wtorek, 16 lutego 2016

Rozdział 7

"Dziwne układy"

Harry i Hermiona schowali się u niej w sypialni. Drzwi zostawili lekko uchylone, aby dokładnie widzieć reakcję Malfoya. Nikt więcej nie wiedział o tym planie. Draco podszedł do kominka, przy którym stała dużej wielkości skrzynia. W pierwszej kolejności pomyślał, że może jego współlokatorka się wyprowadza, ale szybko pozbył się tej myśli. Z daleka było czuć od niej magię. Wyciągnął różdżkę, tak dla własnego bezpieczeństwa. Uchylił powoli górną klapę.
Na początku zaczęła się wydobywać duża ilość pary , a następnie dostrzegł zjawę, a przynajmniej tak mu się wydawało. Cofnął się kilka kroków w tył i dopiero wtedy zobaczył czym ta zjawa jest. To był dementor. Duży, unoszący się w powietrzu w połatanej szacie. Ze strachu nie mógł się poruszyć. Czuł jak całe jego ciało sztywnieje. Gdyby wtedy Granger nauczyła go patronusa, nie miałby teraz żadnego problemu, aby się go pozbyć. Nawet nie wiedział,w którym momencie stracił przytomność. W tej chwili z pokoju wyszła gryfonka.
 - Expecto patronum - powiedziała spokojnie Hermiona. Zaraz za nią wyszedł Harry, który nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
- Dziękuję Ci za pomoc. Na początku miałam tutaj przynieść tą szafę, przy której Remus Lupin uczył nas jak sobie radzić z boginem,ale w sumie miałeś rację. Nie wiadomo, co by z tej szafy wyszło, bo czego taki Malfoy się boi? - komentowała zaistniałą sytuację.
- No właśnie, a Tobie chodziło,aby to był dementor. Dobrze, że mi się przypomniało jak on mnie pierwszy raz uczył i ta skrzynia, w której jeden był ukryty. Myślę, że nauczkę już dostał i zrozumie, aby następnym razem nie oszukiwać. - dodał Harry.
- Ja go przeniosę do jego sypialni,a może Ty zajmij się tą skrzynią, aby trafiła z powrotem na swoje miejsce - zaproponowała unosząc Draco w powietrzu, dzięki swojej różdżce.
- Nie ma problemu. To w takim  razie zobaczymy się później. - tym samym sposobem uniósł skrzynię i opuścił dormitorium. Hermiona była z siebie dumna. Dobrze wiedziała, że jak się obudzi będzie myślał, że to był tylko sen, ale miała nadzieję, że może da mu to do myślenia następnym razem. Kiedy opuściła jego sypialnie do salonu wpadła Ginny.
- Odpisał ! Zabini odpisał ! - krzyczała, trzymając związany rulonik w ręce.
- To dlaczego jeszcze nie przeczytałaś ?- spytała, widząc , że kartka jest nie rozwinięta.
- Bo się bałam. Chcesz pierwsza ? - podała jej wiadomość trzęsąc się z obawy, co mogła zrobić będąc pod wpływem alkoholu.
- Chodź do mojego pokoju, w każdej chwili może Malfoy się obudzić - odebrała mały rulonik.
- A to on śpi? Myślałam, że był na śniadaniu. - zdziwiła się rudowłosa.
- Był, ale widocznie potem czymś się zmęczył - ośmiała się i po chwili razem usiadły na jej łóżku. Hermiona postanowiła, że będzie czytać na głos.
"Ginny, zaskoczyło mnie Twoje pytanie i tym bardziej nie rozumiem, dlaczego nie chciałaś się spotkać. Między nami nic nie było. Poprosiłaś, abym odprowadził Cię do łóżka , więc to zrobiłem. Chwilę później usnęłaś, a ja obok Ciebie. To cała historia. Blaise."
- Widzisz, a tak się bałaś. Następnym razem uważaj z alkoholem - zaśmiała się Hermiona, poklepując ją po ramieniu.
- I kto to mówi ? Osoba, która nie pamięta od kogo dostała wisiorek - odgryzła się Ginny.
- To prawda. Nadal nie wiem kto mi go podarował, ale może wkrótce się dowiem. Dlaczego wszyscy tak rano wybiegli ze śniadania? Nevill coś krzyknął, ale nie usłyszałam - spytała, bo w sumie wtedy przy stole gryfonów została tylko ona i Harry.
- McGonagall zadała wypracowania na jutro tym osobom, które były u Ciebie na urodzinach. Wiesz, to była transakcja wiązana. Ona nam zezwoliła na imprezę, ale w zamian mamy oddać rolkę papieru o transmutacji zwierząt w rzeczy codziennego użytku - wytłumaczyła.
- Ah, teraz rozumiem. Tyle poświęcenia dla mnie. Jesteście kochani - objęła ją i przytuliła.
- Dobra, ja uciekam, bo przecież się samo nie napiszę. Widzimy się na obiedzie. - dodała Ginny, a po chwili zniknęła za drzwiami dormitorium. Hermiona poczuła wyrzuty sumienia. Postanowiła, że pójdzie i im pomoże. Wychodząc z sypialni natknęła się na Malfoya.
- Dziwnie coś wyglądasz. Marnie spałeś? - Zapytała go, choć o mało nie zaczęła się śmiać. Miał podkrążone oczy i ręce jeszcze to tej pory mu się trzęsły.
- Granger, uważaj, bo pomyślę, że się martwisz - zakpił, idąc w stronę łazienki.
- Ty myślisz? Niespotykane zjawisko. Podam tą informację do "Proroka codziennego" - zaczęła się głośno śmiać.
- Granger, idź już sobie, bo może się to źle dla Ciebie skończyć - był wykończony swoim realistycznym snem i nie miał na nic ochoty.
- Uważaj, bo się Ciebie boję - po czym wyszła i zamknęła drzwi.
- Może powinnaś - odpowiedział, ale ona już tego nie słyszała.

