Ginny wpadła na Blaise'a, Ron zderzył się z Malfoy'em, jedynie Harry i Hermiona zdążyli w ostatniej chwili złapać się wzajemnie i nie upaść. Kiedy Ginny się podnosiła usłyszała drwiący głos:
-I taki początek roku to ja rozumiem. Jeszcze nie przekroczyłem progu szkoły, a laski już na mnie lecą. -zaśmiał się Blaise.
-Oh, zamknij się Zabini. I od kiedy jestem dla Ciebie laską? To już nie zdrajczyni krwi? - powiedziała opierając ręce na biodrach.
- Daj spokój Ginny. Nie prowokuj ich. - stwierdził Harry. Zebrał walizki i wszedł do pociągu szukając wolnego przedziału. Hermiona podążyła za nim.
- Wojna się skończyła, warto zacząć wszystko od nowa. A poza tym ludzie się zmieniają - puścił oczko Blaise.
- Nie tacy jak wy ! - wykrzyczał Ron. Po tych słowach Malfoy rzucił się na niego, jednak Zabini go powstrzymał.
- Nie warto Smoku. Chodź , znajdziemy jakieś miejsca. - pociągnął za sobą Draco i po chwili zniknęli w przedziale.
- Nic Ci nie jest? - zapytała młoda Weasley brata.
- Nie. Jakim cudem oni nie siedzą jeszcze w Azkabanie?
- Nie mam pojęcia. Może są na jakimś warunkowym.
Po chwili odnaleźli Hermionę i Harry'ego. Wpakowali walizki na górę i rozsiedli się wygodnie. Mieli przedział tylko dla siebie. Podróż upływała im na rozmowach o szkole, nowych obowiązkach, wygłupach. Do Hogwartu została im jeszcze godzina drogi.
-Muszę do łazienki, zaraz wracam - powiedziała Hermiona. Już miała wychodzić, gdy zatrzymał ją głos Harry'ego.
- Blizna na przedramieniu Ci znów dokucza? - zmartwił się chłopak.
- Odrobinę. Wystarczy, że przeleję ją zimną wodę i ból ustępuje. Po wieczornej wieczerzy pójdę do skrzydła szpitalnego. Może tam coś poradzą. Wracam za pięć minut.
Kiedy wyszła, głos zabrał Harry:
-Wieczorem pójdziemy razem z nią. Nie zostawimy jej z tym samej.
- Myślę, że to dobry pomysł- dodał Ron i po chwili wrócili do rozmowy o nowym naborze do drużyny Quidditcha.
W tym samym czasie
Siedział w przedziale razem z Zabinim i Pansy Parkinson. Wiedział, że są to jedyne osoby, na których może teraz liczyć i im ufać. Powiedział im na jakich warunkach wrócił do szkoły.
- Draco, a co z Twoją matką? - spytała Pansy.
- Jest słaba. Cały czas odpoczywa, a swój pokój opuszcza tylko na krótkie wizyty w łazience.
- Z moją jest podobnie. Po tym wszystkim przestała się do mnie odzywać. Zaraz po wojnie zapisała mnie do magomedyka, musiałam tam chodzić przez całe wakacje.
- A co tam robiłaś? - zaciekawił się Blaise.
- Rozmawiał ze mną o wojnie, o tym jak traktować innych i o moich uprzedzeniach. Matka wierzyła, że zanim wrócę do szkoły , będę grzeczną, poukładaną , wzorową uczennicą. Zawsze była naiwna - zaśmiała się Pansy.
- Jasne, święta Parkinson. A moja kazała mi znaleźć sobie dziewczynę, bo podobno miłość i odpowiednia osoba, potrafi sprowadzić na właściwą drogę. A słyszeliście , co zrobiła Granger , żeby ochronić swoich mugolskich rodziców przez wizytą Śmierciożerców? - zapytał Blaise.
- Myślałam, że zginęli jak wszyscy inni , którzy nie byli z naszego "czystego" kręgu - zdziwiła się Ślizgonka.
- Przed tą ich sławną wyprawą wymazała im pamięć. Usunęła im wszystkie wspomnienia z nią związane. Czyli tak jakby nigdy nie mieli córki. - wytłumaczył Zabini.
