piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 17

* Dzisiaj kilka zdań na początek. Przede wszystkim chciałam Wam podziękować za przeszło 7000 wejść na mojego bloga ! :) Jesteście wspaniali ! Musze Wam się przyznać, że przez cały tydzień nie zaglądałam tutaj, bo miałam sporo pracy i zrobiłam to dopiero rano. Zobaczyłam, że obiecałam Wam dzisiaj kolejny rozdział i żeby dotrzymać słowa, napisałam od rana kilka stron. Rozdział trochę krótszy niż zwykle i pewnie nie jest za dobry, ale zostawię to już Waszej ocenie ! :) Zapraszam do czytania :)

"Przerwany podwieczorek"

Sobota była dniem wolnym od zajęć oraz istniała wtedy możliwość wybrania się do Hogsmeade. Z samego rana do Hermiony przyszedł Seamus z różnymi referatami do sprawdzenia. Chciał, aby każdy był napisany poprawnie, a ona była osobą, która zawsze chętnie mu pomagała, a do tego miała najlepsze stopnie. Zawalił już kilka i nie mógł sobie pozwolić na więcej porażek.
- Ten był ostatni - zaczęła Hermiona po dłużej ciszy.
- Na Merlina , jak ja Ci się odwdzięczę ? - zapytał Seamus składając na kupkę pergaminy.
- Zastanowię się nad tym, a teraz chodź na śniadanie - uśmiechnęła się i razem wyszli do salonu. Na kanapie siedział Draco i przeglądał "Proroka codziennego". Spojrzał na nich kpiąco i z powrotem wrócił do czytania. Kiedy szli korytarzem dostrzegł ich Harry.
- A wy gdzie już od rana byliście ? - spytał.
- Byłem u Hermiony, żeby sprawdziła mi referaty - wyjaśnił i wskazał na plik, który trzymał.
- Tak wcześnie rano ? - zaciekawił się.
- Tak. Seamus musi oddać je do godziny dwunastej. A Ty skąd wracasz ? - zapytała Hermiona.
- Od Slughorna. Prosił mnie o pomoc przy przygotowaniu swojego gabinetu na dzisiejszy poczęstunek - odpowiedział Harry i razem weszli do Wielkiej Sali, gdzie większość uczniów już się zgromadziła. Przywitali się ze znajomymi, następnie zaczęli nakładać sobie jedzenie na talerze. Wtedy przy stole nauczycielskim wstał nauczyciel od eliksirów.
- Proszę o chwilę uwagi. Zanim usłyszycie, co ma do powiedzenia profesor McGonagall, chcę, żebyście wiedzieli, że w skutek tych okoliczności zrozumiem, jeśli nie pojawicie się na moim dzisiejszym podwieczorku - powiedział i kiwnął głową w stronę dyrektorki, po czym usiadł. Uczniowie spoglądali na siebie ze zdziwieniem. Nikt dobrowolnie nie zrezygnowałby z takiego zaproszenia.
- Mam bardzo smutną wiadomość - zaczęła McGonagall - wiem, że dla niektórych z was będzie to trudne do zaakceptowania... Jak wiecie, na wolności nadal jest kilku Śmierciożerców - zrobiła chwilową pauzę - natomiast aurorzy robią wszystko, aby ich złapać. Wczoraj napadli na swoją następną ofiarę. Wymordowali kolejną rodzinę, która przeszła na naszą stronę. Mianowicie rodzinę Parkinson, a w tym waszą koleżankę Pansy - dopowiedziała i spuściła głowę w dół. W Wielkiej Sali zaczęły się szepty i niedowierzania.
Każdy po kolei wstał i podniósł dwa palce w górę, co oznaczało, że oddaje się szacunek.
Dyrektorka po chwili dodała:
- Przez dwa najbliższe dni jesteście zwolnienie ze wszystkich swoich obowiązków, szlabanów i  wszelkich prac. Proszę, możecie wracać do śniadania - po czym z powrotem usiadła.
- Też mi nowość. Dzisiaj sobota, jutro niedziela czyli i tak zajęć nie ma. Z czego ona chce nas zwolnić ? - zbulwersował się Ron.
- Dobrze słuchałeś ? Jej chodziło o szlabany i dyżury, na przykład ja mam dwa wolne wieczory od patrolowania - odpowiedziała mu Hermiona.
- Chyba mamy - zaśmiał się Harry - trochę mi szkoda tej Pansy.
- Co? W zeszłym roku chciała Cię wydać Voldemordowi, a Tobie jest szkoda ? - ponownie oburzył się Ron.
- Słuchaj Ron, ona się zmieniła. Sama w tym roku kilka razy z nią rozmawiałam i widziałam u niej poprawę. Proszę Cię więc, nie oceniaj ludzi, z którymi nie zamieniłeś słowa - odezwała się Hermiona, bo miała już dość jego marudzenia.
- Hermiona, idziesz do Slughorna ? - zapytał Harry zmieniając temat.
- Oczywiście, że tak. Żałowałabym, gdybym nie poszła. A Ty ?
- Również się wybieram - odpowiedział krótko, a w tym czasie dostrzegli, że od stołu ślizgonów wstaje zdenerwowany Draco, wylewając sok i tucząc kilka talerzy. Następnie nie zwracając na nic uwagi, wychodzi z Wielkiej Sali.
- Nie dziwię się, że tak zareagował. Zawsze trzymali się razem, więc na pewno go to zabolało - skomentowała Hermiona.
- Jego zabolało ? Przecież on nie ma uczuć - odpowiedział jej Ron.
- Co się dzisiaj z Tobą dzieje ? Wszystko Ci przeszkadza. A poza tym, co Ty możesz o nim wiedzieć ? - zdenerwowała się i szybkim krokiem wyszła z Wielkiej Sali.
- Co znowu zrobiłem nie tak ? - zapytał Weasley.
- Myślę, że znasz odpowiedź na to pytanie - dodał Harry i dołożył sobie owsianki.