Hermiona była w znakomitym humorze. Plan się udał. Malfoy wystraszony. Dostała myślodsiewnie taką jaką sobie wymarzyła. Dzień był słoneczny, więc czego chcieć więcej?  Szła i wspominała wczorajszy wieczór. Jedyne co ją martwiło, to ilość punktów. Slytherin miał osiemdziesiąt , a Gryffindor tylko dziesięć. Postanowiła, że od jutra zacznie się częściej zgłaszać na lekcjach, aby trochę ich nadrobić, bo w sumie ona sama straciła trzydzieści na wróżbiarstwie. Z zamyśleń wyrwał ją głos Pansy, który dobiegał z małego schowka na miotły.
- Hermiona ! Psst. Tu. - skręciła z trasy i ledwo zmieściła się w małym pomieszczeniu.
- Pansy? Co się stało? - spytała zdziwiona, bo dlaczego nie zagadała do niej na korytarzu.
- Zaliczyłam patrosuna na zadowalający , super nie? - widać, że naprawdę była z siebie dumna.
- To wspaniale, ale przecież dużo pracy było Twojej, więc gratuluję - uścisnęła jej rękę po czym zapytała - ale dlaczego nie mogłaś mi tego powiedzieć na korytarzu ?
- Wiesz..chyba na razie wolę, aby nasza znajomość była tajemnicą. Nie gniewaj się, ale..- Hermiona złapała ją ponownie i odpowiedziała.
- Spokojnie, rozumiem, a teraz uciekam, bo tu mi trochę niewygodnie. - zaśmiała się i poszła po pokoju wspólnego Gryffindoru, aby pomóc innym w pisaniu referatu.

Draco zdążył się już uspokoić. Siedział na kanapie popijając ognistą i czytając gotowy już referat na zajęcia. Nagle do salonu wpadł Zabini.
- Co porabiasz? - zaczął rozmowę siadając obok niego.
- Kończę sprawdzanie pracy na OPCM. Jak tam sprawy z rudą? - spytał i podał mu drugą szklankę.
- Napisała do mnie rano, żebym wytłumaczył jej co między nami zaszło, więc napisałem prawdę. Myślę, że ona żałuję, że ze mną spała, a raczej obok mnie. Co ona w nim widzi? - zdenerwował się dolewając sobie trunku.
- Jak to co ? To wybraniec. Od zawsze był blisko niej, bo przecież Weasley to jego kumpel, więc w końcu się spyknęli - zaśmiał się odkładając pracę na stół.
- Urodą on nie grzeszy, niski, okularnik i do tego przez całą szkołę lewituje jakąś starą skrzynie - na te słowa Draco zakrztusił się ognistą, wypluł część , a Blaise zaczął klepać go po plecach, żeby się nie udusił.
- Co?! Jaką skrzynię ? Kiedy ? - pytał szybko Draco.
- Taką dużą , czarną zamkniętą na kilka spustów. Jak do Ciebie szedłem , to go mijałem. Wszyscy się na niego dziwnie patrzyli. A czemu pytasz? - zaskoczyło go to, że akurat tym szczegółem się zainteresował.
-  A to wredna szlama ! Już ona mnie popamięta ! Niech tylko wróci ! - chodził zdenerwowany po salonie i wymachiwał rękoma.
- O czym Ty mówisz? Mi chodzi o Pottera, co ma z tym wspólnego Granger ? - zaciekawił się ciemnoskóry ślizgon.
- Ten lokowany pudel kazał Bliznowatemu przynieść tu tą skrzynie. Kiedy ją otworzyłem wyleciał dementor. Stary, przecież wtedy zaliczyłem patronusa dzięki eliksirowi, który ważyliśmy całą noc, więc jak miałem sobie dać z nim radę?  - tłumaczył mu sytuację z rana.
- Więc co zrobiłeś ? - zapytał, kiedy Draco na chwilę zamilkł.
- Chyba zemdlałem, nie pamiętam. Ocknąłem się dopiero u siebie - po czym usiadł z powrotem na fotel i jednym duszkiem wypił całą szklankę ognistej. Blaise zaczął się głośno śmiać, ale kiedy zobaczył minę przyjaciela przestał, bo nie chciał go bardziej denerwować.
- Co zamierzasz zrobić ?
- Jeszcze nie wiem, ale odechce się jej głupich żartów na mnie. Najpierw akcja z drzwiami, a teraz ta skrzynia. Chyba zapomniała z kim mieszka i komu należy się szacunek. Trzeba jej o tym przypomnieć - uśmiechnął się do przyjaciela. - tylko jak ona się o tym dowiedziała?
- No właśnie. Tak sobie teraz myślę...tą wiadomość rano o spotkanie na skraju lasu to też jej sprawka. Wiesz co, chodź do mnie,tam pomyślimy co z tym zrobić - dodał. Draco przed wyjściem zamknął drzwi do swojej sypialni mocnym zaklęciem.