- Żałosna Szlama. I co jej to dało, skoro teraz nawet jej nie poznają - skomentowała Pansy.
- Ne macie innych tematów do rozmów niż jakaś Granger?! Idę się przejść, jak wrócę musimy obgadać kilka spraw dotyczących quiddicha. Zostałem kapitanem, więc całkowita wymiana drużyny obowiązkowo. - zdenerwował się Malfoy i wyszedł.
Szedł wąskim korytarzem pociągu, nie do końca był pewny w jakim kierunku zmierza. Chciał po prostu rozprostować nogi. Postanowił, że uda się do kierownika pociągu i zapyta ile jeszcze potrwa podróż. Wtedy poczuł, że ktoś na niego wpadł. Ktoś niższy, drobniejszy i z głową pełną kasztanowych loków.
- Uważaj jak chodzisz! - krzyknął.
- Przep..Malfoy?! To Ty uważaj. Trochę kultury by Ci się przydało. A no tak , zapomniłam, że tacy jak wy nie znacie tego słowa. - zakpiła Hermiona.
- Uważaj Granger, bo możesz pożałować - i wtedy złapał ją za rękę, dokładnie za tą samą, na której był ślad zostawiony po Bellatrix. Skrzywiła się. Z rany popłynęła drobna struga krwi.
- Puść mnie Malfoy ! - krzyknęła.
- Masz rację, bo jeszcze mogę się szlamem pobrudzić.
Puścił ją, odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę początku pociągu. "Cholerna Granger" - pomyślał. Była jedyną osobą, która potrafiła wyprowadzić go z równowagi w tak krótkim czasie. Natomiast Hermiona udała się do łazienki, przemyła ranę i wróciła do przedziału. Dalsza podróż minęła im szybko. Kiedy dotarli do Hogwartu, dostali godzinę na rozpakowanie swoich bagaży i udanie się na wieczorną , inauguracyjną kolację.
- Witam wszystkich bardzo serdecznie. Zanim przystąpicie do jedzenia, proszę o uwagę, gdyż mam dwa komunikaty. Po pierwsze przywitajmy nowego nauczyciela obrony przed czarną magią, Aberfortha Dumbeldore'a. - wskazała ręką na stół profesorów. Po sali rozległy się oklaski. Każdy, kto brał udział w bitwie, pamiętał jego wyczyn i zaklęcia, które uratowały nie jednego ucznia, który nie dawał sobie rady. Po chwili kontynuowała:
- Wspólnie z radą profesorów wybraliśmy też prefektów, po jednym z każdego domu. Braliśmy pod uwagę oceny, szacunek wśród uczniów oraz wiedzę. Prefektem Griffindoru została Panna Hermiona Granger, prefektem Hufflepuff panna Hanna Abbott, prefektem Ravenclaw panicz Terry Boot, a prefektem Slytherinu panicz Draco Malfoy. Proszę, aby zaraz po uczcie zaszczycili Państwo swoją obecnością mój gabinet. Dowiecie się wtedy, co będzie należało do waszych obowiązków. Myślę, że na chwilę obecną to wszystko. Po kolacji Tiara przydziału rozdzieli nowych uczniów, a teraz życzę smacznego. - dodała i odeszła w stronę stołu nauczycieli.
-Gratulację Hermiona ! - powiedział Harry i uścisnął jej rękę.
- Myślałam, że to Ty nim zostaniesz, bardziej na to zasługujesz - odpowiedziała.
- Słucham? Gdyby nie Ty, cała nasza misja by się nie udała, a poza tym ja teraz współpracuję z Ministerstwem, więc nie sądzę, że dyrektorka dałaby mi jeszcze jedną funkcję.
-Nie cieszysz się? - spytała Ginny.
- Oczywiście, że się cieszę, tylko to ostatni rok i chciałam poświęcić czas tylko na naukę.
- Skarbie, wierzymy w Ciebie i będziemy Cię we wszystkim wspierać. - dodał Ron i pocałował ją w czoło.
- Idziemy po kolacji zbadać Twoją bliznę? - zapytał Harry.
- Taki był plan, jednak słyszałeś McGonagall, mamy zebranie prefektów i pewnie trochę potrwa. Wiecie co, nie jestem głodna, pójdę do pokoju, odpocznę jeszcze chwilę przed tym spotkaniem. - powiedziała i wstała udając się do drzwi. Po drodze zaczepił ją Seamus Finnigan.
