Był piątek popołudniu. Właśnie trwała cisza poobiednia. Nie rozmawiał z nią już dwa tygodnie , gdyż obraziła wtedy jego ojca. Jednak odczuwał jakąś pustkę. Czegoś mu brakowało. Zastanawiał się nad tym, co to może być. W końcu doszedł do wniosku, że to tych sprzeczek z Hermioną jest mu brak. Wstał z łóżka , założył bluzę i wyszedł ze swojej sypialni mając nadzieję, że spotka ją w salonie. Nie pomylił się. Siedziała własnie nad jakimś referatem. Podszedł do barku , nalał sobie szklaneczkę ognistej i rozsiadł się w drugim fotelu. Miał do niej sprawę, ale stwierdził, że od razu jej nie powie.
- Granger, jest problem. - zaczął.
- O proszę, to jednak umiesz mówić, a myślałam, że Ci język ucieli - zakpiła.
O to właśnie mu chodziło. Mimo tego, że go nie interesowała jako kobieta, to jednak lubił się z nią droczyć.
- Granger, w porównaniu do Ciebie, odzywam się, jeśli uznam , że trzeba, a Ty, czasami paplasz bez opamiętania - odpowiedział.
- Mówiłeś coś o problemie, więc słucham, bo jestem zajęta.
- Pisaniem pracy dla Weasley'a? Daj spokój. To , że jest leniem, wie każdy. - śmiał się dalej.
- Jeśli to wszystko , to idź z powrotem do siebie. - powoli zaczynał ją denerwować.
- Czyżbym Cię rozpraszał ? Zdaję sobie sprawę z tego , że jestem zabójczo przystojny, wysportowany i inteligentny... - chciał wyliczać dalej, jednak mu przerwała.
- Stop. Mów czego chcesz, bo tracę cierpliwość.
- Dobra. Pomóż mi, a obiecuję, że się odwdzięczę. - zaczął już poważnie.
- Co ? Wielki czarodziej czystej krwi prosi o pomoc zwykłą Szlamę? Aż przerwę swoja pracę i wysłucham z ogromną ciekawością - zaśmiała się.
- Nie kpij, to poważna sprawa. Za chwilę ma tu przyjść Astoria. Przyczepiła się do mnie od początku roku. Nie rozumie słowa NIE. Odpraw ją stąd. - mówił cały czas patrząc na nią.
Hermiona była w szoku, nie wiedziała czy mówi poważnie, czy po prostu z niej żartuje.
- Malfoy, świetny żart, ale teraz pozwól, że wrócę do swojej pracy - musiała coś sprawdzić.
- To nie żart Granger, pomóż mi , a się odwdzięczę. Co chcesz w zamian? - spytał.
- O matko Malfoy ! Ty mówisz serio. - w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi ich dormitorium , Malfoy szybko uciekł do siebie, stanął za drzwiami sypialni i oczekiwał rozwoju całej sytuacji. Hermiona wstała i poszła otworzyć drzwi. To była Astoria:
- Oh, to Ty. Ja do mojego Draco, mogę wejść ?- zapytała blondynka. Ubrana była w krótką spódniczkę i koszulkę z dekoltem.
- Ależ oczywiście, usiądź na kanapie i poczekaj na niego. - zaprosiła ją do środka, a Malfoy stojąc za drzwiami sypialni myślał, że już po nim, jednak postanowił jeszcze poczekać z wyjściem.
- A to nie ma go? - zaciekawiła się Astoria.
- A to Ty nic nie wiesz? Myślałam, że jesteś kolejną z listy. - na szybko Hermiona wymyślała całą historię. Po chwili mówiła dalej - No z tej, na której Malfoy wpisuję dziewczyny do tego wyjazdu.
- Jakiego wyjazdu? Ja nic nie wiem. Możesz mi coś więcej powiedzieć? - zaciekawiła się.
- Malfoy właśnie teleportował się z jedną do Azkabanu, ma ona tam pomagać w myciu i karmieniu więźniów. Wiesz, bo to jest tak. Najpierw rozkochuje w sobie jakąś pannę, potem zaprasza ją do swojej sypialni, a gdy ona jest już w nim bez pamięci zakochana , zabiera ją do Azkabanu i prosi, żeby tam pomagała. Większość się zgadza, podpisują tam jakieś umowy, z których nie jest łatwo się wywiązać, a wiesz co jest w tym najlepsze? One wszystkie myślą, że Malfoy po nie wróci. Dobre, nie? - mówiła bez opamiętania całą tą historię, a blond włosa wpatrywała się w nią w coraz większym przerażeniem.
- A skąd o tym wszystkim wiesz? - zapytała.
- Mieszkam z nim już trochę i miałam okazję się przekonać jaki to dupek. Siedzi wieczorami przed kominkiem, zapisuję nazwiska dziewczyn, a gdy jakaś trafia w to straszne miejsce oznacza je na zielono. Wybacz, ale się rozgadałam. Poczekaj wyślę do niego Patronusa, że jest już kolejna chętna. - po czym wstała chciała iść po różdżkę.
- Nie ! - krzyknęła Astoria - Nie ! powiedz mu, że yyy.. przyszłam z nim zerwać o!, tak , zerwać, bo...znalazłam sobie chłopaka, a i jeszcze mu powiedz,żeby się ze mną nie kontaktował.. wiesz,yyy...ja już muszę iść, to na razie - i wybiegła jak poparzona z ich dormitorium. Draco po chwili wyszedł z sypialni , trzymając się za brzuch, gdyż nie mógł wytrzymać ze śmiechu. Hermiona opadła na fotel będąc w szoku, że się udało.
- Granger, uratowałaś mi tyłek. Co chcesz w zamian? - spytał siadając na drugim.
- Nic, ale to był ostatni raz kiedy Ci pomogłam, zrobiłam to tylko dla świętego spokoju. - po czym zabrała swój referat i udała się do pokoju wspólnego gryffonów, aby porozmawiać z Ronem na temat pracy, którą dla niego wykonała.
Draco nalał sobie szklankę ognistej i myślał o tym, co tu się przed chwilą wydarzyło. Po chwili do salonu wpadł Blaise.
-Stary, co się stało? Kiedy szedłem do Ciebie , wpadła na mnie Astoria i spytała czy też jestem tak samo popieprzony jak Ty. Co w końcu wymyśliłeś, żeby dała Ci spokój? - zapytał Zabini będąc nadal w szoku. Wtedy Malfoy opowiedział mu całą historię z Hermioną.