Droga do lochów prowadziła przez kilka pięter w dół. Po drodze przestraszyli kilku młodszych uczniów, aby pokazać, kto tak na prawdę rządzi w tej szkole. Na ostatniej prostej usłyszeli dziwne dźwięki dochodzące z łazienki, która nigdy nie była czynna, ze względu na Jęczącą Martę. Nikt normalny tam nie wchodził, dlatego postanowili sprawdzić, kto tam jest. Podeszli bliżej, bo drzwi były delikatnie uchylone. Usłyszeli:
" - A jak ona się domyśla?
- Nie sądzę, własnie siedzi w pokoju wspólnym i piszę dla mnie referat na jutro,  naiwna kretynka"
- Ron, ja już nie chcę się ukrywać, chowamy się po kątach, a ostatnio nakrył nas Malfoy z Zabinim, myślisz, że jej powiedzieli?
- Nawet jeśli , to ona i tak im nie uwierzy, nie martw się. Wytrzymamy jakoś ten rok, a potem weżniemy ślub, obiecuję.
- A kiedy z nią zerwiesz ?
- Pod koniec egzaminów, ale nie musisz być zazdrosna, bo ona udaje niedostępną. Dla mnie liczysz się tylko Ty. A teraz pokaż na co Cię stać" - zbliżyli się i zaczęli całować. Postali jeszcze przez moment, po chwili pierwszy ruszył Zabini.
- Idziemy, bo się porzygam. - pociągnął za sobą Malfoya. Ten też zrobił  zniesmaczoną minę i poszedł za przyjacielem. Gdy dotarli do lochów od razu skierowali się do sypialni.
- To sobie Granger wybrała chłopaka - śmiał się Draco.
- Miałem ochotę tam wejść i mu ponownie walnąć, ale to i tak nic nie zmieni. Nie chcę być w jego skórze kiedy się dowie, po co z nią był. Granger mu nie daruje - dodał Zabini.
- Racja. Ona ostatnio polubiła zemsty, więc jak się wprawi, to...- machnął ręką.
- Szczerze, to trochę mi jej szkoda. Ja do niej nic nie mam i jak się wkurzę na tego rudzielca, to jej wszystko powiem i pomogę jej w zemście - odważnie powiedział, choć dobrze wiedział, że nie spodoba się to jego przyjacielowi. Weszli do pokoju.
- Będziesz miał okazję się na nim wyżyć na najbliższym meczu. Niecałe dwa tygodnie zostały, więc może dopracujemy taktykę? - wstał, zebrał kilka kartek z biurka Blaise'a i zaczął rozrysowywać ulepszoną taktykę.

Dzięki pomocy Hermiony wszyscy zdążyli uporać się z referatami w ciągu godziny. Do obiadu zostało im jeszcze trochę czasu, więc Harry postanowił zrobić wtedy małe zebranie dotyczące najbliższego meczu ze ślizgonami.
- Jak wiecie czas biegnie szybko, mieliśmy tylko jeden trening, a to za mało. Proszę, aby dzisiaj po obiedzie zebrać cały zespół na polu quiddicha i trochę poćwiczymy.
- My będziemy na pewno - odpowiedział Nevill obejmując Hermionę ramieniem - oczywiście pokibicować z trybun.
- Dzięki, ale zwracam się teraz bezpośredni do graczy. Jeśli ktoś się nie pojawi, uznam, że rezygnuje z drużyny. Przykro mi, ale muszę tak zadecydować. Wygraną jest dodatkowe pięćdziesiąt punktów do puli, a dla nas to cenna zdobycz - chodził po pokoju i mówił dalej - Seamus i Ginny zostaniecie ścigającymi, wasza szybkość i reflekt w tym roku jest idealna na tę pozycję, więc..- ale nie dokończył, bo przerwał mu Finnigan.
- Stary, mówisz poważnie? Schodzę z rezerwowych ? - zdziwił się, bo nigdy jeszcze nie grał.
- Tak, pamiętaj, że liczę na Ciebie - podszedł i podał mu rękę. Po chwili :
- Wracając to tego co mówiłem, to rozrysowałem taktykę, ale chyba wolę ją pokazać, jak już będziemy w powietrzu. Ron jednak zostanie na pozycji obrońcy. Ostatnio gdzieś znika i nie mogę ryzykować. - popatrzył pytająco na Hermionę.
- Na mnie nie patrz, ja nic nie wiem, napisałam za niego referat i powiedział, że zobaczymy się dopiero w Wielkiej Sali. - szczerze odpowiedziała pokazując zwój pergaminu w ręce.
- Chyba muszę z nim porozmawiać - spojrzał na zegarek - a teraz idziemy na obiad, bo już czas.
Kiedy wychodzili z pokoju wspólnego Miona powiedziała, że skorzysta jeszcze z toalety i spotkają się na miejscu. Jak wyszła korytarz był już pusty. Gdy zmierzała na posiłek poczuła, jak ktoś wciąga ją do pomieszczenia na miotły. Znowu. To był Draco.
- Czego chcesz Malfoy? - wykrzyczała. Ten złapał ją za nadgarstki i przycisnął do ściany.
- Posłuchaj mnie Granger. Myślisz, że jesteś taka zabawna podrzucając skrzynki z dementorami? - zaczęła się śmiać.
- A co ? Strach Cię obleciał? Okłamałeś mnie wtedy , więc Ci się należało ! - wtedy zcisnął ją mocniej jednocześnie się do niej zbliżając.
 - Masz szczęście, że jestem na warunkowym. Wywiń mi jeszcze jeden numer, a obiecuję, że Cię zabiję i wtedy będzie mi wszystko jedno czy trafię do Azkabanu. Przynajmniej będę tam z satysfakcją, że dzięki mnie jest jednej szlamy mniej ! - po czym puścił ją i wyszedł. Hermiona stała chwilę w szoku. Chyba zaczęła się go bać. Uspokoiła oddech i udała się na obiad z myślą, że nikomu o tym nie powie, a jego zacznie po prostu unikać.

