środa, 13 kwietnia 2016

Rozdział 19

"Troska o wroga?"

Draco szedł długimi korytarzami. Wczoraj mówił dyrektorce, że przecież może iść razem z nią. Na pewno jakoś by pomógł. Szczególnie jeśli chodziło o śmierciożerców. Był wściekły, że jego nie poprosiła o pomoc, skoro był długi czas w ich szeregach i znał praktycznie każdy ruch. W pewnym momencie zza rogu wyszła dyrektorka.
- Panie Malfoy, domyślam się, że zmierzał pan do mojego gabinetu, ale proszę mi uwierzyć, że nie tylko pan czyta "Proroka" i inni uczniowie również chcą wiedzieć. Proszę za mną. W Wielkiej Sali wydam specjalne ogłoszenie, z którego wszystko się pan dowie - powiedziała zaraz, kiedy tylko zobaczyła w jakim jest stanie. Ten nie odezwał się w ogóle, tylko posłusznie podążył za nią. Kiedy tylko weszli, wszystkie oczy były zwrócone na dyrektorkę. Draco wrócił z powrotem na swoje miejsce.
- Proszę o chwilę uwagi - zaczęła, kiedy stanęła na schodkach przy stole profesorskim - zapewne zdążyliście już przeczytać artykuł o waszej koleżance pannie Hermionie Granger. Myślę, że jestem Wam winna pewne wyjaśnienia. Chcę Was uspokoić, swoją misję wykonała do końca. Mianowicie wczoraj wieczorem udała się ona do Londynu, aby pomóc w złapaniu kilku groźnych śmierciożerców. Niestety dostała kilkoma zaklęciami na raz. Obecnie znajduję się ona w skrzydle szpitalnym w śpiączce i robimy wszystko, aby jak najszybciej wróciła do zdrowia - powiedziała i podeszła do nauczycieli, aby z nimi porozmawiać.
- Idziemy ! - krzyknął Harry i kilka osób natychmiast wybiegło z Wielkiej Sali. Nie zwracając na nic uwagi, w ciągu kilku sekund wbiegli do sali, gdzie leżała gryfonka. 
- Co wy tu wszyscy robicie ? - spytał zdziwiony Oliver, który wstał od łóżka Hermiony.
- McGonagall nam powiedziała co się stało. Wyjdzie z tego ? - spytał zdyszany Harry.
-  Na chwilę obecną trudno to określić. Trafiła do nas dwie godziny temu. Z racji, że jest nieprzytomna nie możemy jej podać żadnych eliksirów, jedynie smarujemy ją maściami - odpowiedział i popatrzył na nią.
- Możemy chwilę przy niej posiedzieć ? - spytał zmartwiony Ron.
- Tylko krótko, bo mnie pani Pomfrey udusi - odpowiedział i wziął ze stolika puste naczynie po zielonej mazi. 
- Spokojnie, posiedzimy tu, aż zaczną się lekcje - dodała Ginny i zajęła miejsce obok łóżka. Oliver kiwnął głową i wyszedł z sali. Chłopaki usiedli z obu jej stron i złapali ją za ręce.
- To moja wina - stwierdziła smutno Ginny.
- Jak to ? - zdziwili się jednocześnie.
- Rozmawiałyśmy o śmierci Pansy i o tym, że Malfoy z Zabinim bardzo to przeżywają i ja wtedy powiedziałam, że pewnie jakby się jej coś stało, to też będziecie się martwić, no i się stało - mówiła szybko, a Harry do niej podszedł i przytulił.
- Ginny, Słońce, to nie Twoja wina, rozumiesz ? - pocieszał ją. Była mu wdzięczna za ten gest, mimo tego, że już nie byli razem. Po chwili zapanowała cisza i spoglądali na osłabioną Hermionę. Zegar wybił godzinę rozpoczynającą lekcje. Chcąc nie chcąc, musieli się na nie udać.
-  Zajrzę do niej przed obiadem - powiedziała Ginny i pobiegła na lekcję. Oni również poszli na pierwszą lekcję, jakim była Obrona przed czarną magią. 