- Witaj Hermiono ! - przytulił ją na powitanie. -gratulację.
- Dziękuję Seamus, co u Ciebie? - zapytała odwzajemniając uścisk.
- Bardzo dobrze, Ty i Ron, to prawda? No, że jesteście razem? - zapytał.
- Tak, zbliżyliśmy się do siebie podczas ostatnich wydarzeń - uśmiechnęła się.
- Czy moglibyśmy później porozmawiać?
- Wiesz co, potem mam spotkanie prefektów, ale obiecuję, że jak nie potrwa długo , to zaraz po moim powrocie przyjdę po Ciebie i pójdziemy na błonia, może tak być? Bo rozumiem, że wolałbyś na osobności?- spytała.
-Jak Ty mnie znasz. Tak, to delikatna sprawa.
- Okey, w takim razie jesteśmy umówieni. Do zobaczenia. - uśmiechnęła się do niego i juz po chwili jej nie było.
W tym samym czasie
-Draco , gratuluję. Bycie prefektem to zaszczyt, szczególnie, że po zakończeniu szkoły masz to wpisane w papierach.- powiedział Blaise i poklepał go po ramieniu.
- Ta, zaszczyt. Szczególnie, że musisz współpracować z innymi prefektami. I to jeszcze z tymi niedojdami. Jak ja to wytrzymam? - zmartwił się Malfoy.
- Dasz radę, spokojnie, wziąłem odpowiedni zapas ognistej - pocieszył go przyjaciel.
- Co ja bym bez Ciebie zrobił. Dzięki Stary, jakoś nie miałem głowy przed wyjazdem, aby ją spakować - odpowiedział.
- O proszę , panna Granger straciła apetyt. - zaśmiała się Pansy.
- Coś Ty jej się tak czepiła Parkinson? - spytał Malfoy.
- A Ty co? Nagle zacząłeś jej bronić? - zaciekawiła się Ślizgonka.
- Nie, ale pamiętaj, że tępienie szlam należy do mnie, a szczególnie tej jednej.
Zaśmiali się wszyscy i po chwili zmienili temat.
Minevra McGonagall siedziała w swoim gabinecie. Od kolacji minęła godzina, czekała na prefektów. Zastanawiała się , jak ma przekazać tą informację, którą podjęła.
- Nie martw się Minevro, to bardzo dobry pomysł - odezwał się głos z obrazu Dumbeldore'a.
- Zawsze podziwiałam Twój optymizm Albusie - odpowiedziała.
- Oh moja Droga, jeszcze przyznasz mi rację - ośmiał się.
- A co jeśli wpłynie to negatywnie na ich naukę? Jeśli czas będą poświęcać na wzajemnym dogryzaniu i dokuczaniu? - martwiła się dalej. Wtedy usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę - dała pozwolenie, aby wejść. Pierwszy na spotkanie przybył Malfoy. Wszedł dumnie i zajął jedno z czterech krzeseł stojących przy biurku.
- Widzę, że jestem pierwszy. Może jednak przyjdę potem.
- Nie, nawet dobrze, że jest Pan pierwszy. Zdajesz sobie sprawę chłopcze, że jesteś tu na specjalnych warunkach. To czego dzisiaj się tu dowiesz wystawi Cię na pierwszą próbę.
- Co ma Pani na myśli? - niecierpliwił się.
- Wszystko w swoim czasie. Jednak wiedz, że żadne z Was nie ma prawa sprzeciwu, co do tej sprawy. Szczególnie Ty.
- A co jeśli się sprzeciwię?
- Nie pozostawisz mi wtedy wyboru. Będę musiała wysłać sowę do Ministerstwa, a chyba wiesz co to znaczy.
- Czy to czasami nie jest szantaż? - zdenerwował się już poważnie.
- Chłopcze, wiedz, że to tylko dla Twojego dobra. - wtedy do drzwi rozległo się pukanie.
- Wejść - oznajmiła krótko i po chwili do gabinetu weszło trzech pozostałych prefektów. Przeprosili za spóźnienie i zajęli resztę wolnych miejsc.
