Draco natychmiast podbiegł do nieprzytomnej dziewczyny. Sprawdził puls, który na szczęście był wyczuwalny, po czym wziął ją na ręce i skierował się w stronę skrzydła szpitalnego, zapominając o wszelkich uprzedzeniach. Zbiegając po schodach ponownie spotkał Harry'ego, a ten natychmiast do nich podbiegł.
- Co jej się stało ? - zapytał, kiedy zobaczył zakrwawione ubrania i bladą cerę Hermiony.
- Nie mam pojęcia,kiedy wróciłem, ona już leżała na ziemi. Z tego co wiem, to miał być u niej Weasley - mówił, nie zmniejszając tempa biegu.
- Nie myślisz chyba, że mógł zrobić krzywdę ukochanej?- zapytał, próbując bronić swojego przyjaciela.
- Potter, on zabawiał się z Bell, kiedy ona siedziała i pisała za niego referaty i to ma być miłość? - zaśmiał się.
- Ok, popełnił błąd, ale nigdy nie posunąłby się do czegoś tak okropnego. Wierz mi, że jeżeli dowiem się, kto to zrobił, to dopilnuję, aby spotkał się z dementorami w Azkabanie, ale wcześniej osobiście się z nim policzę – odpowiedział, patrząc na Hermione, która nadal była nieprzytomna.
- Może nawet mógłbym Ci pomóc... - zastanawiał się na głos Draco, a Harry spojrzał się na niego ze zdziwieniem.
- No co? Tylko z Granger można się inteligentnie pokłócić , poza tym kogo ja będę denerwował ? Dobra, otwieraj - wskazał palcem na ogromne drzwi. Harry nie odpowiadając posłusznie wykonał polecenie. Ułożyli ją na jednym z łóżek.
- Wielkie Nieba ! - krzyknęła pani Pomfrey, kiedy zobaczyła zakrwawioną dziewczynę.
- Niech pani ją ratuje ! - krzyknął Harry.
- Kto ją znalazł ? Co jej się stało ? - spytała pielęgniarka obmywając jej ciało z krwi, w celu znalezienia źródła tak mocnego krwawienia.
- Nie wiemy - odpowiedział Harry, obserwując jej poczynania.
- Obawiam się, że niewiele będę mogła tu zdziałać – odpowiedziała zmartwionym głosem.
- Co to znaczy? - zapytał Draco.
- Proszę spojrzeć - podniosła jej rękę delikatnie w górę - ta blizna powstała po skaleczeniu zatrutym ostrzem i najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji będzie wezwanie tutaj profesora Dumbledore'a , ponieważ on będzie wiedział co robić. Ja dopóty mogę ją podtrzymywać przy życiu, dopóki trucizna nie wniknie do tkanek całego ciała - odpowiedziała i wyjęła z kieszeni małą karteczkę, pisząc z prośbą o jego pilne przyjście.
- Widzisz , to nie wina Rona - zwrócił się Harry do Draco. Ten jednak nic nie odpowiedział, tylko popatrzył na drzwi przez które wszedł nauczyciel od OPCM.
- Co się dzieje ? - zapytał zaspanym i zdyszanym głosem.
- Panienka Granger jest w ciężkim stanie, stara rana odnowiła się. Jestem pewna, że została zadana zatrutym ostrzem i tylko pan może ją uratować - mówiła zdenerwowanym głosem. Profesor Dumbledore podszedł bliżej do dziewczyny i zaczął oglądać ranę.
- Na odległość widać tutaj ingerencje czarnej magii. Niech zgadnę, czy to sprawka Bellatrix ? - zapytał.
- Tak, kilka miesięcy temu, ale skąd profesor o tym wie ? - zaciekawił się Harry.
- Poznałem ten krzywy charakter pisma, ale dobrze, jeśli mam pomóc panience Granger,to aby działać i to zrobić to muszę mieć ciszę i spokój. W tym celu chciałbym prosić wszystkich o opuszczenie sali - zwrócił się do chłopców, a po chwili dodał - Pani Pomfrey, Pani również.
- Jeśli będzie pan czegoś potrzebował, to proszę mnie zawołać - odpowiedziała i skierowała się w stronę drzwi swojego gabinetu. Harry i Draco podążając śladem pani Pomfrey, opuścili pomieszczenie.
- Dzięki Malfoy - powiedział krótko Harry. Draco kiwnął głową i udał się w stronę siódmego piętra,zaraz po tym posprzątał znajdujące się ślady krwi na podłodze. Postanowił przed snem, że wykąpie się jutro rano. Położył się, jednak sen nie nadchodził. Szykowała się bezsenna noc.
