poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział 4


"Zmiany"

Pierwsza na siódmym piętrze zjawiła się Hermiona. Cieszyła się z tego, ponieważ wiedziała, że wybierze sobie najlepszą sypialnie. Obraz, który strzegł wejścia do pomieszczenia nie czekał na żadne hasło. Po prostu, gdy przed nim stanęła, uchylił się i mogła swobodnie przejść. Kiedy weszła dech zaparło jej w piersiach. Stała po środku salonu. Zaczęła obserwacje od lewej strony. Pierwsze co ujrzała to ogromny regał z książkami. Uśmiechnęła się na sam jej widok. Potem w lewym rogu stał ogromny zegar, przynajmniej tak jej się wydawało, tylko tyle, że nie miał wskazówek. Na jego górze przeczytała "Łączna liczba punktów - Slytherin", zaraz obok były pierwsze drzwi do sypialni. Podeszła bliżej , widniał na nich napis "Draco Malfoy". Czyli z  wyboru lepszej sypialni  nici. Następnie był kominek, już rozpalony. Przed nim stała kanapa , a po bokach dwa fotele. Prawa strona dormitorium była lustrzanym odbiciem lewej, z  małymi wyjątkami. Zamiast biblioteczki były drzwi do łazienki, w prawym rogu na "zegarze" był napis "Łączna liczba punktów-Gryffindor" , a na drzwiach do jej sypialni "Hermiona Granger". Weszła do niej. Nie różniła się zbytnio od tej, w której mieszkała do tej pory. Szafa, biurko i łózko. Zobaczyła na nim kartkę .
"Panienko Granger, oto lista obowiązków i praw każdego prefekta na pierwszy semestr. Proszę się z nią zapoznać i od jutra rzetelnie wypełniać:
1. Patrolowanie korytarzy od pierwszego do czwartego piętra ( druga para prefektów zajmie od piątego do siódmego ) w godzinach 22-24.
2. Wybranie samodzielnie trzech uczniów roku pierwszego i udzielanie im pomocy w każdą niedziele po kolacji we własnym pokoju.
3. Odejmowanie i dodawanie punktów uczniom z każdego domu.
4. Wzajemny szacunek i pomoc.
5. Zorganizowanie przy pomocy wybranych przez siebie pomocników Dnia Duchów oraz Balu świątecznego w Wielkiej Sali. Dekoracje również proszę w to wliczyć.
Myślę, że niczego nie pomyliłam. Jeśli coś sobie przypomnę, zaraz przyślę sowę.                                  Z poważaniem, Minevra McGonagall                                                                                                                         Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie"
-A kiedy czas naukę? - powiedziała do siebie. Domyśliła się , że Malfoy dostał taką samą wiadomość. Postanowiła, że ostatni wolny wieczór spędzi z przyjaciółmi, bo od jutra już ma dyżury. Zanim jednak wyszła , wyjęła czystą kartkę , napisała kilka zdań i zostawiła ją na stole czy kominku. Uczesała się i po chwili już siedziała w pokoju wspólnym Gryffindoru opowiadając wszystkim co ją czeka.
W tym samym czasie do dormitorium na siódmym piętrze wszedł Draco. Rozejrzał się i odrazu poszedł do swojej sypialni. Znalazł kartkę od dyrektorki na łóżku. Nie był zbyt zadowolony, ale przecież hasło roku " Nie przyjmuję sprzeciwów." Korzystał z okazji , że był sam , więc wziął książkę od eliksirów , poszedł do salonu , aby zacząć przygotowywać referat. Kiedy usiadł przez kominkiem ujrzał kartkę na stole :
"Malfoy,ustalmy kilka rzeczy. Od jutra wspólne patrole, więc proponuję, że Ty wezmiesz piętro pierwsze i drugie, a ja trzecie i czwarte. Po drugie żadnych panienek w tym pomieszczeniu. Po trzecie masz po sobie sprzątać. Po czwarte każdego ranka pierwsza zajmuję łazienkę. Z łaski swojej odpisz po drugiej stronie, że się zgadzasz. Granger"
Odpisał. A co miał zrobić? Jednak wpadł na pewien pomysł. Tylko sam tego nie dokona. Blaise. Wysłał mu sowę: "Blaise, zapraszam do siebie. Skombinuj mi barek z dużą i dobrą zawartością. Na trzeźwo nie wytrzymam nawet jednego dnia z tym Pudlem."
Po piętnastu minutach drzwi się otworzyły. Najpierw zobaczył jakiś dwóch chłopaków, Ślizgonów, którzy wnoszą sporej ilości barek. Zaraz za nimi wparował Zabini.                        
 -Stary, już myślałem, że się nie doczekam zaproszenia. Dzięki za pomoc, możecie iść. - zwrócił się do ślizgonów i po chwili zostali sami.
-  Jestem tu pół godziny, a już mam jej dosyć - poszedł do barku i wlał sobie ognistą.
-A co zrobiła? - zaciekawił się Blaise.
-Rządzi się, a na to nie mogę pozwolić. Szlama ma mi mówić co mam robić? No tego jeszcze nie było - kpił Malfoy.
- Oh daj spokój - poklepał go po ramieniu. - a gdzie ona jest? - zapytał .
- Skąd mam wiedzieć ? Średnio mnie to obchodzi. Pewnie siedzi w sypialni rudzielca - zakpił.
- Wez mi Stary nie obrzydzaj. - skrzywił się Zabini.
- No masz rację. Lepiej zmienić temat. - odpowiedział Malfoy i nalał sobie kolejną szklankę.
- Dla wyjaśnienia mi chodziło o Weasleya, a nie o Granger. Wiesz, juz Ci mówiłem, ten jej tyłek..- rozmarzył się Zabini.
- Bo jeszcze pomyślę, że się zakochałeś - zaśmiał się Malfoy.
- Nie, nie w niej, ale na razie nie pytaj o więcej. Wybrałeś już nowe osoby do meczu? - pytał zmieniając temat .
- Tak, nadal w niej jesteś, ale zmieniłem Ci pozycję. Na pałkarza. Może być?
- Jasne. A masz strategię? Mecz już za miesiąc.
- Tak , patrz, tu rozrysowałem. - podał mu kartkę. Zaczął mu wszystko opisywać. Rozmowy trwały po późna. Blaise poszedł do siebie po piątej butelce. Zanim Malfoy zniknął w swojej sypialni machnął kilka razy różdżką po salonie.

