piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 10

"Kłamstwo wyszło na jaw"

- Kutwa Granger, zdecyduj się czy idziesz czy stoisz, bo...- i dostrzegł powód, dla którego się zatrzymała. Przy jednym z okien, na parapecie siedziała Katie, a między jej nogami stał Ron. Całowali się tak namiętnie, że nie zauważyli krzesła, które niechcący przewrócili oraz pary prefektów patrzących wprost na nich.
- Czy my Wam nie przeszkadzamy ? - pierwszy odezwał się Malfoy, a oni natychmiast od siebie odskoczyli.
- To nie tak jak myślisz, wysłuchaj mnie, proszę...- próbował się tłumaczyć Ron, kiedy zobaczył, że jego dziewczyna zaczyna płakać.
- Nie pogrążaj się Weasley. Z racji, że chodzicie po korytarzu w czasie ciszy nocnej każde z Was traci po dwadzieścia punktów,a teraz macie iść do siebie, bo jeśli Was dziś jeszcze zobaczę, to wzywam dyrektorkę - powiedział oficjalnym tonem Draco. Bell natychmiast uciekła, a Ron chciał się dalej tłumaczyć.
- Proszę Cię, wybacz mi. Kocham Cię i nie chcę Cię stracić - mówił, powoli się do niej zbliżając.
- Chyba nie chcesz stracić referatów i prac domowych, które za Ciebie odrabiała- wtrącił się Malfoy i zastawił mu drogę.
- Odsuń się, bo chcę jej wszystko wytłumaczyć. To był jednorazowy błąd, który już się więcej nie powtórzy, nie mam zamiaru...- nie dokończył, bo w tym momencie Draco stracił cierpliwość i uderzył rudzielca z całej siły w twarz. Nie nawidził ,jak ktoś kłamie.
Hermiona, kiedy to zobaczyła zaczęła biec w stronę siódmego piętra.
- Wstawaj Weasley i do siebie, bo dwa razy powtarzać nie będę - dodał Draco i poszedł dalej, bo przecież dyżur nadal trwał. Był obowiązkowy, bo gdyby coś złego się wydarzyło, a nie byłoby przy tym żadnego prefekta, to ponoszą za to odpowiedzialność. Postanowił zejść do lochów i obudzić Zabini'ego, aby towarzyszył mu w dyżurze.
 - Blaise, obudź się, słyszysz. Chodź ze mną - mówił i klepał go w ramię.
- Co ? Już ranek? A wydawało mi się, że dopiero usnąłem - odpowiedział zaspanym głosem.
- Nie, ale Granger jest niezdolna do patrolu, pójdziesz ze mną ? - zaproponował.
- Coś Ty jej znowu zrobił ? - zapytał podnosząc się i zakładając bluzę.
- Wszystko Ci opowiem, jak już stąd wyjdziemy - powiedział Draco. Blaise poszedł do łazienki, aby obmyć twarz zimną wodą. Po dziesięciu minutach chodzili już po zamku.
- No to opowiadaj - zachęcił go Zabini, a Draco jak obiecał, tak zrobił. Streścił mu całe spotkanie z gryfonami.

Hermiona biegła zapłakana. Łzy zamazywały jej drogę. Kilka razy się potknęła, ale utrzymała równowagę. Zastanawiała się, czy to prawda. Była to chyba ostatnia rzecz, o jaką mogła by posądzić swojego ukochanego. Jeszcze we wakacje proponował jej ślub, a teraz ?  Nie rozumiała dlaczego ją tak potraktował. Kochała go najmocniej na świecie. Darzyła go uczuciem, którego on nie potrafił docenić. W jednym momencie straciła chęci do wszystkiego. Kiedy weszła do dormitorium, z zamkniętymi oczami skierowała się prosto do sypialni. Położyła się na łóżku , wyczarowała paczkę chusteczek i przykryła kołdrą. Chciała, aby jutra nie było.

