czwartek, 10 marca 2016

Rozdział 13

"Powrót"

Zdziwiła się, kto to mógł być o tej porze. Kiedy otworzyła, była ogromnie zaskoczona.
- Co Ty tu robisz? - zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Też się cieszę, że Cię widzę... - odpowiedział, a ona go przytuliła i zaprosiła do środka. To był Oliver Wood. Dawny uczeń Hogwartu. W szkole głównie znany z tego, że był wymagającym kapitanem drużyny quiddicha. Bliższa znajomość między nimi rozpoczęła się w momencie, kiedy podczas jednego z meczu, Hermiona rzuciła zaklęcie chroniące od deszczu i gradu na okulary Harry'ego. Od tego czasu częściej rozmawiali.
- To znaczy... ja też się cieszę, ale jestem zaskoczona. Co Cię sprowadza? - zapytała nalewając mu soku z dyni.
- Poprosiłem dyrektorkę, żebym mógł odbyć tu miesięczne praktyki w skrzydle szpitalnym. Wiesz...quiddich to tylko dobra zabawa. Musiałem pomyśleć o czymś ambitniejszym - powiedział siadając przed kominkiem.
- Nie wierzę, że to powiedziałeś. Quiddich-dobra zabawa. No kilka lat temu, gdyby ktoś z Twojej drużyny to powiedział, nie chciałabym być w jego skórze - zaśmiała się.
- To prawda, ale trochę się zmieniło od tamtego czasu. Postanowiłem zrobić kurs na magomedyka. Nauki sporo, ale jakoś się udało. Jak odbędę miesiąc pracy tutaj, to przyjmą mnie w św. Mungu - opowiadał rozglądając się po pomieszczeniu.
- To wspaniale. Też myślałam, aby się tam starać, jednak zastanawiam się nad praca w
ministerstwie. Czemu przestałeś mi odpowiadać na listy od września? - spytała, wyczarowując tacę z ciastkami i owocami.
- To dłuższa historia, zdążę Ci ją jeszcze opowiedzieć podczas mojego pobytu tutaj, ale dość o mnie. Opowiadaj teraz co u Ciebie - ciekawił się, co zmieniło się w życiu przyjaciółki.
- Jak pewnie się domyśliłeś, zostałam prefektem. Niestety Malfoy też nim jest i muszę z nim dzielić dormitorium. Ciągle mnie denerwuję, drażni i mi dokucza - odpowiedziała biorąc łyk soku.
- Jak to Malfoy... Pewnie doszło Ci też trochę obowiązków - gryfonka pokiwała głową - a powiedz mi, jakim nauczycielem jest brat Dumbledore'a ? - zapytał, bo przeczytał artykuł w "Proroku codziennym", że znowu pojawił się nowy nauczyciel od OPCM.
- Jest w porządku. Uczy nas całkiem przydatnych rzeczy. Od razu dał też do zrozumienia ślizgonom, że ich nie lubi. I za każdym, kiedy rozpoczyna lekcję, rzuca zaklęcie na drzwi, które je blokuje i nie pozwala nikomu opuszczać sali przed zakończaniem - zaśmiała się, a w tym czasie zegar wybił godzinę dwudziestą drugą.
- Przykro mi, ale chyba musimy przełożyć rozmowę na jutro, bo właśnie muszę wychodzić na dyżur - poinformowała go, wstając z kanapy.
- A Malfoy nie powinien iść z Tobą ? - spytał, również się podnosząc.
- Oczywiście, ze powinien, ale dzisiaj go zastepuję. Wiesz...czasami się zamieniamy - wyjaśniła.
- A może ja mogę Ci towarzyszyć ? - zaproponował.
- Nie mogę Cię tak wykorzystywać, to mój obowiązek - odpowiedziała poklepując go po ramieniu.
- Oh daj spokój, żaden problem. Będziemy mieć okazję jeszcze porozmawiać i powspominać, a Ty przynajmniej nie będziesz się nudzić - uśmiechnął się i po chwili wyszli z dormitorium, aby rozpocząć patrolowanie zamku.