- No co Ty? Granger Ci pomogła? - spytał.
- Też się dziwię. - odpowiedział popijając łyk ognistej.
- Ty, to oznacza, że zmieniłeś o niej zdanie?
- Pamiętaj , szlama zawsze zostanie szlamą. Ja nienawidzę jej, ona mnie. Czyli wszystko po staremu. Pomogła mi, aby mieć spokój, bo pisała wtedy pracę dla tego Weasley'a.
- Ty ! Zupełnie zapomniałem. Jutro ta jej osiemnastkową impreza. Masz zamiar odpuścić?
- Nie nazywałbym się Malfoy,gdybym niczego nie odwalił. Przed kolacją zabiorę rzeczy do Ciebie, ustalimy cały plan działania. Może być? - zaproponował Draco.
- A co z dyżurem ? - zmartwił się Zabini.
- Jest obowiązkowy , więc muszę patrolować, ale to tylko dwie godziny. W sumie możesz iść ze mną. Skończymy o północy , oni zdążą się już trochę nawalić, więc będzie łatwiej. - uśmiechnął się szyderczo.
- Ty to masz głowę. Dobra, idziemy na zajęcia. Ostatnie na dzisiaj. - po czym wstali, Draco się przebrał w mundurek i ruszyli na wróżbiarstwo.
Wróżbiarstwo. Jedyna lekcja, której Hermiona nie lubiła. Zawsze siedziała z Ronem i Harry'm, ale tym razem ich nie było. Podobno mieli jakąś ważną sprawę do załatwienia. Jasne. Po prostu zaszyli się w pokoju wspólnym i albo grają w eksplodującego durnia albo śpią. Przynajmniej taka była teoria Hermiony. A w rzeczywistości szykowali ozdoby, pakowali prezent i ustalali cały plan imprezy. Ona tego nie wiedziała. Martwiła się, że najbliższe dwie godziny spędzi siedząc przy pustym stoliku z dwoma wolnymi krzesłami słuchając starej wariatki, bo tak właśnie ją nazywała. Po chwili z zamyśleń wyrwał ją głos:
- Hej, czy tu wolne? - spytał Finnigan.
- Seamus! Tak, siadaj. O i Nevill, jak dobrze - ucieszyła się.
- Czemu tym razem sama? - spytał , choć oby dwoje znali odpowiedz.
- Chłopaki mają jakąś sprawę do załatwienia, ale nic nie wiem - szczerze odpowiedziała.
Zaczęła się lekcja. Nauczycielka zauważyła brak trzech uczniów.
- Moi drodzy, czy wiecie gdzież to podziali się panowie Potter i Weasley oraz panienka Parkinson?
- Uuu Granger, widzę, że wymieli Cię na lepszy model - zakpił Draco z końca sali.
- Zamknij się Malfoy, może kolejną wysłałeś do Azkabanu ? - w tym momencie Blaise zaczął się głośno śmiać.
- Panno Granger, odejmuję pieć punktów Gryffindorowi. - oznajmiła nauczycielka.
- Słucham? a Malfoy ? Przecież on też odezwał się nie pytany i to on zaczął - wykrzyczała.
- Proszę ze mną nie dyskutować. - krótko ucięła i zaczęła zapisywać coś na tablicy.
- Stara kutwa. Leci na Malfoy'a to go broni. - powiedziała do chłopaków.
- Może i stara , ale nie głucha. Minus dwadzieścia punktów. - oznajmiła, a ślizgoni głośno się śmiali na tą wymianę zdań. Hermiona niewytrzymała. Wstała, wywróciła stolik i wychodząc trzasnęła drzwiami.
- Proszę przekazać panience Granger , że odejmuję jeszcze pięć za trzaskanie drzwiami. - po czym wróciła do prowadzenia lekcji.
- Bardzo chętnie przekaże jej tą nowinę. - powiedział Malfoy.
- Ty, ona przebiła nawet Ciebie. W ciągu minuty straciła trzydzieści punktów. - zaśmiał się Zabini i poklepał Draco po ramieniu. Reszta lekcji minęła w spokoju i nudzie, jak zawsze.
Szła zdenerwowana. Ba! Wściekła. Mruczała pod nosem, jak to bardzo jej nienawidzi. Przez chwilę pomyślała, że pójdzie prosto do chłopaków i opowie im co się stało, ale zmieniła zdanie. Chciała się trochę uspokoić. Kierowała się więc do swojego dormitorium. Kiedy była już na szóstym usłyszała coś,a dokładnie płacz. Zdziwiła się, bo przecież trwały lekcje, więc teoretycznie nikogo nie powinno być na korytarzach. Ciekawość nie pozwoliła jej przejść obojętnie. Podeszła bliżej. Zobaczyła ciemnowłosą dziewczynę. Głowę miała schowaną między nogami, więc nie wiedziała kto to dokładnie. Usiadła obok , wyjęła z torby paczkę chusteczek i podała nieznajomej. Ta podniosła wzrok i wtedy :
- Granger?
- Parkinson?
Powiedziały niemal jednocześnie. Mimo tego, że nienawidziły się wzajemnie, Hermiona postanowiła ciągnąć rozmowę dalej :
- Wiem, że dla Ciebie jestem zwykłą szlamą, ale może mogę Ci jakoś pomóc? - spytała.
- Co? Po tym wszystkim co Ci robiłam? Wyzywałam , dokuczałam Ty chcesz mi jeszcze pomagać ? Dlaczego? - zdziwiła się śizgonka.
- Pansy - zaczęła Hermiona, choć to imię wypowiedziała pierwszy raz - wiem, że wiele waszych zachowań wynikało z tego, że musieliście słuchać Voldemorda. Przemawiał przez Was strach i chęć udowodnienia, że jest się kimś ważnym w waszym gronie. Wojna minęła , może w końcu czas zmienić pewne przyzwyczajenia i uprzedzenia. Choć na chwilę zapomnij, że rozmawiasz ze szlamą, ok? - Hermiona spojrzała na nią i czekała na pierwszą reakcję ze strony dziewczyny. Tak naprawdę nie wiedziała, czemu jej pomaga. Może po prostu ma za dobre serce. Ślizgonka wzięła od niej chusteczkę, otarła łzy, ale nadal nic nie mówiła.
- To powiesz mi co się stało? Mogę jakoś pomóc ? - drążyła dalej temat gryfonka.