Hermiona wróciła o pierwszej w nocy. Tak dobrze jej się rozmawiało ze znajomymi, że straciła poczucie czasu. Dobry humor, który miała zniknął w momencie, kiedy przekroczyła próg Dormitorium. W salonie walały się puste butelki po alkoholu. Papier toaletowy był porozrzucany. Dosłownie wszędzie. Na stole znalazła odpowiedz na swoją wiadomość. Przeczytała:
"Ad.1. Ok.
Ad.2. A co? Zazdrosna jesteś?
Ad.3. Granger, a od czego Ty tu jesteś?
Ad.4. Chyba śnisz !
Z pozdrowieniami, Twój seksowny współlokator"
Dobrze wiedział, że Hermiona uwielbia porządek, więc był pewny , że to sprzątnie. I się nie pomylił. Uprzątnęła, ale gdyby ktoś wtedy przechodził korytarzem na siódmym piętrze mógłby usłyszeć : "dupek, idiota, kretyn, jak ja go nienawidzę !, jeszcze mnie popamięta ".
Zanim się położyła, była już druga. Sen nadszedł jej szybko.
Rano obudził ją dźwięk budzika. Wyjęła z szafy ubrania, ręcznik i wyszła z sypialni.
Dokładnie w tym samym czasie, kiedy do łazienki zmierzał Draco. Popatrzyli na siebie i zaczęli biec. Na jej nieszczęście zderzyli się pod drzwiami i upadł na nią. Warto dodać, że nie miał koszulki, więc mogła podziwiać jego ładnie wyrzeźbioną klatkę.
- Co się patrzysz Granger? Czyżby Twój rudzielec nie dbał o siebie? - zakpił podnosząc się z Hermiony.
-Nie przeginaj Malfoy ! Przecież ustaliliśmy, że łazienkę rano zajmuję ja, prawda?
- Nie Granger, to Ty ustaliłaś !
- Oh, przesuń się - i już chciała wejść , jednak Draco okazał się silniejszy i wepchnął się pierwszy.
Zatrzasnął jej drzwi przed nosem. Hermiona zrobiła się czerwona jak burak ze złości.
- Dupek ! Masz dziesięć minut - krzyknęła , jednak nie otrzymała odpowiedzi.
Patrzyła na zegarek i myślała. Gdyby wyszedł planowo za dziesięć minut , to spokojnie zdąży jeszcze się spakować, powtórzyć materiał na zajęcia i nie spóźnić się na śniadanie.
Czas mijał, 10 minut..20minut, a nadal było słychać lejącą się wodę. Stwierdziła, że robi jej na złość. Ubrała się szybko i postanowiła, że weźmie prysznic przed obiadem. Pobiegła szybko do pokoju, zabrała co potrzebne i już miała wychodzić na śniadanie, jednak wpadł jej do głowy pomysł zemsty na tej fretce. Za wczorajszy bałagan i za dzisiejszy poranek. Kiedy szedł do łazienki miał przy sobie tylko ręcznik, ale nie zauważyła , aby brał ze sobą różdżkę. Wychodząc z dormitorium rzuciła zaklęcie na drzwi takie, aby przez najbliższą godzinę nie mógł z niej wyjść. Nie myślała wtedy o konsekwencjach. Z uśmiechem na ustach poszła na śniadanie.