Ron, kiedy tylko wrócił do pokoju wspólnego Gryffindoru dostrzegł, że przed kominkiem ktoś siedzi. Fotel był odwrócony tyłem, więc nie widział dokładnie kim jest ta osoba. Po chwili usłyszał głos:
- Ron, to Ty?
- Yyy,tak, a co o chodzi ? - odpowiedział niepewnie.
- To ja, Harry, gdzieś Ty był do tej pory ? - mówiąc to wstał, odłożył książkę i zobaczył w jakim stanie jest jego przyjaciel. Z nosa leciała mu krew, a w ręce trzymał kawałek materiału nią nasączony.
- Ron ! Co Ci się stało? - pobiegł do niego i zaczął się przyglądać.
- Malfoy chyba złamał mi nos - odpowiedział szczerze siadając przed kominkiem.
- Co ? Dlaczego ? Bo chodziłeś po korytarzu nocą? Myślałem, że jak kogoś złapie, to odejmuje punkty, a nie się znęca.  Zaraz pójdę z tym do dyrektorki, przecież...- nie dokończył, bo przerwał mu Weasley.
- To prawda, punkty odjął, ale oberwałem za coś innego i chyba mi się należało.
- Co Ty gadasz ? Chyba jeszcze jesteś w szoku...Poczekaj, na szóstym roku Luna naprawiła mi złamany nos. Też wtedy oberwałem od Malfoya. Jak to było?...Ok, mam. Siedź prosto i się nie ruszaj. Trochę zaboli...Episkey ! - machnął różdżką i było słychać delikatne chrupnięcie.
- Dzięki. Pójdę do łazienki, obmyję twarz i zaraz tu wrócę, bo chyba musimy porozmawiać - powiedział Ron i wstał kierując się w stronę schodów. Harry zastanawiał się o co może chodzić. Domyślał się, że zrobił coś złego. Był jego przyjacielem i chciał mu pomóc. Po kilku minutach wrócił i usiadł na sofie obok Pottera.
- Tylko wysłuchaj mnie do samego końca - Harry pokiwał głową - To zaczęło się zaraz po wakacjach. Bardzo kocham Hermionę, ale ona jest taka niedostępna w okazywaniu uczuć. Żadnych pocałunków, już o czymś więcej nie mówiąc. Zawsze mnie odsuwała, twierdziła, że nie jest gotowa. Bolało mnie to, bo myślałem, że już mnie nie chce. Kiedyś jak się z nią o to pokłóciłem to wyszedłem na korytarz, a tam spotkałem Katie Bell. Zaczęliśmy rozmawiać i jakoś tak wyszło, że się pocałowaliśmy. Oczywiście na drugi dzień unikaliśmy się, bo każde chciało o tym zapomnieć, ale to chyba było silniejsze od nas. Zaczęliśmy się spotykać po kryjomu. Chowaliśmy się po kątach. Nie potrafiłem zerwać z nią kontaktu,a z drugiej strony kochałem i nadal kocham Hermionę. Dzisiejszego wieczoru postanowiłem to zakończyć, bo już mnie to męczyło. Chciałem powiedzieć Bell, że to ostatnie spotkanie, ale wymknęło nam się to z pod kontroli i zaczęliśmy się całować. Wtedy zza rogu wyszła Hermiona z Malfoyem.
Chciałem jej to wszystko wyjaśnić, ale ona uciekła, a Malfoy dał mi w pysk. Nie wiem co mam teraz robić - zakrył twarz rękoma. W pokoju zapanowała niezręczna cisza.
- Powiedz coś - zaczął Ron.
- Słuchaj. To w jaki sposób potraktowałeś Hermionę jest okropne. To, że jest nieśmiała w tych sprawach, to nie znaczy, że jej się znudziłeś. Stary, ona tak Cię kochała, odrabiała twoje zaległości, usprawiedliwiała u profesorów, a Ty ją zdradzałeś ?! Zraniłeś ją bardzo. Ona Ci tego nie wybaczy i ja chyba też - odpowiedział Hary.
- Nie zostawiaj mnie z tym samym. Nie poradzę sobie - prosił Weasley.
- Jakoś nie przeszkadzało Ci to, że nas wszystkich okłamywałeś. Wiesz co, ja wychodzę,bo obawiam się, że za chwilę  mogę zrobić to samo, co Malfoy - dodał i wyszedł, zostawiając go samego w ciemnym pomieszczeniu.

Dwóch ślizgonów właśnie kończyło patrol. Na szczęście okazał się być spokojny. Zmierzali teraz w stronę lochów, aby odprowadzić Blaise'a, bo nie lubił chodzić sam po ciemku. Zobaczyli sowę, która leciała w ich stronę. Na początku pomyśleli, że to od dyrektorki,ale się pomylili. Kiedy odwinęli mały rulonik przeczytali :
" Malfoy, spotkaj się ze mną teraz na czwartym piętrze. To pilne. Harry Potter."
- Idziesz ze mną ? - spytał Draco przyjaciela.
- No jasne. Może się na coś przydam - odpowiedział.
Kiedy dotarli na miejsce, gryfon już na nich czekał, więc podeszli do niego.
- Nie mogłeś przyjść sam ? - zapytał Harry.
- Widocznie nie mogłem. Blaise zastępuje Granger. Mów o co chodzi, bo chcę iść spać - odpowiedział szybko.
- Mam do Ciebie prośbę.
- No proszę , wybraniec ma do mnie sprawę. No słucham Cię Potter - zdziwiło go to bardzo.
- Chodzi o Hermionę. Po tym co zrobił jej Ron, ona się załamie i będzie chciała odizolować się od całego świata. Żadne wizyty ani użalanie nie są jej potrzebne. Proszę Cię, abyś oprócz mnie nikogo do niej nie wpuszczał. Ja załatwię sprawę z dyrektorką. Dasz radę ? - mówił szybko, bo wiedział, że jak teraz tego nie powie, to już w ogóle. Nie bardzo podobał mu się pomysł wchodzenia w pakt z Draco, ale wyboru nie miał. Budził wśród innych pewnego rodzaju respekt i wiedział, że większość się go boi albo nie chce się mu sprzeciwiać. Uznał, że Malfoy to idealny kandydat na ochroniarza, tym bardziej, że razem mieszkają.
- Tylko Ciebie ? Myślę, że bardziej przyda jej się Ginny, bo to w końcu dziewczyna i chyba lepiej ją zrozumie - powiedział Blaise nie czekając na reakcję przyjaciela.
- Może masz rację... Malfoy, to w takim razie mnie i Ginny - dodał Harry.
- Średnio obchodzi mnie stan psychiczny Granger - odpowiedział w końcu.
- Tak ? A po ryju to Ronowi dałeś - zaśmiał się Harry.
- Tu chodzi o ogólne traktowanie kobiet, a nie o nią samą. Co ja z tego będę miał ? - zapytał.
- A co chcesz ? - szybko odpowiedział, bo zależało mu, aby się zgodził.
- Możesz załatwić nietykalność od aurorów mojej matce ? Dostała ostatnio list, że jest na liście rezerwowych do przesłuchania, a jej stan zdrowia nie jest najlepszy  - Malfoy już od dawna myślał, żeby o to poprosić Harry'ego, ale był zbyt dumny. Teraz on sam do niego przyszedł, więc postanowił to wykorzystać.
- Bez problemu. Wyślę sowę do Ministerstwa z samego rana. Rozumiem, że się zgadzasz ? - Harry wolał się upewnić.
- Niech będzie Potter - odpowiedział, po czym pociągnął Blaise'a za rękę i każdy poszedł w swoją stronę.