Draco był wstrząśnięty informacją, jaką usłyszał na śniadaniu. Na początku nie mógł w to uwierzyć. Sądził, że może zaszła jakaś pomyłka i za chwilę dyrektorka powie, że jednak nie o jej rodzinę chodziło. Pansy od zawsze była blisko niego, podejrzewał, że się w nim podkochuje, ale traktował ją tylko jako przyjaciółkę. Wiedział, że zawsze może na nią liczyć i w razie problemów wstawi się za nim. Wyszedł zdenerwowany z Wielkiej Sali i poszedł prosto do siebie. Wiedział, że tam będzie miał spokój od wszelakich pytań zaciekawionych osób. Kiedy wszedł do salonu nagle poczuł, że cała złość z niego schodzi. Ciało stało się bezsilne, usiadł na podłodze pod kominkiem, a kilka łez poleciało mu po policzkach. Natychmiast je wytarł, kiedy zobaczył, że do salonu weszła jego współlokatorka. Zdziwiło go jej zachowanie. Hermiona podeszła do niego i usiała obok w ogóle się nie odzywając. Następnie złapała jego rękę i objęła swoimi. Nie odrzucił jej bliskości. Czuł się dziwnie, ale przyjemnie. W domu nigdy nie mógł liczyć od rodziców na jakąkolwiek czułość, a ona, jego największy wróg po prostu postanowiła go wesprzeć. Nagle wstała, ale nie puściła jego ręki, jedynie delikatnie pociągnęła. Oczywiście zrozumiał, o co jej chodziło. Chciała, aby za nią poszedł. Nie miał siły, aby zastanawiać się, co robi. Po prostu wstał i po chwili znaleźli się w jego sypialni. Kiedy usiadł na łóżku, ona wyciągnęła różdżkę z kieszeni i przywołała eliksir słodkiego snu. Podała mu, a on posłusznie wypił i się położył. Przykryła go szczelnie kocem i pocałowała delikatnie w czoło. Zanim wyszła z sypialni dostrzegła, że prawie połowę ściany było już zapełnione kolorowymi pinezkami oraz to, że napis, który zostawiła kilka dni temu  na jego suficie nadal tam jest.