- Cześć wszystkim - przywitała się siadając do stołu.
- Hej, co Ty taka zadowolona? - spytał Harrry.
- Zemściłam się na tej fretce - odpowiedziała biorąc tosta na talerz.
- Jak? - dążyła temat Ginny.
- Ustaliłam wczoraj, że ja pierwsza zajmuję łazienkę, a on się rano beszczelnie wepchnął. Miał siedzieć dziesięć minut , a nie wychodził przez pół godziny, więc rzuciłam zaklęcie i nie wyjdzie z łazienki przez najbliższą godzinę. Jak się pospieszy to wyrobi się na pierwszą lekcję- opowiedziała całą historię.
- Jestem z Ciebie dumny - dodał Ron.
- On się za to zemści - poważnie zaczęła Ginny.
- Niech spróbuję, a Azkaban przyjmię go z otwartymi ramionami - odpowiedziała Hermiona.
- To fakt, ale zajmijmy się teraz ważniejszą rzeczą. Za miesiąc mecz quiddicha. Z tego co wiem, to ślizgoni wymienili całą grupę. Myślę, że u nas też muszą zajść jakieś zmiany. Giiny, Ty będziesz pałkarzem, dobrze? - kiwnęła głową. - Ron, ale Ty będziesz atakującym. Obrońcą zostanie Seamus, bo już długo siedzi w grupie rezerwowej, a jest naprawdę dobry. Zgadzasz się? - Harry popatrzył na Rona, ale ten tylko przytaknął, bo jak zwykle jadł wszystko w sporej ilości i jakby chciał coś więcej odpowiedzieć istniała możliwość, że część wypadnie mu z ust.
- Za dwa dni pierwszy trening. - kontynuował Potter. - Hermiona, przyjdziesz nam kibicować?
- Jasne. - odparła.
- Tylko proszę , abyś tym razem nie używała żadnych zaklęć typu "Confundus" - powiedział już ciszej, aby tylko ona to usłyszała. Uśmiechnęła się i dokończyli jeść śniadanie.
Ron, Harry i Hermiona szli w stronę piątego piętra gdzie odbywała się pierwsza lekcja. Eliksiry ze Slughornem. Stanęli pod salą czekając na nauczyciela. Nagle usłyszeli:
- GRANGER !!!
- O Boże to Malfoy, zróbcie coś - zaczęła się bać gniewu swojego współlokatora.
Szedł zdenerwowany, mało powiedziane, wkórzony. Po tym kiedy zorientował się, że zamknęła go łazience ogarnęła go chęć mordu i zemsty. Nie poszedł na śniadanie, więc najbliższy posiłek to obiad. Ledwo zdążył się spakować. Nie wiedział jeszcze co zrobi, po prostu szedł w jej stronę. Cała grupa natychmiast zeszła mu z drogi. Harry z Ronem zasłonili ją plecami.
- Granger ! Widzę , że poczucie humoru masz całkiem niezłe. Wiesz co Ci za to grozi? - spytał już, kiedy dotarł do Hermiony ,ledwo ją widział, gdyż była dobrze zasłonięta przez swoich przyjaciół.
- Malfoy, uspokój się , wiesz, że jesteś na warunkowym, zanim coś zrobisz, przemyśl to. Drugiej szansy nie będziesz miał - to ostatnie zdanie Harry powiedział już ciszej, aby tylko Draco mógł je usłyszeć.
- Granger, jeden powód , dla którego mam Ci odpuścić tą akcję ! - zwrócił się do niej.
Hermiona chwilę pomyślała, delikatnie się wychyliła i powiedziała:
- Mam nauczyć Cię patronusa , a jeśli mi coś zrobisz nie będę w stanie. - po tym zdaniu zapadła cisza. Po chwili Malfoy powiedział:
- Dobra Granger, ale to była ostatnia taka Twoja akcja - po czym podszedł do Blaise'a , aby się przywitać.
- Mało brakowało - stwierdził Ron.
- Uważaj na siebie, proszę - dodał Harry.
Za chwilę zza rogu wyszedł profesor i zaprosił wszystkich na lekcję.