Była już pierwsza w nocy. Harry postanowił, że zanim położy się spać, załatwi jeszcze sprawę z dyrektorką. Dobrze wiedział, że mimo tego jak Hermiona uwielbia się uczyć,nie pojawi się na zajęciach. Będzie chciała uniknąć wszelkich pytań i wszechobecnego zainteresowania tą sprawą. Kiedy stanął pod drzwiami gabinetu zapukał mocniej, z racji późnej godziny i prawdopodobnego już snu McGonagall. Zdziwił się, bo po chwili usłyszał "Proszę".
- Potter ? A co Cię do mnie sprowadza o tej godzinie ? - spytała odkładając na bok stos jakiś ważnych papierów i wskazując fotel naprzeciwko.
- Myśłałem, że pani już śpi...- zdziwiła go jej nocna praca.
- Dyrektor szkoły nie ma łatwo, ale chyba nie troska o moją osobę Cię tu sprowadza, prawda? - wstała i podała mu filiżankę herbaty.
- Przychodzę tu w sprawie Hermiony...- opowiedział jej całą historię łącznie z tym, o co poprosił Draco.
- To straszne. Jak tak można postępować z drugą osobą? Jest mi na prawdę przykro. Tylko powiedz mi chłopcze, co ja mogę zrobić w tej sytuacji ? - zmartwiła się stanem swojej uczennicy.
- Pani dyrektor, proszę ją zwolnić z zajęć przez najbliższy tydzień. Myślę, że tyle jej wystarczy, aby się pozbierać po zranieniu przez Rona. Mogę obiecać, że dołożę wszelkich starań, żeby wszystko nadrobiła - prosił upijając kolejny łyk.
- Wiesz, że normalnie nie mogłabym się na coś takiego zgodzić, bo w przyszłości coraz więcej osób by przychodziło ze swoimi problemami..Myślę, że dla panny Granger mogę zrobić wyjątek. Wielokrotnie przyczyniła się do ratowania szkoły oraz jest wzorową uczennicą.
Dobrze Potter, niech będzie. Tydzień i ani dnia dłużej. Teraz zmykaj już prosto do łóżka. Dobranoc - powiedziała i wstała otworzyć mu drzwi.
- Dziękuję i dobranoc - wyszedł z uśmiechem na twarzy. Wracał do siebie pogrążony w myślach, co będzie dalej? Czy ich wspólna przyjaźń przetrwa tą próbę ?

Draco, kiedy wracał z lochów, (bo wstąpił jeszcze na dwie szklaneczki ognistej ) zastanawiał się nad rozmową ze swoim przyjacielem. Blaise był mu wdzięczny za to, że poszedł na układ z Potter'em, gdyż wtedy będzie mógł częściej spotykać się z Ginny w jednym pomieszczeniu. On też ma z tego pewne korzyści. Dzięki temu, że pomoże zapewnił bezpieczeństwo swojej matce. Tylko ile musi włożyć w to poświęcenia...Ma ochraniać Granger, swojego największego wroga. Został wystawiony na kolejną próbę złagodzenia uprzedzeń. Nie chciał o tym teraz myśleć. Był senny i zmęczony. Postanowił, że rano opracuje sobie cały plan działania. Wszedł do dormitorium. Pierwsze co zrobił, to zabezpieczył wejście zaklęciem, gdyby rudzielec wpadł na pomysł odwiedzin i przepraszania. Światło w salonie było zapalone, a drzwi do sypialni jego współlokatorki otwarte. Postanowił tam zajrzeć. Na podłodze leżało pełno mokrych chusteczek,a ona spała opatulona kołdrą po sam czubek nosa. Chociaż tyle dobrego, że prześpi do rana, a nie będzie mu ryczeć za ścianą. Poszedł do siebie. Gdy tylko położył się na łóżku zasnął bez problemu.