W tym samym czasie w lochach trwała istna libacja alkoholowa. Ślizgoni postanowili urządzić sobie nielegalną imprezę. Stwierdzili, że od czasu do czasu muszą odreagować od nauki.
Na środku szmaragdowego salonu grała muzyka, do której tańczyło kilka par. Na stolikach ustawione były talerze z przekąskami, a obok nich stały dwa duże barki z butelkami ognistej.
Dla bezpieczeństwa zablokowali drzwi i wyciszyli ściany.
- Słuchaj, miałeś świetny pomysł z tą imprezką. Tyle laseczek chętnych do zabawy - powiedział Blaise dolewając sobie trunku.
- Ja zawsze mam najlepsze, a już szczególnie dla swoich - odpowiedział Draco. Siedzieli razem w jednym kącie i obserwowali całe towarzystwo.
- Słuchaj, dochodzi dwudziesta druga. Czy Ty nie powinieneś się powoli zbierać na dyżur ? - spytał Zabini spoglądając na zegar w rogu.
- Zostawiłem Granger wiadomość, że dzisiaj idzie sama, ponieważ ja uratowałem jej życie i ma okazję się odwdzięczyć - zaśmiał się biorąc kolejny łyk ulubionego alkoholu.
- Z tego co wiem, to Ty ją tylko zaniosłeś do skrzydła, a uratował ją Dumbledore - poprawił przyjaciela
- Niby tak, ale to ja ją znalazłem i zaniosłem. Podobno w ostatniej chwili podał jej eliksiry. A poza tym, wiesz ile ona waży...- machnął ręka.
- Nie miałem okazji się przekonać - szczerze odpowiedział przyjacielowi.
- To się ciesz, nic nie straciłeś. A co z tą Twoją Weasley ? - Draco zmienił temat, bo nie chciał całego wieczoru marnować na rozmowy o swojej współlokatorce.
- Wprowadziłem w życie trochę inny plan. Postanowiłem ją unikać. Wiesz...idę obok niej korytarzem i udaję, że jej nie widzę - tłumaczył Blaise.
- A co ona na to ? - zaciekawił się planem przyjaciela.
- Robi zdenerwowaną minę i idzie dalej udając obrażoną - dodał, biorąc ciastko ze stolika.
- I Ty myślisz, że dzięki temu będzie zwracać na Ciebie uwagę ? - zdziwił się Draco.
- No oczywiście. Kwestia czasu, a pierwsza się do mnie odezwie lub zaproponuje spotkanie - zapewniał Zabini.
- Jasne...ale Ty jesteś naiwny. Oczywiście, że Ty pierwszy do niej zagadasz, bo nie wytrzymasz - zaśmiał się Draco opróżniając szklankę do końca.
- A chcesz się założyć ?
- Zakład? Czemu nie. Jeśli ja wygram, to będziesz mi usługiwał przez jeden dzień,a Ty czego chcesz, jeśli zdarzy się cud i wygrasz? - zapytał, bo wizja wygranej mu się bardzo podobała.
- Nad tym muszę się poważnie zastanowić... Zrobiło się tu jakoś duszno. Może pójdziemy się gdzieś przejść ? - zaproponował Zabini powoli się podnosząc.
- Mi też się trochę zaczęło kręcić w głowie. Mała runda korytarzem i wracamy - odpowiedział Draco, a w tym momencie podeszły do nich dwie ładne blondynki szeroko się do nich uśmiechając.
- Chłopaki, możemy się do Was dołączyć ? - zapytała niepewnie jedna z nich.
- Kochanie, obiecuję Ci, że jak wrócimy, to chętnie się Tobą zajmę - odpowiedział Draco, głaszcząc jej zaczerwieniony policzek. Dziewczyny cicho się zaśmiały i odeszły. Chłopaki przez chwilę postali, aby popatrzeć na zgrabne nogi, po czym wyszli z salonu i znaleźli się na ciemnym korytarzu.
- Stary, co Ty wyprawiasz ? - zaciekawił się Blaise.
- Jak to co ? Mam zamiar się dobrze zabawić - odpowiedział z uśmiechem.
- A kiedy się w końcu zdecydujesz na tą jedyną ? - zapytał idąc powolnym krokiem.
- Jak znajdę tą jedyną. Musi być mądra, ładna, inteligentna, opiekuńcza...-wyliczał Draco.
- Hermiona ?
- Czy Ciebie już do reszty poje...- ale na szczęście nie dokończył, bo Blaise mu przerwał.
- Tam - wskazał palcem - patroluje, ale nie jest sama - zaciekawił się.
- Co Ty gadasz? Ognista już Ci nawet na oczy szkodzi? - zakpił Draco.
- Tak ? To sam popatrz - wypchnął mu głowę za róg ściany. Rzeczywiście. Gryfonka chodziła z jakimś chłopakiem wzrostem podobnym do nich.
- Dobra, wracamy na imprezę, bo Granger nas zobaczy i odejmie nam punkty,a jeszcze jak wyczuje alkohol, to pójdzie do dyrektorki i wszystko się wyda - powiedział Malfoy i pociągnął za sobą przyjaciela.
- Skoro tak sądzisz - odpowiedział i skierowali się z powrotem w stronę lochów.

W tym samym czasie trwało patrolowanie korytarzy. Hermiona opowiedziała mu wszystko, co ostatnio wydarzyło się w jej życiu. O Ronie, o truciźnie, o kłótniach z Malfoy'em. Szli wolnym tempem, aby przybyły gość mógł dokładnie obejrzeć zamek po odbudowie.
- Jak dobrze tu wrócić, chociaż na miesiąc - powiedział Oliver oglądając dostawione obrazy na ścianach. Niektóre zostały odnowione, a innych przybyło.
- Też się cieszę, że zostajesz na trochę. Byłeś już u chłopaków? - spytała.
- Jeszcze nie. Zeszło mi trochę u dyrektorki z wypełnianiem papierów. Potem obowiązkowo musiałem jej opowiedzieć co się u mnie działo, a następnie to ona mi trochę opowiadała. W trakcie dowiedziałem się, że zostałaś prefektem, więc postanowiłem najpierw zobaczyć się z Tobą  - odpowiedział, a Hermiona się zarumieniła.
- Bardzo mi miło, ale to nie usprawiedliwia Cię, dlaczego nie odpisywałeś na moje listy - oburzyła się, choć tak na prawdę tylko żartowała.
- Prawdziwy powód to nauka. Serio. Siedziałem i się uczyłem. Dałem mojej sowie urlop, żeby mnie nie kusiło pisanie do znajomych i marnowanie czasu - odpowiedział jej szczerze. Zawsze był ambitny i jeśli miał jakiś cel, to do niego dążył.
- Jeśli nauka, to jestem w stanie Ci wybaczyć - zaśmiała się, ale po chwili coś usłyszeli.
- Cii, słyszałaś? Tam za rogiem. Chyba ktoś tam chodzi - powiedział zciszonym głosem.
- Idziemy - dodała, ale kiedy dotarli na miejsce, nikogo już nie było.
- Wiesz co, wpadłem na pewien pomysł. Może zrobimy jakiś kawał chłopakom ? - zaproponował z nadzieją, że uda mu się ją namówić.
- Czemu nie. Jestem ciekawa ich reakcji. Tylko co z patrolem ? - zapytała, bo z jednej strony chciała zrobić żart przyjaciołom, a z drugiej obawiała się konsekwencji z braku jej obecności na patrolu, gdyby coś się stało.
- A powiedz mi, czy od początku roku wydarzyło się coś złego w trakcie ciszy nocnej ?
- W sumie nie. Dobra, idziemy. Masz już pomysł ?
- Oczywiście, więc zrobimy tak...

U ślizgonów impreza trwała na dobre. Nikomu nie chciało się spać. Alkohol dodawał im sił i chęci do zabawy. Chłopaki zaraz po powrocie do lochów udali się na chwilę do sypialni, aby jeszcze przez moment porozmawiać w spokoju.
- Draco, ale dlaczego ona by Tobie odjęła punkty, co ? Przecież jesteś prefektem. Najwyżej mi by się oberwało i tyle - posumował sytuację sprzed kilku minut.
- To jest Granger. Pewnie była wkurzona, że musi sama iść na dyżur, więc chęć zemsty na mojej osobie poprawiłaby jej humor - wytłumaczył.
- Jednak sama nie była...Ciekawe z kim szła ? - zastanawiał się Blaise.
- Nie wiem. Próbuję sobie przypomnieć wszystkich ze szkoły, ale jakoś nie wydaję mi się, że widuję go na korytarzu. Trochę z postury podobny do nas...- mówił Draco nalewając sobie ponownie ognistej do szklanki.
- Problem w tym, że my jesteśmy jedyni w swoim rodzaju i nie ma nikogo podobnego - odpowiedział Blaise.
- W sumie widzieliśmy z daleka, trochę jesteśmy wypici, więc może z Bott'em chodziła...
- Może masz rację. Dobra, wracamy na dół ? - zaproponował Zabini podnosząc się z podłogi.
- No jasne, w końcu obiecałem pewnej pannie, że się nią dziś zaopiekuję - dodał Draco odkładając pustą szklankę na stolik i kierując się do wyjścia. Kiedy ponownie znaleźli się w salonie, dwie blondynki czekały już na nich z uśmiechem na ustach.