Hermiona, zaraz po wyjściu z dormitorium udała się do pokoju wspólnego Gryffindoru. Poprosiła Harry'ego w kąt salonu i opowiedziała mu całą historię sprzed kilku minut.
- Harry, proszę powiedz coś - poprosiła, kiedy od dłużej chwili się nie odzywał.
- Jestem zaskoczony Twoją reakcją... To znaczy zawsze było Ci żal, kiedy ktoś miał gorsze dni i chętnie się opiekowałaś, ale żeby Malfoy'em...? - zapytał.
- Sama byłam zdziwiona swoim zachowaniem, ale pierwszy raz widziałem go w takim stanie...siedział skulony, widziałam ślady po łzach...musiałam coś zrobić - wyjaśniła.
- Wiem, wiem, ale nie spodziewaj się, że on Ci za podziękuje - zaśmiał się Harry.
- Wiesz...nawet się przez chwilę nie zawahał, kiedy złapałam go za rękę - opowiadała z przejęciem.
- Hermiona, myślę, że dla niego to wszystko nowość. Nie sądzę, aby w przeszłości kiedyś tego doświadczał.
- Więc ja mu pokaże na czym polega troska, współczucie i miłość do drugiego człowieka. W końcu zdecydowałam się pomóc Narcyzie. A poza tym, on mi pomagał, kiedy ja miałam słabe dni - powiedziała Hermiona
- No nie wiem, czy to jest dobry pomysł...a jeśli się w nim zakochasz ? - zażartował Harry.
- W tym zapatrzonym w siebie dupku ? To niemożliwe - zaśmiała się, a wtedy podszedł do nich Ron.
- Co jest niemożliwe ? - zaciekawił się, kiedy usłyszał końcówkę rozmowy.
- A to Ronaldzie, że Twoje zachowanie się nigdy nie poprawi - odpowiedział mu z poważną miną, bo nadal była na niego zła.
- Chciałem Was przeprosić. Przed śniadaniem dostałem sowę od McGonagall. Dała mi ostrzeżenie, że jeśli w poniedziałek nie oddam zaległych referatów, to rozważy wniosek o pozbawienie mnie praw uczenia się w tej szkole - wyjaśnił im w końcu powód swojego zmartwienia. Oni popatrzyi na siebie i pokiwali głowami.
- Dlaczego od razu nam nie powiedziałeś ? - zapytał Harry.
- Wiedziałem, że zaraz usłyszę, że trzeba pracować systematycznie, to nie miałbym takich problemów i - chciał mówić dalej, ale Hermiona mu przerwała.
- I masz rację. Trzeba było pracować systematycznie, to teraz nie miałbyś takich problemów...ale przecież znamy się już tyle lat, więc powinieneś wiedzieć, że zawsze możesz na nas liczyć - dopowiedziała już spokojnie.
- Zgadzam się z nią całkowicie - dodał Harry.
- Idziesz teraz do siebie i piszesz po kolei każdą zaległą pracę. Harry powinien mieć moje notatki, więc śmiało możesz z nich czerpać. Wieczorem przynieś mi do sprawdzenia. Może być ? - zaproponowała i czekała na jego reakcję.
- Hermiono, jesteś niesamowita - powiedział z uśmiechem na ustach.
- Notatki są w drugiej szufladzie od góry. W między czasie zrób listę , co byś chciał z Miodowego Królestwa - dodał Harry. Ron kiwnął głową i udał się na górę.
- Może chcesz mi coś więcej opowiedzieć o tym, co zamierzasz dalej z Malfoy'em? - zaśmiał się Harry.
- Mam kilka pomysłów - odpowiedziała Hermiona i usiedli już teraz przed kominkiem, zajadając się ciastkami zostawionymi przez skrzaty.