Draco nie miał apetytu, więc nic nie zjadł. Poczekał, aż Blaise dokończy i razem ruszyli na lekcje. Z racji, że profesora jeszcze nie było, stali przed salą i czekali na jego przyjście.
Po chwili zza rogu wyszli gryfoni. Draco bez wahania do nich podszedł.
- Potter, chodź na chwilę - powiedział i odeszli pod jedno z okien, aby nikt ich nie słyszał.
- Mów Malfoy - zachęcił go i spoglądał na Błonia.
- Wiesz co chce wiedzieć. Co z nią ? - spytał opierając się o parapet.
- Leży w śpiączce. Nie mogą jej podawać żadnych eliksirów, bo jest nieprzytomna. Smarują ją jakąś maścią. Ogólnie widać, że to ją zmęczyło i ma kilka drobnych zacięć na twarzy - odpowiedział nadal spoglądając w dal.
- Wiadomo kiedy wyzdrowieje ? - spytał odwracając się do innych, aby zobaczyć czy wszyscy nadal stoją przed salą.
- Niestety nie, ale nie musisz się martwić. Hermiona uprzedziła mnie, że jak jej się coś stanie, to mam za nią przejąć obowiązki. Mam zamiar się z tego wywiązać - odpowiedział spokojnie.
- Potter, co Ty pieprzysz ? Nie o to mi chodziło. Od dziś wracam na patrole. Sam i  tak sobie rady nie dasz - dodał i po chwili weszli do sali, gdyż nauczyciel zaprosił ich do środka.
Poniedziałek minął im szybko. Nauczyciele byli wyrozumiali, jeśli niektórzy uczniowie byli rozkojarzeni na ich lekcjach. Kiedy nastała godzina dwudziesta druga, Draco wyszedł na korytarz, aby po niedługiej przerwie ponownie ruszyć na patrolowanie.
- Potter, zrobimy tak jak ja z Granger. Ja wezmę korytarze od siódmego do piątego, a Ty od czwartego do lochów. Stoi ? - spytał Draco.
- Niech będzie. Co z odejmowaniem punktów ? - zapytał, bo wolał się upewnić, czy ma taki przywilej.
- Zastępujesz Granger, w dodatku jesteś z Gryffindoru, więc jeśli uznasz, że trzeba odjąć, to po protu to robisz. Masz jeszcze jakieś pytania ? 
- Nie - odpowiedział krótko i ruszył w przeciwną stronę.
-  To w takim razie o północy spotykamy się pod skrzydłem szpitalnym. Zajrzymy do Granger - dodał Malfoy i po chwili również ruszył w swoją stronę.