-Witam Was serdecznie. Namawiam wszystkich do systematycznej pracy, rzetelnych notatek
i zgłaszania do odpowiedzi na lekcjach. W tym roku ponownie będę obserwował najlepszych.
Nagrodą oczywiście będą małe spotkania w moim pokoju. Grupa z zeszłego roku zostaje wyzerowana i każdy pracuję od nowa. Z racji tego, że to nasza pierwsza lekcja proszę, aby każdy przygotował dowolny eliksir. Macie godzinę czasu. No na co czekacie? Do roboty - powiedział profesor, siadając za biurkiem. Wszyscy poszli do składziku po składniki, by po chwili zabrać się do pracy.
- Co robisz? - spytał Ron Hermiony.
- Eliksir na kaca. Nie sądzę , aby ktoś jeszcze wpadł na taki pomysł, Slughorn lubi jak ktoś się wyróżnia.  A Ty?
- Nie mam pomysłu. Pomożesz mi? - spytał.
- Zrób pieprzowy. Jest najprostszy , a przy okazji będziesz miał fiolkę w zapasie , gdybyś się znowu przeziębił. - zaśmiała się.
- Dzięki, wystarczy mi . Nie zależy mi,aby być w jego "kolekcji" - odpowiedział i zabrał się do pracy.
- Harry, czy się nie mylę, to eliksir bujnego owłosienia ?- zaciekawiła się Hermiona.
- Tak. Zgadza się. Po czym poznałaś? - zdziwił się Potter.
- Po zapachu, który przypomina pieczonego kurczaka - zaśmiała się Hermiona i wróciła do pracy.
Kiedy czas dobiegał końca, profesor wstał zaczął chodzić po klasie i zapisując coś na kartce. Poprosił wszystkich, aby poszli na koniec klasy i czekali na wyniki i oceny. Po chwili :
- Po dzisiejszych zajęciach plusy otrzymają tylko trzy osoby, ale za chwilę ogłoszę, które to.
Najpierw powiem czym one sobie zasłużyły. Większość z Was postawiła na eliksir miłosny, w przypadku dziewczyn oraz eliksir pieprzowy w przypadku chłopaków. Tylko trzech uczniów zrobiło inny. Mianowicie pan Potter zrobił eliksir bujnego owłosienia, a pan Malfoy i panienka Granger zdecydowali się na eliksir na kaca. Chyba rozumiecie dlaczego ich wyróżniłem. Czyżby to oznaczało, że państwo dużo imprezujecie? - zaśmiał się profesor.
- Ta jasne, Granger nawet nie zna słowa "impreza", a co dopiero mówiąc o "alkohol". - stwierdził Draco, a reszta ślizgonów zaczęła się śmiać.
- Oh zamknij się Malfoy, co Ty możesz wiedzieć? - zdenerwowała się Hermiona.
-A co , nie mam racji? - chciał dalej ciągnąć tą konwersację, jednak przerwał mu nauczyciel.
- Przepraszam, czy ja państwu nie przeszkadzam ?
- Może odrobinę, ale spokojnie , nie mam Panu za złe - zakpił Draco.
- Panie Malfoy ! - oburzył się profesor.
 - Zapytał Pan, więc odpowiadam.
- Wystarczy. Na dziś koniec. Do zobaczenia na następnych zajęciach - uciął krótko i po chwili uczniowie wyszli na korytarz.
 - Wiecie co, do obiadu została godzina, więc ja idę się wykapać, bo rano nie zdążyłam przez tego dupka, spotkamy się w Wielkiej Sali. - powiedziała Hermiona i udała się na siódme piętro.
- To dobrze się składa. Idę po Ginny , a Ty zawołaj Nevilla i Seamusa. Za dziesięć minut w pokoju wspólnym.- powiedział Harry do Rona.
- Z tego co wiem, to Luna i Pati też chcą się dołożyć. Zgarnę je po drodzę. - dodał Ron.
-  Świetnie, będzie więcej osób.