Obudziła się wcześnie rano. Słońce dopiero wschodziło, a w pokoju panował półmrok. Czuła się okropnie. Zdradzona, zła, niepotrzebna. Nie miała zamiaru wstawać z łóżka. Nie widziała w tym żadnego sensu. Przewróciła się na bok z myślą, że ponownie zaśnie. Niestety, ciszę zakłóciło pukanie w parapet. Chcą nie chcąc musiała wstać. Podeszła i otworzyła okno. Wleciała sowa, która miała przywiązany list od jej przyjaciela.
"Droga Hermiono. Przykro mi, że spotkało Cię coś takiego. Wczorajszego wieczoru Ron do wszystkiego mi się przyznał. Jestem na niego wściekły. Przyjdę do Ciebie po zajęciach. Byłem też u dyrektorki i jesteś zwolniona z zajęć przez kilka dni, aby się uspokoić. Niczym się nie martw. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Twój Harry." Nic nie odpisała. Ponownie otworzyła okno i wypuściła puchacza. Kochany Harry. Nigdy jej nie zawiódł i wszystko załatwił, żeby nie miała problemów. Położyła się, ale nie mogła już usnąć. Leżała i na wspomnienie wczorajszego wieczoru łzy ponownie napłynęły jej do oczu.

Budzik zadzwonił o godzinie siódmej. Natychmiast go wyłączył. Z racji, że miał jeszcze sporo czasu do śniadania, postanowił poleżeć i pomyśleć co ma dalej robić . Z jednej strony będzie miał spokój od jej ciągłego gadania i marudzenia, ale z drugiej będzie mu brakować tych  wspólnych sprzeczek i  awantur. Było mu strasznie żal swojej współlokatorki. Oczywiście nie chciał się sam przed sobą do tego przyznać. Przecież to tylko Granger. Obiecał coś Potter'owi i miał zamiar tego dotrzymać. Nic poza tym. Żadnych litości. Wstał, naszykował ubrania i poszedł się wykąpać. Oczekiwał, że jak co rano odbędzie się wyścig między nią a nim do łazienki, w którym wygra, a Granger będzie krzyczeć i go wyzywać. Nic takiego się jednak nie stało. W salonie panowała cisza. Skierował się, więc do jej sypialni. Pchnął delikatnie drzwi i zobaczył, że leży na boku i płacze.
- Żyjesz jeszcze Granger, czy już się pocięłaś ? - zaczął rozmowę, ale nie uzyskał odpowiedzi.
Popatrzyła na niego przez chwilę, ale zaraz znowu się przykryła.
- Granger, żartowałem. Przestań się nad sobą użalać. Zbieraj tyłek i na śniadanie - tym razem już nie czekał, czy coś powie, czy nie. Zamknął jej drzwi. Wziął szybki prysznic, spakował torbę i mimo tego, że do śniadania zostało jeszcze trochę czasu wyszedł z dormitorium. Chciał dać jej czas.

W Wielkiej Sali zaczęło się śniadanie. Nikt poza wąskim gronem nie wiedział o sytuacji, jaka wydarzyła się wczorajszej nocy. Harry wraz z Ginny siedział na samym końcu stołu. W tamtej części zawsze można było spokojnie porozmawiać, bo praktycznie nikt tam nie jadał.
- Rozmawiałam z nim wczoraj. Przyszedł w nocy zapłakany. Co go napadło, aby zrobić takie świństwo Hermionie ? - zaczęła rozmowę młoda Weasley nakładając sobie owsianki.
- Czuł się źle z tym, że nie okazywała mu fizycznie uczuć - odpowiedział spokojnie przegryzając tosta.
- Bronisz go ? - prawie krzyknęła, ale powstrzymała się w ostatniej chwili, bo nie chciała zwracać na siebie uwagi innych.
- Nie Skarbie, tylko powtarzam to, co mi wczoraj powiedział. Z tego co wiem, on ją nadal kocha i chcę prosić o wybaczenie - odpowiedział Harry swojej dziewczynie.
- Co robimy ? - spytała ze smutkiem, bo martwiła się, że ich wspólna przyjaźń jest zagrożona.
- Moim zdanie trzeba dać jej czas. Ona na pewno nie chce teraz żadnej litości...Nie przyszła na śniadanie, więc zaniosę jej kanapki przed zajęciami. O patrz ! Twój brat do nas idzie. Popełnił błąd, ale chociaż my go nie przekreślajmy - zaproponował. Ron nadal był jego przyjacielem i nie chciał wybierać pomiędzy nimi. Podszedł do nich niepewnym krokiem.
- Mogę ? - zapytał, trzymając talerz i szczućce w ręce.
- Siadaj, ale nie licz, że wszystko jest ok. Należy Ci się porządny opieprz - odpowiedziała Ginny przesuwając się w bok.
- Pomóżcie mi, proszę. Dostałem nauczkę i dopiero teraz do mnie dociera, co zrobiłem. Chcę być tylko z nią - mówił załamanym głosem. Miał podkrążone oczy, bo nie spał w ogóle w nocy. Zastanawiał się , jak naprawić swój błąd, ale nic nie wymyślił.
- Stary, jesteśmy na Ciebie wkurzeni, też potrzebujemy czasu, aby Ci wybaczyć. Jednak każdy popełnia jakieś błędy i czasami warto dać drugą szansę - odezwał się do niego po raz pierwszy od wczoraj.
- Zgadzam się z Harry'm,w końcu jesteś moim bratem...Po prostu musisz jej pokazać, że Ci zależy. Udowodnić, jak bardzo żałujesz swojego błędu. Tylko nie teraz. Daj jej trochę czasu na przemyślenia - dodała Ginny.
- Jakim ja byłem debilem... - powiedział Ron i zakrył dłońmi twarz.
- To prawda. I to największym jakiego znam - odezwał się Harry.