Następnego dnia z samego rana, Harry po nieprzespanej nocy postanowił udać się do skrzydła szpitalnego, aby sprawdzić, w jakim stanie jest jego przyjaciółka. Kiedy zszedł do salonu zobaczył Rona, który siedział przy wygaszonym kominku.
- Cześć. A co Ty tu robisz ? - spytał, podchodząc do niego bliżej.
- Nie mogłem w nocy spać, więc siedziałem tutaj całą noc - odpowiedział zmęczonym głosem.
- Nie Ty jeden, ale słuchaj, muszę Cię o coś zapytać. Byłeś wczoraj u Hermiony, prawda ? - chciał dowiedzieć się od niego, co było przyczyną wystąpienia takich objawów u dziewczyny.
- Tak, ale krótko. Nie chciałem się z nią kłócić, więc po prostu wyszedłem - odpowiedział spokojnie, nalewając sobie soku z dyni.
- A jak wychodziłeś, to co robiła Hermiona ? - dopytywał dalej.
- Nic szczególnego. Siedziała na kanapie, ale czemu Cię to interesuje ? - zapytał zdziwiony.
- Hermiona leży w skrzydle szpitalnym...- chciał mu wyjaśniać dalej, ale Ron mu przerwał.
- Co?! - krzyknął, wypuszczając szklankę z sokiem z rąk - Natychmiast do niej idziemy.
- Poczekaj - zatrzymał go - Zaraz do niej pójdziemy. Wczoraj znalazł ją Malfoy, leżała zakrwawiona na podłodze. Okazało się również, że znamię na jej przedramieniu, które zrobiła Bellatrix, było zrobione zatrutym ostrzem – mówił, otwierając drzwi wyjściowe z ich pokoju.
- I co z nią ? - zapytał Ron, kiedy już zmierzali długim korytarzem.
- Wezwano Dumbledore'a , a on kazał wszystkim wyjść i powiedział, że postara się pomóc - wyjaśniał Harry.
- Czekaj, czekaj, dobrze usłyszałem ? Malfoy ją znalazł ? I co ? Pomógł jej ? - dopytywał zdziwiony zachowaniem największego wroga.
- Malfoy zaniósł ją do skrzydła szpitalnego, ale w sumie każdy chyba by tak postąpił - odpowiedział, kiedy już dotarli na miejsce. Oprócz jednego zajętego łóżka, na którym leżała panna Granger, sala była pusta. Podchodząc do niej, natknęli się na pielęgniarkę.
- Chłopcy, jest bardzo wcześnie. Co wy tu robicie ? - zapytała, będąc jeszcze w szlafroku.
- Co z nią ? - zapytał Harry, nie zważając na jej pytanie.
- Wszystko będzie dobrze. Trucizna została usunięta i myślę, że wieczorem powinna już wyjść - uspokajała ich,szykując eliksir wzmacniający - Ale teraz już uciekajcie.
- Pani Pomfrey, ale my...- jednak nie pozwoliła im dokończyć. - Żadnych "ale". Nie przyjmuję żadnych sprzeciwów - pogroziła im palcem. Chłopcy posłusznie wykonali jej polecenie. Postanowili, że jeszcze przed śniadaniem odwiedzą nauczyciela OPCM. Chcieli dowiedzieć się więcej szczegółów. Zapukali i po chwili usłyszeli "wejść". Otworzyli drzwi i weszli do środka. Zobaczyli, że stoi nad jakimś kociołkiem, z którego wydobywa się zielona para. Mieszał w nim dużą łyżką.
- Nie chcecie wiedzieć, co tam jest - powiedział, kiedy zobaczył ich oczy spoglądające wprost na jego biurko - Co Was do mnie sprowadza o tak wczesnej godzinie? - dodał po chwili.
- Chcieliśmy zapytać o Hermionę - odpowiedział cicho Ron.
- Ahh, no tak. Podałem kilka eliksirów, które oczyściły jej organizm i więcej nie powinna już cierpieć i męczyć się z powodu dolegliwości spowodowanych trucizną. Taką reakcję wywołało u niej również silne napięcie nerwowe...Może to i lepiej, że teraz to ujawniło się, aniżeli miałoby w zaawansowanym stadium - mówił powoli, dorzucając kolejne dziwne składniki do swojego kociołka.
- To dobrze. Dziękujemy za uratowanie jej życia - powiedział Harry.