Hermiona czuła okropny ból w okolicach skroni. Ciało miała tak zmęczone, że mimo dużego wysiłku nie mogła poruszyć ani ręką ani nogą. Chciała otworzyć oczy, ale powieki były zbyt ciężkie. Męczyła ją ta cisza i ciągła ciemność. Nagle usłyszała dźwięk otwieranych drzwi a następnie zbliżające się do jej łóżka kroki. Czuła zmieszane zapachy męskich perfum. Poznała bez problemu, do kogo oba należą. Chciała się odezwać, ale nie mogła. Nagle dźwięki stały się wyraźniejsze.
- Nadal się nie wybudziła - zaczął Harry, a ona poczuła, że usiadł na skraju łóżka.
- Granger jest silna, wyjdzie z tego - dodał Draco, a jeśli dobrze usłyszała, to wziął krzesło, postawił obok niej i usiadł.
- To prawda. Gdyby nie ona, pewnie cała misja z horkruksami by się nie udała. Zawsze wiedziała co robić, zachowywała "zimną krew" w sytuacjach kryzysu - wymieniał i złapał ją za rękę. Chciała poruszyć palcami, aby pokazać, że słyszy, jest powoli dochodzi do siebie, ale mimo ogromnego wysiłku, nie ruszyła się nawet o pół cala.
- Nie rozumiem tylko dlaczego McGonagall mnie nie wysłała na tą całą misję. To ja przebywałem z nimi w szeregach - oburzył się Draco. 
- Słuchaj, nam w sobotę przerwali podwieczorek u Slughorna, bo Ministerstwo mnie wysłało w to samo miejsce. Tylko praktycznie mój wysiłek nic nie dał, bo oni się mnożą. Ciągle pojawiają się nowi. Z tego co wiem, to minister wpadł na pomysł, aby to ona tam pojechała. Podobno znała kilka mocnych zaklęć, które miała rzucić na to miejsce, gdzie się spotykają i wtedy każdy, który się tam pojawi od razu przenoszony jest do Azkabanu - wyjaśniał Harry, nadal trzymając ją za rękę.
- McGonagall mówiła, że ta misja jej się udała, tak? - dopytywał Draco.
- Bo się udała. Tylko, kiedy miała już się teleportować, to w ostatniej chwili rzucili na nią te zaklęcia i tak się tu znalazła - dodał. Wtedy poczuła, że ich rozmowa staje się coraz cichsza, coraz bardziej oddalała się od czucia dotyku dłoni Harry'ego. Ponownie wpadła w krainę snu...Za jakiś czas poczuła, że ponownie ktoś trzyma ją za rękę. Tym razem była to dłoń delikatniejsza i mniejsza. Ponownie chciała odwzajemnić uścisk, ale nic z tego. Próbowała otworzyć powieki, ale one nadal były ciężkie.
- Hermiono, jak źle, że tu leżysz. Właśnie teraz jesteś mi najbardziej potrzebna. Nie wiem, co mam robić. Z jednej strony tęsknię za Harry'm, ale z drugiej jest Blaise, z którym czuję się cudownie...Chłopakom też nie jest lżej, przychodzą tutaj codziennie, przynoszą kwiatki...Słuchaj, nawet Malfoy chodzi jakiś zgaszony i nieobecny...gdybyś chociaż dała znać, że mnie słyszysz, ale...- bardzo chciała ścisnąć jej rękę, ale ponownie czuła, że odlatuję w krainę, którą już dawno powinna opuścić...Nie wiedziała ile już tak leży, ale miała powoli dosyć tych przebłysków. Teraz, kiedy czuła, że ponownie znajduje się w skrzydle szpitalnym była cisza. Domyślała się, że pewnie wszyscy są na zajęciach. No właśnie, znowu opuszcza lekcje i znowu będzie musiała nadrabiać. Nagle usłyszała ciche kroki. Na pewno były to dwie osoby. Słyszała, jak biorą krzesła i siadają po obu stronach łóżka. 
- Wiesz co, w sumie spodobało mi się to odrabianie lekcji przy jej łóżku. Mam wrażenie, że ta jej wszechwiedza przechodzi na mnie - powiedział Blaise i słyszała, że otwiera jakąś książkę.
- Wszechwiedza Granger ? Już Ci współczuje. Uważaj, żeby to jej marudzenia i gadulstwo nie przeszło - zaśmiał się Draco. Musiała przyznać, że trochę zaczęło jej brakować tego kpiącego tonu jej współlokatora.
- To od czego zaczynamy ? - spytał Blaise, kiedy przestał się śmiać.