W tym samym czasie przy stole Slytherinu
Draco i Blaise siedzieli razem zajadając tosty. Rano dowiedzieli się, że ich przyjaciółka Pansy wyjechała do ciężko chorej matki i nie wiadomo kiedy ponownie wróci do Hogwartu.
Jednak bardziej przejmowali się tematem pewnej gryfonki.
- Nie przyszła na śniadanie. Nawet nie wiedziałem, że laski tak bardzo to przeżywają - pierwszy odezwał się czarnoskóry ślizgon.
- A co Ty byś zrobił, gdybyś zobaczył, że Twoja laska obściskuje się po kątach z innym ? - zapytał Draco przeglądając "Proroka codziennego".
- Jak to co? Obił tamtemu mordę, a ją olał i normalnie funkcjonował. Nie ta, to inna - odpowiedział pewnie popijając sok z dyni.
- No widzisz, ale to jest Granger i będzie się użalać nad swoim marnym losem - zaśmiał się odkładając gazetę na bok.
- Ciekawe, czy Ginny ją dziś odwiedzi? Jak będzie u niej, to wyślesz sowę ? - zapytał go już dziś o to ze trzy razy.
- Tak, przecież już pytałeś. Właśnie, bo jest sprawa. Nie sądzę, że Granger pójdzie dziś na dyżur, a ja obiecałem Potter'owi, że nikogo do niej nie wpuszczę. Możesz ją w tym czasie popilnować ? - Draco pod względem obietnic był bardzo rzetelny i zawsze je do końca wypełniał.
- No jasne. Żaden problem. O zobacz, ta miernota się spóźniła - wskazał palcem na Rona, który akurat wszedł do Wielkiej Sali.
- Mam go gdzieś - odpowiedział szczerze,a w tym momencie wleciało kilka sów. Jedna podleciała do niego. Odwinął mały rulonik i przeczytał:
" Dostałem rano odpowiedź z Ministerstwa. Twoja matka i Ty zostaliście całkowicie oczyszczeni z wszelkich zarzutów. Tak, dobrze przeczytałeś, Ty też.  Liczę, że się kiedyś jakoś odwdzięczysz. Na chwilę obecną proszę Cię o pomoc przy Hermionie. Harry Potter."
Uśmiechnął się i podał kartkę przyjacielowi. Cieszył się, bo teraz może być spokojny o swój los. Wiedział, że ma ogromny dług u Potter'a oraz, że kiedyś go spłaci.

Harry, z talerzem kanapek poszedł na siódme piętro. Kiedy wszedł i zobaczył w jakim stanie jest jej sypialnia, odłożył śniadanie na szafkę i uprzątnął bałagan. Usiadł na skraju łóżka i zaczął głaskać po głowie. Hermiona po chwili wtuliła się w jego klatkę, a łzy nadal leciały jej po policzkach. Położył się całkowicie i mocniej do siebie tuląc.
- Spokojnie, jestem tu. Obiecuję, że dołożę wszelkich starań, abyś miał spokój. Wiem, że go teraz potrzebujesz - mówił ze spokojem w głosie, a ona nadal milczała.
- Przyszedłem tylko na chwilę, aby przynieść ci coś do jedzenia i zaraz idę na zajęcia. Dostałaś rano wiadomość ? - zapytał,a Hermiona tylko pokiwała głową - to dobrze. Pamiętaj, że jak coś się będzie działo, to wyślij mi sowę - pocałował w czoło i wyszedł. Po raz pierwszy widział swoją przyjaciółkę w takim stanie.

Czas do obiadu minął szybko. Draco między przerwami zaglądał do niej,aby sprawdzić czy wszystko jest dobrze. Kilka osób pytało, co się dzieję z Hermioną, ale Ginny odpowiadała, że jest chora i potrzebuje odpoczynku. Ron siedział na lekcjach, ale nic nie notował. Myślami był zupełnie gdzie indziej. Harry po obiedzie zaniósł posiłek Hermionie, ale zauważył, że nie ruszyła jeszcze śniadania. Tym razem zmusił ją do tego, aby wstała i poszła się wykąpać, a on w tym czasie pościelił łóżko i naszykował jej duży koc. Kiedy wróciła, była ubrana w rozciągnięty dres i miała niedbale związane włosy w koka. Położyła się ponownie, wyczarowała sobie nową porcję chusteczek i szczelnie okryła. Nadal milczała i co chwila pojawiała się nowa porcja łez. Harry nie mógł znieść takiego widoku, więc udał się na popołudniowe lekcje.

Hermiona nadal czuła się okropnie. Nikt ją jeszcze tak mocno nie skrzywdził. Zastanawiała się, gdzie popełniła błąd. Bała się, że cała szkoła będzie się śmiać, z tego, jaka jest naiwna. W głowie słyszała już te żarty: " Kiedy ona mu pisała pracę, on zabawiał się z Bell. Haha", "A wiecie, że kiedy Ron znikał z lekcji ona go tłumaczyła u profesorów,że źle się czuje". Wiedziała, że musi być gotowa, aby się z tym zmierzyć. Umieć przejść obojętnie na zaczepki z podniesioną głową. Jednak jeszcze nie teraz. Na chwilę obecną czuła się bezpiecznie tylko w swojej sypialni. Wyjęła z nocnej szafki kawałek pergaminu i pióro. Napisała krótki list i wysłała go do Harry'ego. Nadal przed oczami miała obraz całującego się Rona z Katie. Nowa porcja łez napłynęła jej do już napuchniętych, zaczerwienionych i piekących oczu.