Po kilkunastu minutach zaczęło się zebranie dotyczące imprezy urodzinowej Hermiony.
- Dobra, myślodsiewnia już kupiona. Spokojnie, oddacie mi , jak będziecie mieli. Rozmawiałem z McGonagall. Imprezę mamy zrobić w jej dormitorium i wyciszyć pokój. Teraz musimy uzgodnić kto zajmie się dekoracjami, przekąskami i tortem - zaczął Harry.
- Ja z Pati zajmiemy się dekoracjami i tortem - zaproponowała Luna.
- To ja z Semamusem załatwimy przekąski - dodał Nevill.
- To zostaje nam tylko Malfoy. Nie sądzę, aby opuścił w ten wieczór dormitorium. - stwierdził Ron.
- Racja, pewnie rozwali nam tą imprezę - powiedziała Ginny patrząc na Harry'ego.
- Malfoy'a biorę na siebie, ale myślę, że warto pogadać jeszcze z Zabinim. Ktoś chętny?
W pokoju zapanowała cisza. Postanowiła ją przerwać młoda Weasly.
- Ok, spróbuję z nim porozmawiać,ale niczego nie obiecuję.
- Skarbie , jesteś pewna ? - spytał Potter.
- Tak. Poza tym słyszałam, że się zmienił. Będę miała okazję się o tym przekonać.
- Czyli ustalone. Każdy wie, co ma robić. Wyślę sowy do Malfoya i Blaise'a w Twoim imieniu.
W tym momencie do pokoju weszła Hermiona.
- Już jestem. Idziemy?
- Aa, tak jasne - powiedział Ron, złapał ją za rękę i wyszli.
- Wybrałaś już sobie osoby, którym będziesz pomagać ? - spytał Ron.
- Tak, już się nawet z nimi umówiłam na niedzielę. - cieszyła się, że taki punkt został dodany do listy obowiązków prefektów.
Kiedy znaleźli się w Wielkiej Sali , zajadając obiad , wtedy pojawiły się dwie sowy.
- Poczta o tej porze? - zdziwiła się Hermiona, jednak nikt jej nie odpowiedział , a Ginny z Harry'm ukradkiem na siebie spojrzeli.