- Czemu nie jesteś na wróżbiarstwie? - zapytała Parkinson.
- Mogła bym Cię zapytać o to samo. Mnie wkurzyła ta stara kutwa, więc nie mam zamiaru tam dłużej siedzieć, a Ty? - po tych słowach obie zaczęły się śmiać.
- Wiesz, to dłuższa historia. Możemy się gdzieś przenieść ? - zaproponowała.
- Nie ma sprawy. Chodźmy do mojego dormitorium. Malfoy siedzi na lekcji, więc będziemy mogły spokojnie porozmawiać. - po czym wstały i już miały ruszać , kiedy Parkinson wyciągnęła rękę do Hermiony i powiedziała :
- Przepraszam. Za wszystko. - trudno było jej wypowiedzieć te słowa, ale tak szczerze powiedziawszy myślała o tym już na początku roku, aby wykonać pierwszy krok do zgody. Nie chciała się tylko przyznać przed innymi, bo nie wiedziała jak zostanie to przez nich odebrane. Po chwili Hermiona odwzajemniła uścisk. Gdy dotarły na miejsce Pansy poszła do łazienki, aby doprowadzić się do porządku. Usiadły na kanapie i ślizgonka zaczęła :
- We wakacje matka zapisała mnie na terapię, która miała mi pomóc zmienić nastawienie do innych. To był jeden z warunków, który pozwalał mi na powrót do szkoły. O drugim dowiedziałam się na początku roku , kiedy to dyrektorka wezwała mnie do siebie. Mianowicie mam mieć dobre wyniki w nauce i wszystko zaliczać systematycznie, bo jeśli nie to wysyła sowę do Ministerstwa.
- No dobrze, wszystko rozumiem, ale dlaczego płakałaś - niecierpliwiła się Hermiona.
- Pamiętasz pierwszą lekcję OPCM ?
- Wtedy nas podzielili w pary i my gryfoni mieliśmy nauczyć Was ślizgonów Patronusa, tak?
- Tak, dokładnie. I nie wiem czy pamiętasz, ale wtedy na zaliczeniu dostałam ocenę "okropny", i tego samego dnia sowa przyniosła mi wiadomość od dyrektorki, że dostaję ostrzeżenie ,a następnego już nie będzie. Byłam u Dumbeldore'a i powiedział , że daje mi jeszcze tydzień na naukę patronusa. Czas mija , a ja nadal nie umiem go wyczarować.
- A komu zostałaś wtedy przydzielona ?
- Twojemu chłopakowi, Ronowi.
- Co?! i on Cię nie nauczył? - zdenerwowała się Hermiona.
- Nie, bo stwierdził, że za te wszystkie lata , które Ci dokuczałam , on mi nie pomoże. - i tu gryfonka, choć chciała być na niego złą, nie potrafiła. Stanął w jej obronie.
- Cały Ron. Jak już się na coś uprze, to koniec - stwierdziła.
- Gdybym wpadła na taki sam pomysł jak Draco, to... -i tu nie dane było jej dokończyć.
- Co? Jaki pomysł? - zdezorientowała się Hermiona. - przecież ja go tego nauczyłam.
- Nie, no właśnie nie. Ty mu tylko podałaś jak to ma wyglądać, a jemu to nie wychodziło, prawda?
- No tak, ale podobno siedział całą noc i rano kiedy wstałam on mi go wyczarował, potem na zaliczeniu u Aberfortha dostał ocenę "wybitny" ,więc nie rozumiem jaki pomysł? - dociekała.
- Ok, powiem Ci, ale proszę zostaw to tylko dla siebie, dobrze? - spytała niepewnie ślizgonka.
- Niech będzie. - z trudem się na to zgodziła.
- Tej nocy kiedy mu nie wychodziło, wysłał sowę do Blaise'a, że potrzebuję jego pomocy. Włamali się do składziku ze składnikami i wyważyli Felix Felicis zwane jako..
- Płynne szczęście - dokończyła Hermiona.
- Dokładnie. Nie wiem skąd znali przepis, ale im się udało. Draco zrobił dla siebie dwa. Z tego co wiem, to przed zajęciami wypił jeden,a drugi ...
- Wtedy rano kiedy mi go pokazywał. A to dupek ! - wkurzyła się - obiecałam, że nikomu nie powiem, ale kiedyś się na nim za to odegram.
- Nie wątpię. Tylko ja nie chcę w ten sposób załatwiać sprawy.Wolę to zaklęcie umieć, może się kiedyś przydać. - powiedziała Pansy.
- Za Twoją postawę do tego Ci pomogę. - uśmiechnęła się Hermiona i zaczęły ćwiczyć.
Ślizgonka słuchała każdej uwagi. Zostały im tylko dwa dni na naukę. Obiecała, że będzie też ćwiczyć u siebie w sypialni. Dziewczyny umówiły się także,że na razie nie powiedzą nikomu o tym, że od dziś żyją w zgodzie. Pansy zdążyła wrócić do siebie zanim Malfoy przyszedł z zajęć. Zegar punktów Slyherinu wskazywał osiemdziesiąt punktów, a Gryffindoru pięćdziesiąt. I pomyśleć, że jeszcze rano wyniki były równe sobie. Draco nie omieszkał się tego nie skomentować ,kiedy tylko przekroczył próg salonu.
- Pani profesor po Twoim wyjściu za trzaskanie drzwiami odjęła jeszcze pięć punktów, no proszę i pomyśleć ,że największy kujon Hogwartu stracił tyle podczas minuty - kpił.
- Po pierwsze umiem odejmować Malfoy i nietrudno było się domyślić, że kiedy wróciłam i zobaczyłam zegar ta kutwa odjęła mi jeszcze kilka, a po drugie co Ci do naszych punktów?
- Zupełnie nic, przekazuję tylko informację - odpowiedział.
- Oh daj mi spokój. - po tych słowach udała się na kolację. Opowiedziała chłopakom całą sytuację z lekcją wróżbiarstwa, a oni tylko się zaczęli naśmiewać. Wróciła do pokoju, poczytała książkę, a kiedy nadeszła godzina patrolu, wyszła nawet nie czekając na swojego partnera. Dyżur okazał się być spokojny, więc po powrocie wzięła szybki prysznic i poszła spać.