Trwała właśnie lekcja Obrony przed Czarną Magią. Profesor Dumbledore skończył z nimi rozdział o podwodnych potworach. Siedział jak zwykle na biurku.
- Cieszę się, że tak łatwo przychodzi mi współpraca z wami. Możemy spokojnie zacząć już tematy z przyszłego semestru - powiedział przeglądając spis treści w podręczniku.
- A co jeśli skończymy książkę przed końcem roku ? - zapytał Draco.
- Myślę, że mam dla pana dobrą wiadomość. Wtedy zrobię egzamin i więcej nie będziecie musieli pojawiać się w mojej klasie - uśmiechnął się odkładając książkę i podchodząc do tablicy.
- Hurra ! - krzyknął Draco z drwiącym uśmieszkiem.
- Tak, dokładnie panie Malfoy. Ja też się cieszę, że nie będę oglądał niektórych osób. Jednak zanim zaczniemy nowy temat, to napiszecie mi w parach referat. Będzie to wasze przygotowanie z materiałem - wziął swoją różdżkę i zaczął pisać na tablicy.
- "Wszystko... co... wiemy... o Śmierciożercach.... Ich wady i... wady, bo... zalet nie.... mają." - czytał na głos Blaise.
- Ah dziękuję panie Zabini, jednak to temat dla gryfonów. Nie przyjmuję żadnych sprzeciwów - odwrócił się ponownie i zaczął pisać dalej.
- "Wszystko...co...wiemy....o Mugolakach...Ich wady i ....zalety - tym razem przeczytał Draco.
- Dziękuję panie Malfoy. To temat dla ślizgonów. Nie...- nie dane mu było dokończyć.
- Przyjmuję żadnych sprzeciwów. Tak, to już wiemy, ale czy nie popełnił pan błędu ? - dodał Draco bujając się na krześle.
- Nie. Śmierciożercy nie mają żadnych zalet, a mugole owszem i to całkiem dużo - odpowiedział mu spokojnie.
- Taa, szczególnie taka Granger...Normalnie skarbnica zalet - kpił na głos ze swojej współlokatorki.
- Zamknij się Malfoy ! - zdenerwował się Ron.
- Uuu Weasley, nie zgodzisz się ze mną ? Myślałem, że przyznasz mi rację, skoro sam ostatnio...- nie dokończył, bo przerwał mu profesor.
- Wybaczą mi panowie, ale proszę tę rozmowę dokończyć po zakończeniu lekcji. Na pracę czekam dwa tygodnie. Myślę, że tyle czasu powinno Wam wystarczyć. A teraz dziękuję za uwagę. Możecie iść - podszedł do drzwi i zdjął z nich zaklęcie.
- Ron, napiszesz ze mną ten referat ? - zapytał Harry Rona, kiedy wspólnie wychodzili z sali.
- Słucham? Ty chcesz ze mną pracować ? - dziwił się rudzielec.
- No tak. Drugi raz nie zaproponuję. Jestem na Ciebie zły, ale w końcu się przyjaźnimy, co nie ? - odpowiedział klepiąc go po ramieniu.
- Dzięki Stary. Nie mogę się na niczym skupić. Tęsknię za nią. Myślisz, że będzie chciała ze mną porozmawiać ? - zastanawiał się Weasley, ale Harry zajęty był już czytaniem wiadomości od Hermiony, którą właśnie otrzymał przez sowę.
"Harry, dziękuję Ci za to, że się o mnie martwisz, ale ja potrzebuję czasu. Proszę Cię, abyś już dzisiaj do mnie nie przychodził. Chcę być sama. H." -
- Co ? Ah nie, myślę, że jeszcze nie jest gotowa na spotkanie z Tobą - odpowiedział Harry chowając papier do kieszeni.
- To teraz wróżbiarstwo. Ta lekcja będzie nudna bez Hermiony - dodał Ron.
- Niestety tak - odpowiedział Harry i udali się w stronę sali profesor Trelawney.

Lekcje dobiegły końca. Wszyscy zmierzali właśnie do Wielkiej Sali. Draco poczuł, że ktoś wkłada mu coś do kieszeni. Było dość ciasno, więc nie mógł dostrzec kto dokładnie. Kiedy usiadł już na swoim miejscu sięgnął ręką kawałek zgniecionego pergaminu.
"Hermiona mi napisała, że chce być dzisiaj sama i nie chce żadnych gości. Mam sprawę. Możesz jej zanieść kolacje? " Spojrzał na stół Gryffindoru. Kiwnął głową w momencie, kiedy Harry spojrzał się na niego.
- O co chodzi ? - zaciekawił się Blaise widząc jak Draco czytał jakąś wiadomość.
- Mam zanieść Granger kolacje. Napisała do Potter'a, że nie chce nikogo dzisiaj widzieć - wytłumaczył nakładając sobie na talerz pieczeń.
- Masz zamiar mu pomagać ? - zapytał pełny nadziei, że Draco może zmienił zdanie co do niektórych osób.
- Przez najbliższy czas tak, bo mam względem niego ogromny dług wdzięczności. Wiesz dobrze, że nie łatwo jest załatwić uniewinnienie w Ministerstwie - odpowiedział szykując drugi talerz obok.
- No chyba, że jest się Potter'em...- zaśmiał się Zabini.
- Dobra, tylko co taka Granger je ? Co mam jej naszykować ? - zastanawiał się Malfoy.
- Naszykuj jej kilka tostów - zaproponował i podał mu koszyk z pieczywem.