Draco, kiedy się obudził spojrzał na sufit. Nadal widniał tam napis, który zostawiła jego współlokatorka. Jakoś nie spieszył się, aby go usunąć. Wtedy przypomniała mu się całą sytuacja po śniadaniu. Zastanawiał się, czy wydarzyło się to na prawdę, czy może jednak był to tylko sen. Widząc pustą buteleczkę po eliksirze, stwierdził, że jednak to prawda. Spojrzał na zegarek, do obiadu zostało jeszcze pół godziny. Wyszedł więc do salonu, aby napić się soku. Spotkał tam Hermionę, która siedziała i czytała jakąś książkę. Bez słowa nalał sobie do szklanki i usiadł na fotelu.
- Granger, dlaczego to zrobiłaś ? - zapytał po niedługiej chwili.
- Ale co ? - spytała niepewnie i odłożyła książkę na stół - chodzi Ci o to, że nie pozwoliłam Ci użalać się nad sobą na tej zimnej podłodze ? - Draco pokiwał twierdząco głową - nie mogłam patrzeć na Ciebie w takim stanie. To nie wróciłoby jej życia... Zawsze, jak byłam mała i kiedy płakałam, to tata do mnie podchodził, zanosił do łóżka, a na koniec całował w czoło.
- Czyli uważasz mnie za małe dziecko, tak ? - spytał.
- Czasami Twoje zachowanie na to wskazuje. A skoro już rozmawiamy, to chodź na chwilę do Twojej sypialni - zaproponowała i wstała.
- Granger, nie tak szybko. Najpierw się lepiej poznajmy... a jeśli uznam, że możesz być godna, aby w leżeć w moim łóżku, to wrócimy do tego tematu - zażartował.
- Malfoy ! - krzyknęła oburzona - po pierwsze ja już w nim spałam, z resztą sam mnie tam zaniosłeś, a po drugie nie o to mi chodziło. Rusz się - ponagliła i po chwili byli już w jego pokoju. Stanęli dokładnie przed ścianą na wprost łóżka.
- Dałam Ci miesiąc na wbijanie pinezek, jeśli kogoś skrzywdzisz. Dzisiaj jak tu zajrzałam i zobaczyłam połowę ściany w kolorowych punkcikach, to stwierdziłam, że czas przejść krok dalej. Pamiętasz te wszystkie osoby ? - zapytała.
- Jeśli podejdziesz bliżej, to zobaczysz, że do każdej przyczepiona jest informacja - odpowiedział. Hermiona podeszła do ściany. Rzeczywiście, przy każdym punkciku była mała karteczka z imieniem i nazwiskiem.
- Świetnie. W takim razie masz przeprosić te wszystkie osoby za swoje zachowanie - powiedział pewnie i spojrzała na niego wyczekująco.
- Co ?! Granger, mowy nie ma. Oni już pewnie o tym nie pamiętają - zdenerwował się Draco.
- Czy możesz spełnić moją prośbę ? Albo inaczej zadam pytanie. Co chcesz w zamian ? - zapytała po chwili.
- Granger, o co Ci tak właściwie z tym wszystkich chodzi ? - dociekał.
- Myślę, że kiedyś się dowiesz. A teraz po prostu to zrób, dobrze ? - próbowała dalej.
- Granger, nie próbuj robić ze mnie kogoś, kim nie jestem ! - krzyknął i wyszedł z dormitorium, zostawiając ją w niemałym zdziwieniu. Postanowiła komuś o tym opowiedzieć. Poszła więc do pokoju wspólnego gryfonów, aby porozmawiać z Harry'm. Oboje stwierdzili, że nie pójdą na obiad, tylko od razu skierują się do Hogsmeate. W drodze do miasteczka gryfonka opowiedziała mu całą historię. Jak zwykle jej wysłuchał i był trochę zdziwiony.
- Myślę, że za szybko oczekujesz od niego zmiany - powiedział, kiedy skończyła mówić.
- Słuchaj, mi chodzi tylko i wyłącznie o Narcyzę. Dobrze wiesz, jaki jest jej stan zdrowia - odpowiedziała.
- Wiem, ale nie zapominaj, że to jest Malfoy. On został wychowany na człowieka, któy nie zna litości i współczucia. Rozumiem, że chcesz go tego nauczyć, ale nie zrobisz tego w tydzień - dodał Harry.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Tylko te jego zmiany nastroju. Raz żartuje, a za chwilę się wścieka - dodała wchodząc do "Trzech mioteł".
- To tak jak Ty czasem  - zaśmiał się i podszedł do baru, aby zamówić im po kremowym piwie.