- Jestem głodny jak wilk ,przez tego pudla od rana nic nie jadłem. - powiedział Malfoy do Blaise'a.
- Czy to nie Twoja sowa? Zobacz, moja też tu leci.
- No rzeczywiście. Ciekawe o co chodzi.
- Pewnie zaraz się dowiemy.
Sowy podleciały, zostawiły małe karteczki i juz ich nie było. Kiedy Malfoy rozwinął rulonik przeczytał:
"Malfoy, mam do Ciebie sprawę. Spotkajmy się po obiedzie na błoniach. Przyjdź, to ważne"
- Potter chce się spotkać. A co u Ciebie? - spytał Malfoy.
- Młoda Weasley chcę się spotkać. No no, może być ciekawie.
- To co robimy?
- Jak to co, idziemy. Ja na piąte piętro, a Ty?
- Na Błonie.

Harry zaraz po obiedzie poszedł na Błonie. Zastanawiał się, czy uda się mu coś załatwić. Chciał , aby ten dzień dla jego przyjaciółki był wspaniały i niezapomniany.
- Czego tym razem chcesz Potter? - usłyszał zza swoich pleców. Odwrócił się i rzekł:
- W przyszłą sobotę Hermiona ma swoje osiemnaste urodziny. Z tej okazji chcemy urządzić jej imprezę.
- Niech pomyślę. Ma się odbyć w dormitorium na siódmym piętrze, tak? Tylko co ja mam z tym wspólnego?
- Chodzi mi tylko o to, żebyś nie zepsuł jej tego wieczoru. Dla nas to ważne.
- A gdzie ja mam niby wtedy być Potter,co?
- Obojętnie. Możesz być nawet w swojej sypialni, wycisz ją sobie, cokolwiek, tylko nam nie przeszkadzaj w świętowaniu.
- Ile ma być osób?
- W sumie siedem. A po co Ci to wiedzieć?
- Czysta ciekawość. Co ja z tego będę miał?
- A co chcesz?
- Jeszcze nie wiem, muszę się nad tym zastanowić, ale ok, postaram się zniknąć wtedy z pokoju.
- Dzięki Malfoy. Jest jeszcze coś.
- Jeszcze coś? Potter, czy nie za dużo wymagasz?
- Chodzi o dyżur. Możesz ją wtedy zastąpić?
- Nie wypłacisz mi się Potter. Jeśli to wszystko to ja spadam.
- Jak już będziesz wiedział co chcesz w zamian , daj znać.
 Harry poczekał chwilę i też udał się w stronę zamku.

W tym samym czasie
Ginny czekała na niego na piątym piętrze. Była zła, że w ogóle musi z nim rozmawiać, ale czego nie robi się dla najlepszej przyjaciółki. Stała oparta o parapet i wyglądała na boisko od quiddicha. Po chwili usłyszała kroki. Odwróciła się i zobaczyła jego.
- Mam sprawę Zabini - zaczęła.
- A gdzie "cześć, cieszę się, że przyszedłeś''?
- Nie mam na to czasu. Przejdę do rzeczy. W przyszłą sobotę Hermiona na osiemnaste urodziny. Z tej okazji wyprawiamy jej imprezę i..
- Rozumiem, że chcesz mnie zaprosić? - przerwał jej Blaise.
- Chyba śnisz. Chodzi mi o to, żebyś przekonał Malfoya ,aby na jedną noc zniknął z dormitorium. McGonagall się zgodziła, aby spał w swojej dawnej sypialni ten jeden raz.
- O proszę, wszystko przemyślane.
- To znaczy, że się zgadzasz pomóc z Malfoyem? - podeszła do niego bliżej i popatrzyła w jego brązowe oczy. Hipnotyzowały ją, ale się przecież nie przyzna.
- Ginny , Słoneczko, co ja będę z tego miał? -mówiąc to również się do niej przybliżył zakładając jej kosmyk za ucho.
- Zapomnij ! jeśli myślisz, że rozmawiasz z jakąś pustą ślizgonką, to jesteś w błędzie. Uważasz , mnie za jakąś tanią dziw..- jednak nie dokończyła, bo położył swój palec na jej ustach.
- Cii, nie o to mi chodziło, naprawdę. Przykro mi, że tak to odebrałaś, oczywiście przekonam Draco, aby wtedy spał u mnie, niczego nie oczekuję w zamian. - po tych słowach odszedł, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedz z jej strony. Ginny jeszcze długo stała w szoku. Rzeczywiście się zmienił.