Wszedł na Wielką Salę pewnym krokiem. Odczuwał satysfakcję, że nastraszył Granger. Widział strach w jej oczach, a właśnie o to mu chodziło. Miała się w końcu nauczyć, że mieszka z arystokratą i należy mu się szacunek. Opowiedział Blaise'owi o całej sytuacji.
- Myślisz, że odpuści robienie Ci żartów ? - zapytał nakładając sobie na talerz pieczeń.
- Ona zacznie mnie traktować jak powietrze, będzie schodzić mi z drogi, w końcu będę miał spokój. - mówiąc to patrzył na stół Gryffonów, gdzie akurat siedziała.
- O popatrz ! - wskazał głową na Rona, który właśnie wszedł spóźniony i szybko podbiegł do Hermiony, aby się przywitać, ona się tylko uśmiechnęła i podała mu pracę, jaką dla niego wykonała - rudzielec przyszedł. Trochę im zeszło w tej łazience.
- Nie przypominaj mi tego przy jedzeniu. - Draco zrobił wykrzywioną minę.
- Przed chwilą pieprzył się z inną, a teraz przychodzi z uśmiechem zabrać referat, który dla niego wykonała. Na jego miejscu nie mógł bym spojrzeć w lustro - komentował Zabini nie spuszczając z niego wzroku.
- A jakby stanął nago...? wyobraź sobie ten obwisły brzuch , wszędzie te piegi i wszystko rude...- chciał mówić dalej, ale Blaise podniósł rękę w górę, co oznaczało, że ma dość.
- Stop Stary, teraz Ty nie obrzydzaj. Dzisiaj moja ulubiona pieczeń i mam zamiar zjeść porządną porcję. - po czym dołożył sobie solidny kawałek mięsa.
- Dawno wspólnie nie ćwiczyliśmy. Może to nadrobimy dzisiaj ? - zaproponował.
- Tak szczerze, to trochę mi się nie chcę - odpowiedział Blaise.
- Okey, skoro chcesz za jakiś czas wyglądać jak rudzielec to proszę bardzo..- Draco wiedział, co powiedzieć, aby namówić przyjaciela.
- Dobra, dobra. Przekonałeś mnie. Po obiedzie idziemy. Tylko w jakie miejsce? - zapytał. Hogwart nie miał w sobie żadnej sali przeznaczonej do treningów.
- Jest pokój życzeń. Zawsze można pomyśleć o sprzętach i dać sobie wycisk. - Draco już dawno o tym myślał, ale nie chciał iść tam sam.
- No tak, jesteś genialny - krzyknął poklepując go po plecach.
- Wiem - odpowiedział dumnie, po czym resztę pory obiadowej spędzili w ciszy.