W tym samym czasie Ginny udała się do biblioteki po książki dla siebie i swojego brata. Nie miała ochoty na wypad do miasteczka, dlatego postanowiła mu pomóc. Sama też miała kilka prac domowych i chciała je skończyć przed podwieczorkiem. Szukała książki o magicznych stworzeniach, kiedy dojrzała siedzącego w rogu czarnoskórego ślizgona. Siedział w kącie z podkurczonymi nogami i ze spuszczoną głową. Zastanawiała się, czy ma do niego podejść. Nie rozmawiali ze sobą od czasu wydarzeń z łazienki prefektów. Jednak od dłuższego czasu myślała, czy właściwie wtedy postąpiła. Po chwili podeszła do niego i usiadła obok.
- Blaise...-zaczęła cicho. On podniósł głowę i spojrzał na nią. Nie zwracając uwagi jak ona zareaguje po prostu przyciągnął ją do siebie i wtulił w jej ramię. Ona nie protestowała. Wiedziała czym jest spowodowane jego zachowanie. Chciała mu dodać otuchy.
- Blaise...- powtórzyła - dlaczego tu siedzisz ? - spytała.
- W naszym pokoju wspólnym jest za głośno i nie mogę zebrać myśli - odpowiedział i podniósł głowę z jej ramienia - przepraszam, że znowu się narzuciłem.
- Spokojnie, nic się nie stało. Rozumiem, że przejąłeś się śmiercią Pansy - powiedziała i złapała go za rękę.
- Ona nie powinna zginąć, nie ona - mówił ze smutkiem w głosie.
- Nie możesz się za to obwiniać. Siedząc tutaj, nie zwrócisz jej życia. Ona na pewno nie chciałaby, abyś się z jej powodu zamartwiał - próbowała go pocieszać.
- To co mam robić ? Udawać, że nic się nie stało ? - zapytał, spoglądając na nią.
- Nie w tym rzecz. Moim zdaniem powinieneś wybrać się na spacer, albo zająć się czymś, co pozwoli Ci chociaż przez chwilę o tym nie myśleć - zaproponowała nadal trzymając jego rękę.
- Wiesz co Ginny, tak zrobię - powiedział i zaczął się podnosić - a i jeszcze jedno. Chciałem Cię przeprosić za tamtą sytuację w łazience prefektów - dodał i skierował się do wyjścia z biblioteki.
- Nie szkodzi. Z jednej strony to było urocze - odpowiedziała, ale nie była pewna czy to usłyszał. Posiedziała jeszcze chwilę i również poszła do siebie, aby dokończyć swoją pracę.

W "Trzech miotłach" zgromadziło się już sporo osób. Gryfoni kończyli właśnie drugie piwo, kiedy do ich stolika podszedł Seamus z Nevill'em.
- Cześć Wam. Możemy się przysiąść ? - zapytał Nevill kładąc na stoliku swoje piwo.
- Oczywiście - odpowiedział Harry i przywołał różdżką dwa dodatkowe krzesła.
- Szkoda, że Was nie było na obiedzie - powiedział Seamus upijając łyk alkoholu.
- Coś Nas ominęło ? Jakieś przemówienie ? - dociekała Hermiona.
- Jakbyś zgadła. Dokładnie Malfoy'a - odpowiedział.
- Słucham ? Jakie przemówienie ? - zakrztusiła się piwem, kiedy to usłyszała.
- Najpierw podszedł do dyrektorki, chyba zapytać o zgodę, czy może coś powiedzieć. Z daleko było widać, że pokiwała głową - zaczął Nevill.
- Potem przyłożył różdżkę do gardła, aby go lepiej było słychać i wyjął jakąś kartkę z kieszeni. Wiecie, na początku myśleliśmy, że chcę coś powiedzieć na temat śmierci Parkinson, jakąś mowę albo wspomnienie, ale się pomyliliśmy - kontynuował Semus.
- Najpierw zaczął od góry czytać imiona i nazwiska niektórych osób. Ja też się tam znalazłem. A jak skończył, to... i tu nie uwierzycie...- zatrzymał się na chwilę.
- No mów - ponaglił go Harry.
- Przeprosił, że wyrządził im krzywdę i obrażał. Powiedział też, że postara się nad sobą panować - dopowiedział w końcu.
- No co Ty ? - powiedziała Hermiona.
- Wszyscy mówią, że to przez to, że zginęła Parkinson. Wiecie, że chce się zmienić - dodał Seamus.
- To chyba żałuję, że opuściłam ten obiad - powiedziała Hermiona.
- Ja też - dodał Harry. Resztę popołudnia spędzili wspólnie przy kilku kolejnych piwach.