Weszli po cichu do salonu wspólnego Gryffindoru. Z racji późnej godziny nikogo już w nim nie było. W kominku dogasał ognień. Skierowali się prosto do sypialni chłopaków. Otworzyli cichutko drzwi i weszli. Wypatrzyli, na którym łóżku leży Harry. Odsłonili kotarę i :
- Harry ! Wstawaj ! Jutro mecz ze ślizgonami , ja jako Twój kapitan mam prawo budzić Cię o każdej porze. No już , słyszysz ? - krzyczał Oliver, Seamus z Nevill'em natychiast się obudzili, a Hermiona położyła swój palec na ustach, żeby jeszcze przez chwilę byli cicho, oni pokiwali twierdzącą głowami. Harry nie otworzył oczu, tylko zaczął mówić przez sen.
- Oliver ? Wiesz która jest godzina ? Mecz dopiero jutro. Zlituj się - prosił zaspanym głosem.
- Żadne zlituj. Musimy przećwiczyć Twoją taktykę. Halo ! Tu Twój kapitan ! Oliver Wood ! - nadal stał nad jego łóżkiem i próbował utrzymywać powagę.
- Oliver, moment - sięgnął ręką po okulary, założył je i wtedy do niego dotarło, że przecież to on jest kapitanem, a Wood ukończył szkołę kilka lat temu. Klepnął ręką w czoło - no tak, wrobiliście mnie - w tym momencie wszyscy zaczęli się śmiać. Chłopaki przywitali się z nim, on wyjaśnił im powód swojego pobytu w zamku i wtedy dostrzegli, że Ron nadal śpi i nic nie słyszał, co tu się działo.
- No tak, tego to zawsze trudno obudzić - zaśmiał się Seamus.
- Mam pomysł - Harry podszedł do łóżka przyjaciela, przyłożył sobie różdżkę do gardła i po chwili zaczął przemawiać głosem jego matki, Molly. Zaklęcia zmieniania głosu nauczyła go Hermiona. Trzeba było trochę nad nim popracować, by wykształcić dokładnie taki głos, jaki się w danej chwili chce. Postanowił, że będzie je ćwiczył, bo kiedyś może mu się przydać. I właśnie teraz nadszedł taki moment.
- Ronaldzie Weasly ! Co Ty sobie wyobrażasz ? Żeby spać do tej godziny ? Przynosisz wstyd naszej rodzinie - Ron natychmiast się obudził i podniósł do pozycji siedzącej.
- Mama, a co Ty tu rob...a, rozumiem, bardzo śmieszne - odpowiedział i przetarł zaspane oczy. Wtedy dostrzegł całe towarzystwo w pokoju. Okazało się, że Oliver na czas swojego pobytu będzie spał u nich w sypialni. Przy jednym z wolnych łóżek stała jego walizka. Postanowili, że tej nocy już nie będą spali. Rozmawiali i wspominali bardzo długo. W między czasie Harry z Hermioną poszli na siódme piętro, aby zabrać potrzebne książki i ubrania na dzień jutrzejszy. Stwierdziła, że jeden raz może złamać regulamin i spędzić noc z chłopakami.

Następnego dnia o godzinie siódmej zadzwonił budzik. Z trudem podniósł się z łóżka, aby go wyłączyć. Stwierdził, że impreza w środku tygodnia to stanowczo zły pomysł. Na szczęście w szafce uchowała się jeszcze jedna mała buteleczka eliksiru na kaca. Natychmiast go wypił. Po kilku sekundach czuł się o wiele lepiej. Zabrał ubrania i wyszedł z sypialni. Spodziewał się konfrontacji albo małej kłótni ze współlokatorką, ale w salonie panowała idealna cisza. Drzwi do jej pokoju były uchylone, więc z ciekawości tam zajrzał. Nie było jej, a łóżko stało nienaruszone od wczoraj. Stwierdził, że nic go to nie obchodzi i poszedł się wykąpać. Następnie naszykował torbę z książkami i wyszedł z dormitorium, aby udać się na śniadanie.
Uczniowie powoli zaczęli się schodzić do Wielkiej Sali. Przy wejściu spotkał swojego przyjaciela, który był w kiepskim stanie.
- Stary, łep mi pęka. Czy oni wszyscy muszą tak głośno rozmawiać ? - zaczął czarnoskóry ślizgon.
- A nie masz już eliksiru na kaca? - zapytał Draco nakładając sobie tosty na talerz.
- No właśnie nie. Skończyły mi się składniki i nie mogłem sobie zrobić - odpowiedział nalewając sobie soku z dyni.
- Ja ostatnią fiolkę wykorzystałem rano. Nie mogę Ci pomóc. Powinieneś coś porządnego zjeść - doradził mu pokazując na pieczone kiełbaski.
- A i tak się będę męczył przez kilka godzin zanim mi przejdzie. Muszę coś wymyślić przed lekcjami - odpowiedział przegryzając tosta.
- Tylko nie zrób nic głupiego - zaśmiał się Draco.
- Czy to nie z nim Hermiona wczoraj patrolowała ? - zmienił temat, kiedy zobaczył ją wchodzącą na śniadanie.
- Chyba tak. Ty, przecież to jest Oliver Wood. Co on tu robi ? - zdziwił się Malfoy, przyglądając się całej grupce, w której przyszli.
- Nie mam pojęcia. Może przyjechał w odwiedziny...Hermiona nic rano nie mówiła ? - zapytał Blaise dolewając sobie soku.
- Nie było jej. Chyba nawet nie nocowała u siebie - skomentował Draco.
- No proszę, tego się po niej nie spodziewałem. Postaram się czegoś dowiedzieć, a teraz uciekam, bo idę do kibelka i załatwić sobie coś na ten ból. Spotkamy się na lekcji - po czym wstał i skierował się do wyjścia.