Hermiona właśnie się obudziła, spojrzała na zegarek i zobaczyła, że przespała całe popołudnie. Głowa ją bardzo bolała i piekły oczy. Usłyszała jak ktoś wchodzi do dormitorium i kieruje kroki wprost do jej sypialni. Przykryła się szczelniej kocem.
- Granger kolacja - powiedział Malfoy wchodząc bez pukania. Ona nadal leżała i nic nie mówiła. Zobaczył, że na szafce obok znajdują się talerze ze śniadaniem i obiadem w nienaruszalnym stanie.
- Słuchaj Granger, masz coś jeść. Bo jak nie, to Cię uśpię, zawołam panią Pomfrey, żeby podłączyła jakieś kabelki i wtedy dostaniesz pokarm prosto do żołądka. Zastanów się co jest lepsze - dodał i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Zastanawiała się od kiedy zależy mu na jej stanie zdrowia. Wiedziała, że pewnie Harry go o to poprosił. Odwróciła się na drugi bok i ponownie zaczęła płakać. Wiedziała jedno, że na zajęcia może nie chodzić, ale jednak dyżur to coś innego. Z reszta wiedziała, że Malfoy jej nie odpuści, więc kiedy zbliżała się godzina dwudziesta druga wstała z łóżka, założyła buty i wyszła do salonu.
- Wybierasz się gdzieś Granger? - zapytał Draco wiążąc sobie buty - w tym stanie i stroju? Kpisz sobie ze mnie ? Gdyby nas razem zobaczyli moja reputacja ucierpi. Wracaj do łóżka - dodał i kierował się w stronę drzwi wejściowych. Gryfonka stała i nadal patrzyła na niego.
- Granger, dwa razy nie będę powtarzał. Kiedyś Ty pójdziesz za mnie - po czym wyszedł i nie czekał na żadną jej reakcję. Hermiona postała jeszcze chwilę i posłusznie wróciła do łóżka.

Draco miał dobry humor. Myślał, że będzie się z nim kłóciła albo protestowała. A tu nic. Bez problemu się z nim zgodziła. Zastanawiał się dlaczego nie może zawsze być taka spokojna i ugodowa. Nie, to niemożliwe. To jest Granger. Prędzej czy później wróci to stanu krzyków i histerii. Zobaczył, że w jego stronę idzie jego przyjaciel.
- Jednak została ? - zapytał Blaise.
- Chciała iść, ale ją powstrzymałem. Wracam za dwie godziny. Popilnujesz jej mimo tego, że nie spotkasz swojej ukochanej? - zapytał Malfoy.
- No oczywiście. Jesteś moim kumplem i zawsze Ci pomogę - odpowiedział Blaise i poszedł na siódme piętro. Gdy tylko przekroczył próg, od razu skierował się do sypialni gryfonki.
Siedziała na łóżku i jadła tosty, które przyniósł jej współlokator. Wziął krzesło, które stało przy biurku, postawił przy łóżku i usiadł. Patrzyła na niego zdziwiona.
- Spokojnie, przyszedłem tu z pewną sprawą do Ciebie - chciała odłożyć kanapkę z powrotem na talerz, ale ją powstrzymał - nie, nie, jedz sobie spokojnie,a ja będę mówił, dobrze? - zapytał i czekał na jej reakcję, ale ona tylko pokiwała głową.
- Nie przyszedłem tu, żeby rozmawiać na Twój temat , o to nie musisz się martwić -
wyciągnął z kieszeni złożoną na kilka części kartkę pergaminu - to mój referat do McGonagall. Napisałem go w całości, ale wydaje mi się, że jest pełno błędów i jest jakieś niespójne, możesz mi je sprawdzić ? - zapytał podając jej wypracowanie, a ona ponownie pokiwała twierdząco głową.
- Dziękuję Hermiono. Widzę, że już zjadłaś. Może chcesz się iść wykąpać ? Ja w tym czasie posprzątam ten bałagan - patrzył na nią, ale nie widział żadnej reakcji - więc użyję hasła tego roku : Nie przyjmuję żadnych sprzeciwów - odstawił krzesło na miejsce. Hermiona wstała, zabrała piżamę i poszła do łazienki. W tym czasie Blaise posprzątał i pościelił jej łóżku. Następnie wyszedł do salonu i usiadł na kanapie przed kominkiem. Po kilku minutach wyszła i nie patrząc na czarnoskórego ślizgona, udała się do siebie, zamykając drzwi.
W tym momencie do salonu wszedł Draco.
- Co tak szybko ? - zapytał Zabini.
- McGonagall mnie zwolniła. A tu jak ? Spokojnie? - dopytywał się Malfoy nalewając sobie szklaneczkę ognistej.
- Tak. Zjadła Twoje kanapki, wykąpała się i chyba poszła spać - tłumaczył, kierując się do wyjścia - Stary, ja idę spać, bo jestem zmęczony. Do jutra - dodał i wyszedł.
Draco również miał dosyć dzisiejszego dnia, więc poszedł do siebie, aby po chwili odpłynąć w głęboki sen.