 Po kolacji kilku uczniów udało się do siebie, aby przygotować się do podwieczorku u jednego z profesorów. Kiedy Hermiona była już gotowa wyszła ze swojego pokoju, a tam zastała swojego współlokatora. Usiadła obok niego na kanapie.
- Dziękuję Malfoy, że spełniłeś moją prośbę - zaczęła, wygładzając swoją sukienkę.
- Granger, nie wiem do czego to wszystko zmierza, ale wiedz, że każdą Twoją prośbę wykonuję z wielkim trudem -odpowiedział biorąc łyk swojej ognistej.
- Wyjąłeś pinezki ze ściany ? - zapytała.
- Tak. Skoro już ich przeprosiłem, to po problemie, nie ?
- Nie do końca. Pewnie też zauważyłeś, że zostały po nich ślady - pokiwał głową, biorąc kolejny łyk - no właśnie. W całym tym zadaniu chodziło mi o to, że mimo tego, że przeprosiłeś osobę, którą skrzywdziłeś, w jej głowie zostaje wspomnienie i niezbyt dobre zdanie na Twój temat. Chciałam, abyś się zastanowił, czy warto dalej tak traktować ludzi, aby w przyszłości nie mieć żadnych przyjaciół lub znajomych ? - powiedziała, a on tylko wzruszył ramionami. Hermiona spojrzała na zegarek i dodała :
- Jeśli zaraz nie wyjdziemy, to się spóźnimy - skomentowała.
- Granger, nie mam ochoty na żadne zabawy, kiedy Pansy leży martwa - odpowiedział i wstał idąc do swojej sypialni - a przy okazji zastanowię się na swoim życiem. Hermiona już nic nie odpowiedziała, tylko udała się na spotkanie. Wychodząc na korytarz spotkała Harry'ego, który czekał na nią za drzwiami.
- Dlaczego nie wszedłeś do środka ? - spytała zdziwiona.
- Z Malfoy'em nie jest najlepiej skoro zaczyna przepraszać. Nie wiadomo czy nie zrobiłby mi jakiejś krzywdy. Sama mówiłąś, że jego nastrój zmienia się w jednym momencie - zażartował i razem udali się pod gabinet profesora. Z bliższych znajomych byli Ginny i Seamus. Kilka osób z Ravenclawe i jedna z Hafflepuff.
- Zapraszam do środka. Cieszę się, że jednak kilka osób się pojawiło - powitał ich profesor i zaprosił do środka. Na środku stał okrągły stół, na którym znajdowały się przeróżne ciasta i przekąski. Kiedy wszyscy usiedli, profesor ponownie przemówił.
- Nie dziwię się, że brak osób ze Slytherinu. Straszne, to co wydarzyło się z Pansy - zaczął - szczerze mówiąc, myślałem, że skoro wygraliśmy, to takie sytuacje nie odbędą się w ogóle.
- Panie profesorze, dużo Śmierciożerców nadal jest na wolności. Myślę, że Ministerstwo robi wszystko, aby ich schwytać - odpowiedział Harry.
- To prawda...ale nie będziemy rozmawiać tutaj na tak przykre tematy. Proszę się częstować - wskazał na stół pełen słodkości - a w między czasie opowiadajcie, co chcecie robić po ukończeniu szkoły. Może zaczniemy od panny Granger?
- Na początku myślałam nad pracą w Ministerstwie, ale teraz zastanawiam się nad złożeniem dokumentów do szpitala św. Munga. Wszystko zależy od wyników egzaminów - odpowiedziała nakładając sobie kawałek czekoladowego ciasta.
- O proszę. Ambitnie. A pan Seamus ? - spojrzał na niego.
- Ja natomiast zastanawiam się nad stanowiskiem aurora, ale muszę jeszcze dużo popracować nad swoimi umiejętnościami - odpowiedział.
- Ooo, dobry pomysł. A myślał pan może nad czymś związanym z ogniem ? Profesor McGonagall wspominała, że jest pan świetny w pirotechnice - zaśmiał się, a za nim reszta.
- Można tak powiedzieć. Od początków w tej szkole jakoś wszędzie czarowałem iskierkami - odpowiedział trochę zawstydzony. W tym momencie do gabinetu wbiegła dyrektorka.
- Przykro mi, że muszę Wam przeszkodzić, ale pilnie potrzebuję Horacego - krzyknęła i spojrzała na wszystkich jego gości.
- Coś się stało Minevro? - zapytał zdziwiony.
- Tak i obawiam się, że pan Potter tez się przyda...