W tym samym czasie od stołu wstała również kasztanowłosa gryfonka. Nie była głodna, pojawiła się w Wielkiej Sali tylko po to, aby odprowadzić chłopaków i podać Ginny sprawdzone wypracowanie. Przed zajęciami chciała jeszcze wpaść na siódme piętro, bo zapomniała zabrać notatek, o które prosił ją Seamus. Zaraz przy schodach prowadzących na górę usłyszała, że ktoś ją woła.
- Hermiona, poczekaj chwilkę - to był Zabini. Odwróciła się i uśmiechnęła do niego.
- Co tam ? - odpowiedziała z ciekawością.
- Posłuchaj, czy nie masz może w zapasie małej buteleczki eliksiru na kaca ? Ja ostatnio wykorzystałem swój zapas, a jeśli zaraz czegoś nie wymyślę, nie wytrzymam minuty na zajęciach - powiedział, trzymając się za głowę.
- Ahh, faceci...powinnam mieć jeszcze jakiś u siebie w pokoju. Pójdziesz ze mną czy mam Ci na zajęcia przynieść ? - zapytała, bo lubiła pomagać innym w potrzebie.
- Wolę to załatwić od razu, bo chyba idziesz teraz na górę, tak?  - spytał z nadzieją, że za chwilę będzie się czuł jak nowo narodzony.
- Jasne, chodź - machnęła ręką i ruszyli w stronę dormitorium.
- Powiedz mi, czy dobrze widziałem, że na śniadaniu był Wood ? - chciał ją wypytać o więcej szczegółów z nim związanych.
- Tak, wczoraj przyjechał i zostaje na miesiąc - odpowiedziała idąc pierwsza.
- Odwiedziny czy dyrektorka go wezwała ?
- Wiesz co, ani jedno ani drugie. Będzie odbywał przez miesiąc praktyki w skrzydle szpitalnym, a potem zaczyna prace w św. Mungu, a czemu pytasz ? - spytała otwierając drzwi i wchodząc do salonu.
- Z czystej ciekawości - odpowiedział i wszedł za nią.
- Zaraz Ci przyniosę - powiedziała i zniknęła w swojej sypialni. Blaise usiadł na kanapie i patrzył w zagaszony kominek. Po niecałej minucie wróciła z powrotem podając mu kilka buteleczek niebieskiego płynu.
- Aż cztery ? Jejku, ratujesz mi życie, będę miał na zapas. A Ty nie chcesz sobie jednego zostawić ? Wiesz, nawet nie wiesz, kiedy może się przydać - zaśmiał się odbierając od niej eliksiry na kaca.
- Spokojnie, mam składniki, w wolnej chwili sobie zrobię, a poza tym w najbliższym czasie nie szykuje mi się żadna impreza - odpowiedziała zerkając na zegarek.
- Dobra, idziemy na zajęcia ? - spytał podnosząc się do wyjścia.
- Wiesz co, ja dojdę za chwilę, bo muszę jeszcze coś znaleźć - odpowiedziała szukając  przy biblioteczce.
- W takim razie ja idę i jeszcze raz dziękuję - podszedł, dał jej buziaka w policzek i zniknął.
Hermiona po chwili odnalazła zapisany pergamin i udała się na pierwsze tego dnia zajęcia.

Wszyscy uczniowie czekali już pod salą na zajęcia. Obrona przed czarną magią była jednym z lubianych przedmiotów w tym roku. Cenili sobie nauczyciela za poczucie humoru i treści jakie im przekazywał. Drzwi się otworzyły i zaprosił ich do środka. Kiedy oni się rozpakowywali, postanowił ich powitać i przedstawić temat dzisiejszej lekcji.
- Witam wszystkich serdecznie. Dzisiaj postanowiłem pokazać Wam tajniki magicznej hipnozy. Czy ktoś może wie czym ona jest ?  - w sali powstały szepty i miny zdziwienia. Hermiona podniosła rękę do góry, a profesor udzielił jej głosu.
- To Magia Umysłu, która daje szerokie pole do popisu. To zdolność tylko dla wybranych, jednakże podstaw może nauczyć się każdy. Wielu czarodziei studiuje to latami. Chodzi o przejęcie umysłu drugiego człowieka. Voldemort również się nią interesował. Dzięki niej zdobywał władzę nad innymi.
- Świetnie panno Granger, pięć punktów dla Gryffindoru. Dodam tylko, że człowiek, który ulegnie wpływom hipnozy, nie wiem co się w danej chwili z nim dzieje, a po całym zdarzeniu, czyli po wybudzeniu niczego nie pamięta - wyjaśniał.
- Jasne... przecież to nie możliwe, że niczego się nie pamięta. Nawet pod imperiusem ma się świadomość - skomentował Draco.
- Taki jest pan pewny? A chcę się pan przekonać, że nie ? - zaproponował Dumbledore.
- Co to oznacza ?
- Podejdzie pan do mojego biurka, a ja poddam umysł hipnozie. Po wszystkim opowie pan całej grupie co z tego pamięta, dobrze?
- Nie widzę w tym żadnego problemu. Jeśli opowiem, ze szczegółami, to zwolni mnie pan z zajęć do końca roku, może tak być ? - zapytał Draco zakładając sobie ręce na piersi.
- Niech będzie panie Malfoy,ale skoro pan oczekuję czegoś w zamian, to ja też mam takie prawo. Zastanowię się nad tym do następnego tygodnia,  tymczasem zapraszam do biurka - Draco wstał i podszedł do nauczyciela. Stanęli na przeciwko siebie. Wystarczyło kilka sekund, aby ślizgon stał nieruchomo i miał zamyślony wzrok.
- W jego umyśle teraz nie ma nic, żadnej myśli, pustka - mówił profesor.
- Czyli jak na co dzień, normalnie - przerwała mu Hermiona, a kilka osób zaczęło się śmiać.
- Cenna uwaga panno Granger. Teraz musimy wymyślić jakąś prostą czynność, aby wykonał. Będziecie tego świadkami, aby mu później udowodnić mu, że to zrobił. To, że niczego nie będzie pamiętał, jestem pewny. No dobrze, jakieś pomysły? - zachęcał uczniów.
- Może niech wyskoczy przez okno ? - ponownie odezwała się Hermiona.
- Panno Granger...to przecież siódme piętro. Mam nadzieję, że to był tylko żart - ostrzegł ją, ale można było dostrzec na jego twarzy delikatny uśmiech.
- To może niech zatańczy ? - zaproponował Seamus.
- Mam trochę inny pomysł - odpowiedział profesor i podszedł do niego i szepnął mu kilka słów na ucho. Wszyscy czekali zniecierpliwieni. Draco podszedł do najbliższej szafy z głębokimi szufladami. Zaczął się po niej wspinać, a następnie usiadł na samej jej górze. Wtedy profesor popatrzył na niego i cicho wypowiedział zaklęcie wybudzenia.
Ten natychmiast się ocknął i o mało nie spadł. Po chwili przypomniał sobie początek lekcji i cały eksperyment. Zaczął powoli schodzić i zajął miejsce obok swojego przyjaciela.
- Dobrze, teraz posłuchamy co pan Malfoy zapamiętał z hipnozy - powiedział Dumbledore, kiedy ten już siedział na krześle.
- Niestety nic nie pamiętam. Tylko jak to możliwe skoro, ja pod zaklęciem impe...- ale nie dokończył, bo profesor mu przerwał.
- Imperiusa wszystko pamiętałem, tylko nie mogłem nic zrobić, tak ? - Draco pokiwał głową - ponieważ hipnoza jest silniejsza. Człowiek się w niej zatraca w całości. I własnie od następnej lekcji będę Was uczył jak się przed tym bronić.
- Oklumencję mamy już wyuczoną. Pomoże nam to w jakiś sposób ? - zaciekawił się Nevill.
- W pewnej części tak, bo jeśli umiemy się już bronić , aby nikt nam nie wtargnął do umysłu,  można powiedzieć, że w połowie mamy już to opanowane - odpowiedział podchodząc do tablicy i zapisując kilka zagadnięć dotyczących tematu hipnozy. Wszyscy uważnie notowali. Lekcja minęła szybciej niż się spodziewali, tak jak i reszta do południa. Głównym tematem rozmów gryfonów był występ Draco na lekcji. Naśmiewali się i pokazywali między sobą jak wtedy wyglądał.