Po obiedzie Hermiona wraz z Nevill'em usiedli na trybunach, aby podziwiać trening gryffonów. Harry jako kapitan czuwał nad całym zespołem. Z daleka było widać, jak tłumaczy im krok po kroku całą strategię.
- Czy możemy porozmawiać ? - zapytał Longbottom.
- Jasne, a coś się stało? - zapytała. Wiedziała, że zawsze był chłopakiem skrytym w sobie. Wszyscy się z niego naśmiewali i wątpili w to , czy jest prawdziwym czarodziejem. Jednak zmienili o nim zdanie podczas wojny. Pokazał wtedy swoją odwagę i chęć walki. Sprzeciwił się samemu Voldemortowi. Dziewczyny zauważyły też, że wyprzystojniał. Stał się po prostu dorosłym mężczyzną.
- Nie strasznego. Myślałem, że między mną a Luną może być coś więcej. We wakacje kilka razy ją odwiedziłem, pisaliśmy do siebie, nawet u Ciebie na urodzinach przetańczyliśmy prawie całą noc, a gdy zapytałem ją czy chciałaby ze mną chodzić odpowiedziała, że nie. Zaproponowała przyjaźń...a myślałem, że ten etap mamy już za sobą. - wysłuchała to co ma do powiedzenia nie przerywając mu. Domyślała się, że to w tej sprawie chce się doradzić.
- Tak szczerze mówiąc Nevill, to Luna zawsze trochę odstawała ze swoimi teoriami od innych. Może watro dać jej trochę czasu na przemyślenie całej sprawy. Nie widziałam nigdy, żeby chodziła z jakimś chłopakiem. Prawdopodobnie będziesz jej pierwszym. - próbowała mu dodać troche otuchy.
- To w takim razie co mam zrobić ?
- Coś wymyślimy, obiecuję. A powiedz mi, czy często spędzacie ze sobą dużo czasu ? - chciała go dokładnie wypytać i spróbować się postawić na miejscu Luny.
- Od początku roku chodzę za nią, wszędzie zapraszam, pomagam w zielarstwie, proponuję spacery..- wymieniał po kolei.
- To może tu jest problem.  Może za bardzo się narzucasz? Wiem, że chcesz dobrze, ale co za dużo to nie zdrowo. Postaraj się przez najbliższy tydzień rozmawiać z Luną tylko jeśli to konieczne. W ten sposób zobaczysz czy jej też na Tobie zależy. - zaproponowała.
- Może to jest jakiś pomysł...Postaram się,a co jeśli ona w ogóle nie zauważy braku mojej obecności ? - zmartwił się na samą myśl.
- Myślę, że na to pytanie znasz już odpowiedz. - wiedziała, że to pytanie retoryczne.
- To znaczy, że ona nie odwzajemnia mojego uczucia i warto się z tym pogodzić - wyjaśnił.
- Myślę, że lepiej bym tego nie ujęła. - poklepała go po ramieniu. - Teraz ja Cię o coś zapytam, dobrze? - kiwnął głową.
- Odkąd zamieszkałam na siódmym piętrze zauważyłam, że z Ronem coś się dzieje. Próbowałam z nim rozmawiać, ale udaje, że wszystko jest w porządku i mam się nie martwić. Jesteś z nim w sypialni, może wiesz coś więcej? - spojrzała na niego oczami pełnych troski.
- Niestety, sam nie wiele wiem. Rzadko z nami teraz przesiaduje, wraca późno, chłopaki plotkują, że może szykuje oświadczyny dla Ciebie - zaśmiał się, a Hermiona otworzyła szeroko usta ze zdziwinienia.
- No co Ty ?! Jest taki kochany - zarumieniła się na samą myśl, że Ron szykuję dla niej niespodziankę.
- Także może nie ma się czym martwić, dajmy mu trochę czasu, niech wie, że my się niczego nie domyślamy. - Hermiona spojrzała na przyjaciela i ona również dostrzegła, że zmienił się     i to na dobre. W tym momencie na miotle podleciał do nich Harry.
- I co ? Jesteście pod wrażeniem nowej techniki ? Jak to wygląda z trybun ? - pytał trochę zmęczony i jednocześnie ciekawy ich opinii. Oni popatrzyli na siebie, nie wiedzieli co mają mu odpowiedzieć, gdyż zagadali się i nie zwracali wcale uwagi na graczy.
- Myślę, że jak zwykle ogracie ślizgonów bez najmniejszego problemu - bezpiecznie odpowiedziała jako pierwsza.
- No tak tak, ale co sądzicie o tej taktyce ? - dociekał Harry.
- Myślę, że jest niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju. Tylko Ty mogłeś na nią wpaść - powiedział Nevill puszczając oczko do swojej towarzyszki.
- Dzięki,cieszę się, że Wam się podoba, a teraz wracam dalej do treningu - i po chwili odleciał w stronę pola quiddicha, a oni zaczęli się głośno śmiać.