- Zebranie będzie trwało krótko. Podczas tego spotkania nie życzę sobie żadnych sprzeciwów - w tym momencie Malfoy zaczął się śmiać- chciał Pan coś powiedzieć, panie Malfoy?
- Nie pani dyrektor, proszę kontynuować - powiedział po chwili.
- Dobrze, więc jako prefekci będziecie pomagać nauczycielom w dyżurach. Rozpiskę wyślę do każdego z osobna. Po drugie każde z Was wybierze sobie trzech najsłabszych uczniów klas pierwszych i raz w tygodniu będziecie pomagać im w pracach domowych, a po trzecie macie przywilej osobnych dormitorium na siódmym i szóstym piętrze.
- Pani profesor, ale czy na szóstym i siódmym piętrze nie są po jednym dormitorium? - zapytała Hermiona.
- Cóż za orientacja w terenie Granger, jestem pod wrażeniem - kpił Malfoy.
Nie odpowiedziała mu nic , tylko spojrzała na niego wrogo. Po chwili dyrektorka mówił dalej:
- Tak, panno Granger. Z jednym małym szczegółem. W każdym dormitorium znajdują się dwa pokoje, wspólna łazienka i salon. Zostaniecie połączenie w pary.
- Znając moje szczęście trafię na Granger - oznajmił Malfoy.
- Zgadza się panie Malfoy, a panna Abbott zamieszka z panem Boot'em. - już każde chciało coś powiedzieć. Jednak dyrektorka podniosła rękę i mówiła dalej:
- Jak już powiedziałam, nie przyjmuję żadnych sprzeciwów. Macie trzy dni, aby wprowadzić się do nowych pokoi. Zaufajcie mi , to dla waszego dobra. Jestem pewna, że pod koniec roku szkolnego przyjdziecie z kwiatami mi za to podziękować - uśmiechnęła się do nich.
- Chyba z wieńcem pogrzebowym - zakpił pod nosem Malfoy.
- Coś Pan mówił, panie Malfoy ?
- Nie, nic takiego - dodał.
- Tak myślałam. A teraz proszę udać się do swoich pokoi i podzielić się ta nowiną ze swoimi przyjaciółmi. Dobrej Nocy. - powiedziała, po czym wstała i otworzyła im drzwi. Wszyscy wyszli w złych humorach i w ciszy każde poszło w swoją stronę.
w tym samym czasie w pokoju Gryfonów.
- Za niecałe dwa tygodnie Hermiona ma urodziny. Musimy coś wymyślić - zaczął Harry.
- Jakieś pomysły? - zapytała Ginny.
- Na początku wakacji wspomniała, że chciałaby mieć na własność Myślodsiewnie. Mówiła, że widziała kiedyś taki model z małą szafką na fiolki z myślami- dodał Ron.
- Też byłam przy tej rozmowie. Było to podczas gry w "Marzenia i pragnienia". Tylko jest mały szczegół. Jest bardzo droga. - powiedziała Ginny.
- Spokojnie, jeśli zgarniemy kilka osób, np. Seamus'a i Neville'a i zrzucimy się , to cena nie będzie aż taka duża. - zaproponował Harry.
- To świetny pomysł. Mówiłam już, że jestem szczęściarą ?
- Z tysiąc razy. - zaśmiał się Harry.
- To zostaje tylko kwestia ustalenia zorganizowania imprezy - zmartwił się Ron.
- Ja zajmę się goścmi, a wy urządzicie pokój, ok? - powiedziała Ginny. W tym momencie do pokoju wspólnego wpadła zdenerwowana Hermiona. Rzuciła torbę w kąt przy kominku i zaczęła chodzić w tą i z powrotem.
- Co się stało? Wracasz ze spotkania? - zapytał niepewnie Ron.
- Tak ! Kto to wymyślił ? Przecież to sprzeczność ! Tak nie można ! Ja go zabiję, potem pokroję i rzucę na pożarcie mojemu Krzywołapowi ! I to rozwiązanie jest najlepsze? Dla kogo?! Pytam się dla kogo?! - krzyczała chodzą dalej. W tym momencie krzyki usłyszeli także Nevill i Seamus.
- O Hermi, już wróciłaś? Czemu tak krzyczysz? - zaśmiał sie Finnigan.
I wtedy Hermiona opowiedziała mu o sytuacji na spotkaniu prefektów.