Z samego rana obudziły go dziwne odgłosy. Spojrzał na zegarek,była dopiero szósta. Myślał,że może jednak to sen. Odwrócił się na drugi bok,zamknął oczy i ponownie to usłyszał. Wstał, aby sprawdzić,co się dzieje. Okazało się, że to w pokoju gryfonki. Kiedy tam wszedł zobaczył Hermionę, która siedzi skulona na łóżku, a nad nia stoi Ron.
- Proszę Cię, wysłuchaj mnie, nadal Cię kocham i będę o Ciebie walczył, daj mi szansę - prosił, wymachując rękoma.
- Weasley, kutwa, obudziłeś mnie. Idź sobie stąd - stał w drzwiach i obserwował zapłakaną dziewczynę, która się cała trzęsła.
- Nie do Ciebie przyszedłem. Odwal się Malfoy ! - krzyknął.
- A co, Bell ma okres i nie możesz sobie ulżyć ? - zaśmiał sie Draco, po czym dodał - jeśli nie chcesz, żebym znowu obił Ci mordę, to wyjdź stąd, bo nie jesteś u siebie, a poza tym z tego co widzę, Granger nie chce z Tobą gadać - odszedł na bok, aby szerzej otworzyć drzwi.
Ron bez słowa opuścił dormitorium.

-Granger, nic Ci nie jest? - zapytał ją podchodząc do łóżka. Ona pokręciła przecząco głową, położyła się i odwróciła do ściany. Postanowił, że teraz się wykąpie, a zanim pójdzie na śniadanie, to zajrzy do niej i uprzedzi, że zablokuje drzwi, aby nikt jej nie nachodził. Pół godziny później, ubrany i naszykowany otworzył drzwi do jej sypialni. Wtedy doznał szoku. Ona zniknęła...


*Dziękuję,że ze mną jesteś :) Mam nadzieję, że rozdział Ci się spodobał. Liczę na komentarz z Twojej strony ze szczerą oceną :) Dodałam też zakładkę "Obserwatorzy", więc będzie mi miło, jeśli się tam dodasz :) Dobrego wieczoru !

9 komentarzy:

  1. Wreszcie prawda wyszła na jaw i bardzo dobrze! Cieszę się, że Draco go uderzył, należało mu się. Szkoda mi Hermiony bo bardzo cierpi :( ten drań na nią nie zasługiwał...
    Fajnie, że Harry tak się nią przejmuje i jej pomaga. To prawdziwy przyjaciel.
    Draco chyba jednak ma jakieś uczucia, skoro przejmuje się Hermioną ;)
    Ciekawe gdzie zniknęła?
    Znalazłam błąd ortograficzny: nienawidził piszemy łącznie :) tak samo Harrym
    Oczywiście czekam na dalszy ciąg i życzę weny!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za komentarz :) Mam motywację do dalszej pracy. Dziękuję za wskazanie błędów :)

      Usuń
  2. Uuu... cieszę się, że Malfoy przyłożył Ronowi, należało mu się :D
    Jestem ciekawa gdzie zniknęła Hermiona?! Mam nadzieje, ze nic niebezpiecznego jej się nie stanie.
    www.crazy-in-love-dramione.blogspot.com
    Pozdrawiam #Hedwiga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Miło mi, że regularnie śledzisz mojego bloga :)

      Usuń
  3. I w takim momencie przerywasz :D
    Fajnie, że Draco pokazał Ronowi w końcu, gdzie jest jego miejsce
    Z Harry'ego jest fajny przyjaciel szkoda tylko, że nie zrobił tego co Draco
    Pozdrawiam Isiaaa N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) jest mi bardzo miło :) pracuję nad następnym :)

      Usuń
  4. Znowu czwarta...
    Czemu ja jestem taka wolna? ;c
    Cyba się powieszę na kablu od internetu ;-;
    Dobra, czytam rozdział i będę pisać ocenkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leel ;_;
      Gdzie jest Granger?!
      Jak Ronald dostał się do jej pokoju, jak on był zablokowany zaklęciem?!
      Tak w ogóle, to dobrze, iż Hermiona w końcu dowiedziała się prawdy!
      Draco i to jego bronienie jego przyszłej, mam nadzieję żony
      Blaise i miłość do Ginevry, jest taka (?) słodka, chyba można tak powiedzieć
      Czemu Ron jej nie zostawi? Tylko nadal będzie sobie wmawiał, iż ją kocha? Właściwie, zapewne kocha tylko jej zadania domowe...
      Zadam drugi raz to samo pytanie...
      Gdzie to cholery poszła Granger?!
      Ale teraz bez zbędnego pitolenia, kończę pisać ten *jak zawsze* nudny komentarz, oraz oczywiście nie pozostaje mi nic innego jak życzyć weny i czekać na nexta!
      Pozdrawiam
      ~Juna

      Usuń
    2. Nudny, no co Ty ? :) meega :) oczywiście jak zwykle dziękuję za komentarz :) jak Ron się dostał, skoro był zamknięty zaklęciem ? Odpowiedź na to i inne pytania w rozdziale 11 :) pozdrawiam :)

      Usuń