- Od eliksirów. Jest tylko jedno zadanie - odpowiedział Draco - mamy napisać procedurę stworzenia eliksiru poprawiającego wzrok.
- Zacznijmy od składników. To na pewno skrystalizowana woda...duszone mandragory - wymieniał i zapisywał Zabini.
- Piołun i cały róg jednorożca - dodał Draco. Wtedy wiedziała, że popełnił błąd i postanowiła spróbować coś powiedzieć. Nawet, jeśli jej się nie uda, to przecież nic nowego.
- Sproszkowany róg jednorożca - powiedziała powoli i zaczęła podnosić powieki. 
- Masz rację Blaise. Sproszkowany - odpowiedział nadal coś zapisując.
- Co ? Ja nic nie mówi...- i wtedy razem na nią spojrzeli. 
- Granger, Ty żyjesz ! - krzyknął Draco podnosząc się z krzesła.
- Tak szybko się mnie nie pozbędziesz - odpowiedziała lekko ochrypłym głosem i teraz obraz przed jej oczami stawał się ostrzejszy.
- Granger, a już miałem nadzieję - dodał Draco stojąc tuż nad nią.
- Idę po panią Pomfrey ! - krzyknął Blaise i wybiegł z sali.
- I dlatego przy mnie czuwałeś ? - spytała kpiąco chcąc się podnieść, jednak ból był tak silny, że natychmiast z tego zrezygnowała.
- Powoli Granger, dopiero co się wybudziłaś, a pewnie zaraz będziesz chciała na zajęcia iść - zażartował, zbierając z ziemi rzeczy, które upuścił.
- Dokładnie taki mam zamiar - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. Wtedy weszła pani Pomfrey z Zabinim.
- Hermiono, jak się czujesz ? - zapytała, a obok postawiła tacę z kolorowymi eliksirami.
- Dobrze, to znaczy boli mnie jeszcze wszystko, ale myślę, że dam radę na zajęciach - powiedział nadal z drobną chrypką.
- Kochanieńka, o czym Ty mówisz ? Poleżysz tu jeszcze kilka dobrych dni - odpowiedziała jej szykując małe buteleczki do podania.
- Ale...- chciała zaprotestować, jednak jej się to nie udało.
- Żadnego ale. A wy chłopcy proszę, abyście poszli do siebie. Ona potrzebuję teraz spokoju - zwróciła się do ślizgonów tonem, który nie uznawał sprzeciwu. Oni wzruszyli ramionami i posłusznie wyszli ze skrzydła szpitalnego.
-Pani Pomfrey, gdzie jest Oliver ? - spytała pijąc pierwszy eliksir.
- Zaraz go poproszę - odpowiedziała, zabierając ze sobą tacę z lekarstwami. Gryfonka rozejrzała się po sali. Obok niej w wazonie stał mały bukiet kwiatów, kilka kolorowych kartek i jej różdżka. Chwilę później drzwi się otworzyły.
- Hermiona ! -krzyknął - w końcu się obudziłaś. Nawet nie wiesz jak się cieszę z tego powodu - postawił obok dzbanek i szklankę.
- Oliver, jaki dzisiaj mamy dzień ? - spytała już pewniejszym głosem.
- Dwudziesty ósmy listopada - powiedział nalewając jej soku.
- Słucham ?! - krzyknęła, aż poczuła ból w klatce.
- Dobrze słyszałaś- podał jej szklankę - trafiły Cię aż cztery zaklęcia, a z racji, że byłaś nieprzytomna nie mogliśmy Ci podać żadnych wzmacniających eliksirów. Hermiona wypiła od razu całą zawartość.
- Przecież to znaczy, że za dwa dni kończysz tutaj praktyki ? Ohh nie, a mieliśmy jeszcze tyle spraw omówić...- powiedziała smutnym głosem.
- Spokojnie, będę tutaj wpadać przynajmniej raz w miesiącu, poza tym są sowy i możemy do siebie korespondować - uspokoił ją, siadając na skraju łóżka.
- Pani Pomfrey nie chce mnie stąd wypuścić, to chociaż możesz przekazać Harry'emu, aby przyniósł mi zaległe notatki ? - spytała z nadzieją.
- Hermiono, powinnaś jeszcze odpoczywać - próbował ją przekonać do swojej racji.
- Oliver, spałam prawie trzy tygodnie. Jestem wypoczęta, więc bardzo Cię o to proszę - powiedziała i delikatnie się uśmiechnęła.
- No dobrze, za bardzo Cię lubię, aby odmówić - stwierdził, pocałował ją w czoło i wyszedł z sali na korytarz, aby odszukać gryfona.