Nastała pora obiadowa. W Wielkiej Sali na stołach pojawiło się kilkanaście różnych potraw. Hermiona właśnie kończyła opowiadać Oliver'owi o lekcji OPCM.
- I wtedy ocknął się na tej szafie. Żebyś widział jego minę... - zaczęła się śmiać i nałożyła sobie pieczeń z indyka.
- No nieźle, szkoda, że tego nie widziałem - odpowiedział i podał jej ziemniaki.
- A jak tam pierwszy dzień u pani Pomfrey ? - zapytała nalewając sobie soku.
- Ogólnie to dobrze. Wprowadza mnie, gdzie co się znajduję i od czasu do czasu przepytuje z różnych dziwnych przypadków. Tyle lat uczyłem się w tej szkole i nie wiedziałem, że pod jej pokojem jest tajne przejście do innego pokoju, który trzymany  jest dla jakiś ważnych osobistości. Mówię Ci, jest super urządzony - opowiadał, a tym momencie wleciało kilka sów z pocztą i różnymi paczkami. Jedna była Hermiony. Odwiązała mały rulonik i rozwinęła.
"Panno Granger, przypominam, że za dziesięć dni odbywa się Noc Duchów. Razem z panem Malfoy'em jesteście zobowiązani, aby przygotować atrakcje na ten wieczór. Liczę, że niedługo otrzymam na swoje biurko cały plan sporządzony w punktach. Z poważaniem. Minevra McGonagall. Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie."
- O matko ! Zupełnie o tym zapomniałam ! - krzyknęła, a kilka osób się na nią spojrzało.
- Co się stało ? - spytał Harry, kiedy zobaczył jej reakcję, po przeczytaniu wiadomości.
- Noc Duchów się zbliża, a my jeszcze nic nie mamy. Żadnego planu, pomysłu, zupełnie nic..., a jak pomyślę, że muszę współpracować z Malfoy'em, to chyba wolę pomagać Filtch'owi w sprzątaniu zamku - dodała załamanym głosem.
- Spokojnie, przecież mówiłaś, że na początku roku dostałaś listę praw i obowiązków prefektów, a tam było napisane, abyś wybrała sobie pomocników do szykowania imprez, więc możesz na mnie liczyć - uspokajał ją Harry.
- Na mnie również - dodała Ginny klepiąc ją delikatnie po ramieniu.
- I na nas ! - krzyknęli razem Seamus i Nevill. Hermionie momentalnie poprawił się humor. Spojrzała na Rona, który jak zwykle miał pełne usta jedzenia, a ten tylko pokiwał głową, co oznaczało, że również przyłączy się do pomocy.
- Posłuchaj, jak coś, ja też będę do Twojej dyspozycji. Przecież wiesz, gdzie mnie szukać - dodał Wood, a Hermiona się do niego uśmiechnęła.