Obudziła się rano. Spojrzała w kalendarz. Dziś są jej urodziny. Była ciekawa ile osób będzie pamiętało. Kiedy wyszła z sypialni nie zauważyła swojego współlokatora. Posprzątała całe dormitorium na wypadek, gdyby ktoś wpadł z odwiedzinami. Następnie poszła do łazienki, wykąpała się, ubrała sukienkę, sweterek i udała się na śniadanie. Idąc korytarzem ciepły wiatr owiewał jej rozpuszczone loki , a promienie słoneczne otulały jej twarz. Był druga połowa września, a temperatura była jak na początku wakacji. Kiedy wchodziła do Wielkiej Sali minęła się z Seamusem.
- Witaj Hermiona, ślicznie dziś wyglądasz. - zaczął.
- Witaj, już po śniadaniu? - spytała.
- Tak, dzisiaj trochę wcześniej wstałem, bo mam ważne spotkanie w "Trzech miotłach" , więc nie gniewaj się, ale uciekam. - uciął szybko i ruszył w stronę drzwi, jednak po chwili się odwrócił :
- A właśnie. Hermiono - ona się odwróciła, bo miała nadzieję, że zaraz zacznie składać jej życzenia - pożyczysz mi swoje notatki z transmutacji? Ja nie mogę się swoich odczytać.
- A..notatki, tak? Jasne, to wpadnij po nie potem - odpowiedziała.
- Dzięki - i po chwili już go nie było.
Doszła do swojego miejsca. Przy stole znalazła tylko młodą Weasley.
- Hej, ładna sukienka. - przywitała się Giny.
- A dziękuję. Gdzie chłopaki ?
- A nie mam pojęcia. Od rana ich nie widziałam. Mogę się tylko domyślać. - odpowiedziała.
- Domyślać? O co chodzi? - pytała nakładając sobie jajecznicę na talerz.
- Dziś sobota, a więc wyjście do Hogsmeade. Z tego co wiem, to jest premiera jakiejś miotły oraz otwarcie nowego sklepu z rzeczami do quiddicha. Chyba sama rozumiesz co ich zciągnęło z łóżka tak wcześnie. Prawdopodobnie wrócą dopiero na kolację. - musiała jakoś odwrócić jej uwagę, aby niczego się nie domyśliła. Nie skłamała. Rzeczywiście premiera i nowy sklep to prawda.
- To chyba rozumiem, czemu od rana Malfoy'a nie widziałam - ośmiała się Hermiona. Nie chciała pokazać, że jej przykro, bo nikt nie pamięta o jej osiemnastce.
- Wiesz, dzisiaj musisz mi wybaczyć. Mam coś ważnego do załatwienia, więc zobaczymy się prawdopodobnie dopiero pod wieczór - ucięła szybko Ginny, po czym wstała , powiedziała krótkie "cześć" i już jej nie było.
- Co się dzisiaj z nimi dzieje? Każdy ma jakieś swoje sprawy, interesy, ale żeby nie pamiętać o moich urodzinach? Zwykłe życzenia by wystarczyły. Chciałam je spędzić ze swoimi przyjaciółmi, wybrać się na miasto , wypić piwo kremowe, czy to aż tak dużo? - myślała Hermiona siedząc samotnie przy stole. Dokończyła śniadanie i skierowała się do pokoju wspólnego Gryffindoru, mając nadzieję, że spotka kogoś znajomego, aby przez chwilę porozmawiać. Oczywiście jak na złość spotkała tylko kilka osób, których nie znała osobiście. Postanowiła, że do obiadu posiedzi nad referatami, które były zadane na za miesiąc, a do wioski wybierze się po obiedzie. Nie tak sobie wyobrażała swoje urodziny, ale innego wyboru nie miała. Wzięła kilka książek , coś do picia i usiadła na łóżku oddając się w pełni transmutacji i OPCM.
W tym samym czasie
Harry , Ron, Ginny, Luna , Parvati, Nevill i Seamus siedzieli ukryci w pokoju życzeń. Trwały ostatnie przygotowania. Z racji tego, że w tym pomieszczeniu zawsze znajdowało się to, czego potrzebuje się najbardziej dziewczyny miały kącik kuchenny, w którym piekły tort i ciasteczka, Harry i Ron ogromny stół z szufladami, w których znajdowały się różne kolorowe papiery, bibuły i serpentyny, a Nevill i Seamus barek z różnymi kolorowymi napojami.
- Ginny, była na śniadaniu? - zapytał Harry.
- Tak, wypytywała o Was, ale powiedziałam jej o tym nowym sklepie i chyba uwierzyła, że tam możecie być - odpowiedziała ze spokojem biorąc się za pomoc przy przekąskach.
- Uf, to dobrze, jednak trochę mi jej szkoda. Myśli, że każdy o niej dziś zapomniał. - dodał Ron.
- Spokojnie, wieczorem nam wybaczy. A jak ją wezmę w obroty, to nawet o Tobie zapomni - zwrócił się Finnigan do Rona.
- Uważaj Stary..- odpowiedział.
- Spokojnie, ona świata za Tobą nie widzi. - zaśmiał się po czym dodał - mam nadzieję, że Malfoy nic nie odwali.
- Mówił, że przed kolacją przenosi się do ślizgonów, więc chyba nie - stwierdził Harry.
- Ej , a przecież trzeba coś wymyślić, aby wyszła z dormitorium przed kolacją i wróciła dopiero o dwudziestej - zmartwił się Nevill.
- O tym też już pomyślałem. McGonagall ma nam w tym pomóc. - uśmiechnął się Potter.
- Czyli prawie wszystko mamy gotowe , zostaje nam tylko to wszystko przenieść i poustawiać - skomentowała Ginny. Parvati nastawiła stary gramofon i dalej pracowali słuchając radosnej muzyki.
Nastała pora obiadu. Malfoy z Zabinim od rana byli w wiosce, aby zobaczyć najnowszy model miotły oraz sprzęt , który może im się przydać przy najbliższych meczach.
Złożyli wstępne zamówienie, za które oczywiście zapłacił Mafloy. Siedzieli przy stole zajadając pieczeń z gęsi.
- Zobacz, siedzi sama, pewnie myśli,że nikt nie pamięta o jej urodzinach. - zaczął rozmowę Blaise.
- Ta, widziałem jak reszta wchodzi do pokoju życzeń, pewnie tam wszystko szykują - skomentował Malfoy.
- Może teraz pójdziemy do Ciebie , aby uzgodnić kilka rzeczy ? - spytał.
