. Jesteśmy na balu i powinniśmy się dobrze bawić - powiedział, obracając nią wokół własnej osi, powodując tym niekontrolowany śmiech dziewczyny.

W tym samym czasie na Błoniach trójka Ślizgonów rozprawiała o swoim nędznym życiu i problemach.
- Nie mogę w to uwierzyć. Zostawić was na kilka miesięcy i co? Zakochujecie się w Gryfonkach! To nie ma sensu. Powiedzcie mi, czy one wam coś dały, czy jak? - zapytał retorycznie Teodor.
- Nott, czyś ty postradał zmysły? Czy mówiłem, że się zakochałem w Granger?! Nie. Stwierdziłem jedynie, że nasza relacja się poprawiła. Zresztą głupio było nazywać ją szlamą, kiedy pomogła wyleczyć moją matkę.
- Okej, źle się wyraziłem, ale… Zabini, ty chyba nie mówisz poważnie? Serio się w niej zakochałeś? - Zwrócił się do Blaise’a.
Wzruszył ramionami.
- No raczej, ale podejrzewam, że to przez jej ostry charakterek - zażartował i upił łyk Ognistej. - Nie ma co debatować, bo wróciła do Pottera.
Nott pokręcił głową z dezaprobatą i oświadczył:
- Żeby była jasność - nie mam zamiaru udawać ich przyjaciela. Będę trzymał je na dystans.
- Jasne, rozumiemy to. Chcieliśmy ci tylko w skrócie powiedzieć, jak to wszystko wygląda.
Nagle przeszyło ich zimne powietrze. Blaise szybko zapiął szatę i popatrzył na kumpli.
- Idziemy do środka?
- Taa, pora się zabawić ze Ślizgonkami - odpowiedział Draco i skierowali się do Wielkiej Sali.
Tak naprawdę chciał zobaczyć, co robi jego współlokatorka i wzbudzić w niej zazdrość.

Wybiła północ, więc McGonagall wyprowadziła z Wielkiej Sali młodsze roczniki, aby odprowadzić ich do sypialni. Prefekci Naczelni mieli zająć się pracownikami Ministerstwa Magii. Niestety Hermiona musiała zmierzyć się z tym samodzielnie, ponieważ Draco gdzieś zniknął.
- Jeszcze raz dziękujemy za przybycie. Miło było państwa gościć - powiedziała dziewczyna, uśmiechając się lekko.
- Mam nadzieję, że zdecyduje się pani na pracę w Ministerstwie Magii - mruknął jeden z pracowników wyższego szczebla.
- Wszystko zależy od wyników egzaminów, ale chyba zostanę magomedykiem - odpowiedziała, żegnając kolejne osoby.
- Proszę pamiętać, że zawsze będzie pani mile widziana i gdyby kiedykolwiek pojawił się jakiś problem, proszę się nie krępować i nas informować. Z wielką chęcią pomożemy - dodał najwyższy z nich.
- Oczywiście.
Kiedy ostatni urzędnik wyszedł, odetchnęła z ulgą i skierowała się do swojego stolika, ale po drodze zaczepił ją Oliver.
- Tu jesteś! Wszędzie cię szukałem. Przepraszam, ale nie dotrzymam ci towarzystwa, bo muszę pędzić do pracy. Podobno jest wielu rannych w Mungu i pilnie mnie wzywają. Baw się dobrze, pisz listy i miej wiele cierpliwości do Malfoya - powiedział na jednym wdechu, po czym ucałował ją w policzek i szybko zniknął z pola widzenia.
Dziewczyna była trochę rozczarowana, bo chciała zamienić z nim kilka słów, ale zawsze może spędzić kilka godzin w towarzystwie swoich przyjaciół. Rozejrzała się, chcąc ich dojrzeć wśród gęstniejącego tłumu ludzi. Miała wrażenie, że z minuty na minutę uczniów przybywa. Być może nie chcieli bawić się w towarzystwie ważnych osobistości i dopiero teraz bal rozkręca się na dobre. Odetchnęła głęboko i podeszła do swojego stolika, przy którym samotnie siedział Harry.
- Dlaczego tu siedzisz? - zapytała, nalewając wody do kielicha.
- Ginny ciągle tańczy z Zabinim - odpowiedział, sięgając pod stół po butelkę Ognistej.
- To nic nie znaczy - pocieszyła go. - Przecież sam mówiłeś, że może mieć kolegów, a kocha tylko ciebie.
- Nie można ufać Ślizgonom - mruknął, wypijając alkohol jednym duszkiem. - Mam dość, idę do dormitorium.
- O nie, teraz idziemy tańczyć - oświadczyła i złapała go za rękę.
Godzinę później Ginny tańczyła z Wybrańcem, większość uczniów była lekko wstawiona i udała się na Błonia, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Hermiona tymczasem siedziała przy stoliku i masowała stopy, które przed chwilą uwolniła z wysokich szpilek. Właśnie wtedy podbiegł do niej mały chłopiec.
- Proszę pani, błagam proszę za mną iść, chodzi o pana Malfoya…


*Witajcie po długiej przerwie, Liczę, że jednak znajdzie się kilka wiernych czytelników tej opowieści :) Macie jakieś wnioski, komentarze? Proszę zostawcie kilka słów poniżej ! :) Następny rozdział za tydzień :) Dobrego popołudnia! :D

2 komentarze:

  1. Rozdziaaaał!💞 jej nareszcie 😃 nie mogłam się doczekać 😉 Bardzo mi się podoba😻 wrócił Nott, Mikołaj, bal ♡ świetnie ☺ tylko ciekawe co z Malfoyem.. boję się.. mam nadzieję, że nic strasznego..
    Już nie mogę się doczekać 😀 życzę dużo weny 😏
    ~Łucja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, bardzo mi miło, że nadal jesteś z moim opowiadaniem :) Nowy rozdział już w połowie napisany :) A z Malfoy'em nic strasznego :) Pozdrawiam Cię serdecznie ! :)

      Usuń