Nastał wieczór. Zegar pokazywał, że do dyżuru zostało jeszcze dobre pół godziny. Draco leżał na kanapie przed kominkiem i czytał swój gotowy referat na eliksiry. Co jakiś czas zastanawiał się nad czasem, który mu minął bez współlokatorki. Widział kilka plusów tego, że jej nie było. Mianowicie miał ciszę i spokój. Nikt mu nie marudził ani nie narzekał. Jednak sam przed sobą musiał się przyznać, że czasami brakowało mu tych ich sprzeczek. Tylko z nią te rozmowy były na poziomie. Wszystkie ślizgonki zawsze patrzyły na niego, jak na swojego przyszłego męża. Nigdy nie mógł z nimi porozmawiać na sensowne tematy,  żadna nie próbowała go zmienić. Z zadumy wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi.
- Potter, czemu tak wcześnie ? Do dyżuru mamy jeszcze trochę czasu - spytał i podniósł się do pozycji siedzącej.
- To nie Potter - usłyszał cichą odpowiedź. Spojrzał na drzwi.
- Granger ?! - krzyknął zdziwiony. Ona przeszła do kominka, aby się trochę ogrzać, gdyż była tylko w piżamie - zwiałaś ze skrzydła szpitalnego ?
- Czuję się już dobrze. Spałam trzy tygodnie i jestem wypoczęta. Przebiorę się tylko i możemy iść na patrol - powiedziała, postała jeszcze chwilę przy ciepłych płomieniach, otarła ręce i ruszyła w stronę swojego pokoju.
- Granger, mowy nie ma. Poza tym Potter zaraz przyjdzie - mówił, będąc nadal zdziwiony nagłym pojawieniem się gryfonki.
- Nie przyjdzie. Przekonałam go, że mogę wracać do obowiązków - uśmiechnęła się delikatnie i zniknęła za drzwiami. Wystarczyło pięć minut, aby pojawiła się z powrotem. Miała na sobie jeansy i gruby sweter. Włosy jak zwykle związała w warkocz. 
- Nie podoba mi się to. Jak coś Ci się stanie, to wszyscy będą mieli do mnie pretensje - mówił i spoglądał na nią siedzącą na podłodze przy kominku.
- Wszystko robię na własną odpowiedzialność. Poza tym Oliver powiedział, że jakoś to wytłumaczy pani Pomfrey - wyjaśniła.
- Mówił Ci ktoś, że jesteś uparta ? - spytał kpiącym głosem.
- Wiele razy - odpowiedziała krótko i ponownie się uśmiechnęła. Kiedy zegar wybił dwudziestą drugą oboje opuścili dormitorium w celu rozpoczęcia patrolu. 
- Gdzie Ty idziesz ? - spytała, bo myślała, że ponownie będą się dzielić korytarzami.
- Będziemy dzisiaj razem chodzić. W górę i w dół. Jeśli zobaczę, że jakoś dajesz radę, to od jutra ponownie się rozdzielimy. I tu nie przyjmuję żadnych sprzeciwów - powiedział poważnie, ale na nią nie spojrzał.
- Dziękuję za troskę o mnie - odpowiedziała spokojnie, a Draco tylko kiwnął głową, bo nie wiedział co ma powiedzieć. Rzadko się zdarzało, że ktoś mu za coś dziękował. 
- Tęskniłeś za mną, prawda ? - spytała, bo chciała podtrzymać rozmowę i dowiedzieć się, czy nie zrobił nikomu żadnej krzywdy.
- Granger, możesz pomarzyć. W końcu miałem ciszę i spokój - odpowiedział kpiąco.
- Wiem, że nie mówisz poważnie. Tak na prawdę Ci się nudziło i nie miałeś z kim porozmawiać. A wiesz co ? Ja się przyznam i powiem, że brakowało mi trochę naszych sprzeczek - zaśmiała się, a Draco pokręcił głową.
- Granger, jesteś niemożliwa - dodał.
- Odpowiesz mi na coś szczerze ? - spytała szybko, bo wiedziała, że za chwilę jego humor może się zmienić i szansa na wypytanie będzie znikoma.
- No spytaj - odpowiedział krótko.
- Podczas mojej nieobecności zrobiłeś komuś coś złego albo śmiałeś się z kogoś ? - zapytała patrząc na niego swoimi brązowymi oczami. Nie odezwał się od razu. Musiał chwilę o tym pomyśleć. Jednak wiedział, że jeśli zaraz jej nie odpowie, to ona nie da mu spokoju.
- Nikogo nie skrzywdziłem - stwierdził zgodnie z prawdą.
- Bardzo się cieszę. A może chcesz spełnić jeszcze jeden dobry uczynek ? - dopytywała dalej.
- Granger, już żałuję, że zgodziłem się na wspólny patrol. Z Potter'em było lepiej. O co tym razem chodzi ? - zapytał trochę zdezorientowany.
- Nie chcę mi się spać, więc chciałabym posiedzieć nad notatkami. Użyczysz mi swoich ? Poprosiłam chłopaków, ale sami stwierdzili, że nie wszystko notowali.
- Czyli uważasz, że jestem zdolnym i pilnym uczniem ? - zaśmiał się.
- W pewnym stopniu tak, ale nie tak dobrym jak ja - odpowiedziała pewnie.
- Granger, niech będzie. Chyba jesteś pierwszą osobą, której użyczę swoich notatek - stwierdził zdziwiony, że tak łatwo się zgodził.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz - zażartowała. Po skończonym dyżurze wrócili na siódme piętro. Draco tak jak obiecał, przyniósł do salonu wszystkie swoje pergaminy, na których notował przez ostatnie trzy tygodnie. Gryfonka wzięła swoje pióro i zasiadła w jednym z foteli, zaczynając je przeglądać.
- Nie idziesz spać ? - spytała, kiedy dostrzegła, że usiadł w drugim fotelu.
- Nie skończyłem czytać mojego referatu, więc jak tylko dokończę, to idę - odpowiedział i poszedł na chwilę do swojej sypialni. Po chwili przyniósł dodatkową kartkę - tutaj spisałem Ci też tematy referatów, które musisz oddać profesorom.
- Oh, dziękuję. Dzięki temu nie będę musiała się wypytywać innych i zaoszczędzę trochę czasu - powiedziała i odebrała od niego pergamin. Pracowali w ciszy. Hermiona co jakiś czas spoglądała na swojego współlokatora, który nadal z nią siedział w salonie. Kilka razy przyłapali się na wzajemnych spojrzeniach. Nawet nie wiadomo kiedy na zegarze pojawiła się godzina trzecia. 
- Czemu nie położysz się spać ? - spytała nadal pełna energii Hermiona.
- Co ? A tak, chyba się położę...a odprowadzisz mnie ? - spytał sennym głosem nie zdając sobie sprawy, co właśnie powiedział.
- Odprowadzić ? Jeszcze o tym pamiętasz ? - zapytała zdziwiona.
-  Tak Granger. W sumie wtedy było to całkiem miłe - odpowiedział i zaczął się powoli podnosić. Ona również to zrobiła i podeszła do niego podając mu rękę. On ją złapał i razem ruszyli w stronę jego sypialni. Kiedy stanęli na progu chciała go puścić, ale on wzmocnił uścisk i delikatnie pociągnął do wewnątrz. Nie protestowała, była po prostu ciekawa, co dalej zamierza zrobić. Puścił jej rękę i zdjął swoją koszulkę. Była zadowolona, że w pokoju panował półmrok, gdyż na policzkach pojawiły jej się rumieńce spowodowane widokiem jego klatki piersiowej. Tak silnej i ładnie wyrzeźbionej. 
- Odprowadziłam Cię, a teraz wracam do nauki. Śpij dobrze Malfoy - powiedziała zciszonym i zakłopotanym głosem, po czym wyszła zamykając drzwi.
- Dobranoc Granger i masz rację. Tęskniłem za Tobą - odpowiedział, ale ona już tego nie usłyszała.