Draco dostał taką samą wiadomość od dyrektorki, jak jego współlokatorka. Brał właśnie kolejny kawałek mięsa, kiedy sowa upuściła mu wiadomość prosto w talerz.
- Opruję kiedyś tego puchacza ze wszystkich piór - skomentował i wyjął zwinięty rulonik z sosu, a następnie wytarł chusteczką i przeczytał.
- Od kogo to ? - zaciekawił się Blaise biorąc sobie dokładkę ziemniaków.
- Od dyrektorki. Przypomina, że powinienem zabrać się za przygotowanie Nocy Duchów - odpowiedział i odłożył ją na bok.
- Wiesz, na mnie zawsze możesz liczyć - poklepał go po ramieniu - sądząc po minie Hermiony, chyba dostała taką samą wiadomość i też nie jest z tego zadowolona - skomentował, kiedy popatrzył przez chwilę na stół gryfonów. Od dłuższego czasu tam spoglądał, z powodu pewnej rudowłosej dziewczyny.
- Ona nigdy nie jest zadowolona. Ciągle tylko marudzi, krzyczy i wszędzie wciska ten swój ciekawy nos - oburzył się Draco.
- Oh, daj spokój. W końcu jesteście zmuszeni ze sobą współpracować i jakoś musisz to wytrzymać - próbował go pocieszać.
- Granger i współpraca ? To nie jest dobre połączenie. Mieszkam z nią niecałe dwa miesiące i sam się sobie dziwię, że jeszcze jej nie zabiłem - odpowiedział biorąc łyk soku.
- Z tego co wiem, to na urodziny podarowałeś jej łańcuszek, który nadal nosi. Z jej powodu dałeś w ryj Weasley'owi, próbowałeś ją chronić, jak siedziała załamana...Stary, takich rzeczy nie robi się osobie, której się nienawidzi, co nie ? - wymieniał Blaise. Był ciekawy reakcji swojego przyjaciela. Ten chwilę pomyślał i odpowiedział.
- Posłuchaj. Potter kilka razy uratował mi tyłek. To była spłata długu wdzięczności względem niego. Teraz nie jestem mu już nic winien, więc pora wracać do starych układów. Idziemy - spytał, bo widział, że Blaise już nie je.
- Tak, do mnie ? - zaproponował.
- Niech będzie - kiedy wyszli z Wielkiej Sali, usłyszeli damski głos.
- Malfoy ! Czekaj ! - to była Hermiona. Wybiegła za nimi - widziałam, że dostałeś wiadomość, co...- chciała mówić dalej, ale Draco jej przerwał.
- Tak Granger. Dzisiaj o dwudziestej w salonie ustalamy cały przebieg imprezy. Masz ze mną współpracować, bo nie będę go z Tobą omawiać drugi raz. Nikogo nie przyprowadzaj, jak będzie wszystko gotowe, weźmiemy ich do dekoracji. Jeśli to wszystko, to ja spadam. I tak Cię muszę codziennie po przebudzeniu i jak idę spać oglądać, to chyba mogę w ciągu dnia mieć od Ciebie spokój - powiedział jednym tchem i odwrócił się, aby odejść. Gryfonka założyła ręce na piersi.
- Du...- tym razem też nie dał jej dokończyć.
- Tak, to też wiem. Jestem dupkiem. Miałaś wymyślić coś ambitniejszego, ale widocznie jesteś na to za słaba - tym razem nie czekał już za żadną jej reakcję. Pociągnął Blaise'a za rękę i skierowali się w stronę lochów.
- Nie za ostro ? Co ona Ci zrobiła ? - spytał zdziwiony Zabini.
- Żyje - odpowiedział krótko, ale dalej już nie ciągnęli tego tematu, tylko zajęli się ognistą.

Hermiona postała jeszcze chwilę na korytarzu, a następnie wróciła do swoich przyjaciół. Opowiedziała im o sytuacji, która miała przed chwilą miejsce. Z jej dobrego humoru nie zostało dosłownie nic.
- Co za dupek ! Czy ja zrobiłam mu coś złego, żeby mnie tak traktował ? Oczywiście, że nie - denerwowała się gryfonka.
- Ależ skąd. Gdyby mnie ktoś zamknął na godzinę w łazience, albo podstawił skrzynie do pokoju z dementorem to bym tą osobę bardzo lubił - zaśmiał się Harry, kończąc posiłek.
- Dobrze wiesz, że sam sobie na to zasłużył. Ja pierwsza z nim wojny nie zaczynałam - oburzyła się na niego.
- Przecież żartuję. Soczku się napij - podał jej swoją szklankę i złośliwie się uśmiechnął.
- A tak poza tym to chodzi taki zdenerwowany od kilku dni - wtrąciła się Ginny.
- To prawda. Przedwczoraj widziałem, jak krzyczy na jakiegoś pierwszaka o to, że się na niego spojrzał, kiedy przechodził. Głupi jakiś czy co ? - dodał Nevill.
- Dobra, powiem Wam, ale nie rozpowiadajcie tego dalej - powiedział Harry już poważnym i zciszonym głosem - po pierwsze jego ojciec niedawno składał dodatkowe zeznania i zwymyślał kłamstwa na jego temat, po drugie Lucjusz prawdopodobnie rzucił na swoją żonę jakąś klątwę, przez którą ona teraz umiera, a Malfoy miał do niej jechać, to się okazało, że wyjechała na jakieś leczenie i nie będzie miał z nią w ogóle kontaktu - wszyscy siedzieli przez moment w zupełnej ciszy. Zastanawiali się nad tym, co powiedział.
- Rozumiem Harry, ale to go nie usprawiedliwia to takiego zachowania - powiedziała już spokojniej Hermiona.
- Wiecie co, ja spróbuję się czegoś dowiedzieć na temat jego matki. Wyślę kilka sów do różnych szpitali, może udzielą mi jakiś informacji - odezwał się Oliver.
- Dobry pomysł. Dzięki - dodał Harry. Kiedy każdy najadł się do syta wyszli z Wielkiej Sali. Do zajęć popołudniowych została jeszcze godzina.
- Może odwiedzimy Hagrida? - zaproponowała Hermiona.
- Ja nie mogę, pani Pomfrey kazała mi zaraz po obiedzie wracać. Może innym razem - powiedział Wood i po chwili zniknął na korytarzu prowadzącym do skrzydła szpitalnego.
- Ja też bym chętnie z Wami poszła, ale ten wolny czas chciałabym poświęcić na dopracowanie referatu, który mam przedstawiać z Juliet, a od niego wiele zależy - Ginny zwróciła się do swojego chłopaka, ucałowała w policzek i pomknęła do biblioteki.
- Na mnie chyba też nie macie co liczyć, idę do pani Sprout omówić kilka kwestii. Umówiłem się z nią już wcześniej i teraz głupio mi odmówić - powiedział Nevill.
- Ja też się umówiłem, ale nie z żadnym profesorem - dodał Seamus, a oni spojrzeli się na niego, licząc,że może powiem im coś więcej o tajemniczej osobie - nic Wam nie powiem, bo zapeszę i nie wyjdzie. Widzimy się na zajęciach.
- To zostaliśmy w trójkę - skomentowała Hermiona.
- Jak za starych, dobrych czasów. Idziemy - dodał Harry i udali się na błonia do chatki gajowego, ich dobrego przyjaciela. Kiedy zapukali, nie uzyskali od razu odpowiedzi. Tylko Kieł zaczął głośno szczekać. Postanowili obejść dookoła, by sprawdzić, czy czasami nie zajmuje się teraz swoim małym ogródkiem. Nie pomylili się.
- Witaj Hagrid - pierwsza odezwała się Hermiona.
- O jak miło Was widzieć. Już myślałem, że się na mnie pogniewaliście - odpowiedział ucieszony, kiedy ich zobaczył.
- Mamy teraz godzinę wolną, więc postanowiliśmy Cię odwiedzić. Co robisz? - spytał Harry, kiedy zobaczył czym zajmuje się jego przyjaciel.
- Aaa o to pytasz. Muszę zabezpieczyć te drzewka i krzaki przed mrozem. Dlatego owijam je starymi szmatami - odpowiedział otrzepując piach z rąk.
- Może możemy Ci pomóc ? - zapytał Ron przyglądając się uważnie gałązkom, z których już zleciało większość liści.
- Oh no coś Ty ! Nie pozwolę, żebyście się brudzili. Zapraszam do środka - zdjął ogromne rękawice, rzucił na ziemi i otworzył im drzwi do chatki. Rozsiedli się w jednym dużym fotelu.
Hagrid wstawił wodę na herbatę i wyjął filiżanki.
- Czy Ty, aby czasem nie wymieniłeś sobie całej zastawy ? - zaciekawiła się Hermiona, kiedy spostrzegła przed sobą o wiele ładniejszy spodek.
- Nie miałem Wam okazji o tym opowiedzieć. Zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego przyszła do mnie profesor McGonagall. Powiedziała, że wie o tym, iż czasami uczniowie do mnie przychodzą w odwiedziny, więc powymieniała mi kilka rzeczy, abym się jakoś prezentował.
Co tydzień podsyła mi skrzata z różnymi ciastami. Stwierdziła, że tym co zawsze częstowałem można było się otruć. Nie miałem nic do gadania - opowiadał i obok nich położył tacę z czekoladowym ciastem posypanym orzechami.
- Wygląda smakowicie - odparł Ron i wziął sobie kawałek. Harry zrobił to samo.
- Dobrze słyszałem, że Oliver Wood jest w Hogwarcie ? - spytał Hagrid nalewając wrzątku do filiżanek.
- Tak, to prawda. Stara się o miejsce w św. Mungu, więc musi odbyć miesięczne praktyki w Skrzydle Szpitalnym - odpowiedziała Hermiona i podeszła do niego, aby pomóc mu przynieść herbatę na stół.
- Ah, przekaż mu, żeby wpadł do mnie w wolnej chwili. A jak tam przygotowania do Nocy Duchów ? - zapytał, siadając obok Kła.
- Nic mi nie mów. Zupełnie o tym zapomniałam. Dzisiaj wieczorem mam ustalać cały plan z Malfoy'em. Straszne, prawda ? Rano przed śniadanie spotkałam jeszcze Terry'ego i Hanne, oni przecież też są prefektami i zgodzili się przyjść po kolacji - powiedziała i wzięła łyk gorącego napoju.
- To jest Was już czworo, dacie sobie radę, spokojnie. Jakbyś czegoś potrzebowała, to zawsze możesz do mnie przyjść, a ja postaram się pomóc - pocieszał ją i podsunął jej talerz.
- Dziękuję, ale ja nie mogę jeść orzechów. Trudno by mi się po tym oddychało - odmówiła grzecznie.
- Ah, chyba kiedyś już o tym wspominałaś. Wybacz, ale mam już swój wiek i coraz częściej zapominam, o niektórych rzeczach - uśmiechnął się i podał chłopakom, którzy nie odmówili i zjedli mu prawie wszystko, mimo tego, że nie dawno był obiad.
Posiedzieli jeszcze u niego, a następnie wybrali się na popołudniowe lekcje, które minęły im bardzo szybko.