- Chłopcy, to moja praca. Jedynie, co zostanie do końca jej życia po tej klątwie, to blizna, której niestety nie da się usunąć.
- Myślę, że Hermiona już się do niej przyzwyczaiła - dopowiedział Ron.
- Przepraszam Was, ale mam jeszcze trochę pracy. Mogę zostać sam ?
- Oczywiście - odpowiedzieli chórem i udali się w stronę Wielkiej Sali, gdzie niedługo miało zacząć się śniadanie.
W tym samym czasie, na siódmym piętrze Draco podnosił się z łózka. Nie zmrużył oka przez całą noc. Sam nie znał przyczyny swojej bezsenności. Na pewno nie chciał przyznać się do tego, że to przez troskę o swoją współlokatorkę. To wróg, jedynie pomógł jej w chwili zagrożenia życia. Zaniósł do skrzydła szpitalnego i to wszystko. Każdy na jego miejscu postąpił by tak samo. Wziął szybki prysznic , naszykował torbę na zajęcia i wyszedł w stronę lochów. Postanowił, że odwiedzi swojego przyjaciela.
- Cześć Blaise. Też już nie śpisz ? - przywitał się i usiadł obok niego na łóżku.
- Cześć. Wstałem godzinę temu, bo obudził mnie Marcus swoim chrapaniem, więc postanowiłem się przygotować na zajęcia. A Ciebie co do mnie sprowadza? Znowu Hermiona Cię irytuje ? - zapytał odkładając pergamin na szafkę.
- Wczoraj jak wróciłem do pokoju, to Granger leżała na ziemi cała we krwi, więc zaniosłem ją do skrzydła szpitalnego. Stary, mówię Ci, myślałem, że leży martwa...Słaby puls, wszędzie krew, blada cera... - opowiadał, bo musiał z kimś o tym porozmawiać.
- I co z nią ? - zaciekawił się Blaise.
- Nie wiem. Z tego, co wczoraj usłyszałem, to wszystko przez Bellatrix, która zrobiła jej napis na przedramieniu zatrutym ostrzem. Wezwali Dumbledore'a i on miał ją uleczyć. Szczerze, to wątpię czy coś zrobi, bo ona już wtedy wyglądała jakby była nieżywa - odpowiedział nalewając sobie soku do szklanki.
- No nieźle. Ona w tym roku nie ma lekko. Ciągle jej się coś przydarza. Cieszyłbyś się, jak by jej już nie było, prawda ? - zażartował Zabini.
- Nie - odpowiedział krótko odkładając szklankę z powrotem na szafkę,
- Nie ?! - krzyknął zdziwiony.
- Po pierwsze kogo ja bym denerwował i ośmieszał? a po drugie nie miałby tej satysfakcji, że to nie ja ją wykończyłem - zaśmiał się Draco i poklepał przyjaciela po ramieniu.
- No tak, mogłem się tego domyślić. Idziemy na śniadanie ? - zapytał Blaise biorąc swoją torbę i pakując książki.
- Chyba najwyższa pora - odpowiedział i ruszyli schodami w górę. Szli w ciszy, dopóki nie zobaczyli pewnej osoby, która zmierzała w ich kierunku z naprzeciwka.
- Granger ?! Ty żyjesz ? - krzyknął zdziwiony Draco. Hermiona była już ubrana w swój szkolny mundurek, a na przedramieniu miała zrobiony opatrunek. Po chwili zrównała z nimi krok.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz - odpowiedziała z uśmiechem na ustach.
- Wczoraj byłaś w takim stanie, że...- machnął ręką.
- Właśnie, to było wczoraj, ale dziękuję Malfoy, że zaniosłeś mnie do skrzydła szpitalnego - szczerze podziękowała mu za pomoc. Tego wymagała kultura.
- Granger, nie ma za co, ale gdybyś schudła parę kilo, to byłoby mi lżej Cię nieść - zakpił.
- Dupek ! - krzyknęła, wchodząc do Wielkiej Sali, ale po chwili odwróciła się jeszcze i dodała:
- Gdybyś na prawdę ćwiczył, a nie tylko się tym chwalił wśród pustych ślizgonek, to nie miałbyś z tym żadnego problemu - po czym ruszyła w stronę stołu Gryffindoru.
- Chyba teraz rozumiem, za jakimi kłótniami byś tęsknił - powiedział Blaise i oni również ruszyli do swojego stołu.
Śniadanie się właśnie rozpoczęło. Mało osób wiedziało o wczorajszym wypadku gryfonki. Hermiona podeszła spokojnie do swoich przyjaciół.