16 komentarzy:

  1. Aa!
    Pierwsza!
    Klepię Miejsce!
    Lecę czytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,w końcu Ci się udało :) Czekam na opinię :)

      Usuń
    2. Eh.. Śmierć Parkinsonów... Chociaż ich nie lubię... To jednak, trochę szkoda...
      Nie dziwię się, że Draco i Blaise się tym przejęli...
      Hermiona, bardzo pomogła Malfoyowi...
      Jednak on spełnia bardzo dużo jej próśb.. Więc jest oky!
      A Ginny w stosunku do Zabiniego, również bardzo dobrze postąpiła.
      Ej! A gdzie Wood?! Ja chcę już, aby tleniony był zazdrosny o Granger!
      Po co, Horacy i Harry?! Draco, czy ktoś, coś sobie zrobił?!
      O co chodzi?!
      Uschnę z ciekawości!
      Oky, nie piszę więcej, bo nie wiem co, przepraszam.
      Więc życzę dużo weny, oraz czekam na następny rozdział!
      http://niezwyklezakrety.blogspot.com/
      *chamska reklama*
      Pozdrawiam!
      ~Juna

      Usuń
    3. Wood pojawi się w następnym rozdziale i zacznie podrywać Hermionę :) Tyle mogę zdradzić :) Oczywiście wpadnę dzisiaj na Twojego bloga i zostawię tam ślad po sobie :) Ciesze się,że podałaś mi link :) Pozdrawiam i dziękuję ! :)

      Usuń
    4. No właśnie, miałam zadać to pytanie jakiś czas temu, ale zapomniałam.
      Czy nie planowałaś dodać na bloga jakiś piosenek?
      ~Juna

      Usuń
    5. Szczerze, to myślałam kiedyś o tym , ale jakoś nie potrafiłam dobrać odpowiedniej :P
      Nadal się nad tym zastanawiam :)

      Usuń
    6. Jeżeli chcesz dodać pasujące do bloga, to Ci za bardzo nie pomogę, bo sama nie umiem wybierać.
      Ale przecież możesz dodać takie które ty często słuchasz i lubisz :3
      *Ja tak zrobiłam*
      Albo jeszcze dodać piosenki, które podobają się twoim czytelnikom!
      ~Juna

      Usuń
    7. Świetny rozdział, tylko krótki :) Tak bardzo szkoda mi Pansy i jej rodziny :( Lubiłam ją.. Mam nadzieję, że złapią tych śmierciożerców.. Hermiona jest bardzo troskliwa dla Malfoya :D Podoba mi się to :D Draco przepraszający XD niewiarygodne :')
      Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *_* Ciekawe czemu wzywają Slughorna i Harry'ego :/
      Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny! :D
      ~Łucja

      Usuń
    8. Dziękuję Ci za komentarz :) Myślałam, że jest jednym z tych gorszych, bo pisany na szybko :) Od teraz ich relacja już się będzie rozwijać w przód :)

      Usuń
  2. Spodobało mi się, że nie przedstawiłaś Pansy w złym świetle. Może nigdy nie należała to pozytywnych osób, ale napewno nie była wytapetowana zdzirą, prawda?
    Draco powoli się zmienia i bardzo dobrze;)
    Mam nadzieje, ze wezwanie McGonagall nie będzie dotyczyć Blaise czy Draco (ogólnie głównych postaci)
    www.crazy-in-love-dramione.blogspot.com
    Pozdrawiam #Hedwiga ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za komentarz :) Oczywiście dzisiaj zajrzę do Ciebie i skomentuję :)

      Usuń
  3. Ciekawe na jak dlugo zaplanowałaś przemianę Draco? czekam na neksta. niech wena będzie z toba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za komentarz :) Mam werwę do pracy :) Pozdrawiam ! :)

      Usuń
  4. Biedna Pansy :( szkoda mi jej...
    Hermiona zachowała się bardzo fajnie podobało mi się to jak zajęła się Draco
    Fajnie, że przeprosił wszystkich :D
    Życzę weny na dalsze rozdziały
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy kolejny rozdział czekam już prawie tydzień ?

    OdpowiedzUsuń