- Możemy, przecież i tak nie mamy nic lepszego w planach. - odpowiedział i dokończyli posiłek. Po kilku minutach byli już na siódmym piętrze. Zobaczyli Hermionę jak siedzi przed kominkiem i kilka łez, które spływały po policzkach. Udali, że jej nie widzą i poszli prosto do sypialni Malfoy'a, zatrzasnęli drzwi i zaczęli konwersację.
- Dobra, to ja mam kilka małych czarnych kamieni, jak się je rozgniecie, to tworzą ciemną mgłę, dzięki której nic nie widać. - zaczął Malfoy.
- Czyli bez problemu wbijemy się do dormitorium. Super. Ja u siebie mam drażetki, są podobne do fasolek wszystkich smaków , ale żadnych dobroci nie posmakują. Są tam wymiociny, wątróbki i siki goblinów. Można je podrzucić na stół, kiedy będą szukać światła.
- A w tym momencie schowamy się u mnie w pokoju i będziemy czekać. - dodał Malfoy.
- Zanim wbijemy do Twojej sypialni, to jeszcze podmieńmy im alkohol. To gryfoni, więc piją jakieś oranżadki, nigdy się nie doczekamy, aż się schlają - zaśmiał się Zabini.
- Ha ha, to fakt. Tylko będziemy mieli kilka sekund, więc o ile zdążymy podmienić te przekąski, to z alkoholem wątpię....Czekaj, przypomniało mi się! Znam zaklęcie, które zwiększa ilość procentów w butelce. Ty zajmiesz się stołem z przekąskami a ja alkoholem. Może być ? - spytał Malfoy.
- Idealnie. A wtedy zamkniemy się i poczekamy na odpowiedni moment , aby wkroczyć do akcji. Pomalujemy im te przemądrzałe pyszczki farbami, które utrzymują się co najmniej dwanaście godzin, potem pozamieniamy im ciuchy i przelewitujemy każdego w inne miejsce. Tylko ile ich może być? - zaciekawił się Blaise.
- Siedem. Spytałem Pottera, niby to z ciekawości. - dumnie odpowiedział Draco.
- To zostają tylko miejsca do wyboru. Proponuję pokój życzeń, gabinet dyrektorki,błonie, zakazany las,yyy...schowek na miotły,boisko do quiddicha i... moją sypialnie, oj tak, tu trafi ta ruda Weasley'owa. - wyliczał Zabini.
- Ty jesteś stuknięty, ale niech będzie. - śmiał się Malfoy.
Siedzieli , rozmawiali o dzisiejszej nocy oraz wspominali swoje dawne wspólne akcje, kiedy przez okno wleciała sowa. Upuściła mały zwój pergaminu na kolana Draco i wyleciała.
Kiedy rozwinął przeczytał :
"Szanowny Panie Malfoy, pozwoliłam sobie wysłać jedną sowę. Po przeczytaniu pokaż ją panience Granger. Mianowicie proszę się zgłosić do mojego gabinetu o godzienie siedemnastej. Wszystkich szczegółów dowiecie się na miejscu. Z poważaniem. Minevra McGonagall. Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie."
- Blaise, dobrze, że teraz ustaliliśmy cały plan na wieczór, bo o siedemnastej mam się zgłosić do dyrektorki z Granger. Zostało mi pół godziny, więc pójdę się teraz wykąpać, a po kolacji przyjdę do Ciebie, ok? - powiedział Malfoy.
- Nie ma sprawy. To idź do łazienki, a ja powiem Granger, że macie się zgłosić, ok? - zapytał Zabini, bo miał pewien pomysł do zrealizowania przez Malfoyem.
- No jak chcesz, ale uważaj, bo ma cięty język, a jeszcze dzisiaj jej humor nie jest najlepszy i możesz oberwać jakimś wazonem. - zadrwił Draco i poszedł pod prysznic. W tym czasie ciemnoskóry wyczarował bukiet czerwonych róż i wino. Schował wiadomość od dyrektorki do kieszeni i poszedł zapukać do jej sypialni. Po chwili usłyszał "Proszę" i wszedł.
- Blaise? A co Ty tu robisz? - spytała zdziwiona odkładając książkę na szafkę obok łóżka.
- Czy to prawda, że masz dzisiaj urodziny?
- Yyy..tak,ale nie rozumiem..- kłopotała się dalej.
- W takim razie wszystkiego najlepszego Hermiono ! - podszedł, wręczył jej kwiaty i butelkę czerwonego trunku. Po chwili usiadł obok niej , wyjął kartkę z kieszeni i jej podał.
- Jejku, bardzo Ci dziękuję, zaskoczyłeś mnie tym...tak naprawdę jesteś jedyną osobą, która pamiętała..a co to za kartka? - spytała.
- Wiesz, to kartka od dyrektorki , że masz o siedemnastej iść z Malfoyem. - odpowiedział - a poza tym ludzie się zmieniają, a ja nigdy nic do Ciebie nie miałem. Widziałem, że chodziłaś smutna, więc postanowiłem to zmienić. Dobrze, ja już pójdę. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego. - po czym wstał i udał się do lochów.
Hermiona wyczarowała wazon, wodę i wstawiła kwiaty do wazonu. Wyszła z pokoju już w lepszym humorze. Poczekała chwilę na towarzysza, by po chwili ruszyć w stronę gabinetu.
- Granger w sukience, co za niespotykany widok - zakpił.
- Czasami są takie dni , kiedy lubię je zakładać - odpowiedziała neutralnie.
- A to dzisiaj jest taki dzień? - drążył dalej.
- Skoro ją założyłam, to tak -powiedziała z uśmiechem na twarzy. Wyprzedziła go i pierwsza pojawiła się pod drzwiami. Zapukała,a w tym momencie dogonił ją Draco. Usłyszeli "proszę" i weszli. Dyrektorka siedziała za swoim biurkiem, poprosiła, aby zajęli dwa puste fotele i zaczęła :
- Moi drodzy muszę Was prosić o pomoc, gdyż sama nie dam rady. Chodzi dokładnie o segregowanie zaległych pergaminów w szufladach, które znajdują się za mną. Jesteście prefektami i do Was mam zaufanie. Poukładajcie je proszę według listy, którą otrzymacie.
- Czemu my mamy to robić? - spytał Malfoy.
- Bo Was o to proszę - krótko ucięła.
- Pani dyrektor, czy nie możemy się zająć tym jutro ? Chciałam ten wieczór spędzić ze znajomymi - prosiła Hermiona.