- Co tu robisz? - spytał Harry zciszonym głosem.
- Jak to co ? Przyszłam coś zjeść, bo jestem strasznie głodna - odpowiedziała z uśmiechem na ustach i zasiadając naprzeciw chłopaków.
- Wiesz o co pyta - oburzył się Ron - powinnaś jeszcze odpoczywać.
- Nic mi już nie jest. Czuję się świetnie. Ostatnio i tak sporo zaniedbałam i nie mogę sobie pozwolić na więcej. Ile osób o tym wie ? - spytała nakładając sobie porządną porcją owsianki.
- Tylko ja i Ron. Spokojnie, nikt więcej się nie dowie - zapewnił ją Harry - wiesz, Malfoy...
- Tak,tak wiem. Pani Pomfrey mi wszystko opowiedziała. Była przeciwna temu, że chcę wychodzić, ale byłam bardzo uparta, więc zrobiła mi tylko opatrunek i podała eliksir wzmacniający - mówiła zerkając na Rona.
- Hermiona, wszystko przemyślałem. Rozumiem, że teraz będziemy się tylko przyjaźnić. Myślę, że po tym co Ci zrobiłem, to i tak dużo, bo nawet na to nie zasługuję - mówił to z ogromnym przejęciem, a Hermiona złapała go za rękę i dodała:
- Spokojnie, wszystko się jeszcze ułoży. A wiecie co ? Bardzo się cieszę, że wracam na lekcję. Co mamy pierwsze ? Eliksiry ? Już nie mogę się doczekać - mówiła cała czas się uśmiechając.
- Ona chyba naprawdę wyzdrowiała - powiedział Harry, a reszta zaczęła się śmiać.
Pierwsza lekcja tego dnia odbywała się na czwartym piętrze, więc wszyscy, gdy się już najedli od razu się tam udali. Horacy Slughorn już na nich czekał w sali.
- Dzień dobry uczniowie. Zapraszam. Proszę zająć swoje miejsca - mówił, kiedy zobaczył uczniów przed drzwiami.
- Dobrze, że pan nam powiedział, bo byśmy nie wiedzieli - zakpił Draco wchodząc jako pierwszy.
- Widzę, że pan Malfoy jak zwykle dowcipny - odpowiedział i zasiadł przy swoim biurku - Razem z nauczycielami stwierdziliśmy, że warto Was nauczyć kilku eliksirów, które pomaga Wam przy najmniejszych urazach. W ten oto sposób pani Pomfrey będzie mogła zajmować się naprawdę ciężkimi i trudnymi przypadkami. Dzisiaj zajmiemy się eliksirem weggenowym. Ktoś wie czym on jest ? - zapytał, bo bardzo lubił zdolnych uczniów.
- Może ja - Hermiona podniosła rękę do góry - eliksir powstały ze zmieszanych śluzu gumochłona i kory drzewa “Wiggen” regeneruje zdrowie. Nawet mała buteleczka po wybiciu leczy ciężkie rany. Składniki to kora drzewa wiggen, śluz gumochłona i woda - odpowiedziała z pełną satysfakcją.
- Bardzo dobrze panno Granger. Gryffindor zyskuje dziesięć punktów - powiedział z uśmiechem na twarzy - teraz proszę połączyć się w pary, w których dzisiaj go wykonacie, no chyba, że wolicie, abym ja Was połączył ? - zapytał, choć dobrze wiedział jaka będzie reakcja uczniów. Kilka powiedziało na raz"nie", a reszta kiwała przecząco głowami.
- Hermiona, będziesz ze mną w parze? - spytał Seamus.
- Oczywiście - odpowiedziała.
- Wszystkie składniki znajdziecie w magazynku. Macie czas do końca lekcji. Dwa najlepsze eliksiry będą nagrodzone. Do pracy ! - dodał i podszedł do swojego biurka, aby tam zaparzyć swoje ulubione ziółka i z daleka obserwować pracę uczniów.
- Dobrze, to może ja pójdę po składniki ? - zaproponowała Hermiona.
- Świetnie. Ja w tym czasie przyszykuję stanowisko pracy - zgodził się Finnigan. Po niecałej minucie zabrali się do przygotowania eliksiru.
- To od czego zaczynamy ? - zapytał,otwierając książkę na odpowiedniej stronie z przepisem.
- Najpierw zacznij podgrzewać wodę w kociołku, bo potrzebujemy wrzątku,a potem musimy to pokroić i wrzucać w odpowiedniej kolejności - odpowiedziała nalewając wody.