Popołudnie minęło szybko. Słońce zachodziło już za horyzont zamku. Większość uczniów spędziło ten dzień na powietrzu, gdyż wrzesień był nadzwyczaj ciepły. Po kolacji każdy udał się do swoich pokojów, aby przygotować się do jutrzejszych zajęć. Kiedy minęła godzina dwudziesta ktoś zapukał do dormitorium na siódmym piętrze. Otworzyła gryfonka i i zobaczyła trójkę pierwszaków z godłem węża na piersi.
- Zapraszam, wchodźcie. Malfoy jest u siebie - skierowali się od razu do jego sypialni.
Nie chciała sobie wyobrażać jak on prowadzi te korepetycje i bardzo im współczuła.
Po chwili rozległo się ponowne pukanie. Tym razem byli to jej uczniowie. Dwójka chłopców i jedna dziewczynka. Jak zwykle w jej sypialni czekał dla nich naszykowany sok z dyni, ciasteczka i kilka słoików z małymi płomykami w środku.
- Fajny ten ogień w słoiku, może mnie kiedyś Pani nauczy - zaczął mały blondynek o imieniu Tom, który był najśmielszy z całej trójki.
- Bardzo Was proszę, abyście mówili mi po imieniu, zawsze to powtarzam, ale ciągle zapominacie - zaśmiała się Hermiona szykując kilka kartek.
 - Dobrze, będziemy - odpowiedziała Juliet.
- To z czym dzisiaj problem ? -spytała siadając obok nich przy okrągłym stoliku.
- Z transmutacją proszę pa...Hermiono - poprawił się Fred.
- Dla wszystkich na początku jest trudna,ale z czasem odkryjecie jej piękno - próbowała zachęcić ich do tego przedmiotu. Nagle usłyszeli jakieś dźwięki dochodzące z salonu.
- Wyjmiijcie swoje notatki, a ja tylko sprawdzę co się dzieję i zaraz do Was wracam - uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. To co zobaczyła trochę ją zdziwiło. W kącie przy bibliotece siedział mały chłopiec z podkurczonymi nogami, głowę miał schowaną między nimi, a rękoma obejmował kolana. Spojrzała pytająco na Draco, ale on tylko wzruszył ramiona i patrzył na niego z góry. Hermiona podeszła po niego i kucnęła tuż przed nim.
- Co się stało ? Malfoy Ci coś zrobił ? - zapytało cicho. Chłopiec podniósł głowę i spojrzał na nią. Miał zaczerwienione oczy, co oznaczało, że płakał. Po chwili się odezwał :
- Nie będę z nikim rozmawiał,a szczególnie z taką szlamą jak Ty - po czym ponownie schował głowę między nogami. Draco delikatnie się uśmiechnął, kiedy to usłyszał. Popatrzyła na niego i nie wiedziała co ma zrobić.
- O proszę, rośnie nam drugi Malfoy - powiedziała cicho, ale stwierdziła, że mu tak łatwo nie odpuści. Wstała i teraz mówiła do niego z góry.
- Posłuchaj mnie. Po pierwsze nie sądzę, że znasz znaczenie tego słowa, pewnie je gdzieś usłyszałeś i teraz postanowiłeś się popisać. Po drugie przyszedłeś tu na korepetycje, a nie siedzenie w kącie i obrażanie. Jeśli masz problem, to zgłoś się z nim do osoby, której ufasz. Po trzecie za obrażanie prefekta załatwiłeś sobie dwutygodniowy szlaban. Jutro z rana dostaniesz sowę od dyrektorki, co będzie Twoją karą. To tyle co miałam Ci do zakomunikowania, a teraz pozwól, że udam się do swojego pokoju, aby pomóc Twoim kolegom z roku w nauce, bo im w porównaniu do Ciebie zależy - mówiła to ze spokojem i opanowaniem. Jak powiedziała tak to zrobiła. Do chłopca nagle dotarło co się stało. Popatrzył na Malfoya, a ten kiedy wchodził do jego sypialni powiedział :
- Zapomniałem Cię uprzedzić, że lepiej z nią nie zaczynać, bo jest nieco drażliwa - zaśmiał się podstawiając mu krzesło, aby usiadł. Resztę korepetycji minęło już w spokoju. Zbliżała się godzina patrolu, więc musieli pożegnać uczniów. Gdy zegar wybił godzinę dwudziestą drugą udali się na dyżur.

Hermiona postanowiła wypytać Draco o tego chłopca. Szli korytarzem w dół, kiedy spytała:
- Malfoy, co to za sprawa z tym chłopcem ? Nie pytam dlaczego mnie nazwał szlamą, bo to wiadome, ale dlaczego płakał?
- Granger, a skąd mam to wiedzieć ? Ja mu nic nie zrobiłem. Wybiegł nagle z pokoju i usiadł w tym kącie, potem przyszłaś Ty, chłopak się przestraszył i potem już normalnie było - odpowiedział jej szczerze, ale nawet na nią nie patrząc.
- Dziwne, może trzeba było go o to zapytać ? - spojrzała na niego wyczekująco.
- Granger,  w porównaniu do Ciebie nie jestem wścibski, więc zakończmy ten temat - oburzył się, bo nie lubił wtrącania się w cudze sprawy. Usłyszeli jakieś głosy dochodzące z dwóch miejsc naraz. Z jednej strony oznaki szarpaniny, a z drugiej głos przypominał, jak dwie osoby się przytulają i całują. Draco szybko pomyślał i stwierdził:
- Granger, idziesz tam , gdzie się biją, ja do tych drugich - sam nie wiedział, dlaczego to zaproponował,ale chyba na razie nie chciał, aby się dowiedziała co wyprawia jej chłopak.
- Dlaczego ja do bójki? Ty jesteś facetem - zaprzeczyła szybko.
- Granger, nie dyskutuj, to pewnie gryffoni, więc idź tam, bo jak ja pójdę, to zegar punktów będzie wskazywał liczbę na minusie - i tym argumentem ją przekonał. Nic mu nie odpowiedziała tylko ruszyła dalej. Daleko nie musiała iść, bo nagle zobaczyła cienie, które się szarpią, by po chwili wyjść zza rogu i rozdzielić ich różdżką.
- Wiecie która jest godzina ? Widzę, że koniecznie chcecie stracić kilka punktów - było to dwóch chłopaków ze Slytherinu, kojarzyła ich z czwartego roku.
- A to Szl...- próbował jeden skomentować jej pojawienie, ale mu przerwała:
- Za każdy użyty wyraz "szlama" tracicie pięćdziesiąt punktów, więc co chciałeś powiedzieć ? - miała powoli dosyć tego, że jest tak nazywana.
- Yyy..SZANOWNA Pani prefekt...tak właśnie SZANOWNA ! bardzo przepraszamy i już nas nie ma - krzyknęli i po kilku sekundach zniknęli w lochach.