Popołudnie i kolacja minęły im szybko. Dochodziła godzina 22.  Hermiona wyszła ze swojej sypialni. Nie zauważyła go w salonie, w łazience też go nie było. Postanowiła, że zapuka do jego sypialni. Po chwili otworzył jej i powiedział :
- Czego Granger? - stanął przed nią w szarych spodniach dresowych i czarnej koszulce.
- Zaraz mamy dyżur.
- Mamy?
- Byłam u McGonagall i mamy patrolować razem, na wypadek, gdyby coś się stało i..
- i pewnie nie przyjmuje sprzeciwów. - przerwał jej, a ona tylko pokiwała głową. Wziął bluzę i po chwili wyszli na patrol. Szli w ciszy, co z czasem stało się męczące dla niej.
- Malfoy, kiedy chcesz się nauczyć patronusa? - zapytała nie patrząc na niego.
- Jak najszybciej.
- Jutro po obiedzie Ci odpowiada?
- Może być.
Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale usłyszeli jakieś głosy. Ruszyli w tamtą stronę. Chciała się wychylić zza rogu , jednak w ostatniej chwili Malfoy złapał ją w pasie i pociągnał z powrotem. Przyłożył palec do ust, co oznaczało, że najpierw chce podsłuchać.
Nagle wszystko ucichło. Poszli korytarzem skąd dobiegały przed chwilą odgłosy, ale nikogo nie było.
- Granger, ja mam coś ze słuchem, czy też cos słyszałaś?
- Słyszałam, ale nie mogłam rozpoznać kto to.
- Nieważne, idziemy dalej. Do końca dyżuru nie rozmawiali ze sobą. Hermiona pierwsza weszła do dormitorium,zaraz za nią Draco. Zmierzała do swojej sypialni, kiedy usłyszała:
- Granger, chce Ci się spać? - spytał siadając na sofie.
- W sumie jeszcze nie. A o co chodzi?
- Naucz mnie teraz tego patronusa. - powiedział patrząc jej prosto w oczy.
- Ok, ale wiedz , że nie nauczymy się tego w jeden wieczór, to naprawdę trudne.
- Spokojnie. Dam sobie radę. Zaczynaj.
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Na tą noc jest "zawieszenie broni". Żadnych przezwisk, kpin i naśmiewania, ok?
- Myślę, że wytrzymam te kilka godzin.
- Najpierw zaklęcie. "Expecto Patronum". Powtórz.
-Exspecto patronum. Co dalej?
- Teraz po prostu wymierz różdżką przed siebie, jeśli dobrze pójdzie, powinno pojawić się białe zwierzę.
- Zwierzę? Granger , serio? A jakie?
- Każda osoba ma inne.
- A Ciebie co ochrania?
- Wydra - po tych słowach Draco zaczął się śmiać. Nie mógł sobie darować.
- Czemu mnie to nie widzi? - zakpił Draco.
- Malfoy!
- Ok, no już, już.
- Zapomniałam dodać. Zanim wypowiesz zaklęcie, musisz pomyśleć o czymś przyjemnym, ale musi być to Twoje wspomnienie. - dodała po czym usiadła na jednym  z foteli. Po chwili dodała:
- No proszę Malfoy, pokaż na co Cię stać.
Draco podniósł się z kanapy, stanął na wprost kominka i zaczął wypowiadać zaklęcie, jednak nic się nie działo. Próbował tak kilka minut, ale nadal nic.
- Ani słowa Granger. - powiedział , kiedy zauważył, że zaczyna się śmiać. Zaczął wymachiwać różdżką we wszystkie strony. Hermiona wstała z fotela, podeszła do niego i złapała za nadgarstek.
-Stop, stop, Malfoy, czekaj. Tak ci się nic nie uda - mówiła patrząc mu w oczy.
- Co robię źle? - spytał, zabierając swój nadgarstek z jej uścisku.
- Z ciekawości Malfoy, o czym pomyślałeś?
- Nie powinno Cię to interesować. To moja sprawa. - zdenerwował się Draco.
- Jak mam Cię uczyć , skoro nie współpracujesz? - jej też powoli puszczały nerwy.
- Na dziś mi wystarczy. Nie dam rady dłużej przebywać z Tobą w jednym pomieszczeniu. - po czym poszedł do własnej sypialni trzaskając drzwiami. Tak naprawdę wściekał się, że nie wyszło mu za pierwszym razem oraz, że szlama umie coś, czego nie potrafi czarodziej czystej krwi. Hermona nie rozumiała jego zachowania. Kiedy szła do swojej sypialni powiedziała krótkie "dupek", po czym położyła się na łóżku i odpłynęła w ramiona Orfeusza.