- Koniecznie dzisiaj, jak Wam dobrze pójdzie , to skończycie o dwudziestej,a z przyjaciółmi będzie się panienka widzieć cały rok i jeszcze nie jeden wieczór spędzicie razem - odpowiedziała szybko kierując się do drzwi wyjściowych.
- Ale dzisiaj są ...
- Tak panno Granger? - przerwała jej dyrektorka.
- Nic, zupełnie nic - odpowiedziała smutno.
- W takim razie proszę się brać do pracy. Poproszę o sowę jak skończycie. - i wyszła.
- Jeszcze się kiedyś na niej zemszczę za to, że nas tak wykorzystują ! - wykrzyczał do drzwi.
- Dobra Malfoy, bierzmy się do roboty, może uda nam się szybciej skończyć. - zaproponowała. Podzieli się pergaminami i zabrali się do nudnej pracy.
W tym samym czasie
Wszystko było już przygotowane. Siedzieli na środku pokoju, gdy ściana zaczęła się ruszać. Ujrzeli McGonagall. Podeszła do nich, jednocześnie obserwując, to co przygotowali.
- Panie Potter, panienka Granger jest w moim gabinecie i porządkuje pergaminy, więc drogę macie wolną. Powinna tam być do dwudziestej. Dla pewności zamknęłam ją z panem Malfoy'em, żeby Wam nie przeszkodził. Niech Pan wie, że z bólem serca patrzyłam w te je smutne oczy, kiedy odmówiłam jej wolnego wieczoru. - zakomunikowała.
- Spokojnie Pani dyrektor, my się już postaramy, aby od dwudziestej ten humor miała. Uwaga ludzie - zwrócił się do reszty - rozpoczynamy akcję "urodziny". - każdy wziął ile mógł.
- Potter - zatrzymała na chwilę chłopaka - pamiętajcie o wyciszeniu ścian. Całą grupą szli na siódme piętro. Nie spotkali nikogo po drodze, bo wszyscy siedzieli w Wielkiej Sali na kolacji.
Gdy tylko przekroczyli próg dormitorium zaczęli dekorować salon.
- Ej, mam pomysł. Zróbmy coś Malfoy'owi w jego sypialni. - zaproponowała Ginny.
- Ekstra, ja Ci pomogę - dodał Ron. Jednak ich plany legły w gruzach, gdyż były zamknięte zaklęciem, na które nawet nie podziałało "Alohomora".
- Malfoy nie jest głupi, wiedział, że będziemy chcieli coś zrobić - stwierdził Harry wieszając duży napis nad kominkiem. Dziewczyny rozłożyły przekąski na talerzach oraz tort na kloszu.
Nevill z Seamusem stworzyli prowizoryczny barek z drinkami, a Ginny zaniosła do jej sypialni prezent układając go na łóżku. Gdy wyszła krzyknęła :
- Ej, przyznać się ! Kto nie wytrzymał i przyznał się, że pamięta oraz dał jej te kwiaty? - zdenerwowała się młoda Weasley.
- Co ? o czym Ty mówisz ? - zaciekawił się Harry.
- Mówię o tym bukiecie róż i winie, które leżą przy jej łóżku. - wytłumaczyła.
- Ron, Ty? - zapytał Potter.
- Nie, przecież umiem dochować tajemnicy.
- Ej , a może to Malfoy ? - spytał Nevil.
- Niemożliwe. To ostatnia osoba, którą można o to podejrzewać - stwierdził Seamus.
Luna nastawiła muzykę, Harry już wtedy wyciszył pokój i zabrali się do końcowych dekoracji.
Tymczasem w gabinecie dyrektorki
- Granger, jest tego tyle, że nie damy rady do północy - zaczął rozmowę.
- Malfoy, rób i nie gadaj. Nie tylko Ty chciałeś mieć wolny wieczór - odpowiedziała ze złością.
- Nie bój się ,książki Ci nie uciekną - zakpił wkładając kolejny plik dokumentów do szuflad.
- Co? Tu nie o książki chodzi...a z resztą nieważne - posmutniała.
- A dowiem się z jakiej okazji ta sukienka? Tylko nie mów, że to dla tego Weasley'a - spytał, choć dobrze znał odpowiedz.
- A nawet jeśli to co? Zazdrosny jesteś? - chciała odwrócić jego uwagę, od pytań jej stroju.
- Granger, nie rozśmieszaj mnie. Gdybym wylądował z Tobą na bezludnej wyspie i to my mielibyśmy przedłużyć gatunek, to chyba bym się wykastrował - zaśmiał się.
- Dupek ! - krzyknęła i rzuciła w niego jednym z pergaminów.
- Ah, miód na moje uszy - rzekł. - szczególnie kiedy wychodzą z Twoich ust z nutką sarkazmu.
- Myślę, że często będziesz to słyszał, gdyż do końca roku jeszcze długo - odpowiedziała - ale teraz wchodź na drabinę i odłóż tam szufladę. - skierowała swój wzrok na górę całej biblioteczki, gdyż znajdował się tam wolny otwór na jedną z nich.
- O nie, panie mają pierwszeństwo, ja potrzymam drabinę - zaśmiał się.
- Malfoy, Ty dupku ! Jestem w sukience. - po czym poprawiła ją delikatnie obciągając w dół.
- Mam lęk wysokości - wymyślał dalej.
- Ta, jasne, dlatego jesteś kapitanem drużyny quiddicha i masz "wybitny" z latania na miotle.
- Skoro nie chcesz, to zostawię kartkę na biurku dyrektorki, że Granger nie chciała wejść na drabinę, bo była w sukience i bała się,że...- nie dane było mu skończyć.
- Różdżki ! Malfoy różdżki ! Jedno Wingardium Leviosa załatwi sprawę - po czym oboje udali się do foteli, na których niedawno siedzieli, bo tam je zostawili. Jednak zastali tam małą karteczkę, na której było napisane: "Różdżki otrzymają Państwo, po skończonej pracy, kiedy wrócę do gabinetu. Z poważaniem. Minevra McGonagall. Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie."
- Jak ona mnie wkurza tym swoim długim podpisem - skomentował i rzucił w kąt wiadomość.
- Malfoy na górę ! Już ! Pomogłam Ci z Astorią , więc nie dyskutuj ! - zdenerwowała się już na poważnie. Draco tylko wzruszył ramionami, po czym wszedł na drabinę z szufladą w rękach.