- Co?! Ja się nie zgadzam ! Nie pozwolę, żeby on Cię krzywdził ! - oburzył się Weasley.
- Obawiam się, że jeśli jest to decyzja dyrektorki nic nie da się zrobić , sam coś o tym wiem - odpowiedział mu Harry.
- Rozumiem, że tą rozmowę odłożymy na kiedy indziej? - niepewnie wtrącił Seamus.
- Nie, spokojnie. Daj mi tylko dziesięć minut, wezmę cieplejsze rzeczy.
Po tych słowach weszła po schodach do swojego pokoju, aby się przebrać. Jeszcze swojego.
W tym samym czasie
Wszedł do lochów. Minę miał taka, że kilka, które siedziało w pokoju wspólnym Slytherin'u uciekło natychmiast. Został tylko Zabini.
-Stary, co jest? Na spotkaniu coś nie tak?
- Nie tak? Nie, wszystko okey, no może poza małym szczegółem. Za trzy dni się wyprowadzam na siódme piętro. Będę miał własne dormitorium.
- I o to się tak wściekasz? - zapytał Blaise.
- To jeszcze nie wszystko. Będę je dzielił z Granger. - dodał Malfoy.
Po tych słowach Zabini nie wytrzymał. Zturlał się z sofy i zaczął się głośno śmać.
- A jak się nie zgodzisz?
- To dyrektorka wysyła sowę do Ministerstwa, a wtedy chyba wiesz co dalej...
- Współczuję Ci. Serio.
- Jestem w czarnej d**ie ! - po tych słowach Zabini dziwnie się na niego spojrzał. - a Malfoy dodał :
- No dobra , może nie czarnej.
- Myślę, że to odpowiednia pora, aby zacząć pierwszą butelkę Ognistej. Chodź na górę.
- Jak Ty mnie znasz.
Ten wieczór skończył się dla nich na czterech butelkach. Po czym zapadli w głęboki sen.
Tymczasem Hermiona wyszła z Seamus'em na wieczorny spacer na Błonie. Ron był trochę zazdrosny , ale Harry z Ginny szybko ustawili go do pionu. Szli kilka minut w ciszy, aż postanowili, że usiądą pod ulubionym drzewem dziewczyny. Rozmowę pierwszy zaczął Finnigan...
* to moje początki, więc proszę o wyrozumiałość :) Jeśli czytasz, to komentuj, proszę. Dla mnie to ważne, bo motywuję. Jeśli będzie co najmniej 6 komentarzy, jutro kolejny rozdział :)
Rozdział, jak zwykle fajny, były dwie sceny przez które zaczęłam się histerycznie śmiać, więc musiałam przerwać czytanie, rozdział jest bardzo ciekawy. Nie znalazłam błędów, mam nadzieję dowiedzieć się w następnych rozdziałach o co chodzi Seamusowi, jak się zakochał w Hermionie, to popełnię samobójstwo, chociaż nie ukrywam, wolę jego niż Rona, ale do rzeczy, rozdział mega pozytywny, teraz życzę weny i czekam na następny,mam nadzieję że również ciekawy rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Juna
Dziękuję za komentarz :) Dla mnie bardzo ważny, bo motywuję do dalszej pracy :)
UsuńCzekałam na kolejny rozdział , cieszę się, że tak szybko wstawiasz , będę śledzić dalej :) akcja całkiem wciągająca :)
OdpowiedzUsuńTeksty Draco rozwaliły mnie na łopatki :D bardzo fajny rozdział
OdpowiedzUsuńMinerwa to niezła kombinatorka (oczywiście Albus miał w tym swój udział)
Nie wyłapałam błędów poza Malfoy'em --> pisze się bez apostrofu :)
Życzę weny na kolejne rozdziały!
Pozdrawiam
Arcanum Felis
i zapraszam do mnie na trzeci rozdział
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Kurde czemu te rozdzialy są tkie krótkie:(
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Obiecuję, że teraz będą już dłuższe :)
UsuńWitaj Czarodzieju! Właśnie zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Jeśli nie wiesz o co chodzi, zapraszam tutaj!
OdpowiedzUsuńhttp://perfekcyjnie-nieidealni.blogspot.com/2016/02/liebster-blog-award.html