Następnego dnia, kiedy wyszła ze swojej sypialni zobaczyła Malfoya, który siedział na kanapie, ubrany już w szkolny mundurek. Zdziwił ją ten widok, ale nic się nie odzywając poszła prosto do łazienki. Wzięła chłodny prysznic, który ją rozbudził, ubrała się , uczesała i wyszła z powrotem do salonu. Draco nadal siedział kanapie. Zastanawiała się, czy może się coś stało, ale szybko pozbyła się tych myśli. Kiedy wchodziła do swojego pokoju usłyszała:
- Granger, patrz - odwróciła się na te słowa i zobaczyła jak z jego różdżki - wyskoczył biały , duży smok.
- Gratulację Malfoy. Całą noc ćwiczyłeś? - spytała , widząc jego podkrążone oczy.
- Tak, ale w końcu się udało. Przecież nie mogę być gorszy od Szlamy - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Ty i te teorie Twojego ojca, i co? gdzie go to doprowadziło?- nie mogła już dłużej wytrzymać tego, że ją przezywa. Draco nie wytrzymał , podniósł się , podszedł do niej i powiedział:
- Nigdy więcej nie waż się wyśmiewać się z mojego ojca - po czym wyszedł z dormitorium i trzasnął drzwiami. Po tym wydarzeniu nie odzywali się do siebie w ogóle. Dni mijały im szybko. Draco zaliczył Patronusa na wybitny. Unikali się jak tylko mogli. W końcu w dzień przed urodzinami Hermiony , Malfoy postanowił, że przerwie tą ciszę, która już trwała prawie dwa tygodnie...


*Ten rozdział niezbyt mi się podoba, ale chciałam się wyrobić z czasem. Proszę o wyrozumiałość , następny będzie lepszy, obiecuję. Zostaw po sobie komentarz :) Dziękuję :)

9 komentarzy:

  1. Pierwsza! Jak przeczytam to napiszę :x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie czekam na ocenę :)

      Usuń
    2. Dobra, ogółem rozdział zajebisty
      Był gdzieś jeden mały błąd ortograficzny, ale teraz nie mogę go znaleść :c
      Dla mnie to trochę zbyt dziwne, że Draco w jedną noc nauczył się wyczarowywać patronusa..
      Mam nadzieję, że jednak Malfoy odwali coś na urodzinach Granger
      Ogółem całokształt rozdziału, zachęca!
      Teraz z niecierpliwością czekam na nexta, życzę weny
      Pozdrawiam
      ~Juna

      Usuń
  2. Miodzik dla moich oczu czekam na następne z niecierpliwością:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, dziękuję za komentarz, pracuję już nad nowym :)

      Usuń
  3. Rozdział nawet fajny podobała mi się akcja z łazienką ;) i jak Draco ganiał Hermionę :D
    Trochę za szybko nauczył się zaklęcia patronusa, no ale to zależy od autorki ;)
    Jestem ciekawa tych urodzin Hermiony
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    zapraszam do mnie na 4 rozdział
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Zaraz lecę do Ciebie czytać kolejny rozdział :)

      Usuń
  4. Świetny rozdział. Dlaczego Ci się nie podoba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało się dzieję, ogólnie krótki :) Pracuję, aby każdy kolejny był lepszy :) Dziękuję za komentarz :)

      Usuń