- Granger, ale jak będę spadać,to masz mnie złapać. - ostrzegł.
- Z największą przyjemnością będę stać i patrzeć jak łamiesz sobie kości. - założyła ręcę na ramiona.
- Granger ! - krzyknął będąc już na drugim stopniu.
- Oj Malfoy, wierzę w Ciebie, przecież te lata treningów, ta wyrzeźbiona klatka, ta zręczność i koncentracja..oh nie wierzę, że nie dasz sobie rady ze zwykłą szufladą. - mówiąc to kręciła sobie loka koło ucha. Draco dumnie wypiął pierś i wykonał zadanie. Hermiona świetnie się bawiła , kiedy mówiła to wszystko. Wiedziała , że da się nabrać na te "tanie" teksty.
Dalsza praca zleciała im szybko. Hermiona wypuściła z klatki nad biurkiem sowę, napisała, że praca wykonana i czekali na jej powrót. Po dwóch minutach usłyszeli dzwięk przekręcanego zamka w drzwiach.
- Oh, widzę, że świetnie wykonaliście swoją pracę. - rozglądała się po gabinecie.
- Oh, widzę, że ma pani nasze różdżki - powiedział głosem dyrektorki Malfoy.
- Było to konieczne, aby nie wpadł Wam pomysł, by ich użyć. - po czym im oddała. - mam dla Was małą niespodziankę. Pan Malfoy może na jedną noc przenieść się do sypiali pana Zabini'ego , a panna Granger ...- nie dokończyła, bo Hermiona jej przerwała.
- A ja do sypialni Ginny, tak? - spytała z nadzieją.
- Przykro mi, ale nie. Panienka zostaje u siebie , jednak jest pani zwolniona z dzisiejszego dyżuru - odpowiedziała. Malfoy zaczął się śmiać i :
- A ja mam wrażenie, jakbym wiedział o tych naszych nagrodach już kilka dni wcześniej..jakiś sen czy co? - kpił Draco.
- Widocznie ma pan prorocze sny , a teraz proszę, aby każde udało się w swoją stronę - dodała, bo nie chciała, aby się coś wydało. - Dobranoc. - Otworzyła im drzwi, pierwsza ruszyła Hermiona ze smutną mina, a zaraz po niej Draco.
- Granger, ciesz się, masz wolny salon. Ja gdybym miał taką możliwość odpowiednio bym to wykorzystał.
- Ej, a może się zamienimy? Ja Ci oddam dormitorium, a przeniosę się do Ginny? - spytała z nadzieją. Draco Pokręcił głową.
- Nie Granger. Ja idę do ślizgonów, a Ty na górę, nawet nie myśl, aby coś kombinować, bo dyrektorka na pewni to sprawdzi. Ciesz się, że biorę za Ciebie dzisiejszy dyżur. - wiedział, że nie może na to pozwolić, bo inaczej ich plan nie udał by się w ogóle.
- No tak, mogłam się tego spodziewać. - następnie odwróciła się do schodów zmierzających na górę, a Draco do schodów na dół. Ruszyli , a po chwili odwrócił się i zawołał :
- Granger ! - odwróciła się z nadzieją , że może jednak zmienił zdanie.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ! - następnie poszedł do lochów.
- Ale skąd Ty...dziękuję Malfoy - odpowiedziała, ale tego już nie usłyszał.
Dochodziła godzina dwudziesta. Szła smutna i zawiedziona. Najbardziej zawiedli ją przyjaciele. Nie spodziewała się tego, że o jej urodzinach będą pamiętać taki Blaise i Malfoy. Szczególnie ten drugi. Nie była na kolacji, bo pracowała, więc jeszcze do tego wszystkiego była głodna. Postanowiła, że zaraz się wykąpie i położy się spać. Przekroczyła próg i...
...dech zaparło jej w piersiach. Salon był cały w kolorowych ozdobach, wszędzie wisiały serpentyny i kwiaty zrobione z bibuły. Nad kominkiem wisiał napis "Najlepsze życzenia dla Hermiony". Zaraz obok stały dwa stoliki średniej wielkości, na których znajdowały się przekąski i słodycze. Zauważyła także barek z kolorowymi napojami. Stała tak przez moment, aż drzwi jej sypialni się otworzyły i najpierw zobaczyła lewitujący, duży tort a zaraz za nim wyszła grupa najbliższych osób z okrzykiem "niespodzianka". Była w szoku, nie spodziewała się tego. Wtedy przypomniała sobie cały dzień. Brak chłopaków na śniadaniu, praca u dyrektorki, aby wybawić ją z siódmego piętra, słowa Malfoya : " A ja mam wrażenie, jakbym wiedział o tych naszych nagrodach już kilka dni wcześniej..jakiś sen czy co? ". To wszystko było zaplanowane ! - pomyślała. Wtedy głos zabrał Harry :
- Mam nadzieję, że niespodzianka się nam udała. Chcielibyśmy Ci życzyć wszystkiego, co najlepsze, sukcesów w nauce nie musimy , bo i tak jesteś najlepsza. Szczęścia z obecnym tu Ronaldem, abyś zawsze była uśmiechnięta i chętnie nam pomagała, szczególnie przy referatach - w tym momencie wszyscy zaczęli się śmiać - cierpliwości do Malfoy'a, chociaż i on trochę nam pomógł i nie wydał nas, a przede wszystkim spełnienia Twoich najskrytszych marzeń ! - kilka łez popłynęło jej po policzku, wyściskała każdego, po czym zaczęła kroić tort.
- Ej, zapomnieliśmy o talerzach i kubkach ! - ocknął się Nevill.
- To żadne problem - Hermiona machnęła różdżką , a obok pojawiła się cała zastawa.
- Ja włączę muzykę, imprezę czas zacząć - stwierdził Ron.
- Tylko musimy być cicho, bo McGonagall tu przyjdzie - zaalarmowała Hermiona.
- Spokojnie, to już załatwione, ściany wyciszone - zaśmiał się Harry i opowiedział jej całą historię z przygotowań, przekonywania Malfoy'a i dyrektorki.
- Jesteście niesamowici - skomentowała.
- Mogę prosić do tańca? - zapytał Harry Hermiony?
- Naturalnie - wtedy humor poprawił się jej już ostatecznie. Chłopaki przyrządzali drinki i regularnie rozdawali, jeśli tylko ktoś miał pustą szklankę. Tańczyli, rozmawiali i wspominali.