W tym samym czasie w innej części korytarza
Szedł zdenerwowany w stronę tych dziwnych dźwięków. Dobiegały z wnęki, która była schowana w ścianie między obrazami. Oczywiście intuicja go nie zmyliła.
- No proszę, widzę, że spotykamy się ponownie - zakpił widząc zmieszane miny Rona i Kate - punktów Wam nie odejmę, bo już nie mam z czego.
- Malfoy, daj nam spokój. Nic Ci złego nie robimy - bronił się ponownie.
- Mi nie, ale Granger już tak. Zależy Ci na tym, żeby Was nakryła? Nie ma problemu, zaraz tu będzie - naśmiewał się dalej z nich - wiesz co Weasley, mam gdzieś ten Wasz cały dziwny układ, ale będąc czarodziejem czystej krwi i nie myśleć...
- O co Ci Malfoy chodzi? - denerwował się, że po raz kolejny został nakryty.
- O to, że obściskujesz się z nią na korytarzach, które patroluje Granger. Spadajcie stąd, ale jak Was jeszcze raz napotkam, to ją zawołam - po czym odszedł od nich, a oni uciekli w przeciwnym kierunku. Szedł i zastanawiał się, dlaczego tak postępuję, co mu to da, że kryje ich przed Granger? Nagle ją zobaczył.
- Dwóch ślizgonów z czwartego roku się biło, ale to był ich pierwszy raz, więc dałam tylko pouczenia, a u Ciebie? - wyrwała go tym pytaniem z zamyśleń.
- Jakaś dwójka z Rawenclaw. Też pouczenie. - ruszyli dalej na patrol, ale okazał się być spokojny. O północy przekroczyli próg dormitorium. Hermiona szybko usnęła, za to Malfoy'owi zajęło to dłużej, bo zastanawiał się nad tym czy postępuje właściwie.

Następnego dni Draco postanowił więcej nie mieszać się w tą sprawę. Jeśli się wyda, to trudno, co go to obchodzi? Może w końcu Granger opanuje się z tym swoim mądrowaniem.
Na śniadaniu,kiedy opowiadał Blaise'owi wczorajszą akcję na patrolu głos zabrała dyrektorka
- Bardzo proszę wszystkich o uwagę. Jest na sali pewien uczeń, który chciałby zabrać teraz głos. Proszę, abyście go do końca wysłuchali. Zapraszam Cię tu - wskazała na niego ręką.
- O co chodzi ? Wiecie może? - spytał Harry zajadając tosty.
- Mogę się domyślać. On chodzi do Malfoya na korepetycje. Wczoraj siedział w kącie i płakał, więc podeszłam do niego, a on powiedział, że nie będzie rozmawiał ze szlamą - opowiadała przyjaciołom, kiedy mały chłopiec zmierzał do stołu profesorów.
- No co Ty ? I co zrobiłaś ? - dociekała Ginny.
- Powiedziałam mu kilka słów i na koniec dodałam, że rano otrzyma szlaban od dyrektorki, ale nie zdążyłam jej o tym jeszcze powiadomić - w tym momencie usłyszeli:
- Wczoraj zrobiłem coś, czego teraz żałuję. Nazwałem pewną osobę Szlamą - na sali można było usłyszeć ciche szepty - choć do końca nie wiedziałem co to oznacza. Z wyrzutami sumienia obudziłem w nocy panią dyrektor i do wszystkiego się przyznałem. Dostałem tygodniowy szlaban i miałem napisać sto razy zdanie : "Nie będę używał słów, których nie znam znaczenia oraz nie będę nikogo przezywał". Miałem publicznie się do tego przyznać, a więc to czynię. Jeszcze raz bardzo przepraszam. - zszedł z podestu i poszedł na swoje miejsce. Dyrektorka ponownie zabrała głos :
- Myślę, że ta sytuacja Was czegoś nauczy. Możecie ponownie wrócić do śniadania.
- On jest dopiero na pierwszym roku, a już zabawia się w małego Malfoy'a - skomentował Harry.
- Ważne, że zrozumiał swój błąd - uśmiechnęła się Hermiona.
- Mówiłaś, że płakał. Wiadomo dlaczego? - zapytał Seamus.
- Niestety nic nie wiem, ale nie będę go o to pytać. Powiedziałam mu, że jak ma problem, to niech porozmawia z osoba, której ufa. To co mamy pierwsze ? - spytała zmieniając temat.
- Naszą ulubioną Obronę przed czarną magią - odpowiedział Nevill z uśmiechem na ustach.
- No to się zbieramy ! - skomentował Seamus i udali się w stronę lochów.
Kiedy weszli, profesor jak zwykle rzucił zaklęcie na drzwi, aby nikt nie wyszedł.
- Witam ponownie. Wiecie czego ostatnio się dowiedziałem ? - zapytał siadając na biórku.
- Nie, ale się pewnie zaraz dowiemy - zakpił Malfoy.
- Otóż to ! Zawsze wiedziałem, że ślizgoni sa inteligentni...mianowicie, podobno żaden nauczyciel tego przedmiotu nie uczył dłużej niż rok, to prawda?
W klasie zapanowała cisza, po czym pierwszy odezwał się Harry:
- Najpierw uczył nas Quirrell, ale zginął jak Voldemord opuścił jego ciało.
- Lockhart stracił pamięć - kontynuowała Hermiona.
- Potem był Lupin, który musiał zrezygnować, bo rozeszła się wieść, że jest wilkołakiem, a niektórym rodzicom by się to nie spodobało. W sumie on był najlepszy - powiedział Ron.
- Dalej był Alastror Moody, a tak naprawdę to pod jego postacią był Barty Crouch Jr - mówił Seamus, ale profesor mu przerwał :
- Coś słyszałem,że udało mu się to dzięki eliksirowi wielosokowemu,  ale gdzie wtedy był prawdziwy Moody?
- Crouch uwięził go w kufrze na dziewięć miesięcy - odpowiedział Finnigan.
- Na piątym roku była Dolores Umbrindge - odezwał się w końcu Draco.
- O tej słyszałem, że lubiła donosić...to znaczy ślizgonów - zaśmiał się profesor.
- A na szóstym Snape, ten był najgorszy - dopowiedział Nevill.
- No i jesteście na siódmym roku i macie mnie - klepnął się w klatkę ręką i uśmiechnął.
- Widzi Pan jednak, że jak to głosi legenda..każdy nauczyciel OPCM jest tylko rok, więc proszę się nie przyzwyczajać - powiedział Malfoy.
- Spokojnie, postaram się to zmienić, a teraz skoro dowiedziałem się całej prawdy przejdziemy w końcu do tematu lekcji. Dziś chciałbym Was nauczyć zaklęcia, którego będziecie używać, jeśli ktoś będzie chciał się wkraść do Waszej głowy.
- Oklumencja. Polega na oczyszczeniu umysłu ze wszystkich myśli i emocji, co uniemożliwi penetrację z zewnątrz i poznanie ich. - odezwała się Hermiona.
- Dokładnie panno Granger, dziesięć punktów dla Gryffindoru.  Jest to jednak trudna nauka. Proszę dobrać się w pary i poćwiczymy. Jeden będzie próbować dostać się do myśli drugiego, a ten spróbuje to zablokować. - tłumaczył nauczyciel,  a inni dobrali się tak, jak siedzieli w ławkach.
- Uwaga, dla osób "atakujących" to zaklęcie brzmi "legilimens", proszę próbujcie.
Ćwiczyli całą godzinę. Harry, który był z Ronem świetnie opanował tą sztukę, gdyż Snape używał go na nim. Reszta była zmęczona, bo jednak wymaga to dużego wysiłku. Dowiedzieli się, że będą to ćwiczyć tak długo, aż się nauczą. Kiedy lekcja się zakończyła, udali się na przerwę.