Draco obudził się chwilę przed budzikiem, więc postanowił, że jeszcze chwilę poleży. Zastanawiał się, czy chęć nawiązania porozumienia ze współlokatorką wyjdzie mu na dobre i czy jego opinia nie zostanie zszargana. Musiał przyznać, że dobrze czuje się w jej towarzystwie. Jeszcze nikt nie traktował go w ten sposób. Po raz pierwszy poznawał wartości takie jak wzajemna i bezinteresowna pomoc oraz ciepło jakim się darzy drugą osobę. Kiedy wstał, naszykował sobie ubrania i wyszedł do salonu. Widok, jaki tam ujrzał spowodował uśmiech na jego twarzy. Na ziemi leżały porozkładane planowo kartki pergaminu, a ona spała skulona w kłębek na fotelu. Podszedł do niej i delikatnie szturchnął w ramię.
- Granger, obudź się - powiedział, a ona po chwili otworzyła oczy.
- Która godzina ? - spytała zaspanym głosem.
- Do śniadania zostało dwadzieścia minut - odpowiedział, nalewając sobie soku z dyni.
- Słucham ?! - krzyknęła i natychmiast się podniosła. Pobiegła do siebie, aby naszykować mundurek i spakować odpowiednie książki.
- Granger, wyluzuj trochę. Zdążysz - mówił nie przestając jej obserwować i śmiejąc się z niej.
- Lepiej idź się kąpać. Masz dziesięć minut. Inaczej rozwalę drzwi "bombardą" i nie będę zwracała uwagi, czy jesteś ubrany czy nie - krzyczała biegając z kąta w kąt. Po chwili jednak sprostowała - dobra, ostatnie zdanie to żart.
- Dzisiaj zrobię wyjątek. Możesz iść pierwsza pod prysznic. Ja się wykąpię w łazience prefektów - dodał i poszedł do swojego pokoju po torbę. Za chwilę wyszedł z dormitorium. Kilkanaście minut później znalazł się już w Wielkiej Sali siadając obok swojego przyjaciela.
- Jak tam Twoje sprawy z Weasley ? - spytał klepiąc go w ramię.
- Zmierzają w dobrym kierunku - odpowiedział Blaise zagryzając tosta - może dzisiaj odwiedzimy Hermionę po lekcjach ? 
- Nie ma takiej potrzeby. Granger wczoraj zwiała ze skrzydła szpitalnego,a w dodatku była ze mną na patrolu - odpowiedział Draco nakładając sobie owsianki.
- Co ? I Ty jej na to pozwoliłeś ? - zdziwił się.
- Słuchaj, sama mnie przekonywała, że czuję się dobrze. Poza tym całą noc siedziała nad zaległymi notatkami i rano nadal była wypoczęta - dodał Draco.
- Ja tam bym Ginny nie pozwolił, aby po takim wydarzeniu męczyła organizm - stwierdził Zabini i spojrzał na stół gryfonów, gdzie ona siedziała.
- Nie znasz Granger. Jej upartość nie zna granic - zaśmiał się, a w tym momencie do Wielkiej Sali wbiegła Hermiona poprawiając sobie mundurek.
- Widzisz ? Wszystko z nią jest dobrze - dopowiedział Draco, a Blaise przytaknął głową.