- Ej, znowu zapomnieliśmy ! - tym razem krzyknął Nevill.
- O czym tym razem? - spytał Ron.
- Prezent ! - krzyknęły jednocześnie Luna i Parvati.
- Poczekaj tu chwilę , zaraz wracamy. - rzekła Ginny i udali się do jej sypialni. Usłyszała "zamknij oczy", posłusznie wykonała polecenie i słyszała tylko zbliżające się kroki.
Otworzyła i zobaczyła duże, ładnie zapakowane pudełko. Ciekawość wygrała i szybko rozerwała papier.
- To myślodsiewnia ! Jaka piękna, taką chciałam ! To musiało kosztować majątek , może oddam Wam część ? - zaproponowała Hermiona.
- Daj spokój , osiemnastkę ma się raz w życiu. - ośmiał się Harry. Następnie ponownie wszyscy zaczęli tańczyć, a w między czasie popijali drinki, które okazały się mocniejsze niż wyglądały.
W tym samym czasie.
Siedzieli w lochach popijając ognistą. Zegar wybił godzinę dwudziestą drugą.
- Musimy się zbierać na patrol - powiedział Malfoy.
- Dobrze, że mamy wszystko przygotowane. Wystarczy, że później wrócimy po nie i kierunek - siódme piętro. - cieszył się Zabini.
- Już nie mogę się doczekać - wstali i ruszyli korytarzami zamku.
- Ale cicho, zawsze tak macie, jak patrolujecie? - spytał.
- Można tak powiedzieć. Zawsze nudy, więc nie wiem po co one w ogóle są - stwierdził Malfoy.
- No właśnie. To bez sensu, ale zmieniając temat. Myślisz, że wyciszyli ściany? - zaciekawił się Blaise.
- Pewnie tak, ale dla nas to lepiej, bo jak zaczną krzyczeć to nikt tego nie usłyszy i będziemy mogli spokojnie działać. - odpowiedział Malfoy.
- Ej, słyszałeś? - było kogoś słychać na piątym piętrze.
- Tak, idziemy . - krótko uciął Draco i ruszyli w tamtą stronę. Zatrzymali się za rogiem , aby najpierw ocenić sytuację, naszykowali różdżki i wychylili głowy.
- Ty Stary, widzisz to samo co ja? Czy może ognista mi miesza w głowie? - spytał Draco.
- To samo, ale przecież , ku**a, to niemożliwe...- dodał Blaise.
Stali w szoku i czekali na dalszy rozwój sytuacji...
*Cieszę się, że śledzisz moją opowieść :) Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :)
Ciekawie piszesz, ale w złych miejscach stawiasz przecinki. Nie przeszkadza to w czytaniu, ale mnie akurat razi to w oczy. Pracuj, pracuj, a będzie coraz lepiej! Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńhttp://crazy-in-love-dramione.blogspot.com/
Pozdrawiam #Hedwiga
Dziękuję za komentarz :) Zwrócę na to uwagę :)
UsuńŚledze Twój blog od początku i uważam, że z każdym rozdziałem jest coraz ciekawsze . Jedną rzecz mnie denerwuje. Dlaczego konczysz w takim momencie ? :) życzę weny !
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)
UsuńBardzo boli mnie to iż nie jestem pierwsza, ale wiesz, lepiej późno niż wcale, nie?
OdpowiedzUsuńDobra, więc sprawa a Astorią i Draco, była przekomiczna, naprawdę
Pansy, fajnie że nie zrobiłaś z niej psychofanki Draco
Impreza urodzinowa lodzio-miodzio
Mam nadzieję, że Blaise i Draco, nie wyślą nikogo faktycznie do Zakazanego Lasu, no chyba że Hermionę, aby na jej ratunek przybył rycerz Draco *ah te marzenia*
Czemu urwałaś w takim momencie?!
Jak szybko nie wyjaśnisz tego co zobaczyli to Cię uduszę gołymi rękami!
Chociaż nie, po gdybym to zrobiła, nie byłoby więcej rozdziałów.
Teraz życzę weny i czekam na nexta!
Pozdrawiam
~Juna
Kocham Cię za Twoje komentarze :) jesteś cudowna i dajesz mi ogromną motywację do dalszej pracy ! :)
OdpowiedzUsuńNiee czemu w tym momencie się to kończy , ja oszaleje ;)
OdpowiedzUsuńSpokojnie Michałku, chodzi mi tylko o to, aby zachęcić Was do dalszego śledzenia mojego bloga :)
UsuńByło coś o liście, na którą Draco wpisuje dziewczyny a napisałaś:"wpisuję"
OdpowiedzUsuńJak na razie taki drobny błąd zauważyłam. Czytam dalej
"pomysł do zrealizowania przez Malfoyem"
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak każdy. Cieszę się, że już jutro kolejny rozdział, bo inaczej nie mogłabym się doczekać. Robię na swoim blogu listę ciekawych blogów. Twojego bloga tez chcę tam umieścić jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Oczywiście postaram się bardziej uważać na błędy :) Cieszę się, że mój blog będzie przez Ciebie odwiedzany :) motywujesz mnie do dalszej pracy :)
UsuńNmzc :) Czekam na dzisiejszy rozdział i nie mogę się doczekać xd
UsuńWreszcie jestem i zostawiam komentarz:
OdpowiedzUsuńPomysł z całkowitym ignorowaniem Hermiony w dniu urodzin mnie urzekł. Wszyscy znajdowali jakąś wymówkę, żeby z nią nie rozmawiać. Przyznam, że na miejscu Hermiony nieźle bym się wkurzyła. Na szczęście impreza się udała!
Draco i Blaise chcieli być dowcipnisiami, ale chyba Gryfoni ich załatwili, sądząc po końcówce? Lubię ich kombinowanie i jestem ciekawa tego co zobaczyli.
Uwielbiam Minervę w tym rozdziale! Jest genialna ;)
Twoje opowiadanie coraz bardziej mi się podoba. Myślę, że powinnaś poszukać bety, która rozprawi się ze zbędnymi przecinkami i momentami złym szykiem zdania. Ale to tylko moje odczucie, zrobisz co uznasz za stosowne :)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Dziękuję za wskazówkę i komentarz:) Postaram się poszukać bety, będzie mi na pewno łatwiej :) Mam kolejną motywację do dalszej pracy :)
OdpowiedzUsuń