- Tak, ale nie przestając mieszać po każdym drugim składniku - dodał dumnie.
- Dokładnie - odpowiedziała i wzięli się do przygotowania. Pracowali tak w zgodzie, aż do momentu, kiedy to nauczyciel zaczął chodzić między ławkami z notesem i piórem. Dokładnie i bacznie obserwował każdym wywar.
- Standardowo proszę, abyście stanęli na końcu sali,a ja ogłoszę zwycięzców. Jednak nagrodzę trzy duety. Zacznę może od tych, którzy zajęli razem drugie miejsca. Jest to duet pan Potter i pan Weasley oraz pan Malfoy i pan Blaise. Musieliście popełnić mały błąd, bo odcień wyszedł Wam trochę inny niż w podręczniku, więc otrzymujecie plusy oraz zaproszenie na moje pierwsze przyjęcie, które odbędzie się tydzień po Nocy Duchów. Mam nadzieję, że to Was satysfakcjonuje. Natomiast znaczne zwycięstwo należy się osobom, które bezbłędnie wykonały eliksir. Barwa, zapach , konsystencja...- zamyślił się na moment, ale po chwili dodał - oczywiście panna Granger i pan Finnigan. Waszą nagrodą będzie dokładnie to samo, co Waszych poprzedników, ale dodatkowo każde z Was otrzymuje po dziesięć punktów dla swojego domu. Na dziś to wszystko. Możecie iść. Do zobaczenia - powiedział i otworzył im drzwi.
- Dziękujemy panie profesorze - powiedziała przy wyjściu Hermiona.
- Ahh panno Granger, ja tylko doceniam Waszą ciężką pracę.
Kiedy szli już na kolejną lekcję, gryfoni byli bardzo zadowoleni. Podczas jednej lekcji otrzymali aż trzydzieści punktów.
- Seamus, nie wiedziałem, że jesteś taki dobry w eliksirach - zaśmiał się Harry.
- Ja też nie, ale powiem Wam jedno. Czasem warto mieć używaną książkę - odpowiedział i dogonił swojego przyjaciela Dean'a.
- Coś o tym wiem - odpowiedział Harry, ale nie był pewny, czy Finnigan to usłyszał.
- Jak dobrze, że wróciłaś. Super, jak dobrze liczę , to prowadzimy pięcioma punktami nad Slytherinem. Jest dziewięćdziesiąt do dziewięćdziesięciu pięciu - powiedział Ron licząc na palcach.
- Nie ciesz się tak Weasley, zaraz wróżbiarstwo, a Granger uwielbia tam tracić punkty - dodał Malfoy, w momencie, kiedy mijał ich trójkę.
- Dupek ! - krzyknęła za nim.
- Ahh,miód na moje uszy Granger - odpowiedział i po chwili zniknął im z oczu.
- Spokojnie, postaramy się Ciebie pilnować, żebyś nie zabiła tej nietoperzycy - zaśmiał się Ron klepiąc ją po ramieniu.
- Wiesz, ale tak to zrobiłaby pożytek dla przyszłych pokoleń - dalej żartował Harry.
- Lepiej mnie nie prowokuj - odpowiedziała im, a po chwili znaleźli się pod drzwiami nielubianego przedmiotu.
Draco był zamyślony po lekcji eliksirów. Znienawidził ten przedmiot w momencie, kiedy przestał go uczyć Severus Sanpe. Tam Granger nie miała prawa głosu. A teraz wróciła po depresji i użalaniu się nad sobą, aby drażnić go swoją wszechwiedzą i mądrowaniem. Jedyne co go trzymało, w miarę dobrym humorze, to fakt, że właśnie zaczynała się lekcja wróżbiarstwa.
- Witajcie moim drodzy. Dzisiaj zajmiemy się wróżeniem z kart. Jest to tajemna wiedza, którą mogą posiąść tylko nieliczni - i tu spojrzała w stronę blond włosego ślizgona.
- Postaraj się tylko panować nad sobą - powtarzał jej po cichu Harry.
- Rozdam Wam teraz jedną talię kart na stolik. Będziecie pracować w takich składach, jak siedzicie. Na koniec lekcji oddacie mi szczegółowe notatki z obserwacji oraz z przepowiedni najbliżej przyszłości. Będą za to wystawiane oceny. Pani Patil, pomoże pani rozdać ? - kontynuowała cały czas patrząc w jedną stronę. Po kilku minutach wszyscy zabrali się do szczegółowej pracy. Hermiona, Harry i Ron z niechęcią zaczęli przeglądać talię kolorowych kart, na których ruszały się postaci i przedmioty codziennego pożytku.