Hermiona, kiedy tylko usiadła do stołu, zaczęła sobie nakładać kilka tostów na talerz. Kilka osób spojrzało na nią ze zdziwieniem. 
- Co Ty tu robisz ? - spytał Ron.
- Przyszłam na śniadanie - odpowiedziała z uśmiechem.
- Wiesz o co pytam - powiedział z poważną miną.
- Ron, czuję się już dobrze. Wczoraj mówiłam Harry'emu, że wracam do szkolnego życia - dodała zajadając kilka kęsów na raz.
- Wiesz, że Oliver dzisiaj wyjeżdża ? - spytał Harry, zmieniając temat.
- Jak to ? Myślałam, że dopiero jutro - zdziwiła się, bo chciała z nim spędzić trochę czasu i podziękować za opiekę.
- Dostał list z pilnym wezwaniem, że w św. Mungu przyda się bardziej. Jeśli chcesz się pożegnać, to zrób to zaraz po śniadaniu. My już rano byliśmy i widzieliśmy, że jest już spakowany - poradził jej Harry. Ona napiła się łyk soku i nie zwracając na nikogo uwagi, pobiegła prosto do jego pokoju.
- Hermiona ? - zdziwił się jej poranną wizytą. 
- Oliver, czemu nie powiedziałeś, że musisz dzisiaj wyjechać ? - spytała i usiadła na łóżku.
- Nie było okazji, ale nie martw się. Nie wyjechałbym bez pożegnania - odpowiedział i podszedł do niej, aby ją przytulić.
- Kiedy teraz przyjedziesz ? Nie zdążyliśmy porozmawiać - stwierdziła ze smutkiem.
- Tydzień przed świętami. Spokojnie, jak tylko znajdę chwilę, to wyślę Ci list. Poza tym mam dla Ciebie dobrą wiadomość - powiedział  - Narcyza wyzdrowiała całkowicie. Teraz spokojnie możesz przestać udawać przed Malfoy'em, że się nim interesujesz.
- Wyzdrowiała, to cudownie ! - krzyknęła - a co jeśli Malfoy zrobi ponownie coś złego ? 
- Klątwa jest zdjęta do końca i nie może powrócić - powiedział spokojnie - czy to oznacza, że zrobiłaś z Malfoy'a dobrego człowieka ? 
- Nie sądzę. Jeszcze dużo pracy przed nim, jeśli tylko by chciał. Ja zrobiłam, co mogłam, aby uratować jego matkę - odpowiedziała i wzruszyła ramionami. Nie wiedzieli, że ktoś stoi pod drzwiami i podsłuchuje ich rozmowę...