Nastała pora kolacji. Po szkole rozniosła się wieść, że przybył sam Minister Magii Kingsley Shacklebolt  w celu sprawdzenia, czy wszystko dzieje się tak, jak należy. Uczniowie, którzy wchodzili do Wielkiej Sali, zobaczyli go siedzącego przy stole profesorów obok dyrektorki i uśmiechającego się do wszystkich.
- Proszę o chwilę ciszy - McGonagall wstała - jak już pewnie zdążyliście zauważyć, odwiedził nas Minister Magii - wskazała na niego ręką, a on się delikatnie ukłonił.
- Witajcie - powiedział krótko i ponownie zasiadł za stołem.
- Mam dla Was kilka wiadomości i chcę je ogłosić zanim zaczniecie jeść. Po pierwsze okazało się, że ze szkołą jest wszystko dobrze i nie ma żadnych nieprawidłowości. Po drugie Ministerstwo postanowiło wprowadzić pewną zmianę. Dotyczy ona prefektów. Dwóch z nich jutro z samego rana wyjedzie do innego kraju i zostanie już tam do ukończenia nauki.
Okazało się, że brakuje tam odpowiednich osób, które mogłyby zapanować nad innymi. Sprawa jest bardzo pilna. Wspólnie z profesorami zdecydowaliśmy, że będzie to Terry Boot i Hanna Abboot - w sali wszyscy zaczęli szeptać - doszliśmy również do wniosku, że dwóch prefektów naczelnych wystarczy i nie będziemy ponownie wybierać nikogo z Ravenclaw i Hufflepuff. Proszę, aby po kolacji do mojego gabinetu zgłosili się Terry i Hanna. Tam wszystkiego się dowiecie.  A tymczasem...smacznego - dodała i również zasiadła z powrotem do stołu.
- Świetnie ! Jak oni mogli pomyśleć, że ja z Malfoy'em damy sobie radę tylko we dwójkę ?! Przecież prędzej my się pozabijamy - denerwowała się Hermiona.
- Do tej pory jakoś oboje żyjecie, a przypominam Ci,że razem mieszkacie - skomentował Ron.
- Chodzi mi o to, że na naszej głowie zostaje organizowanie wszystkich imprez i dochodzą nam jeszcze cztery dodatkowe korytarze do patrolowania - dodała.
- Chyba nie wolałabyś wyjechać z nim do obcego kraju, do ludzi , których nie znasz, prawda ? A tu przynajmniej masz nas i zawsze możesz na nas liczyć - pocieszał ją Harry.
- Może macie rację...a tak się cieszyłam, że oni przyjdą wieczorem i nie będę musiała z Malfoy'em sama tego wszystkiego ustalać - odpowiedziała Hermiona i nalała sobie tylko soku z dyni. Jakoś straciła apetyt.
- Jakby się coś działo to wyślij mi sowę - dodał Harry.
- Tak zrobię. Szkoda tylko, że zamiast Terry'ego nie wysłali Malfoy'a. Cała szkoła by na tym skorzystała - zastanawiała się na głos.
- Ministerstwo by się na to nie zgodziło. I tak wrócił tu na pewnych warunkach - odpowiedział jej Harry biorąc do ust kolejny kęs kiełbasy.
- No tak, były śmierciożerca...- dodała i machnęła ręką.