- Jeszcze państwu dodam, że musicie połączyć te karty w jedną historię - po czym zasiadła za swoim biurkiem i pogrążyła się głęboko w swoich myślach.
- O co jej chodzi ? Co mamy zrobić ? - dopytywał Ron swoich przyjaciół.
- Mamy stworzyć historię "niby" naszej przyszłości zawartej w tych obrazkach na kartach. Na przykład jeśli tu mamy słońce, a tu deszcz to możemy zapisać to, że najpierw będzie trochę zmartwień, ale po tym będziemy szczęśliwi - tłumaczyła im, ale nie zauważyła, że przysłuchuję jej się Draco.
- No no Granger, wróżbiarką to Ty nie zostaniesz - zaśmiał się na głos.
- To oczywiste panie Malfoy,ale mimo wszystko warto dać szansę każdemu spróbować - dodała nauczycielka.
- Widzisz Granger, nie tylko ja jestem tego zdania, że się nie nadajesz - kpił dalej Draco, ale Ron złapał Hermonę za rękę, aby się uspokoiła. Lubiła jego dotyk. Zawsze działał na nią kojąco. Lekcja dobiegała końca. Malfoy wielokrotnie próbował sprowokować Hermionę, ale mu się to nie udało.
- Dobrze, z racji, że niektóre grupy miały taką samą talię kart, to proszę aby je przeczytali na głos, a ja ocenię, która była lepsza i bliżej prawdy. Zaczniemy od tali koloru niebieskiego. Kto miał takie? - spytała , a Draco razem Blaise'm podnieśli ręce do góry, a zaraz za nimi Hermiona, Harry i Ron.
- W takim razie pan Malfoy zacznie, proszę bardzo - zachęciła go, a ten przeczytał powoli ich wypracowanie. Następnie wstał Harry i również czytał uważnie. Okazało się, że mieli bardzo podobne prace do siebie.
- Grupa pana Malfoy'a otrzymuję "wybitny", a grupa panny Granger "zadowalający".
- Pani profesor, mieliśmy praktycznie takie same pracę, więc dlaczego ocena różni się aż o dwa stopnie ? - zirytował się Harry. Wtedy Hermiona postanowiła zabrać głos. Po raz pierwszy od rozpoczęcia zajęć.
- Harry spokojnie - zaczęła, a wszyscy zwrócili na nią uwagę, łącznie z nauczycielką - pozwoliłam sobie zabierać na lekcję dyktafon, aby lepiej zapamiętywać wszystkie istotne informację. Zgodę na to dostałam od samej pani McGonagall. Nagrała się również cała dzisiejsza lekcja, wszystkie komentarze, prowokacje na moją osobę, grupowanie uczniów na lepszych i gorszych...więc akurat dobrze się składa, bo zaraz lecę z panią dyrektor do Ministerstwa, więc przy okazji odwiedzę biuro "Przestrzegania sprawiedliwego oceniania uczniów" , a tam szefową jest Dolores Umbridge - na te słowa na twarzy nauczycielki pojawił się wyraz strachu i przerażenia - Słyszałam, że przeszła specjalne szkolenie i po wojnie staje teraz po stronie pokrzywdzonych. My jesteśmy tylko uczniami, więc będzie lepiej jak ona sama to oceni, prawda? - zakończyła swoją przemowę, a tym momencie do sali weszła sama dyrektorka.
- Przepraszam bardzo, mogę zwolnić pannę Granger? - spytała, nie wiedząc co tutaj się przed chwilą wydarzyło.
- Ah tak...oczywiście...nie ma problemu - odpowiedziała zdenerwowanym głosem.
Wszyscy byli zdziwieni, bo myśleli, że Hermiona zmyśla, aby tylko ją nastraszyć.
- Na dziś to wszystko, możecie iść do siebie - nauczycielka zakończyła szybko lekcję, po czym wybiegła z sali. Gryfoni zaczęli się głośno śmiać, a sam Draco nie wiedział, co ma o tym sądzić.
Pora obiadowa nastała szybko. Wszyscy siedzieli już w Wielkiej Sali i głównym tematem rozmów była sytuacja na lekcji wróżbiarstwa. Hermiona weszła trochę spóźniona.
- Hej, już wróciłaś ? - zaczął Ron.
- No trochę nam zeszło - odpowiedziała nakładając sobie ziemniaków.
- Dlaczego nam nic nie powiedziałaś o Ministerstwie ? - pytał Harry.