* Jak myślicie ? Kto podsłuchał ich rozmowę ? Czy Hermiona rzeczywiście zrezygnuje z dalszej pracy nad Draco ? Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym rozdziałem i nadal będziecie śledzić moją historię :) Dziękuję za każde wejście oraz komentarz tutaj :) Jesteście niesamowici ! 

19 komentarzy:

  1. Oczywiście podsłuchiwał pewien blondas :D jestem o tym przekonana w 100% ;)
    Bardzo podobała mi się ta troska Draco o Hermionę, a najbardziej to jak siedzieli razem w pokoju ;)
    Czekam na dalszy ciąg i życzę weny!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Mogę powiedzieć, że to nie Draco podsłuchiwał :) Czekam u Ciebie na kolejne rozdziały :) Pozdrawiam !

      Usuń
  2. Jeśli to nie Draco to ja nie wiem XD Świetny rozdział :) Jak dobrze, że Hermiona wyzdrowiała :)
    Ale uparta jest bardzo :D Słodko, że Malfoy za nią tęskił *_*
    Czekam na ciąg dalszy :D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!
    Łucja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Fajnie, że nadal śledzisz moje opowiadanie :) Wszystko okaże się w następnym rozdziale :)

      Usuń
  3. Jaki przepiękny rozdział, a jaki cudowny draco. Jak by to podsluchiwał Draco to było by zbyt oczywiste, stawiałbym raczej na pewnego diabła z bardzo długim ozorem ( tak o Blaisie mowa) Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za ocenę :) Mam motywację do dalszej pracy :) Wszystko okaże się w następnym rozdziale :) Pozdrawiam !

      Usuń
  4. Rozdział świetny :D Też na początku pomyślałam, że to Draco podsłuchiwał, ale to by było zbyt oczywiste, wiec zastanawiam się nad Ginny albo Blaisem. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci, że nadal śledzisz mojego bloga :) Tak na początku miało być, ale to byłoby zbyt oczywiste :) W sobotę kolejny rozdział :)

      Usuń
  5. Moim pierwszym podejrzeniem był Draco, ale jeżeli to nie on... to stawialabym na osobę ze Slytherinu :D
    Dzisiaj taki króciutkie komentarz, czekam na więcej ☆
    www.crazy-in-love-dramione.blogspot.com
    Pozdrawiam #Hedwiga

    OdpowiedzUsuń
  6. 6... Ja Ci mówię, że się zabiję ;-;
    Ale cóż, lecę czytać i klepię miejsce dalekoo za podium

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś udało Ci się jako pierwsza :) Będziesz miała jeszcze okazję :) Czekam ! :)

      Usuń
    2. Dobraa...
      Hermiona trafiła do skrzydła. Spała trzy tygodnie. Miała przebłyski, w których słyszała urywki rozmów.
      Blaise i Ginny, dobrze, że im się wiedzie.
      Hm.. Draco jako dobry dla Hermiony, serio jest super!
      I to ciche wyznanie...
      Oliver wyjeżdża, a Malfoy nie był zazdrosny! ;-;
      Kufa, czyli to musiał być ktoś, kto zna Draco... Blaise? A może inny ślizgon.. Nie wiem, na prawdę nie wiem.
      Błagaam, ja nie chcę, by blondas był na nią zły! ;-;
      Jak będzie to zjem Ci nerkę...
      Yhym. Więc ja życzę dużo weny, oraz czekam na nexta!
      Pozdrawiam
      ~Juna

      Usuń
    3. Ha ha :) Za każdym razem śmieję się, jeśli czytam Twoje komentarze :) Zjesz mi nerkę ? Uprzedzam, że może być niestrawna :) Dziękuje ! Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Tak ja Ci mówię! Wiem, iż oglądam za dużo creepypasty, ale walić to.

      Usuń
  7. Jak ja dawno nie widziałam tego szablonu! Mam do niego mega sentyment :) Szkoda, że tak mało dodajesz opisów, bo chętnie bym więcej poczytała. Same dialogi to niestety nie wszystko
    Trzymaj się,
    precious-fondness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za opinię :) Mimo wszystko mam nadzieję, że nadal będziesz zaglądać na mojego bloga :) Postaram się to poprawić :)

      Usuń
  8. Cudo, cudo i jeszcze raz cudo <3 Nie mogę uwierzyć, że pochłonęłam wszystkie dodane rozdziały :D Czekam na kolejne i weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję Ci kochana ! :) Właśnie pracuję nad kolejnym rozdziałem :) Pozdrawiam :)

      Usuń