Kolejne dni mijały im szybko na lekcjach, referatach i pracach domowych. Hermiona zdobyła jeszcze dwadzieścia punktów dla swojego domu. Zegar teraz wskazywał czterdzieści gryffindoru do osiemdziesięciu stytherinu. Ron nadal ukrywał się z Katie po kątach, ale nie zostali nakryci. Nastał dzień pierwszego października, co oznaczało jedno. Mecz quiddicha.


*Dziękuję Ci bardzo za to, że śledzisz moją opowieść. Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :) Będzie mi bardzo miło :)

12 komentarzy:

  1. Jak na razie świetny. Zdarzają się drobne błędy jak na razie urazić mnie to że na szóstym roku nauczycielem OPCM był Snape taki mały szczegół. Pozdrawiam. Nie mogłam doczekać się tego rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Już poprawione :)

      Usuń
  2. Zaciekawiła mnie ta część ze skrzynią i Dementorem :D Zaczęłam się śmiać i nie umiałam przestać ^^
    http://crazy-in-love-dramione.blogspot.com/
    Pozdrawiam #Hedwiga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) mam motywację do dalszej pracy :)

      Usuń
  3. Ja chyba się tu zabiję! ;-;
    Czemu cały czas jestem trzecia, albo nawet czwarta?!
    Eh za wolno czytem, jak skończę czytać to napiszę ocenkę
    ~Juna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście rozdział jak zwykle mawiam, jest fajny, super wyczes i te sprawy!
      Więc kawał Harry'ego i Hermoiny taki 2/10, ponieważ ja tam lubię Draco ;)
      Blaise, Blaise, Blaise... Mam nadzieję, że oni zaczną chociaż ze sobą rozmawiać...
      A Malfoy, to taki straszny cham, nie wiem jak można tak robić z Granger?
      Interesuje mnie ten chłopiec ze Slytherinu, dlaczego płakał?
      Ron i Katie! Nie proszę Cię, mam nadzieję, że to się wyda szybko
      Oraz że Hermiona się załamie, a wtedy Draco wkroczy do akcji, tzn.
      Obije twarz wiewiórowi, oraz będzie starał się pocieszyć Granger! :D
      Hm.. Mecz, mecz! Niech wygrajo.. ee.. Może gryfoni? Albo, nie niech to bedo ślizgoni :P
      *wiem mója chóra wyubruźnia*
      Nie wiem, jakoś zachęciłaś mnie, więc podsyłam: http://coichlaczy.blogspot.com
      Od razu ostrzegam, że może się nie spodobać!
      Ale kończę pitolić i życzę weny, oraz oczywiście czekam na nexta!
      Pozdrawiam
      ~Juna

      Usuń
  4. Dziękuję :) Twoje komentarze są meega :) jesteś motywacją do dalszej pracy :) oczywiście zajrze do Ciebie jeszcze dziś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo fajny. Momentami śmiałam się na głos :D
    życzę weny na kolejne
    pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię :) postaram się , aby następne były takie same albo lepsze :)

      Usuń
  6. Jak narazie twoja powieść jest lepsza od 1 części harrego oczywiście to moje zdanie . Dziękuję za rozdział i czekam na następny z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) Będę się starać bardziej i mam nadzieję, że Was nie zawiodę :)

      Usuń