- Bo ja nie byłam w żadnym Ministerstwie. Dyrektorka przed lekcją uprzedziła mnie, że zwolni mnie pod koniec, aby pomogła jej w segregowaniu papierów w jej gabinecie, a przy okazji chciała ze mną porozmawiać. Nie planowałam tej historii, ale jak dała nam niższą ocenę niż ślizgonom, to się zdenerwowałam i wymyśliłam to wszystko, bo wiedziałam, że McGonagall i tak po mnie przyjdzie - wytłumaczyła im cały spisek.
- Jesteś genialna, w końcu zemściłaś się na tym nietoperzu beż żadnych konsekwencji - powiedział zadowolony Harry.
- Mam nadzieję, że da mi już spokój do końca roku - mówiła zajadając się posiłkiem.
- Po takiej akcji to na pewno. Ej, a ona nie wiem, że Dolores siedzi w Azkabanie ? - zaciekawił się Harry, bo przecież sam uczestniczył w jej aresztowaniu.
- Ona chyba do końca nie jest świadoma, kto uczy w Hogwarcie, a co dopiero mówiąc kto pracuje w Ministerstwie - zaśmiała się nalewając sobie soku.
- A widzieliście minę ślizgonów ? - zapytał Ron.
- Dokładnie taka sama jak dowiedzieli się, że Voldemord zginął - dodał Harry i do końca obiadu żartowali i stwierdzili, że nikomu nie powiedzą, gdzie tak naprawdę była Hermiona.
Draco po obiedzie dostał sowę od swojej matki. Wyczekiwał jej już od kilku dni. Szedł korytarzem i czytał :
"Drogi Synu. Piszę do Ciebie w sprawie Twojej wizyty w domu. Była u mnie profesor McGonagall i opowiedziała o zeznaniach Lucjusza. Poleciła mi bardzo dobrą klinikę, w której diagnozują przypadki takie jak mój. Podobno potrafią wyleczyć z każdej klątwy rzuconej przez najbliższą osoby. Wyjeżdżam jutro i wracam za dwa tygodnie. Zaraz po powrocie napiszę Ci wszystko. Wiem, że Harry Potter również pomagał w załatwieniu tam dla mnie miejsca. Proszę, abyś traktował go należycie. Bądź dobrej myśli. Kochająca Cię matka."
Po drodze spotkał go Zabini.
- Co tam czytasz ? - zapytał.
- List od matki. Jednak nie jadę teraz do domu. Jutro wyjeżdża do jakiejś kliniki, aby ją dokładnie zbadali - odpowiedział chowając kartkę do kieszeni.
- To aż tak z nią źle ? - dociekał Blaise.
- Okaże się. A już myślałem, że będę miał dwa dni spokoju od Granger - powiedział Draco przeczesując włosy do tyłu.
- Nie tym razem. Nieźle nastraszyła tą Trelawnej...-zaśmiał się wspominając ostatnią lekcję.
- Bujała. Dolores siedzi w Azkabanie. Dwie cele od mojego ojca - wyjaśnił mu MAlfoy.
- Mimo wszystko pomysł miała dobry i chyba skuteczny - dodał Zabini. Potem poszli do lochów, aby napić się dawno nieużywanej ognistej whisky.
Wieczór nastał dość szybko. Zegar właśnie wybił godzinę dwudziestą pierwszą trzydzieści. Hermiona siedziała na swoim łóżku i czytała książkę. Nadal nadrabiała swoje zaległości, ale nie narzekała. Jednak nie mogła się do końca skupić. Od czasu do czasu spoglądała na swoje przedramię, na którym widniał napis "szlama". Cieszyła się, że została wyleczona z klątwy, o której nawet nie miała pojęcia. Nawet sama blizna stała się trochę bledsza. Odłożyła na chwilę książkę i poszła do salonu po sok dyniowy. Podeszła do stołu i zobaczyła kartkę:
" Granger, dzisiaj masz szansę odwdzięczyć się za to, że uratowałem Ci życie. Dzisiaj na patrol idziesz sama." Po przeczytaniu jak zwykle nazwała go dupkiem. Już chciała wyrzucić ją do kosza, jednak na odwrocie jeszcze coś było napisane. "Pewnie znowu nazwałaś mnie dupkiem. Granger, powtarzasz się. Wymyśl coś ambitniejszego". Wzięła dzbanek, szklankę i ponownie wróciła do swojej sypialni. Usiadła ponownie na łóżku i usłyszała pukanie do drzwi. Zdziwiła się, kto to mógł być o tej porze. Kiedy otworzyła, była ogromnie zaskoczona.