Zegar właśnie wybił godzinę dwudziestą. Siedział przed kominkiem i popijał ulubioną ognistą. Po chwili ze swojej sypialni wyszła jego współlokatorka z plikiem pergaminu.
- Dobra Malfoy, wiadomo, że nasza sytuacja od dzisiaj jest kiepska, więc chociaż spróbujmy współpracować. Mam ze sobą kilka pomysłów i...- chciała zacząć wymieniać.
- Granger, stop ! Bo widzę, że się rozgadujesz, a nie mam zamiaru spędzić tu z Tobą całego wieczoru. Myślę, że najpierw trzeba ustalić kwestię dyżurów. Ja wezmę piętra od siódmego do piątego, a Ty od czwartego do pierwszego, stoi ? - spytał i dolał sobie alkoholu.
- Niech będzie. Dobra, ja proponuję urządzić jakieś konkurencje pomiędzy uczniami. Najlepiej po uczcie - powiedziała i zaczęła przeglądać swoje notatki.
- Granger, konkurencje? To dobre dla dzieci. Lepiej zróbmy porządną imprezę i każdy będzie zadowolony - odpowiedział wzruszając ramionami.
- Zawsze tak podchodzisz do swoich obowiązków ? Wszystko masz gdzieś ? - oburzyła się, rzucając pergaminem na stół.
- Tylko jak pracuje ze szlamami - zaśmiał się i upił kolejny łyk.
- Słucham ? Przychodzę do Ciebie nastawiona ze spokojem, a Ty chcesz mnie wyzywać i jest Ci wszystko jedno ?! - wstała i zaczęła wymachiwać rękoma.
- Granger, wyluzuj. Rozumiem, że nie wiesz co oznacza słowo impreza, bo życie z Weasley'em jest nudne i zero atrakcji...a nie, czekaj. Ostatnio zapewnił Ci sporo atrakcji, prawda? Z resztą nie wiem, co on w Tobie widział - ponownie się zaśmiał.
Hermiona popłynęła łza po policzku. W jednej chwili zdjęła łańcuszek, który od niego dostała i położyła obok niego.
- Nie będę nosić prezentu od osoby, która mnie nienawidzi i obraża. Nie wiem dlaczego mi go wtedy podarowałeś, ale wiedz, że z kulturą osobistą i wychowaniem nie masz nic wspólnego ! - powiedziała i wyszła z dormitorium. Draco rzucił szklanką w kominek, z którego buchnął duży płomień. Nie chciał doprowadzić jej do takiego stanu. Zebrał kartki ze stołu i zatrzasnął się w swojej sypialni....


*Dziękuję, że ze mną jesteś :) Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, będzie mi bardzo miło :)

12 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo fajny i podobał mi się :)
    Fajnie, że Wood wrócił, zawsze wydawał mi się pozytywną postacią ;)
    Hehe ta hipnoza to mistrzostwo :D Pewnie Draco się bardzo zdziwił ^^
    Jestem ciekawa jak Hermiona i Draco dogadają się w sprawie imprezy, bo jak na razie idzie im to kiepsko.
    życzę weny!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    i zapraszam na nowy rozdział
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za komentarz :) Oczywiście zaraz do Ciebie zajrzę :) Ja też mam taką nadzieję, że jakoś się dogadają :)

      Usuń
  2. Fajnie, że Olivier przyjechał :D Pomysł z obudzeniem Rona - genialny!
    Oczywiście jak to Draco, zepsuł całą relację z Hermioną, a było tak pięknie...
    Czekam na więcej ♡
    www.crazy-in-love-dramione.blogspot.com
    Pozdrawiam #Hedwiga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle dziękuję Ci za komentarz :) Jak każdy, jest dla mnie bardzo ważny i motywujący :)

      Usuń
  3. Bardzo dobrze piszesz. Kolejny rozdział przeczytałam w okamgnieniu, ale to dobrze, bo masz bardzo ładny styl pisania :)
    U mnie pojawiło się nowe opowiadanie, o powstaniu warszawskim, więc zapraszam.
    www.opowiesci-sovbedlly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za komentarz :) Cieszę się, że podoba Ci się mój styl :) Na pewno do Ciebie zajrzę :)

      Usuń
  4. Szczerze? Robisz postępy dziewczyno! Widać, że się szybko uczysz, co później można zobaczyć w Twoim tekstach! :')

    Pozdrawiam serdecznie, życzę weny i zapraszam do siebie. :v

    http://dramione-szalonaola.blogspot.com/2016/03/prolog.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za tą opinię :) Zdaję sobie sprawę, że początkowe rozdziały są słabe, ale staram się, aby kolejne były ciekawsze :)

      Usuń
  5. Meeh :c Teraz piąta, serio coś ze mną nie tak, nie lubię chorować ;-;
    Dobraa, szczerze? Nawet nie podejrzewałam, iż to Oliver przyjechał :P
    Draco i zaklęcie hipnozy? Boskie, szkoda, iż się nie spierdzielił z tej szafki...
    Szkoda, że jeszcze nie zrobiłaś sceny, jak Malfoy jest zazdrosny o Hermionę :3
    Pomysły na pobudkę? Zawsze spoko!
    Dobrze, że Hanna i Terry jadą tam i dają wolną ronsię naszym pozostałym prefektom!
    Dlaczego tleniony zawsze musi wszystko zepsuć? Przecież tak dobrze układało mu się z Mioną, a teraz ona płacze i jest na niego wkurzona...
    Dobra, dobra, już się nie rozpisuję, więc teraz pozostaje mi czekać na nexty, oraz życzyć więcej weny!
    Pozdrawiam
    ~Juna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci jak zwykle za komentarz :) Mam motywację do dalszej pracy :) Już niedługo Malfoy'owi zacznie przeszkadzać to, że jego współlokatorka ma adoratora :) Choć oczywiście się do tego nie przyzna :)

      Usuń
  6. Czemu ten rozdział nie ma TYTUŁU??? Wszystkie inne przejrzałam i miały tylko ten nie ma, może mu nadasz jakiś, był by chyba nie co ciekawszy :) Proszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dodany, choć miałam problem jaki byłby najlepszy :)

      Usuń