- Co Ty tu robisz? - zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Też się cieszę, że Cię widzę...
*Nie, to nie Wiktor Krum :). Dziękuję, że czytasz moja opowieść. Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi bardzo miło. Miłego wieczoru ! :)
Ej! Zawsze musisz przerywać w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńTa scena z wróżbiarstwie i Hermioną... po prostu mega!
Rozdział cudowny czekam na więcej :D
Zapraszam do siebie na pierwszy rozdział:
www.crazy-in-love-dramione.blogspot.com
Pozdrawiam #Hedwiga
Jak zwykle dziękuję Ci za komentarz :) Uwielbiam kończyć rozdział w takim momencie, bo wtedy budzę zainteresowanie moim opowiadaniem :) Cieszę się, że nadal śledzisz moje opowiadanie :)
UsuńFajnie, że Draco ją uratował :) trochę zdziwiło mnie, że tak szybko ozdrowiała, ale najwyraźniej eliksiry Dumbledore'a działają bardzo szybko :D
OdpowiedzUsuńGratuluję Hermionie pomysłu na wróżbiarstwie! To było mistrzostwo *.*
Oczywiście rozdział bardzo fajny życzę weny na więcej!
Pozdrawiam
Arcanum Felis
Dziękuję Ci za komentarz :) Tak, Hermiona to silna babka i łatwo się nie poddaję :) A Dumbledore to mistrz :)
UsuńAj uwielbiam dobre dramione a Twoje takie właśnie jest.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam żadnej ciekawej historii i w końcu natrafiłam na Twojego bloga. Uważam, że warto było. Naprawdę.
Czyta się świetnie. Draco zachował się jak prawdziwy bohater na początku. Umie pokazać kim jest i co się za nim kryje. Wie również, że można na niego liczyć.
Podobnie jak sama Hermiona. W końcu nie jest jakąś mizerną laleczką. Ona również musi walczyć o swoje.
Naprawdę bardzo mi się podobało. Przeczytałam jednym tchem i z przyjemnością jeszcze tu wejdę.
pozdrawiam mocno a jeśli prócz dramione lubisz wampirzy świat zapraszam na moje autorskie opowiadanie.
www.autorska-strefa.blogspot.com
Dziękuję Ci bardzo za komentarz :) Jest mi niezmiernie miło :) Mam ogromną motywację do pracy :) Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę kolejnymi rozdziałami :)
UsuńEhh coraz jestem starsza, serio :3
OdpowiedzUsuńAle kreatywny pomysł na rozdział, nie powiem
Hermiona jest takim mózgiem, mam nadzieję, iż nietoperzyca się od niej odpieprzy! :P
Draco i ta jego chamskość, no ale umie dobrze wykorzystać sytuację :)
Ciekawe jak tam będzie z Narcyzą?
Czy przeżyje i będzie wszystko z nią okej?
E.. Aha ciekawi mnie co robi za miksturę profesor od OPCM! :D
I dobrze, iż ten napił na ręce Hermiony był niegroźny, albo raczej był, ale udało im się ją uleczyć
Mam nadzieję, że taki komentarz się usatysfakcjonuje, ponieważ nie mam więcej pomysłu na napisanie ;)
To teraz oczywiście pozostawiam po sobie tutaj znak, czekam niecierpliwie na nexta, oraz oczywiście życzę wiele weny :3
Pozdrawiam
~Juna
Jak zawsze dziekuję Ci za komentarz :) Mam motywację :) Cieszę się , że śledzisz moje opowiadanie cały czas :) jest mi bardzo miło :)
UsuńJesteś niesamowita z tymi opowiadaniami.Fakt jeszcze nie przeczytałam ani jednego rozdziału, to prawda, ale możesz być pewna że przeczytam i to całe. Uważasz, że ci to wychodzi to pisz ile wlezie. Możesz być pewne, że z pewnością przeczytam wszystkie, a skoro to jest jeszcze nie koniec to dokończ swoją książkę, a ja na pewno ją będę czytać dalej. Tylko musisz to opublikować na fejsie, tak abym to znalazła. Bo wątpię abym znalazła to w jakiś inny sposób. Bardzo dziękuje :)
OdpowiedzUsuńJejku, bardzo Ci Kasiu dziękuję za ten komentarz :)Miód na moje oczy :) Oczywiście, zawsze publikuję informację na fb o nowym rozdziale :) Właśnie pracuję już nad kolejnym :)
Usuń